iStock
Ekspresowe tempo prac nad zmianami w finansowaniu świadczeń
Autor: Marzena Sygut-Mirek
Data: 14.11.2022
Tagi: | ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty, NFZ, finansowanie świadczeń, Andrzej Sośnierz, Małgorzata Gałązka-Sobotka, Maciej Miłkowski |
15 listopada sejmowa Komisja Zdrowia zajmie się rządowym projektem ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Projekt niewiele wnosi do samego zawodu, lecz skupia się na przeniesieniu finansowania świadczeń zdrowotnych z Ministerstwa Zdrowia do Narodowego Funduszu Zdrowia.
Projekt nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw – druk nr 2768 – na stronie Rządowego Centrum Legislacji ukazał się 8 listopada. Dzień później trafił już do Sejmu, a 10 listopada został skierowany do pierwszego czytania do Komisji Zdrowia. Co ważne, projekt jest procedowany z pominięciem komisji prawniczej i konsultacji publicznych.
Rząd chce, żeby nowe regulacje zaczęły obowiązywać już od 1 stycznia 2023 roku. Jeśli tak miałoby się stać, projekt musi być intensywnie procedowany, co tłumaczy obecne tempo prac. Nie można zapominać, że do końca tego roku planowane są tylko trzy posiedzenia Sejmu – 15, 16 i 17 listopada, posiedzenie na przełomie listopada i grudnia, a także ostatnie – w połowie grudnia. Posiedzenie Komisji Zdrowia zaplanowano na 15 listopada na godz. 14.30.
Skok na kasę NFZ?
Projekt budził obawy już w trakcie prac Komisji Zdrowia – 26 października – nad zaopiniowaniem projektu budżetu na ochronę zdrowia na 2023 rok.
Posłowie opozycji wskazywali wówczas m.in. na brak podstawy prawnej do przeprowadzenia takiej zmiany. W październiku bowiem projekt nowelizacji procedowanej obecnie ustawy jeszcze nie istniał.
Poseł Andrzej Sośnierz z koła poselskiego Polskie Sprawy wyrażał natomiast opinię, że „przeniesienie wielu świadczeń do NFZ wynika z tego, że chwilowo tam jest więcej pieniędzy”. Zwrócił jednak uwagę, że „przy mniej więcej 20-proc. inflacji ta sama kwota, która jest w jednym roku, w następnym roku warta będzie ok. 80 proc. jej wysokości”.
– W tej chwili na ochronę zdrowia jest 83 proc. kwoty roku ubiegłego, czyli de facto finansowanie budżetowe służby zdrowia nie drgnęło. NFZ ma oszczędności i te oszczędności służą do tego, żeby jednorazowo taki ruch wykonać, ale to nie ma przyszłości, o czym będziemy pewnie za rok rozmawiać – mówił Sośnierz.
Są obawy o zmniejszenie liczby świadczeń
Wiceprzewodnicząca Rady NFZ Małgorzata Gałązka-Sobotka, rozmawiając z „Menedżerem Zdrowia”, przestrzegała, że „na wprowadzonych zmianach straci pacjent”.
– Gdy do zadań Narodowego Funduszu Zdrowia doda się te, wskazane w projekcie omawianej ustawy, to oczywiste jest, że za te same pieniądze nie będzie można zagwarantować odpowiedniej liczby świadczeń – wyjaśniła ekspertka.
– Obawy budzi już sama formuła wprowadzania tak istotnych zmian z punktu widzenia zdrowia publicznego w ustawie, która nie jest poświęcona finansowaniu świadczeń ze środków publicznych. To nie jest praktyka, która powinna być uznawana za właściwą – podkreśliła Gałązka-Sobotka, wskazując również, że „kiedy przenosi się do budżetu NFZ zdrowia wiele bardzo istotnych – jeśli chodzi o ich wagę kosztową i merytoryczną – świadczeń, to powinno to mieć swoje odzwierciedlenie we właściwych aktach prawnych”.
Ponadto – zdaniem Małgorzaty Gałązki-Sobotki – pomysł ten jest „próbą poszukiwania na poziomie finansów publicznych pewnych oszczędności, które mogłyby być przeznaczone na realizację innych zadań publicznych”. – Pojawia pytanie, czy zdrowie ma być znowu odłożone na trochę niższą pozycję priorytetową – zaznaczyła.
– Zapewnienie finansowania na poziomie 7 proc. i „inżynieria finansowa”, która obowiązuje, były gwarancją, że przyrost składki zdrowotnej da szansę ubezpieczonym w NFZ i że po pandemii COVID-19 wzrośnie jakość opieki zdrowotnej m.in. w rozumieniu dostępności. Gdy obecnie do tych zadań NFZ dołączy się te, wskazane w projekcie ustawy, to trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że każdy z pacjentów straci – mówiła.
Ministerstwo Zdrowia nie widzi problemu
Innego zdania jest jednak resort zdrowia.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” stwierdził, że „zmiany w finansowaniu niektórych świadczeń, jakie zakłada nowelizowana ustawa, nie wpłyną na dostęp do świadczeń dla pacjentów”.
– Nowelizowana ustawa nic nie zmienia w finansach sektora ochrony zdrowia. Wiele lat temu uzgodniono, w jaki sposób zwiększają się nakłady na system ochrony zdrowia. Określa to art. 131 ustawy o świadczeniach ochrony zdrowia. Na przyszły rok ustalono 6 proc. PKB. Dokładnie tak projekt ustawy budżetowej i planu finansowego został skonstruowany. Finanse NFZ, MZ i wszystkich instytucji współpracujących to są wydatki na sektor ochrony zdrowia, a więc na pacjentów, technologie informacyjne i wynagrodzenia – wyjaśnił.
– Zakładany budżet NFZ to są dokładnie takie same kwoty, co do złotówki – zgodne z planem na rok przyszły. Świadczeń dla pacjentów na pewno nie będzie mniej, bo są to środki zabezpieczone. Dla przykładu, środki na ratownictwo medyczne do tej pory trafiały do NFZ przez urzędy wojewódzkie, które otrzymywały je z budżetu państwa. Nie ma uzasadnienia, żeby środki te przechodziły tak długą drogę, skoro i tak cel jest jeden, sfinansowanie świadczeń na ratownictwo medyczne czy sfinansowanie świadczeń dla osób nieubezpieczonych. To są różne zakresy dotyczące ochrony zdrowia, a przekierowanie pieniędzy bezpośrednio do NFZ ułatwi funkcjonowanie całego tego obszaru – dodał.
Czego dotyczy nowela?
Zgodnie z zapowiedzią rządu projekt zakłada optymalizację wydatkowania środków publicznych na cele ochrony zdrowia w ramach łącznej kwoty nakładów w tym obszarze, określanej corocznie na podstawie przepisów ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz regulacji incydentalnych, które są związane z koniecznością wsparcia jednostek systemu ochrony zdrowia po okresie wzmożonych działań ukierunkowanych na przeciwdziałanie i zapobieganie COVID-19.
Mówiąc wprost, nowelizowana ustawa umożliwi m.in. włączenie do finansowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia zakupu szczepionek wykorzystywanych do szczepień obowiązkowych oraz szczepionek i innych immunologicznych produktów leczniczych stanowiących rezerwę, stosowanych w razie wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub epidemii za wyjątkiem szczepionek przeciwko COVID-19.
Zaplanowane zmiany mają na celu scedowanie na Narodowy Fundusz Zdrowia finansowania świadczeń wysokospecjalistycznych, leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych dla osób powyżej 75. roku życia oraz leków dla kobiet w ciąży, leków oraz wyrobów medycznych nabywanych w ramach programów polityki zdrowotnej ministra zdrowia w zakresie leczenia hemofilii i pokrewnych skaz krwotocznych oraz leczenia antyretrowirusowego osób żyjących z wirusem HIV, zadań zespołów ratownictwa medycznego.
Przeczytaj także: „Każdy z pacjentów straci”, „Świadczenia zdrowotne powinny być finansowane przez jedną instytucję – NFZ”, „Zmiany w finansowaniu świadczeń” i „Skok na pieniądze funduszu”.
Rząd chce, żeby nowe regulacje zaczęły obowiązywać już od 1 stycznia 2023 roku. Jeśli tak miałoby się stać, projekt musi być intensywnie procedowany, co tłumaczy obecne tempo prac. Nie można zapominać, że do końca tego roku planowane są tylko trzy posiedzenia Sejmu – 15, 16 i 17 listopada, posiedzenie na przełomie listopada i grudnia, a także ostatnie – w połowie grudnia. Posiedzenie Komisji Zdrowia zaplanowano na 15 listopada na godz. 14.30.
Skok na kasę NFZ?
Projekt budził obawy już w trakcie prac Komisji Zdrowia – 26 października – nad zaopiniowaniem projektu budżetu na ochronę zdrowia na 2023 rok.
Posłowie opozycji wskazywali wówczas m.in. na brak podstawy prawnej do przeprowadzenia takiej zmiany. W październiku bowiem projekt nowelizacji procedowanej obecnie ustawy jeszcze nie istniał.
Poseł Andrzej Sośnierz z koła poselskiego Polskie Sprawy wyrażał natomiast opinię, że „przeniesienie wielu świadczeń do NFZ wynika z tego, że chwilowo tam jest więcej pieniędzy”. Zwrócił jednak uwagę, że „przy mniej więcej 20-proc. inflacji ta sama kwota, która jest w jednym roku, w następnym roku warta będzie ok. 80 proc. jej wysokości”.
– W tej chwili na ochronę zdrowia jest 83 proc. kwoty roku ubiegłego, czyli de facto finansowanie budżetowe służby zdrowia nie drgnęło. NFZ ma oszczędności i te oszczędności służą do tego, żeby jednorazowo taki ruch wykonać, ale to nie ma przyszłości, o czym będziemy pewnie za rok rozmawiać – mówił Sośnierz.
Są obawy o zmniejszenie liczby świadczeń
Wiceprzewodnicząca Rady NFZ Małgorzata Gałązka-Sobotka, rozmawiając z „Menedżerem Zdrowia”, przestrzegała, że „na wprowadzonych zmianach straci pacjent”.
– Gdy do zadań Narodowego Funduszu Zdrowia doda się te, wskazane w projekcie omawianej ustawy, to oczywiste jest, że za te same pieniądze nie będzie można zagwarantować odpowiedniej liczby świadczeń – wyjaśniła ekspertka.
– Obawy budzi już sama formuła wprowadzania tak istotnych zmian z punktu widzenia zdrowia publicznego w ustawie, która nie jest poświęcona finansowaniu świadczeń ze środków publicznych. To nie jest praktyka, która powinna być uznawana za właściwą – podkreśliła Gałązka-Sobotka, wskazując również, że „kiedy przenosi się do budżetu NFZ zdrowia wiele bardzo istotnych – jeśli chodzi o ich wagę kosztową i merytoryczną – świadczeń, to powinno to mieć swoje odzwierciedlenie we właściwych aktach prawnych”.
Ponadto – zdaniem Małgorzaty Gałązki-Sobotki – pomysł ten jest „próbą poszukiwania na poziomie finansów publicznych pewnych oszczędności, które mogłyby być przeznaczone na realizację innych zadań publicznych”. – Pojawia pytanie, czy zdrowie ma być znowu odłożone na trochę niższą pozycję priorytetową – zaznaczyła.
– Zapewnienie finansowania na poziomie 7 proc. i „inżynieria finansowa”, która obowiązuje, były gwarancją, że przyrost składki zdrowotnej da szansę ubezpieczonym w NFZ i że po pandemii COVID-19 wzrośnie jakość opieki zdrowotnej m.in. w rozumieniu dostępności. Gdy obecnie do tych zadań NFZ dołączy się te, wskazane w projekcie ustawy, to trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że każdy z pacjentów straci – mówiła.
Ministerstwo Zdrowia nie widzi problemu
Innego zdania jest jednak resort zdrowia.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” stwierdził, że „zmiany w finansowaniu niektórych świadczeń, jakie zakłada nowelizowana ustawa, nie wpłyną na dostęp do świadczeń dla pacjentów”.
– Nowelizowana ustawa nic nie zmienia w finansach sektora ochrony zdrowia. Wiele lat temu uzgodniono, w jaki sposób zwiększają się nakłady na system ochrony zdrowia. Określa to art. 131 ustawy o świadczeniach ochrony zdrowia. Na przyszły rok ustalono 6 proc. PKB. Dokładnie tak projekt ustawy budżetowej i planu finansowego został skonstruowany. Finanse NFZ, MZ i wszystkich instytucji współpracujących to są wydatki na sektor ochrony zdrowia, a więc na pacjentów, technologie informacyjne i wynagrodzenia – wyjaśnił.
– Zakładany budżet NFZ to są dokładnie takie same kwoty, co do złotówki – zgodne z planem na rok przyszły. Świadczeń dla pacjentów na pewno nie będzie mniej, bo są to środki zabezpieczone. Dla przykładu, środki na ratownictwo medyczne do tej pory trafiały do NFZ przez urzędy wojewódzkie, które otrzymywały je z budżetu państwa. Nie ma uzasadnienia, żeby środki te przechodziły tak długą drogę, skoro i tak cel jest jeden, sfinansowanie świadczeń na ratownictwo medyczne czy sfinansowanie świadczeń dla osób nieubezpieczonych. To są różne zakresy dotyczące ochrony zdrowia, a przekierowanie pieniędzy bezpośrednio do NFZ ułatwi funkcjonowanie całego tego obszaru – dodał.
Czego dotyczy nowela?
Zgodnie z zapowiedzią rządu projekt zakłada optymalizację wydatkowania środków publicznych na cele ochrony zdrowia w ramach łącznej kwoty nakładów w tym obszarze, określanej corocznie na podstawie przepisów ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz regulacji incydentalnych, które są związane z koniecznością wsparcia jednostek systemu ochrony zdrowia po okresie wzmożonych działań ukierunkowanych na przeciwdziałanie i zapobieganie COVID-19.
Mówiąc wprost, nowelizowana ustawa umożliwi m.in. włączenie do finansowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia zakupu szczepionek wykorzystywanych do szczepień obowiązkowych oraz szczepionek i innych immunologicznych produktów leczniczych stanowiących rezerwę, stosowanych w razie wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub epidemii za wyjątkiem szczepionek przeciwko COVID-19.
Zaplanowane zmiany mają na celu scedowanie na Narodowy Fundusz Zdrowia finansowania świadczeń wysokospecjalistycznych, leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych dla osób powyżej 75. roku życia oraz leków dla kobiet w ciąży, leków oraz wyrobów medycznych nabywanych w ramach programów polityki zdrowotnej ministra zdrowia w zakresie leczenia hemofilii i pokrewnych skaz krwotocznych oraz leczenia antyretrowirusowego osób żyjących z wirusem HIV, zadań zespołów ratownictwa medycznego.
Przeczytaj także: „Każdy z pacjentów straci”, „Świadczenia zdrowotne powinny być finansowane przez jedną instytucję – NFZ”, „Zmiany w finansowaniu świadczeń” i „Skok na pieniądze funduszu”.