Agencja Gazeta
Grodzki: Będziemy „wypuszczać" inicjatywy senackie, żeby poprawić sytuację w ochronie zdrowia
Tagi: | Tomasz Grodzki |
- Zaczniemy od rozmów z fachowcami, potem zrobimy wysłuchania publiczne. Później senacka Komisja Zdrowia przygotuje inicjatywy ustawodawcze. Te przejdą przez Senat, „pójdą” do Sejmu jako senackie. I kiedy dobre ustawy trafią do Sejmu, to PiS będzie trudno je zamrozić czy odrzucić - zapowiada marszałek Tomasz Grodzki, minister zdrowia w Gabinecie Cieni PO. Grodzki mówi też o swojej rodzinie, 6 proc. PKB na zdrowie i aborcji.
Klan lekarski marszałka Tomasza Grodzkiego jest spory. - Mój ojciec świętej pamięci był chirurgiem, teściowie, brat, żona, żona brata, szwagrostwo są lekarzami i teraz młodsza córka zdecydowała się specjalizować w radiologii. Jest rezydentką, teraz akurat na urlopie macierzyńskim, bo urodziła córeczkę - opisuje prof. Grodzki w rozmowie z „Gazetą Wyborczą".
Czy lekarska rodzina może spodziewać się, że marszałek Grodzki zrobi coś dla nich w Senacie? „Gazeta Wyborcza” pyta, czy Grodzki uzdrowi służbę zdrowia.
– W naszej książeczce programowej, którą zbyt mało ludzi doceniło, przygotowaliśmy najbardziej kompleksowy program naprawy ochrony zdrowia, a i tak to był tylko szkic. Mieliśmy to rozpisane na sporo więcej detali, bo deregulacja ochrony zdrowia jest głębsza, niż się pacjentom wydaje. I im szybciej się do tego zabierzemy, tym szybciej ochronę zdrowia sprowadzimy na właściwe tory – komentuje Grodzki. Przyznaje, że jest bardzo mocną komisja zdrowia w Senacie. - Są lekarze z jednej i z drugiej strony, będziemy starać się wypuszczać inicjatywy senackie, żeby poprawić sytuację – wyjaśnia Grodzki i mówi o szczegółach.
– Zaczniemy od rozmów z fachowcami, potem zrobimy wysłuchania publiczne. Później senacka Komisja Zdrowia przygotuje inicjatywy ustawodawcze. Te przejdą przez Senat, „pójdą” do Sejmu jako senackie. To ważne, nie jako inicjatywy senatorów, ale Senatu, bo to ma swoją wymowę i instytucjonalną wagę. I jak trafią dobre ustawy do Sejmu, to PiS będzie trudno je zamrozić czy odrzucić, prawda? Bo musiałby powiedzieć głośno i wyraźnie, że go zdrowie Polaków nie obchodzi – twierdzi Grodzki.
Co zapowiada i proponuje?
Grodzki sugeruje, że wydatki na zdrowie powinny osiągnąć 6 proc. PKB wcześniej niż w 2024 r.
- Do 2024 r. nie może czekać. Zdrowie umiera cały czas, tylko w ciszy. Oddziały są zamykane, sale operacyjne są zamykane, nawet w wielkim warszawskim szpitalu na Banacha. Długi szpitali rosną jak nigdy wcześniej. Bez efektów, nikt nie jest zadowolony, ani lekarze, ani inny personel medyczny, ani pacjenci – wyjaśnia Grodzki w rozmowie z „Gazeta Wyborcza”.
Grodzki przyznaje, że jest za utrzymaniem kompromisu, to jest zapisów obecnej ustawy, czyli legalnej aborcji, kiedy jest zagrożone życie i zdrowie kobiety, kiedy jest nieodwracalnie uszkodzony płód lub kiedy ciąża jest wynikiem przestępstwa.
- Uważam natomiast, że aborcja na życzenie jest złym pomysłem. W dobie edukacji seksualnej, środków zabezpieczających, w dobie rozwoju medycyny ratującej i utrzymującej w dobrym, pełnowartościowym życiu coraz trudniejsze przypadki tak dramatyczny akt nie powinien być wykonywany na życzenie – wyjaśnia Grodzki.
Czy system ochrony zdrowia to relikt socjalizmu?
„Menedżer Zdrowia” rozmawiał z prof. Grodzkim w listopadzie 2017 r.
- Nasz system to relikt socjalizmu funkcjonujący w kapitalistycznej Polsce. W naszej służbie zdrowia „produkt” jest reglamentowany, a jego cena jest ustalana odgórnie, przez rząd i niekoniecznie przystaje do realnych kosztów jednej, czy drugiej procedury medycznej. To błąd. Konieczne jest uwolnienie służby zdrowia od tego odium socjalizmu. PiS ma socjalistyczne poglądy. Twierdzi, że wszystko, co państwowe jest lepsze. A w rzeczywistości jest odwrotnie – przyznał prof. Grodzki i... zacytował chińskiego polityka.
- Deng Xiaoping powiedział, że nieważne, czy kot jest czarny, czy biały, ważne, aby łowił myszy. Xiaoping wprowadził w Chinach gospodarkę wolnorynkową. To spowodowało boom ekonomiczny, który trwa do dzisiaj. Przenosząc znaczenia powiedzenia i przykład Chin na grunt naszej służby zdrowia, trzeba sobie powiedzieć wprost: wprowadzenie zasad gospodarki wolnorynkowej w ochronie zdrowia spowodowałoby poprawę sytuacji. Mamy infrastrukturę, sprzęt, kadry i budżet takie, jakie mamy, należy to wykorzystać optymalnie. W tej chwili, z jednej strony pensje w systemie ochrony zdrowia są żałośnie niskie, z drugiej strony, kiedy odwiedzam szpitale, widzę ekstremalnie drogi sprzęt, który jest wykorzystany raz w miesiącu. Taki sprzęt powinien pracować dziesięć razy dziennie! Konieczna jest racjonalizacja tego obciążenia. Krótko mówiąc, musimy maksymalnie wykorzystać możliwości systemu. Trzeba działać racjonalnie i wykorzystać wszystkie sektory rynku, także ten prywatny. Wydaje się, że działania proponowane przez PiS w systemie ochrony zdrowia nie są rozsądne i niepotrzebnie nacechowane emocjami – odpowiedział Grodzki.
O jakich zasadach wolnorynkowych mówił Grodzki?
- W mojej ocenie, zakaz prywatyzacji szpitali i uniemożliwienie ich komercjalizacji poprzez przekształcenie w spółkę, nie są właściwe. Kiedy Platforma Obywatelska odzyska władzę, zrobimy wszystko, aby wspomniane zakazy przestały obowiązywać. Dlaczego? Powinniśmy wykorzystywać zasoby systemu, niezależnie od formy własności, i porównując do przysłowia - niezależnie od koloru futra kota. Pacjent nie musi wiedzieć, czy jest w szpitalu prywatnym, czy państwowym. Ma otrzymać dobrą jakościowo i znośną terminowo usługę. Taki jest cel. Do tego powinien dążyć rząd, a robi coś odwrotnego. Wprowadził sieć szpitali, która doprowadza do odcięcia niemal całkowicie sektora prywatnego. Sektor prywatny jest, w mojej ocenie, nieodłączną częścią nowoczesnego systemu ochrony zdrowia i powinien być traktowany równorzędnie z systemem publicznym, czyli mieć prawo również do podpisywania kontraktów z NFZ, czy z alternatywnym ubezpieczycielem. Jest jednak jeden warunek. Równe prawa oznaczają równe obowiązki. Nie ma co ukrywać, że niektóre jednostki sektora prywatnego „spijały śmietankę” kontraktują tylko procedury wysokoopłacalne, a procedury nieopłacalne – jak leczenie stopy cukrzycowej, czy przewlekłego zapalenie trzustki - były „spychane” do sektora publicznego. Konieczne byłoby wprowadzenie zasady: dostajesz kontrakt, ale jeżeli odsyłasz pacjentów z „przewlekłą trzustką” do szpitala publicznego to… kontrakt tracisz - wyjaśnił Grodzki z rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.
Przeczytaj także: „Grodzki: Proszę mi wierzyć, chirurg poradzi sobie z niesfornymi senatorami”, „Onkologia PO nowemu” i „Prof. Tomasz Grodzki: Kiedy PO odzyska władzę, zrobimy wszystko, aby zakaz prywatyzacji szpitali przestał obowiązywać”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
Czy lekarska rodzina może spodziewać się, że marszałek Grodzki zrobi coś dla nich w Senacie? „Gazeta Wyborcza” pyta, czy Grodzki uzdrowi służbę zdrowia.
– W naszej książeczce programowej, którą zbyt mało ludzi doceniło, przygotowaliśmy najbardziej kompleksowy program naprawy ochrony zdrowia, a i tak to był tylko szkic. Mieliśmy to rozpisane na sporo więcej detali, bo deregulacja ochrony zdrowia jest głębsza, niż się pacjentom wydaje. I im szybciej się do tego zabierzemy, tym szybciej ochronę zdrowia sprowadzimy na właściwe tory – komentuje Grodzki. Przyznaje, że jest bardzo mocną komisja zdrowia w Senacie. - Są lekarze z jednej i z drugiej strony, będziemy starać się wypuszczać inicjatywy senackie, żeby poprawić sytuację – wyjaśnia Grodzki i mówi o szczegółach.
– Zaczniemy od rozmów z fachowcami, potem zrobimy wysłuchania publiczne. Później senacka Komisja Zdrowia przygotuje inicjatywy ustawodawcze. Te przejdą przez Senat, „pójdą” do Sejmu jako senackie. To ważne, nie jako inicjatywy senatorów, ale Senatu, bo to ma swoją wymowę i instytucjonalną wagę. I jak trafią dobre ustawy do Sejmu, to PiS będzie trudno je zamrozić czy odrzucić, prawda? Bo musiałby powiedzieć głośno i wyraźnie, że go zdrowie Polaków nie obchodzi – twierdzi Grodzki.
Co zapowiada i proponuje?
Grodzki sugeruje, że wydatki na zdrowie powinny osiągnąć 6 proc. PKB wcześniej niż w 2024 r.
- Do 2024 r. nie może czekać. Zdrowie umiera cały czas, tylko w ciszy. Oddziały są zamykane, sale operacyjne są zamykane, nawet w wielkim warszawskim szpitalu na Banacha. Długi szpitali rosną jak nigdy wcześniej. Bez efektów, nikt nie jest zadowolony, ani lekarze, ani inny personel medyczny, ani pacjenci – wyjaśnia Grodzki w rozmowie z „Gazeta Wyborcza”.
Grodzki przyznaje, że jest za utrzymaniem kompromisu, to jest zapisów obecnej ustawy, czyli legalnej aborcji, kiedy jest zagrożone życie i zdrowie kobiety, kiedy jest nieodwracalnie uszkodzony płód lub kiedy ciąża jest wynikiem przestępstwa.
- Uważam natomiast, że aborcja na życzenie jest złym pomysłem. W dobie edukacji seksualnej, środków zabezpieczających, w dobie rozwoju medycyny ratującej i utrzymującej w dobrym, pełnowartościowym życiu coraz trudniejsze przypadki tak dramatyczny akt nie powinien być wykonywany na życzenie – wyjaśnia Grodzki.
Czy system ochrony zdrowia to relikt socjalizmu?
„Menedżer Zdrowia” rozmawiał z prof. Grodzkim w listopadzie 2017 r.
- Nasz system to relikt socjalizmu funkcjonujący w kapitalistycznej Polsce. W naszej służbie zdrowia „produkt” jest reglamentowany, a jego cena jest ustalana odgórnie, przez rząd i niekoniecznie przystaje do realnych kosztów jednej, czy drugiej procedury medycznej. To błąd. Konieczne jest uwolnienie służby zdrowia od tego odium socjalizmu. PiS ma socjalistyczne poglądy. Twierdzi, że wszystko, co państwowe jest lepsze. A w rzeczywistości jest odwrotnie – przyznał prof. Grodzki i... zacytował chińskiego polityka.
- Deng Xiaoping powiedział, że nieważne, czy kot jest czarny, czy biały, ważne, aby łowił myszy. Xiaoping wprowadził w Chinach gospodarkę wolnorynkową. To spowodowało boom ekonomiczny, który trwa do dzisiaj. Przenosząc znaczenia powiedzenia i przykład Chin na grunt naszej służby zdrowia, trzeba sobie powiedzieć wprost: wprowadzenie zasad gospodarki wolnorynkowej w ochronie zdrowia spowodowałoby poprawę sytuacji. Mamy infrastrukturę, sprzęt, kadry i budżet takie, jakie mamy, należy to wykorzystać optymalnie. W tej chwili, z jednej strony pensje w systemie ochrony zdrowia są żałośnie niskie, z drugiej strony, kiedy odwiedzam szpitale, widzę ekstremalnie drogi sprzęt, który jest wykorzystany raz w miesiącu. Taki sprzęt powinien pracować dziesięć razy dziennie! Konieczna jest racjonalizacja tego obciążenia. Krótko mówiąc, musimy maksymalnie wykorzystać możliwości systemu. Trzeba działać racjonalnie i wykorzystać wszystkie sektory rynku, także ten prywatny. Wydaje się, że działania proponowane przez PiS w systemie ochrony zdrowia nie są rozsądne i niepotrzebnie nacechowane emocjami – odpowiedział Grodzki.
O jakich zasadach wolnorynkowych mówił Grodzki?
- W mojej ocenie, zakaz prywatyzacji szpitali i uniemożliwienie ich komercjalizacji poprzez przekształcenie w spółkę, nie są właściwe. Kiedy Platforma Obywatelska odzyska władzę, zrobimy wszystko, aby wspomniane zakazy przestały obowiązywać. Dlaczego? Powinniśmy wykorzystywać zasoby systemu, niezależnie od formy własności, i porównując do przysłowia - niezależnie od koloru futra kota. Pacjent nie musi wiedzieć, czy jest w szpitalu prywatnym, czy państwowym. Ma otrzymać dobrą jakościowo i znośną terminowo usługę. Taki jest cel. Do tego powinien dążyć rząd, a robi coś odwrotnego. Wprowadził sieć szpitali, która doprowadza do odcięcia niemal całkowicie sektora prywatnego. Sektor prywatny jest, w mojej ocenie, nieodłączną częścią nowoczesnego systemu ochrony zdrowia i powinien być traktowany równorzędnie z systemem publicznym, czyli mieć prawo również do podpisywania kontraktów z NFZ, czy z alternatywnym ubezpieczycielem. Jest jednak jeden warunek. Równe prawa oznaczają równe obowiązki. Nie ma co ukrywać, że niektóre jednostki sektora prywatnego „spijały śmietankę” kontraktują tylko procedury wysokoopłacalne, a procedury nieopłacalne – jak leczenie stopy cukrzycowej, czy przewlekłego zapalenie trzustki - były „spychane” do sektora publicznego. Konieczne byłoby wprowadzenie zasady: dostajesz kontrakt, ale jeżeli odsyłasz pacjentów z „przewlekłą trzustką” do szpitala publicznego to… kontrakt tracisz - wyjaśnił Grodzki z rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.
Przeczytaj także: „Grodzki: Proszę mi wierzyć, chirurg poradzi sobie z niesfornymi senatorami”, „Onkologia PO nowemu” i „Prof. Tomasz Grodzki: Kiedy PO odzyska władzę, zrobimy wszystko, aby zakaz prywatyzacji szpitali przestał obowiązywać”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.