Archiwum
Dzięki narzędziom i rozwiązaniom e-zdrowia jesteśmy w stanie wesprzeć personel medyczny
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 08.12.2022
Rozmowa z dr. Tomaszem Zielińskim, lekarzem, specjalistą medycyny rodzinnej oraz współzałożycielem i wiceprezesem Polskiej Izby Informatyki Medycznej, o potencjale rozwiązań e-zdrowia i korzyściach związanych z elektroniczną dokumentacją medyczną.
Jakie główne korzyści, z pana perspektywy, wiążą się z cyfryzacją ochrony zdrowia oraz wykorzystaniem rozwiązań e-zdrowia?
– By w pełni odpowiedzieć na to pytanie, musimy wziąć pod uwagę zarówno perspektywę krótko-, jak i długoterminową. Korzyści wynikające z pierwszej związane są przede wszystkim z przyspieszeniem i uproszczeniem pracy lekarzy, którzy wykorzystują rozwiązania e-zdrowia na co dzień. Natomiast w dłuższym okresie powinniśmy widzieć poprawę jakości opieki zdrowotnej.
Warto zaznaczyć, że na początku samo gromadzenie danych oraz wykorzystywanie narzędzi cyfrowych nie daje jeszcze wyraźnej poprawy. Gdy jednak zbierzemy odpowiednią ilość danych, osiągniemy efekt skali i będziemy w stanie wykorzystać je do różnego rodzaju analiz. W przyszłości takie zasoby pozwolą nam nawet posługiwać się sztuczną inteligencją i realnie poprawiać jakość opieki zdrowotnej. Oznacza to, że przyspieszymy pracę i usprawnimy ją, a dzięki temu powinniśmy móc poradzić sobie z rosnącą liczbą pacjentów i jednocześnie zbyt małą grupą personelu medycznego. Nie da się w nieskończoność powiększać jej liczebności, a dzięki narzędziom i rozwiązaniom e-zdrowia jesteśmy w stanie wesprzeć personel, tak aby pomimo proporcjonalnie mniejszej liczebności był w stanie obsłużyć większy zakres potrzeb medycznych pacjentów.
Jakie rozwiązania i narzędzia e-zdrowia pan wykorzystuje najczęściej w swojej codziennej pracy?
– Jak większość lekarzy obecnie najczęściej wykorzystuję e-recepty, e-zwolnienia i e-skierowania. W tej chwili, już w dużym zakresie, korzystam z elektronicznej dokumentacji medycznej, którą najczęściej pozyskuję od innych placówek oraz lekarzy. EDM, którą wytwarzam, służy zarówno pacjentom, jak i moim kolegom czy koleżankom po fachu.
Jakie są główne zalety raportowania zdarzeń medycznych (ZM) i wymiany elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) z perspektywy lekarza?
– Rejestr zdarzeń medycznych jest efektem ich raportowania oraz informacji uwzględnionych w IKP na temat tego, co działo się z pacjentem w określonym czasie. Dzięki temu, że wszyscy będziemy raportować ZM, prześledzimy drogę pacjenta w systemie ochrony zdrowia i sprawdzimy, jakie świadczenia zostały zrealizowane, a jakie nie (np. pacjent otrzymał skierowanie, ale wizyta się nie odbyła) lub przeanalizować wizyty pogotowia ratunkowego. Te dane, w połączeniu z EDM, pozwolą nam w pełniejszym stopniu określić stan zdrowia pacjenta.
Do niedawna pacjenci musieli nam przekazać wszystkie te informacje ustnie, ewentualnie przynieść dokumentację papierową. Korzystając z EDM, nie będziemy uzależnieni od pamięci pacjentów, kompletności i dostępności dokumentacji medycznej w tradycyjnej formie, chociażby podczas wizyt pacjenta w gabinetach podczas wyjazdów do innych miejscowości czy nagłych wypadków.
Dodatkowo, jeśli w zdarzeniach medycznych będziemy uwzględniać również stany alertowe, wszczepione urządzenia czy alergie, to będziemy mogli bezpieczniej udzielać świadczeń. Po prostu systemy dzięki tym danym medycznym będą automatycznie weryfikować, czy nie popełniamy błędów, i przypominać o tym, że znalazły jakieś niepokojące informacje. Wspomniane dane pojawiły się już w katalogu ZM i mają ogromne znaczenie. Ich zautomatyzowanie oraz rejestrowanie w jednym miejscu powoduje oszczędność czasu, ponieważ nie musimy za każdym razem pozyskiwać takich informacji od pacjentów. Możemy ewentualnie dodawać np. nowe alergie, ale nie będzie powodu, dla którego podczas każdej wizyty pacjent musiałby wszystko powtarzać każdemu lekarzowi. A przecież nie wszyscy pracownicy medyczni są równie czujni, co może powodować niekompletność tak istotnych danych i ich niemiarodajność. Dodatkowo w niespodziewanych wypadkach oraz podczas wizyt pogotowia ratunkowego takie dane lub ich brak mogą stanowić o życiu pacjenta.
Czy pańskim zdaniem pacjenci są świadomi korzyści płynących z EDM i udostępniania jej lekarzom, którzy nie mają do niej automatycznego wglądu?
– Pewna, jeszcze niewielka, grupa osób już ma tę świadomość i docenia korzyści związane z EDM. Zdecydowana większość jednak nie wie, że takie możliwości istnieją, a czasami pacjenci mówią, że dobrze, gdyby coś takiego powstało. Nie wiedzą, że EDM już jest w Polsce od kilku lat, tylko nie korzystamy z niej w wystarczającym zakresie. Dlatego to ważne, żeby propagować taką wiedzę i żeby pacjenci w maksymalnie szerokim gronie się o takich rozwiązaniach dowiedzieli, pilnowali, aby te informacje były gromadzone i żeby później można było z nich korzystać.
Prawdziwy efekt osiągniemy, gdy tych danych będzie wiele. Na początku, przy ich relatywnie niewielkiej ilości, nie możemy z pełnym przekonaniem określić, czy to są już wszystkie dane, czy tylko część. Jak wspominałem – są one jeszcze nie do końca miarodajne i obecnie nie możemy opierać się wyłącznie na nich.
Dlaczego raportowanie ZM i wymiana EDM nie są jeszcze powszechne w systemie ochrony zdrowia? Czego potrzeba, by zmienić ten stan rzeczy?
– Jedną kwestią jest fakt, że obowiązek raportowania i gromadzenia danych wprowadziły już podmioty, które miały realną potrzebę, by to zrobić. Nie jest to realizowane na masową skalę ze względu na trudności i koszty. Mam tu na myśli infrastrukturę informatyczną oraz koszty jej utrzymania i rozwijania. Wyjściem z tej sytuacji mogłoby być repozytorium centralne, sfinansowane przez państwo lub dodatkowe fundusze dla podmiotów – poprzez granty czy wyższe kontrakty.
Jednak podstawowym zadaniem jest pokazanie wartości tego systemu. Gdybyśmy na szeroką skalę zaczęli demonstrować, że prowadzenie EDM daje nam już teraz wymierne korzyści – w postaci łatwiejszej pracy – to w mojej opinii byłoby prościej przekonać do tego wahające się podmioty. Na przykład takim ułatwieniem byłaby automatyzacja procesu określania refundacji leków, tak by zdjąć ten obowiązek z lekarzy i przenieść go na system. Oczywiście rolą lekarza jest weryfikacja takich procesów, ale znaczna część biurokracji mogłaby zostać wyeliminowana z naszych obowiązków.
Kto pana zdaniem mógłby najskuteczniej pokazywać zalety EDM? Czyj głos byłby najbardziej przekonujący?
– Według mnie, już odchodząc od kwestii logistyczno-finansowych, najskuteczniejszy byłby głos środowiska medycznego. Zajmuję się cyfryzacją i e-zdrowiem od lat i wiem, że najefektywniejsze są przykłady z życia. Oczywiście, powinny być kampanie w mediach, żeby budować świadomość wśród pacjentów, ale dzielenie się dobrymi praktykami w środowisku lekarskim daje najlepsze rezultaty. Uważam, że zachęty i język korzyści działają najlepiej, a w tym zakresie zalety narzędzi cyfrowych są, już nawet teraz, wyraźnie widoczne.
– By w pełni odpowiedzieć na to pytanie, musimy wziąć pod uwagę zarówno perspektywę krótko-, jak i długoterminową. Korzyści wynikające z pierwszej związane są przede wszystkim z przyspieszeniem i uproszczeniem pracy lekarzy, którzy wykorzystują rozwiązania e-zdrowia na co dzień. Natomiast w dłuższym okresie powinniśmy widzieć poprawę jakości opieki zdrowotnej.
Warto zaznaczyć, że na początku samo gromadzenie danych oraz wykorzystywanie narzędzi cyfrowych nie daje jeszcze wyraźnej poprawy. Gdy jednak zbierzemy odpowiednią ilość danych, osiągniemy efekt skali i będziemy w stanie wykorzystać je do różnego rodzaju analiz. W przyszłości takie zasoby pozwolą nam nawet posługiwać się sztuczną inteligencją i realnie poprawiać jakość opieki zdrowotnej. Oznacza to, że przyspieszymy pracę i usprawnimy ją, a dzięki temu powinniśmy móc poradzić sobie z rosnącą liczbą pacjentów i jednocześnie zbyt małą grupą personelu medycznego. Nie da się w nieskończoność powiększać jej liczebności, a dzięki narzędziom i rozwiązaniom e-zdrowia jesteśmy w stanie wesprzeć personel, tak aby pomimo proporcjonalnie mniejszej liczebności był w stanie obsłużyć większy zakres potrzeb medycznych pacjentów.
Jakie rozwiązania i narzędzia e-zdrowia pan wykorzystuje najczęściej w swojej codziennej pracy?
– Jak większość lekarzy obecnie najczęściej wykorzystuję e-recepty, e-zwolnienia i e-skierowania. W tej chwili, już w dużym zakresie, korzystam z elektronicznej dokumentacji medycznej, którą najczęściej pozyskuję od innych placówek oraz lekarzy. EDM, którą wytwarzam, służy zarówno pacjentom, jak i moim kolegom czy koleżankom po fachu.
Jakie są główne zalety raportowania zdarzeń medycznych (ZM) i wymiany elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) z perspektywy lekarza?
– Rejestr zdarzeń medycznych jest efektem ich raportowania oraz informacji uwzględnionych w IKP na temat tego, co działo się z pacjentem w określonym czasie. Dzięki temu, że wszyscy będziemy raportować ZM, prześledzimy drogę pacjenta w systemie ochrony zdrowia i sprawdzimy, jakie świadczenia zostały zrealizowane, a jakie nie (np. pacjent otrzymał skierowanie, ale wizyta się nie odbyła) lub przeanalizować wizyty pogotowia ratunkowego. Te dane, w połączeniu z EDM, pozwolą nam w pełniejszym stopniu określić stan zdrowia pacjenta.
Do niedawna pacjenci musieli nam przekazać wszystkie te informacje ustnie, ewentualnie przynieść dokumentację papierową. Korzystając z EDM, nie będziemy uzależnieni od pamięci pacjentów, kompletności i dostępności dokumentacji medycznej w tradycyjnej formie, chociażby podczas wizyt pacjenta w gabinetach podczas wyjazdów do innych miejscowości czy nagłych wypadków.
Dodatkowo, jeśli w zdarzeniach medycznych będziemy uwzględniać również stany alertowe, wszczepione urządzenia czy alergie, to będziemy mogli bezpieczniej udzielać świadczeń. Po prostu systemy dzięki tym danym medycznym będą automatycznie weryfikować, czy nie popełniamy błędów, i przypominać o tym, że znalazły jakieś niepokojące informacje. Wspomniane dane pojawiły się już w katalogu ZM i mają ogromne znaczenie. Ich zautomatyzowanie oraz rejestrowanie w jednym miejscu powoduje oszczędność czasu, ponieważ nie musimy za każdym razem pozyskiwać takich informacji od pacjentów. Możemy ewentualnie dodawać np. nowe alergie, ale nie będzie powodu, dla którego podczas każdej wizyty pacjent musiałby wszystko powtarzać każdemu lekarzowi. A przecież nie wszyscy pracownicy medyczni są równie czujni, co może powodować niekompletność tak istotnych danych i ich niemiarodajność. Dodatkowo w niespodziewanych wypadkach oraz podczas wizyt pogotowia ratunkowego takie dane lub ich brak mogą stanowić o życiu pacjenta.
Czy pańskim zdaniem pacjenci są świadomi korzyści płynących z EDM i udostępniania jej lekarzom, którzy nie mają do niej automatycznego wglądu?
– Pewna, jeszcze niewielka, grupa osób już ma tę świadomość i docenia korzyści związane z EDM. Zdecydowana większość jednak nie wie, że takie możliwości istnieją, a czasami pacjenci mówią, że dobrze, gdyby coś takiego powstało. Nie wiedzą, że EDM już jest w Polsce od kilku lat, tylko nie korzystamy z niej w wystarczającym zakresie. Dlatego to ważne, żeby propagować taką wiedzę i żeby pacjenci w maksymalnie szerokim gronie się o takich rozwiązaniach dowiedzieli, pilnowali, aby te informacje były gromadzone i żeby później można było z nich korzystać.
Prawdziwy efekt osiągniemy, gdy tych danych będzie wiele. Na początku, przy ich relatywnie niewielkiej ilości, nie możemy z pełnym przekonaniem określić, czy to są już wszystkie dane, czy tylko część. Jak wspominałem – są one jeszcze nie do końca miarodajne i obecnie nie możemy opierać się wyłącznie na nich.
Dlaczego raportowanie ZM i wymiana EDM nie są jeszcze powszechne w systemie ochrony zdrowia? Czego potrzeba, by zmienić ten stan rzeczy?
– Jedną kwestią jest fakt, że obowiązek raportowania i gromadzenia danych wprowadziły już podmioty, które miały realną potrzebę, by to zrobić. Nie jest to realizowane na masową skalę ze względu na trudności i koszty. Mam tu na myśli infrastrukturę informatyczną oraz koszty jej utrzymania i rozwijania. Wyjściem z tej sytuacji mogłoby być repozytorium centralne, sfinansowane przez państwo lub dodatkowe fundusze dla podmiotów – poprzez granty czy wyższe kontrakty.
Jednak podstawowym zadaniem jest pokazanie wartości tego systemu. Gdybyśmy na szeroką skalę zaczęli demonstrować, że prowadzenie EDM daje nam już teraz wymierne korzyści – w postaci łatwiejszej pracy – to w mojej opinii byłoby prościej przekonać do tego wahające się podmioty. Na przykład takim ułatwieniem byłaby automatyzacja procesu określania refundacji leków, tak by zdjąć ten obowiązek z lekarzy i przenieść go na system. Oczywiście rolą lekarza jest weryfikacja takich procesów, ale znaczna część biurokracji mogłaby zostać wyeliminowana z naszych obowiązków.
Kto pana zdaniem mógłby najskuteczniej pokazywać zalety EDM? Czyj głos byłby najbardziej przekonujący?
– Według mnie, już odchodząc od kwestii logistyczno-finansowych, najskuteczniejszy byłby głos środowiska medycznego. Zajmuję się cyfryzacją i e-zdrowiem od lat i wiem, że najefektywniejsze są przykłady z życia. Oczywiście, powinny być kampanie w mediach, żeby budować świadomość wśród pacjentów, ale dzielenie się dobrymi praktykami w środowisku lekarskim daje najlepsze rezultaty. Uważam, że zachęty i język korzyści działają najlepiej, a w tym zakresie zalety narzędzi cyfrowych są, już nawet teraz, wyraźnie widoczne.