Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich

Dr Tworus: Błędem jest pochopne diagnozowanie PTSD u ofiar wojny ►

Udostępnij:
Nawet 80 proc. uchodźców może mieć zaburzenia psychiczne związane z wojną. – Obawiam się sytuacji, kiedy u większości z nich będziemy doszukiwać się objawów PTSD. Ważna jest diagnostyka uwzględniająca wiele zaburzeń – twierdzi dr n. med. Radosław Tworus, kierownik Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii WIM w Warszawie.
Wojna oraz sytuacja ucieczki przed wojną mogą wiązać się z wieloma zaburzeniami psychicznymi, od problemów adaptacyjnych, depresji po zaburzenia posttraumatyczne, w tym zespół stresu pourazowego (post-traumatic stress disorder – PTSD). Dr Radosław Tworus zaznacza, że należy brać pod uwagę zróżnicowaną sytuację uchodźców. Część z nich ucieka przed wojną, ale jej nie doświadczyła, choć szczególnie w drugiej fali uchodźców będą osoby, które przyjeżdżają z terenów objętych walkami. M.in. dlatego kondycja psychiczna uchodźców jest bardzo zróżnicowana.

– W przypadku osób, które doświadczyły wojny, musimy się liczyć z wieloma różnymi zaburzeniami psychicznymi. Nie poszukiwałbym za wszelką cenę PTSD, ponieważ to zbyt duży skrót myślowy. Skupiając się na zespole stresu pourazowego, łatwo przeoczyć, że ci ludzie mogą mieć depresję, tak popularną wśród emigrantów, poza tym zaburzenia lękowe, snu, czy adaptacyjne, w końcu mogą mieć również PTSD – mówi dr Radosław Tworus.

Poza zaburzeniami związanymi z wojną i migracją część uchodźców zmaga się z chorobami zdiagnozowanymi przed wybuchem wojny, takimi jak schizofrenia, ChAD czy depresja – Dlatego wyczulam na to, żeby spojrzeć na całe spektrum objawów, jakie u tych pacjentów występują – zaznacza dr Tworus.

Jak radzi ekspert, warto zwrócić uwagę na podstawowe objawy rozregulowania psychicznego – problemy ze snem, zaburzenia nastroju, które nie są przejściowe, ale utrzymują się dłuższy czas. Te osoby powinny skorzystać ze specjalistycznej pomocy.

Psychiatrzy stoją jednak przed trudnym zadaniem leczenia uchodźców z kilku powodów. Jeśli chodzi o zaburzenia pierwotne, np. schizofrenię czy depresję zdiagnozowaną jeszcze przed wojną, to są różnice w sposobie prowadzenia terapii w Ukrainie i w Polsce, a w konsekwencji występują trudności z jej kontynuacją. Poza tym pacjenci po traumatycznych przeżyciach wymagają nieco innego postępowania, większej uważności podczas rozmowy. Do tego dochodzą bariery językowe i kulturowe.

– W ostatnich latach psychotraumatologia rozwija się intensywnie. Coraz więcej psychoterapeutów zajmuje się pracą z traumą, coraz lepiej potrafimy leczyć zaburzenia posttraumatyczne. Myślę, że psychiatrzy poradzą sobie z opieką nad ofiarami wojny. Najważniejsza jest właściwie postawiona diagnoza – przekonuje dr Radosław Tworus.

Na razie nie wiemy, jaka jest skala problemu. Badania prowadzone podczas wojny w Syrii pokazały, że w związku z walkami 80 proc. populacji może mieć jakieś problemy psychiczne, a aż 40 proc. – zaburzenia posttraumatyczne. Jak przyznaje dr Tworus, te dane można przełożyć również na ofiary wojny w Ukrainie. Wojna jest jednym z najbardziej traumatyzujących czynników.

Do Polski już przyjechało około 2,5 mln uchodźców. Rodzi się więc pytanie, czy jesteśmy gotowi na leczenie tak dużej grupy pacjentów. Jak przyznaje specjalista, polski system opieki zdrowotnej stoi przed olbrzymim wyzwaniem.

Rozmowa z ekspertem do obejrzenia w całości poniżej.



 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.