Elektroniczne L-4, czyli bubel do czwartej potęgi
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 04.07.2016
Źródło: BL, Dziennik Polski
Mija pół roku testowania elektronicznego zwolnienia lekarskiego. I nic się nie zmienia: system pełen jest fundamentalnych wad, jego obsługa jest bardziej skomplikowana niż wypełnienie i tak skomplikowanych druków papierowych. Lekarze z Małopolski wyliczają wady i proszą o poprawki.
- Zdaniem lekarzy procedura wystawiania e-zwolnień jest przede wszystkim dużo bardziej czasochłonna niż wypisywanie papierowych druków. W teorii po wpisaniu numeru PESEL pacjenta, dane chorego i jego pracodawcy powinny być uzupełniane automatycznie. Baza jest jednak pełna braków, które lekarz uzupełnić musi ręcznie – pisze „Dziennik Polski”.
Zusowska platforma nie współpracuje również z aplikacjami gabinetowymi, służącymi przychodniom do przechowywania dokumentacji medycznej. Przez to doktor wystawiający choremu zwolnienie każdorazowo musi zalogować się do odrębnego programu, wypełnić kolejne strony i poczekać na specjalny kod autoryzacyjny, którym zatwierdza wygenerowane L4.
Jak zauważa dziennik cała procedura trwa zbyt długo, a przede wszystkim zabiera czas poświęcony pacjentowi. Szczególnie, że system jest bardzo niestabilny, a po przerwaniu operacji wszystkie rubryki trzeba uzupełnić na nowo.
- Wspólnie z twórcami oprogramowania rynku medycznego staramy się pracować nad włączeniem e-zwolnień do aplikacji gabinetowych lekarzy - zapewnia Radosław Milczarski z biura prasowego centrali ZUS. - To na pewno zwiększy liczbę zwolnień wystawianych w formie elektronicznej - dodaje.
Lista oczekiwanych poprawek jest jednak dłuższa. - W praktyce większość papierowych druków wypisują dziś pielęgniarki albo sekretarki medyczne, a lekarz jedynie podpisuje gotowy już dokument. Ze względu na autoryzowany dostęp, elektroniczne L4 lekarz musi wygenerować osobiście od początku do końca - tłumaczy Piotr Watoła, przewodniczący Regionu Małopolskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Ustawa przygotowana przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zakłada, że e-zwolnienia całkowicie zastąpią te w tradycyjnej formie na początku 2018 roku. - Biorąc pod uwagę, że minęło już sześć miesięcy okresu przejściowego, a żadne wskazane przez nas błędy nie zostały naprawione, ten termin absolutnie nie wchodzi w grę - nie ma wątpliwości dr Watoła.
Zusowska platforma nie współpracuje również z aplikacjami gabinetowymi, służącymi przychodniom do przechowywania dokumentacji medycznej. Przez to doktor wystawiający choremu zwolnienie każdorazowo musi zalogować się do odrębnego programu, wypełnić kolejne strony i poczekać na specjalny kod autoryzacyjny, którym zatwierdza wygenerowane L4.
Jak zauważa dziennik cała procedura trwa zbyt długo, a przede wszystkim zabiera czas poświęcony pacjentowi. Szczególnie, że system jest bardzo niestabilny, a po przerwaniu operacji wszystkie rubryki trzeba uzupełnić na nowo.
- Wspólnie z twórcami oprogramowania rynku medycznego staramy się pracować nad włączeniem e-zwolnień do aplikacji gabinetowych lekarzy - zapewnia Radosław Milczarski z biura prasowego centrali ZUS. - To na pewno zwiększy liczbę zwolnień wystawianych w formie elektronicznej - dodaje.
Lista oczekiwanych poprawek jest jednak dłuższa. - W praktyce większość papierowych druków wypisują dziś pielęgniarki albo sekretarki medyczne, a lekarz jedynie podpisuje gotowy już dokument. Ze względu na autoryzowany dostęp, elektroniczne L4 lekarz musi wygenerować osobiście od początku do końca - tłumaczy Piotr Watoła, przewodniczący Regionu Małopolskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Ustawa przygotowana przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zakłada, że e-zwolnienia całkowicie zastąpią te w tradycyjnej formie na początku 2018 roku. - Biorąc pod uwagę, że minęło już sześć miesięcy okresu przejściowego, a żadne wskazane przez nas błędy nie zostały naprawione, ten termin absolutnie nie wchodzi w grę - nie ma wątpliwości dr Watoła.