iStock
Egzamin z medycyny
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 26.10.2021
Źródło: Biuletyn Wielkopolskiej Izby Lekarskiej/Jacek Juszczyk
Tagi: | Jacek Juszczyk |
Lekarze antyszczepionkowcy to forpoczta wewnętrznego kryzysu w naszym zawodzie, lecz w oczywisty sposób także szerszego zjawiska: zanikającego zaufania do nauki i racjonalizmu na rzecz teorii spiskowych. Takie osoby nie zdają ważnego egzaminu ze zrozumienia istoty wyboru swojej drogi zawodowej.
Komentarz prof. Jacka Juszczyka, byłego specjalisty krajowego do spraw chorób zakaźnych, który pracował w Oddziale Chorób Zakaźnych Szpitala Miejskiego im. J. Strusia w Poznaniu:
Nie znam żadnych oficjalnych statystyk. Wiem natomiast, że wśród przeciwników szczepienia na COVID-19 są – podobno dość liczni i nie tylko w Polsce – przedstawiciele naszego zawodu. Jest to jedna z najbardziej zaskakujących wiadomości, jakie pojawiły się w tej skali na polu życia medycznego. Także spoza tego kręgu otrzymuję pytania, jak wytłumaczyć taką postawę. Jestem o to pytany jako specjalista chorób zakaźnych. Paradoksalnie nie ma to nic wspólnego z moją specjalnością w sensie ścisłym, jak pisał Jerzy Pilch. Oczywiście ma, lecz w kontekście fatalnych skutków takiego negatywnego stosunku do ostatecznie najbardziej skutecznego sposobu zahamowania szerzenia się pandemii. Z historycznie udowodnioną możliwością ostatecznego wykorzenienia zakażeń pandemicznych – dzięki szczepieniom – jednej z plag ludzkości, ospy prawdziwej, zbliżeniu się do podobnej sytuacji, jeśli chodzi o polio i niekwestionowanemu ograniczeniu rozprzestrzeniania się wielu chorób zakaźnych i ich skutków (np. jednej z przyczyn raka wątrobowokomórkowego – szczepionka anty-HBV) etc. Napisałem wyżej, że paradoksalnie nie ma to nic wspólnego z moją specjalnością. Specjalizacje to konieczność wymuszona bujnym rozwojem medycyny, która musi być traktowana holistycznie. Inaczej stracimy podstawowy sens naszej pracy. Wiemy, jaki on jest.
Lekarze antyszczepionkowcy to forpoczta wewnętrznego kryzysu w naszym zawodzie, lecz w oczywisty sposób także szerszego zjawiska: zanikającego zaufania do nauki i racjonalizmu na rzecz teorii spiskowych o różnych przesłankach i swego rodzaju „mgły mózgowej” współczesnej cywilizacji i kultury. Jest to, jak mówią amerykańscy analitycy, „splątana sieć” współzależności. Tu więcej do powiedzenia mają socjolodzy, psycholodzy i kognitywiści we współpracy z lekarzami.
Istota problemu tkwi w strukturach ludzkiej mentalności, z ukrytym głęboko motywem irracjonalnej, magicznej (pierwotnie ochronnej) właściwości naszego intelektu. Jeżeli uznamy, że jego rozwój jest już prawie dokonany, zaprzeczymy wszystkiemu, z czego jesteśmy jako ludzie dumni. I zasmuca, że gdy odczytujemy oznaki regresu, jesteśmy wobec tego zjawiska obojętni. Kwestionowanie jednego z dobrodziejstw naszego zawodu, wielkiego postępu jego istoty (patrz nauki Hipokratesa) jest zaprzeczeniem kreatywnego funkcjonowania naszej obecności tu i teraz – w czasie próby.
Lekarz antyszczepionkowiec nie zdaje ważnego egzaminu ze zrozumienia istoty wyboru swojej drogi zawodowej.
Przez lata, ucząc o chorobach zakaźnych, uchodziłem za surowego egzaminatora. Niech ta opinia pozostanie.
Artykuł opublikowano w Biuletynie Wielkopolskiej Izby Lekarskiej 9/2021.
Nie znam żadnych oficjalnych statystyk. Wiem natomiast, że wśród przeciwników szczepienia na COVID-19 są – podobno dość liczni i nie tylko w Polsce – przedstawiciele naszego zawodu. Jest to jedna z najbardziej zaskakujących wiadomości, jakie pojawiły się w tej skali na polu życia medycznego. Także spoza tego kręgu otrzymuję pytania, jak wytłumaczyć taką postawę. Jestem o to pytany jako specjalista chorób zakaźnych. Paradoksalnie nie ma to nic wspólnego z moją specjalnością w sensie ścisłym, jak pisał Jerzy Pilch. Oczywiście ma, lecz w kontekście fatalnych skutków takiego negatywnego stosunku do ostatecznie najbardziej skutecznego sposobu zahamowania szerzenia się pandemii. Z historycznie udowodnioną możliwością ostatecznego wykorzenienia zakażeń pandemicznych – dzięki szczepieniom – jednej z plag ludzkości, ospy prawdziwej, zbliżeniu się do podobnej sytuacji, jeśli chodzi o polio i niekwestionowanemu ograniczeniu rozprzestrzeniania się wielu chorób zakaźnych i ich skutków (np. jednej z przyczyn raka wątrobowokomórkowego – szczepionka anty-HBV) etc. Napisałem wyżej, że paradoksalnie nie ma to nic wspólnego z moją specjalnością. Specjalizacje to konieczność wymuszona bujnym rozwojem medycyny, która musi być traktowana holistycznie. Inaczej stracimy podstawowy sens naszej pracy. Wiemy, jaki on jest.
Lekarze antyszczepionkowcy to forpoczta wewnętrznego kryzysu w naszym zawodzie, lecz w oczywisty sposób także szerszego zjawiska: zanikającego zaufania do nauki i racjonalizmu na rzecz teorii spiskowych o różnych przesłankach i swego rodzaju „mgły mózgowej” współczesnej cywilizacji i kultury. Jest to, jak mówią amerykańscy analitycy, „splątana sieć” współzależności. Tu więcej do powiedzenia mają socjolodzy, psycholodzy i kognitywiści we współpracy z lekarzami.
Istota problemu tkwi w strukturach ludzkiej mentalności, z ukrytym głęboko motywem irracjonalnej, magicznej (pierwotnie ochronnej) właściwości naszego intelektu. Jeżeli uznamy, że jego rozwój jest już prawie dokonany, zaprzeczymy wszystkiemu, z czego jesteśmy jako ludzie dumni. I zasmuca, że gdy odczytujemy oznaki regresu, jesteśmy wobec tego zjawiska obojętni. Kwestionowanie jednego z dobrodziejstw naszego zawodu, wielkiego postępu jego istoty (patrz nauki Hipokratesa) jest zaprzeczeniem kreatywnego funkcjonowania naszej obecności tu i teraz – w czasie próby.
Lekarz antyszczepionkowiec nie zdaje ważnego egzaminu ze zrozumienia istoty wyboru swojej drogi zawodowej.
Przez lata, ucząc o chorobach zakaźnych, uchodziłem za surowego egzaminatora. Niech ta opinia pozostanie.
Artykuł opublikowano w Biuletynie Wielkopolskiej Izby Lekarskiej 9/2021.