Każdy lekarz powinien mieć tachograf ►
Tagi: | Maria Libura, kontrakty, kontrakt, lekarz, lekarze, czas pracy, praca, dyżury, zatrudnienie |
Jak to możliwe, że używanie tachografów to obowiązek dla kierowców zawodowych, a czasu pracy lekarzy nikt nie kontroluje? To duży kłopot, ponieważ większość specjalistów jest zatrudnionych na podstawie umów kontraktowych. Taki system mikrofirm pogarsza jakość opieki, bo zmęczenie ogranicza sprawność myślenia i działania, i trudno w takich okolicznościach o zgrane zespoły medyczne.
- Szpitale swoją działalność opierają nie na lekarzach, ale na jednoosobowych działalnościach gospodarczych, czyli firmach zakładanych przez specjalistów
- Oznacza to, że lekarze mogą pracować po kilkadziesiąt godzin – bez kontroli
85 proc. lekarzy specjalistów jest zatrudnionych na podstawie umów kontraktowych – można zatem śmiało powiedzieć, że szpitale swoją działalność opierają nie na lekarzach, ale na firmach zakładanych przez lekarzy.
Młodsi często wybierają kontrakty, bo przy rezygnacji z urlopów i z chorobowego są bardziej intratne.
Jakie są tego konsekwencje? Przykłady – w Wołominie jeden z lekarzy miał dyżur przez 66 godzin, a w Wieluniu specjalista pracował bez przerwy 73 godziny, pełniąc obowiązki kierownika oddziału noworodkowego z pododdziałem patologii noworodka.
Jak to możliwe? Bo wynikające z ustawy działalności leczniczej maksymalne dobowe i tygodniowe normy czasu pracy, wymagane okresy odpoczynku oraz zasady pełnienia dyżurów medycznych odnoszą się wyłącznie do pracowników w rozumieniu art. 2 Kodeksu pracy.
System mikrofirm – paleoliberalizm
Co to oznacza dla pacjentów, lekarzy i systemu w ogóle?
– Taki system mikrofirm lekarskich powoduje gorszą jakość opieki medycznej, bo po pierwsze zmęczenie ogranicza sprawność myślenia i działania, a po drugie trudno w takich okolicznościach o zgrane zespoły medyczne – komentuje w „Menedżerze Zdrowia” Maria Libura z Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, członek-założyciel i wiceprezes Polskiego Towarzystwa Komunikacji Medycznej, kierownik Zakładu Dydaktyki i Symulacji Medycznej Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także ekspertka Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
– System mikrofirm jest świadectwem zorientowania się na krótkoterminową optymalizację, zdrowotny sektor publiczny zachowuje się tak, jakby był państwowym kapitalistą, czyli pod publicznym szyldem mamy de facto paleoliberalizm w najgorszej postaci, czyli wykorzystanie pracownika przez najbardziej podstawowe, mało finezyjne bodźce zachęcające do eksploatacji i autoeksploatacji pracowników – opisuje.
– To zagrożenia dla życia i zdrowia zarówno lekarzy, jak i pacjentów – podkreśla Maria Libura, proponując pewne rozwiązanie.
– Kontrolowanie czasu pracy rozumiemy w przypadku kierowców zawodowych, a z jakiegoś dziwnego powodu udajemy, że problemu ze zbyt długą aktywnością zawodową nie mają medycy – mówi ekspertka.
Wydaje się zatem, że każdy lekarz powinien mieć tachograf.
– Rynkowi pracy nie pomaga to, że „wypchnięto” lekarzy do sektora niepublicznego i zwiększono samozatrudnienie, między innymi przez wprowadzenie siatki płac zawartej w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia.
– Ostatecznie to musi się zmienić. Musi się zmienić, bo system, który w ten sposób działa, doprowadza do patologii – z jednej strony wykorzystania pracowników, w tym lekarzy, a z drugiej strony naruszenia kwestii bezpieczeństwa pacjentów – stwierdza Maria Libura.
– Powinniśmy uregulować czas pracy lekarzy, doprowadzając przy tym do tego, by lekarze nie musieli i nie mieli motywacji do zatrudniania się w wielu podmiotach – podsumowuje.
Wypowiedź ekspertki do obejrzenia poniżej.
Przeczytaj także: „Kontrakt czy nie kontrakt – oto jest pytanie”.