Ile szpitali padnie w przyszłym roku, ile w następnym
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 02.06.2016
Źródło: BL
Tagi: | Krzysztof Czerkas, Igor Radziewicz-Winnicki, Grzegorz Ziemniak, szpital, szpitale, szpitalnictwo |
Rząd przyjął projekt ustawy, która zmusi samorządy do spłaty długów i daleko idącego współfinansowania szpitali. Część z nich zamierza w ogóle zrezygnować z prowadzenia lecznic, nie stać ich. Ile szpitali zostanie zlikwidowanych? Możliwe, że co piąty.
Chodzi o nowelę ustawy o działalności leczniczej, która wstrzymać ma proces komercjalizacji szpitali. Tym razem problemem nie jest sama dekomercjalizacja, a zapisy towarzyszące wprowadzaniu tej zmiany. Samorządy mają dzięki nim zostać zmuszone do spłaty części strat generowanych przez ich szpitale i współfinansowania ich działalności bieżącej. Nie przewidziano na to jednak żadnych dodatkowych środków i odpisów podatkowych. Cała kasa ma zostać w rękach centrali, ona ma też dyktować warunki wycen i organizacji, scedowana w dół ma zostać jedynie odpowiedzialność. Samorządy nie chcą być sprowadzone do roli „płać i płacz”. Część może by i się z nią pogodziła, ale nie może: nie stać ich na to.
Krzysztof Czerkas, ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali:
- Pomimo krytyki płynącej z różnych stron, nowelizacja ustawy o działalności leczniczej została przekazana przez Rząd do Sejmu. Jej skutków nikt nie jest w stanie dzisiaj przewidzieć a możliwe, że niedługo rezultaty nowelizacji ustawy zaskoczą nas wszystkich negatywnie, w tym również jej autorów i promotorów.
- Absurdalnym wydaje się postulat, aby w przypadku wystąpienia ujemnego wyniku finansowego w SPZOZ-ie miał on pokryć stratę netto we własnym zakresie poprzez zmniejszenie funduszu zakładowego, a jeśli tego funduszu nie wystarczy to stratę ma pokryć podmiot tworzący, czyli gmina, powiat lub marszałek województwa. Skoro już dzisiaj wiele SPZOZ-ów funkcjonuje na ujemnych kapitałach, to z czego mają one pokrywać kolejne straty? A większość polskich powiatów jest już zadłużona po uszy i nie znajdzie dodatkowych środków na pokrycie strat w SPZOZ-ach. Jeżeli ten przepis zostanie uchwalony przez Sejm i wprowadzony w życie, sporo szpitali powiatowych zostanie zlikwidowanych – i to wprost z mocy ustawy.
- Nieporozumieniem i kolejnym przerzuceniem obowiązku państwa na samorząd terytorialny jest dopuszczenie finansowania przez podmioty tworzące tzw. nadlimitów. De facto projekt ustawy przerzuca obowiązki państwowego NFZ-u na jednostki samorządu terytorialnego nie dając na to żadnych dodatkowych środków finansowych. To kolejny gwóźdź do trumny polskiej ochrony zdrowia.
- Z dużą dozą prawdopodobieństwa można szacować, że tej nowelizacji nie przetrwa około 20 – 25 proc. szpitali, głównie powiatowych. Czy w ten sposób rząd premier Beaty Szydło chce zrealizować zapowiadaną w exposé poprawę bezpieczeństwa zdrowotnego społeczeństwa i opieki medycznej nad pacjentami?
Igor Radziewicz-Winnicki, były wiceminister zdrowia, doradca z zakresu ochrony zdrowia i rynku farmaceutycznego:
- Nowelizacja jest kolejną próbą zwiększenia odpowiedzialności jednostek samorządów terytorialnych za lokalne podmioty lecznicze. Co do zasady jest to bardzo pożądany kierunek zmian.
- Niestety w zaproponowanej wersji wiele emocji budzi brak zabezpieczenia odpowiednich narzędzi dla samorządów, zarówno w sferze stabilności finansów jak i racjonalizacji alokacji środków publicznych na najbardziej potrzebne świadczenia zdrowotne. W rezultacie - wbrew logice map potrzeb zdrowotnych i rzeczywistych potrzeb lokalnej populacji - decyzje o zakupie nowych świadczeń albo o likwidacji poszczególnych podmiotów będą zależały od miejscowych uwarunkowań politycznych, aktualnej sytuacji finansowej jednostek samorządu terytorialnego nie zaś stanu zdrowia mieszkańców. Wątpliwości budzi także zgodność tej regulacji z konstytucyjną zasadą równego dostępu obywateli do świadczeń opieki zdrowotnej.
Grzegorz Ziemniak, partner Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Co będzie mógł zrobić samorząd, gdy okaże się po przeliczeniu kasy, że nie stać go na dalsze dopłacanie do szpitala, bo zagraża to stabilności całego powiatu czy miasta? W zasadzie tyle co nic. Nie będzie mógł zmienić zasad funkcjonowania lecznicy, bo o tym decyduje centrala i ustawy. Nie będzie mógł szpitala sprzedać, bo zakazuje tego ustawa, nie będzie miał jak zadbać o wpływy, bo o tym zadecyduje centrala - np. poprze mapy potrzeb zdrowotnych czy taryfy AOTMiT. Możliwe zatem, ze jedynym wyjściem będzie bolesne przyzwolenie na zupełną likwidację.
- W wielu wypadkach taka likwidacja to rozwiązanie całkiem logiczne. Tyle, że będzie ono dla obecnego rządu trudne do zaakceptowania ze względów politycznych. Obecna ekipa rządząca szła po władze pod hasłem ratowania szpitali publicznych. Gdy okaże się, że „pacjent” nie wytrzymuje drakońskiej „kuracji ratunkowej” zaczną się gorączkowe próby luzowania dyscypliny finansowej, pomocy „pod stołem”, różnych form dofinansowania. Można się spodziewać, że koniec końców znajdzie się jakiś litościwy grosz dla szpitali. I że zostanie on przeznaczony na… podtrzymanie niechcianego ani przez PO, ani przez PiS obecnego, kiepskiego systemu.
Opracowanie: Bartłomiej Lesniewski
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/
Krzysztof Czerkas, ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali:
- Pomimo krytyki płynącej z różnych stron, nowelizacja ustawy o działalności leczniczej została przekazana przez Rząd do Sejmu. Jej skutków nikt nie jest w stanie dzisiaj przewidzieć a możliwe, że niedługo rezultaty nowelizacji ustawy zaskoczą nas wszystkich negatywnie, w tym również jej autorów i promotorów.
- Absurdalnym wydaje się postulat, aby w przypadku wystąpienia ujemnego wyniku finansowego w SPZOZ-ie miał on pokryć stratę netto we własnym zakresie poprzez zmniejszenie funduszu zakładowego, a jeśli tego funduszu nie wystarczy to stratę ma pokryć podmiot tworzący, czyli gmina, powiat lub marszałek województwa. Skoro już dzisiaj wiele SPZOZ-ów funkcjonuje na ujemnych kapitałach, to z czego mają one pokrywać kolejne straty? A większość polskich powiatów jest już zadłużona po uszy i nie znajdzie dodatkowych środków na pokrycie strat w SPZOZ-ach. Jeżeli ten przepis zostanie uchwalony przez Sejm i wprowadzony w życie, sporo szpitali powiatowych zostanie zlikwidowanych – i to wprost z mocy ustawy.
- Nieporozumieniem i kolejnym przerzuceniem obowiązku państwa na samorząd terytorialny jest dopuszczenie finansowania przez podmioty tworzące tzw. nadlimitów. De facto projekt ustawy przerzuca obowiązki państwowego NFZ-u na jednostki samorządu terytorialnego nie dając na to żadnych dodatkowych środków finansowych. To kolejny gwóźdź do trumny polskiej ochrony zdrowia.
- Z dużą dozą prawdopodobieństwa można szacować, że tej nowelizacji nie przetrwa około 20 – 25 proc. szpitali, głównie powiatowych. Czy w ten sposób rząd premier Beaty Szydło chce zrealizować zapowiadaną w exposé poprawę bezpieczeństwa zdrowotnego społeczeństwa i opieki medycznej nad pacjentami?
Igor Radziewicz-Winnicki, były wiceminister zdrowia, doradca z zakresu ochrony zdrowia i rynku farmaceutycznego:
- Nowelizacja jest kolejną próbą zwiększenia odpowiedzialności jednostek samorządów terytorialnych za lokalne podmioty lecznicze. Co do zasady jest to bardzo pożądany kierunek zmian.
- Niestety w zaproponowanej wersji wiele emocji budzi brak zabezpieczenia odpowiednich narzędzi dla samorządów, zarówno w sferze stabilności finansów jak i racjonalizacji alokacji środków publicznych na najbardziej potrzebne świadczenia zdrowotne. W rezultacie - wbrew logice map potrzeb zdrowotnych i rzeczywistych potrzeb lokalnej populacji - decyzje o zakupie nowych świadczeń albo o likwidacji poszczególnych podmiotów będą zależały od miejscowych uwarunkowań politycznych, aktualnej sytuacji finansowej jednostek samorządu terytorialnego nie zaś stanu zdrowia mieszkańców. Wątpliwości budzi także zgodność tej regulacji z konstytucyjną zasadą równego dostępu obywateli do świadczeń opieki zdrowotnej.
Grzegorz Ziemniak, partner Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Co będzie mógł zrobić samorząd, gdy okaże się po przeliczeniu kasy, że nie stać go na dalsze dopłacanie do szpitala, bo zagraża to stabilności całego powiatu czy miasta? W zasadzie tyle co nic. Nie będzie mógł zmienić zasad funkcjonowania lecznicy, bo o tym decyduje centrala i ustawy. Nie będzie mógł szpitala sprzedać, bo zakazuje tego ustawa, nie będzie miał jak zadbać o wpływy, bo o tym zadecyduje centrala - np. poprze mapy potrzeb zdrowotnych czy taryfy AOTMiT. Możliwe zatem, ze jedynym wyjściem będzie bolesne przyzwolenie na zupełną likwidację.
- W wielu wypadkach taka likwidacja to rozwiązanie całkiem logiczne. Tyle, że będzie ono dla obecnego rządu trudne do zaakceptowania ze względów politycznych. Obecna ekipa rządząca szła po władze pod hasłem ratowania szpitali publicznych. Gdy okaże się, że „pacjent” nie wytrzymuje drakońskiej „kuracji ratunkowej” zaczną się gorączkowe próby luzowania dyscypliny finansowej, pomocy „pod stołem”, różnych form dofinansowania. Można się spodziewać, że koniec końców znajdzie się jakiś litościwy grosz dla szpitali. I że zostanie on przeznaczony na… podtrzymanie niechcianego ani przez PO, ani przez PiS obecnego, kiepskiego systemu.
Opracowanie: Bartłomiej Lesniewski
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/