Da Vinci bez kontraktu
Redaktor: Agnieszka Katrynicz
Data: 18.07.2011
Źródło: AK, Gazeta Wyborcza
Jedyny w Polsce robot chirurgiczny da Vinci, który od pół roku operuje w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu, wciąż nie jest wpisany na listę procedur refundowanych.
- W międzynarodowej klasyfikacji procedur medycznych jest uwzględniona procedura przy asyście robota tzw. punkt 17.4. A w polskiej wersji, z niewiadomych przyczyn tego punktu w ogóle nie ma - mówi prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor szpitala.
Ministerstwo Zdrowia już dwukrotnie przysłało odmowną odpowiedź. - Nie odnoszą się do meritum, tylko sugerują, że promujemy da Vinci. A przecież nie chodzi nam o tego konkretnego robota, tylko w ogóle o wprowadzenie robotów do polskiej chirurgii - przekonuje dyrektor. - Zwłaszcza że w Gliwicach powstaje już polska wersja robota chirurgicznego.
Jak tłumaczy, we wszystkich unijnych krajach, które mają robota, m.in.w Bułgarii, Rumunii, Czechach, jest on na listach i jest, w różnym stopniu, refundowany.
Z powodu braku refundacji robot nie jest w pełni wykorzystany. Chirurdzy używają go dwa razy w tygodniu, a powinni codziennie. Robot działa już pół roku; udało się zoperować 40 osób, głównie z problemami onkologicznymi w ginekologii i urologii, chirurgii ogólnej i z problemami naczyniowymi.
Operacja z użyciem robota kosztuje od 5 do 25 tys. zł. - Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę mniejsze koszty hospitalizacji, leczenia powikłań pooperacyjnych i rehabilitacji, to w ostatecznym rachunku leczenie z robotem jest tańsze od tradycyjnego - uważa profesor.
Mimo wysokiej ceny do Wrocławia dzwonią chorzy z całej Polski, którzy chcą być operowani za pomocą da Vinci i są gotowi za to zapłacić. Państwowy szpital nie może jednak pobierać pieniędzy za operacje.
Większość dotychczasowych operacji udało się przeprowadzić dzięki fundacji Polska Miedź. Teraz profesor próbuje uzyskać grant naukowy w Fundacji Nauki Polskiej na kolejnych 150 operacji.
Na świecie działa 1840 robotów da Vinci: 1344 W Stanach Zjednoczonych i 330 w Europie. Najwięcej we Włoszech (56), Niemczech (50) i Francji (46).
Ministerstwo Zdrowia już dwukrotnie przysłało odmowną odpowiedź. - Nie odnoszą się do meritum, tylko sugerują, że promujemy da Vinci. A przecież nie chodzi nam o tego konkretnego robota, tylko w ogóle o wprowadzenie robotów do polskiej chirurgii - przekonuje dyrektor. - Zwłaszcza że w Gliwicach powstaje już polska wersja robota chirurgicznego.
Jak tłumaczy, we wszystkich unijnych krajach, które mają robota, m.in.w Bułgarii, Rumunii, Czechach, jest on na listach i jest, w różnym stopniu, refundowany.
Z powodu braku refundacji robot nie jest w pełni wykorzystany. Chirurdzy używają go dwa razy w tygodniu, a powinni codziennie. Robot działa już pół roku; udało się zoperować 40 osób, głównie z problemami onkologicznymi w ginekologii i urologii, chirurgii ogólnej i z problemami naczyniowymi.
Operacja z użyciem robota kosztuje od 5 do 25 tys. zł. - Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę mniejsze koszty hospitalizacji, leczenia powikłań pooperacyjnych i rehabilitacji, to w ostatecznym rachunku leczenie z robotem jest tańsze od tradycyjnego - uważa profesor.
Mimo wysokiej ceny do Wrocławia dzwonią chorzy z całej Polski, którzy chcą być operowani za pomocą da Vinci i są gotowi za to zapłacić. Państwowy szpital nie może jednak pobierać pieniędzy za operacje.
Większość dotychczasowych operacji udało się przeprowadzić dzięki fundacji Polska Miedź. Teraz profesor próbuje uzyskać grant naukowy w Fundacji Nauki Polskiej na kolejnych 150 operacji.
Na świecie działa 1840 robotów da Vinci: 1344 W Stanach Zjednoczonych i 330 w Europie. Najwięcej we Włoszech (56), Niemczech (50) i Francji (46).
