iStock
Jak zabezpieczyć się przed odpowiedzialnością za błędy?
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 25.01.2023
Źródło: Biuletyn Wielkopolskiej Izby Lekarskiej/Natalia Paradowska i Krzysztof Kozik
Tagi: | Natalia Paradowska, Krzysztof Kozik, prawo, roszczenia |
Roszczeniowość pacjentów zwiększa się, a liczba ukazujących się w mediach artykułów na temat „mrożących krew w żyłach” naruszeń, których rzekomo dopuścił się personel medyczny, bynajmniej nie sprzyja zmniejszeniu się tego trendu. Co zatem zrobić, by ułatwić sobie życie na wypadek wystąpienia przez pacjenta z roszczeniami? Jak zawczasu przygotować się na tę ewentualność?
Artykuł radców prawnych Krzysztofa Kozika i Natalii Paradowskiej z Kancelarii Radców Prawnych Bartosz Pawelczyk Krzysztof Kozik:
Przeglądając polskie orzecznictwo, nietrudno zauważyć tendencję wzrostową w liczbie spraw sądowych dotyczących błędów medycznych, i to zarówno cywilnych, jak i karnych. Roszczeniowość pacjentów zwiększa się, a liczba ukazujących się w mediach lakonicznych artykułów lub reportaży na temat „mrożących krew w żyłach” naruszeń, których rzekomo dopuścił się personel medyczny, bynajmniej nie sprzyja zmniejszeniu się tego trendu. Wręcz przeciwnie – pacjent utwierdzany jest w błędnym przekonaniu, iż każde powikłanie albo niepowodzenie w leczeniu stanowi podstawę do tego, by wystąpić o odszkodowanie. Bo przecież ma do tego prawo. Bo miało nie boleć, a boli. Bo blizna jest duża i ciągnie. Bo myślał, że wróci do pełnej sprawności, a nie może uprawiać sportów ekstremalnych. I tak dalej, i tak dalej. Jaki jest tego efekt? Lekarz zmuszony jest poświęcić czas na wytłumaczenie, dlaczego postawił taką, a nie inną diagnozę i dlaczego zastosował takie, a nie inne leczenie. A tłumaczyć trzeba często wielokrotnie, bo pacjent zazwyczaj angażuje cały arsenał dostępnych mu środków i nie zraża się niepowodzeniami. Jeśli nie uda się w postępowaniu karnym albo w postępowaniu przed wojewódzką komisją ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, to może uda się w postępowaniu cywilnym. Po drodze pacjent często jeszcze składa skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia, Rzecznika Praw Pacjenta lub Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, a nawet do Urzędu Ochrony Danych Osobowych – wachlarz możliwości ma spory. Dla lekarza oznacza to, niestety, ogrom niedogodności. Co zatem zrobić, by ułatwić sobie życie na wypadek wystąpienia przez pacjenta z roszczeniami? Jak zawczasu przygotować się na tę ewentualność?
Dbaj o transparentność
Nie da się ukryć, że dbanie o jasne zasady udzielania świadczeń zdrowotnych niejednokrotnie może zapobiec roszczeniom pacjenta. Pacjent poinformowany o zasadach umawiania i odwoływania wizyt, przebiegu wizyty, zlecania i wykonywania badań diagnostycznych czy udostępniania dokumentacji medycznej, ma poczucie transparentności, co zwiększa jego zaufanie do lekarza. Z tego samego powodu warto dużo rozmawiać z pacjentem – informować o tym, jak mamy zamiar zaplanować jego diagnostykę i leczenie, czy tłumaczyć, dlaczego zlecamy takie, a nie inne badanie diagnostyczne. I choć może wydaje się to banalne, takie „ludzkie” podejście do pacjenta będzie procentowało w przyszłości. Zazwyczaj to właśnie brak poinformowania pacjenta na poszczególnych etapach jego diagnostyki i leczenia powoduje, iż pacjent podaje w wątpliwość zasadność udzielonych świadczeń zdrowotnych albo niesłusznie upatruje w nich źródła swojego pogarszającego się stanu zdrowia. Zaczyna snuć teorie spiskowe, które oczywiście w trakcie zainicjowanego postępowania sądowego zostaną obalone za pomocą dowodu z opinii biegłego lekarza. Nie zmienia to jednak faktu, iż ciągnące się latami postępowanie sądowe będzie wymagało od lekarza poświęcenia sporej ilości czasu na rozmowy z prawnikami, składanie zeznań w sądzie czy naszą (dobrowolną) obecność na posiedzeniach, w trakcie których przesłuchiwani są świadkowie lub biegli lekarze. Będzie też źródłem dodatkowych kosztów, m.in. zastępstwa procesowego, które nawet w części nie zostaną zwrócone, bo sądy nie mają niestety w zwyczaju zasądzać zwrotu kosztów od pacjentów. Oczywiście w czasie wizyty nie zawsze jest czas na wyczerpujące omówienie z pacjentem wszystkich kwestii, dlatego warto posiadać pisemne informacje dla pacjenta, np. przygotowane wcześniej formularze zgód na leczenie, które będą również zawierały nie tylko opis procedury, ale także informacje o ewentualnym ryzyku czy o alternatywnych metodach leczenia. Przydatne jest również opisanie zasad przygotowania się do badania czy odbierania wyników badań. Zadziwiająco często w postępowaniach sądowych pacjenci zarzucają, iż nigdy nie otrzymali wyniku badania diagnostycznego, co opóźniło ich leczenie. Warto więc zadbać o określenie również tego typu zasad postępowania.
Skrupulatnie prowadź dokumentację medyczną
Zarówno w postępowaniu karnym, jak i cywilnym odpowiedzialność opiera się na zasadzie winy. Nie wdając się tutaj w prawnicze rozważania na temat pojęcia winy i jej rozumienia w prawie karnym i cywilnym, można uprościć rzecz następująco: to, co uwolni lekarza od odpowiedzialności, to wykazanie, że dochował należytej staranności na każdym etapie leczenia. Jak taką należytą staranność wykazać? W jednym z wyroków sąd apelacyjny wskazał, że: „O niedochowaniu należytej staranności przez personel medyczny szpitala w […] może świadczyć to, że wizyta powoda w tej placówce 28 września 2011 roku nie została należycie udokumentowana, w dokumentacji medycznej nie wpisano bowiem, jak wyglądało ukrwienie i unerwienie kciuka oraz nie wykonano kontrolnego zdjęcia radiologicznego złamanego kciuka, który był nastawiony i unieruchomiony w opatrunku gipsowym” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 15 maja 2015 r., sygn. akt I ACa 1077/14). Kluczowe jest zatem właściwe udokumentowanie udzielonych świadczeń zdrowotnych. I choć lekarze bezustannie narzekają na rosnącą biurokrację i coraz więcej papierologii (mówi się, że 1/3 wizyty pacjenta to wypełnianie dokumentacji), to należy wziąć pod uwagę jedno: niezależnie od tego, czy będziemy mieć do czynienia z postępowaniem cywilnym czy karnym, dokumentacja medyczna będzie stanowiła podstawę przy ocenie, czy postępowanie lekarza było prawidłowe. Trudno się zresztą dziwić – dokumentacja medyczna jako jedyna pozwala na rekonstrukcję dotychczasowego procesu diagnostycznego i leczniczego. Zazwyczaj w momencie toczenia się postępowania sądowego lekarz nie będzie już pamiętał szczegółów dotyczących leczenia pacjenta. A nawet jeśli będzie pamiętał, to sąd może uznać jego zeznania za niewiarygodne, bo skoro dany szczegół był tak istotny, to dlaczego nie znajduje to odzwierciedlenia w dokumentacji medycznej? Dokumentacja medyczna ma to do siebie, że powstaje, zanim powstał spór na linii lekarz–pacjent, więc stanowi dowód obiektywny – jest o wiele bardziej wiarygodna dla sądu niż zeznania stron czy świadków. Jak szeroko powinniśmy opisywać wizytę pacjenta? Cały czas pokutuje przeświadczenie, że im mniej napiszemy, tym lepiej. Trudniej wtedy będzie udowodnić, że coś było nie tak. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie – brak odnotowania w dokumentacji medycznej wykonania określonych czynności medycznych świadczy (w braku dowodów przeciwnych) o ich niewykonaniu. Stan faktyczny wynikający z dokumentacji medycznej jest w praktyce trudny do podważenia. Działa to niestety w dwie strony – pacjentowi trudno będzie po upływie kilku lat dowodzić, iż nie miał objawów opisanych w dokumentacji medycznej albo że stan jego zdrowia nie uległ poprawie, skoro coś innego wynika z tejże dokumentacji. Lekarzowi z kolei trudno będzie wykazać, że informował o czymś pacjenta, wziął pod uwagę określone wyniki badań albo metodę leczenia, jeśli brak jest wzmianki o tym w dokumentacji. W jednej ze spraw sądowych sąd apelacyjny uznał za podstawę odpowiedzialności fakt niepoinformowania pacjentki o możliwości poddania się reoperacji guza mózgu z tego właśnie względu, iż w dokumentacji medycznej lekarz nie odzwierciedlił tego faktu (brak zalecenia rozważenia możliwości reoperacji po roku) ani też faktu braku zgody pacjentki na ewentualną reoperację, co mogło stanowić podstawę w tym wypadku do kontynuowania farmakoterapii. Pacjentka była leczona zachowawczo przez siedem lat z uwagi na fakt wystąpienia krwawienia podczas pierwszego zabiegu chirurgicznego i konieczność jego przedwczesnego zakończenia. Po tym czasie udała się na konsultację do innego lekarza, który poinformował ją o możliwości reoperacji i wykonał zabieg chirurgiczny, a pacjentka zdecydowała się pozwać swojego dotychczasowego neurochirurga, żądając odszkodowania z tego tytułu, iż narażona została na długotrwałe leczenie zachowawcze (wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 13 października 2016 r., sygn. akt I ACa 367/16). Takich sytuacji jest niestety sporo. Stąd tak istotne jest dokładne uzupełnianie dokumentacji medycznej – notowanie prawidłowych wyników badań i konsultacji, zaleceń, wydawanych recept czy też zaznaczenie faktu rozmowy z pacjentem na temat wyboru metody leczenia oraz braku zgody pacjenta na określoną metodę. Paradoksalnie bowiem brak czasu na dokładne odnotowanie informacji o stanie zdrowia pacjenta i jego leczeniu może ograbić nas z jeszcze większej ilości czasu w przyszłości.
Skorzystaj z pomocy profesjonalisty
Zmieniające się przepisy prawa nie ułatwiają lekarzom prawidłowego wywiązywania się z obowiązku udzielania świadczeń zdrowotnych, który de facto wykracza poza sferę medyczną. „Prawidłowo” oznacza bowiem nie tylko zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, ale też zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa. Rosnąca świadomość społeczeństwa o przysługujących prawach, o której pisaliśmy na wstępie, powoduje, że pacjenci często występują z roszczeniami nie tylko o odszkodowanie w związku z nieprawidłowym leczeniem, ale również z tytułu naruszenia praw pacjenta lub z tytułu naruszenia ochrony danych osobowych. Dobrze jest zadbać o posiadanie dokumentacji, która ułatwi wykazanie prawidłowości udzielanych świadczeń zdrowotnych (regulaminy, procedury, formularze). Warto także zapewnić sobie pomoc radcy prawnego lub adwokata, posiadającego doświadczenie w prowadzeniu spraw sądowych z zakresu prawa medycznego, już na etapie wstępnej komunikacji z roszczeniowym pacjentem. Pozwoli to na ocenę roszczenia pod kątem spełnienia przesłanek odpowiedzialności cywilnej, a nierzadko może również zapobiec eskalacji roszczeń pacjenta lub złożeniu przez niego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Tekst opublikowano w Biuletynie Wielkopolskiej Izby Lekarskiej 12–1/2022–2023.
Przeczytaj także: „O co chodzi z tym przedawnieniem?” i „O sile rażenia orzeczeń sądów lekarskich”.
Przeglądając polskie orzecznictwo, nietrudno zauważyć tendencję wzrostową w liczbie spraw sądowych dotyczących błędów medycznych, i to zarówno cywilnych, jak i karnych. Roszczeniowość pacjentów zwiększa się, a liczba ukazujących się w mediach lakonicznych artykułów lub reportaży na temat „mrożących krew w żyłach” naruszeń, których rzekomo dopuścił się personel medyczny, bynajmniej nie sprzyja zmniejszeniu się tego trendu. Wręcz przeciwnie – pacjent utwierdzany jest w błędnym przekonaniu, iż każde powikłanie albo niepowodzenie w leczeniu stanowi podstawę do tego, by wystąpić o odszkodowanie. Bo przecież ma do tego prawo. Bo miało nie boleć, a boli. Bo blizna jest duża i ciągnie. Bo myślał, że wróci do pełnej sprawności, a nie może uprawiać sportów ekstremalnych. I tak dalej, i tak dalej. Jaki jest tego efekt? Lekarz zmuszony jest poświęcić czas na wytłumaczenie, dlaczego postawił taką, a nie inną diagnozę i dlaczego zastosował takie, a nie inne leczenie. A tłumaczyć trzeba często wielokrotnie, bo pacjent zazwyczaj angażuje cały arsenał dostępnych mu środków i nie zraża się niepowodzeniami. Jeśli nie uda się w postępowaniu karnym albo w postępowaniu przed wojewódzką komisją ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, to może uda się w postępowaniu cywilnym. Po drodze pacjent często jeszcze składa skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia, Rzecznika Praw Pacjenta lub Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, a nawet do Urzędu Ochrony Danych Osobowych – wachlarz możliwości ma spory. Dla lekarza oznacza to, niestety, ogrom niedogodności. Co zatem zrobić, by ułatwić sobie życie na wypadek wystąpienia przez pacjenta z roszczeniami? Jak zawczasu przygotować się na tę ewentualność?
Dbaj o transparentność
Nie da się ukryć, że dbanie o jasne zasady udzielania świadczeń zdrowotnych niejednokrotnie może zapobiec roszczeniom pacjenta. Pacjent poinformowany o zasadach umawiania i odwoływania wizyt, przebiegu wizyty, zlecania i wykonywania badań diagnostycznych czy udostępniania dokumentacji medycznej, ma poczucie transparentności, co zwiększa jego zaufanie do lekarza. Z tego samego powodu warto dużo rozmawiać z pacjentem – informować o tym, jak mamy zamiar zaplanować jego diagnostykę i leczenie, czy tłumaczyć, dlaczego zlecamy takie, a nie inne badanie diagnostyczne. I choć może wydaje się to banalne, takie „ludzkie” podejście do pacjenta będzie procentowało w przyszłości. Zazwyczaj to właśnie brak poinformowania pacjenta na poszczególnych etapach jego diagnostyki i leczenia powoduje, iż pacjent podaje w wątpliwość zasadność udzielonych świadczeń zdrowotnych albo niesłusznie upatruje w nich źródła swojego pogarszającego się stanu zdrowia. Zaczyna snuć teorie spiskowe, które oczywiście w trakcie zainicjowanego postępowania sądowego zostaną obalone za pomocą dowodu z opinii biegłego lekarza. Nie zmienia to jednak faktu, iż ciągnące się latami postępowanie sądowe będzie wymagało od lekarza poświęcenia sporej ilości czasu na rozmowy z prawnikami, składanie zeznań w sądzie czy naszą (dobrowolną) obecność na posiedzeniach, w trakcie których przesłuchiwani są świadkowie lub biegli lekarze. Będzie też źródłem dodatkowych kosztów, m.in. zastępstwa procesowego, które nawet w części nie zostaną zwrócone, bo sądy nie mają niestety w zwyczaju zasądzać zwrotu kosztów od pacjentów. Oczywiście w czasie wizyty nie zawsze jest czas na wyczerpujące omówienie z pacjentem wszystkich kwestii, dlatego warto posiadać pisemne informacje dla pacjenta, np. przygotowane wcześniej formularze zgód na leczenie, które będą również zawierały nie tylko opis procedury, ale także informacje o ewentualnym ryzyku czy o alternatywnych metodach leczenia. Przydatne jest również opisanie zasad przygotowania się do badania czy odbierania wyników badań. Zadziwiająco często w postępowaniach sądowych pacjenci zarzucają, iż nigdy nie otrzymali wyniku badania diagnostycznego, co opóźniło ich leczenie. Warto więc zadbać o określenie również tego typu zasad postępowania.
Skrupulatnie prowadź dokumentację medyczną
Zarówno w postępowaniu karnym, jak i cywilnym odpowiedzialność opiera się na zasadzie winy. Nie wdając się tutaj w prawnicze rozważania na temat pojęcia winy i jej rozumienia w prawie karnym i cywilnym, można uprościć rzecz następująco: to, co uwolni lekarza od odpowiedzialności, to wykazanie, że dochował należytej staranności na każdym etapie leczenia. Jak taką należytą staranność wykazać? W jednym z wyroków sąd apelacyjny wskazał, że: „O niedochowaniu należytej staranności przez personel medyczny szpitala w […] może świadczyć to, że wizyta powoda w tej placówce 28 września 2011 roku nie została należycie udokumentowana, w dokumentacji medycznej nie wpisano bowiem, jak wyglądało ukrwienie i unerwienie kciuka oraz nie wykonano kontrolnego zdjęcia radiologicznego złamanego kciuka, który był nastawiony i unieruchomiony w opatrunku gipsowym” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 15 maja 2015 r., sygn. akt I ACa 1077/14). Kluczowe jest zatem właściwe udokumentowanie udzielonych świadczeń zdrowotnych. I choć lekarze bezustannie narzekają na rosnącą biurokrację i coraz więcej papierologii (mówi się, że 1/3 wizyty pacjenta to wypełnianie dokumentacji), to należy wziąć pod uwagę jedno: niezależnie od tego, czy będziemy mieć do czynienia z postępowaniem cywilnym czy karnym, dokumentacja medyczna będzie stanowiła podstawę przy ocenie, czy postępowanie lekarza było prawidłowe. Trudno się zresztą dziwić – dokumentacja medyczna jako jedyna pozwala na rekonstrukcję dotychczasowego procesu diagnostycznego i leczniczego. Zazwyczaj w momencie toczenia się postępowania sądowego lekarz nie będzie już pamiętał szczegółów dotyczących leczenia pacjenta. A nawet jeśli będzie pamiętał, to sąd może uznać jego zeznania za niewiarygodne, bo skoro dany szczegół był tak istotny, to dlaczego nie znajduje to odzwierciedlenia w dokumentacji medycznej? Dokumentacja medyczna ma to do siebie, że powstaje, zanim powstał spór na linii lekarz–pacjent, więc stanowi dowód obiektywny – jest o wiele bardziej wiarygodna dla sądu niż zeznania stron czy świadków. Jak szeroko powinniśmy opisywać wizytę pacjenta? Cały czas pokutuje przeświadczenie, że im mniej napiszemy, tym lepiej. Trudniej wtedy będzie udowodnić, że coś było nie tak. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie – brak odnotowania w dokumentacji medycznej wykonania określonych czynności medycznych świadczy (w braku dowodów przeciwnych) o ich niewykonaniu. Stan faktyczny wynikający z dokumentacji medycznej jest w praktyce trudny do podważenia. Działa to niestety w dwie strony – pacjentowi trudno będzie po upływie kilku lat dowodzić, iż nie miał objawów opisanych w dokumentacji medycznej albo że stan jego zdrowia nie uległ poprawie, skoro coś innego wynika z tejże dokumentacji. Lekarzowi z kolei trudno będzie wykazać, że informował o czymś pacjenta, wziął pod uwagę określone wyniki badań albo metodę leczenia, jeśli brak jest wzmianki o tym w dokumentacji. W jednej ze spraw sądowych sąd apelacyjny uznał za podstawę odpowiedzialności fakt niepoinformowania pacjentki o możliwości poddania się reoperacji guza mózgu z tego właśnie względu, iż w dokumentacji medycznej lekarz nie odzwierciedlił tego faktu (brak zalecenia rozważenia możliwości reoperacji po roku) ani też faktu braku zgody pacjentki na ewentualną reoperację, co mogło stanowić podstawę w tym wypadku do kontynuowania farmakoterapii. Pacjentka była leczona zachowawczo przez siedem lat z uwagi na fakt wystąpienia krwawienia podczas pierwszego zabiegu chirurgicznego i konieczność jego przedwczesnego zakończenia. Po tym czasie udała się na konsultację do innego lekarza, który poinformował ją o możliwości reoperacji i wykonał zabieg chirurgiczny, a pacjentka zdecydowała się pozwać swojego dotychczasowego neurochirurga, żądając odszkodowania z tego tytułu, iż narażona została na długotrwałe leczenie zachowawcze (wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 13 października 2016 r., sygn. akt I ACa 367/16). Takich sytuacji jest niestety sporo. Stąd tak istotne jest dokładne uzupełnianie dokumentacji medycznej – notowanie prawidłowych wyników badań i konsultacji, zaleceń, wydawanych recept czy też zaznaczenie faktu rozmowy z pacjentem na temat wyboru metody leczenia oraz braku zgody pacjenta na określoną metodę. Paradoksalnie bowiem brak czasu na dokładne odnotowanie informacji o stanie zdrowia pacjenta i jego leczeniu może ograbić nas z jeszcze większej ilości czasu w przyszłości.
Skorzystaj z pomocy profesjonalisty
Zmieniające się przepisy prawa nie ułatwiają lekarzom prawidłowego wywiązywania się z obowiązku udzielania świadczeń zdrowotnych, który de facto wykracza poza sferę medyczną. „Prawidłowo” oznacza bowiem nie tylko zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, ale też zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa. Rosnąca świadomość społeczeństwa o przysługujących prawach, o której pisaliśmy na wstępie, powoduje, że pacjenci często występują z roszczeniami nie tylko o odszkodowanie w związku z nieprawidłowym leczeniem, ale również z tytułu naruszenia praw pacjenta lub z tytułu naruszenia ochrony danych osobowych. Dobrze jest zadbać o posiadanie dokumentacji, która ułatwi wykazanie prawidłowości udzielanych świadczeń zdrowotnych (regulaminy, procedury, formularze). Warto także zapewnić sobie pomoc radcy prawnego lub adwokata, posiadającego doświadczenie w prowadzeniu spraw sądowych z zakresu prawa medycznego, już na etapie wstępnej komunikacji z roszczeniowym pacjentem. Pozwoli to na ocenę roszczenia pod kątem spełnienia przesłanek odpowiedzialności cywilnej, a nierzadko może również zapobiec eskalacji roszczeń pacjenta lub złożeniu przez niego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Tekst opublikowano w Biuletynie Wielkopolskiej Izby Lekarskiej 12–1/2022–2023.
Przeczytaj także: „O co chodzi z tym przedawnieniem?” i „O sile rażenia orzeczeń sądów lekarskich”.