123RF
Kto płaci za zdrowie?
Jeśli nawet za wizyty lekarskie nie płacimy w przychodniach – podobnie jak za leczenie w szpitalach – to wcale nie oznacza, że nic nie kosztują. Zwykle są to drogie świadczenia, a pieniądze na nie pochodzą najczęściej ze składki zdrowotnej, którą uiszcza co miesiąc każdy pracujący. To spore uproszczenie – przyjrzyjmy się zatem, czym jest wspomniana składka.
Najbliżej odpowiedzi na pytanie, kto płaci za zdrowie, jest cytat z filmu „Rejs”: „Pan płaci, pani płaci, my płacimy – społeczeństwo”. A jest za co płacić! Bywa, że koszty leczenia jednej tylko osoby to setki tysięcy, a czasem i miliony złotych. Na przykład – jak w listopadzie 2019 r. w „Menedżerze Zdrowia” pisała Sabina Wierzganowska w tekście „Oto najdroższe programy lekowe” – średni koszt leków na jedną osobę w programach lekowych stosowanych w raku piersi w 2018 roku wyniósł ponad 62 tysiące złotych. A przecież leczenie raka piersi to nie tylko chemioterapia w programach lekowych, ale i ta standardowa, a także leczenie chirurgiczne, naświetlania, dziesiątki badań diagnostycznych, konsultacji itd.
W Polsce, podobnie jak w Niemczech, Holandii i Austrii, model finansowania ochrony zdrowia opiera się na powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym – to model Bismarcka. Wprowadzono go w naszym kraju w 1999 roku. Najpierw instytucją płatniczą były kasy chorych, a cztery lata później tę funkcję przejął Narodowy Fundusz Zdrowia. Pośrednikiem w poborze pieniędzy na zdrowie został nie urząd skarbowy, zbierający podatki, lecz instytucje zajmujące się emeryturami i rentami – Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. W skrócie – nasze składki na ubezpieczenie zdrowotne (z ZUS i KRUS) trafiają do funduszu i stanowią znaczną część jego budżetu. To niebagatelna kwota. W tym roku – jak przekazał NFZ – wyniesie ona łącznie 137,6 mld zł (133, 6 mld zł z ZUS i 4 mld zł z KRUS), a w 2024 roku niemal 153,3 mld zł (149,2 mld zł z ZUS i 4,1 mld zł z KRUS).
– W Polsce finansowanie ochrony zdrowia bazuje przede wszystkim na publicznych pieniądzach, a głównym ich źródłem jest Narodowy Fundusz Zdrowia, który czerpie swoje przychody w większości ze składki zdrowotnej, pobieranej od wynagrodzeń osób aktywnych zawodowo, jak również od osób pobierających świadczenia społeczne, na przykład emerytury i renty – wyjaśnia Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– System ochrony zdrowia oparty na finansowaniu ze składek na ubezpieczenie zdrowotne ma tę zaletę, że środki z nich pozyskane są przeznaczone bezpośrednio i wyłącznie na ten cel. Jeśli natomiast pieniądze pochodzą z centralnego budżetu państwa, to ich wysokość zależy co roku od decyzji podejmowanych przez rządzących przy jego ustalaniu. Tym samym politycy mają wówczas spore możliwości do pomniejszania lub powiększania funduszy na zdrowie. W tym rozwiązaniu składkowym wysokość przychodów NFZ jest natomiast zależna przede wszystkim od stanu gospodarki, to jest liczby zatrudnionych, wysokości wynagrodzeń oraz emerytur – podkreśla ekspert.
Stawka zdrowotna to 9 proc. podstawy wymiaru.
Co oznacza podstawa wymiaru?
Wszystko sprowadza się jednak do tego, że składka zdrowotna wynosi z reguły 9 proc. kwoty, która zależy po pierwsze od naszych zarobków, ale po drugie od tego, na jakich zasadach jesteśmy zatrudnieni – czy mamy podpisaną umowę o pracę, czy też prowadzimy firmę.
Nie bez znaczenia jest również to, jaką formę rozliczenia z fiskusem wybraliśmy – czy rozliczamy się według ryczałtu (jest dziesięć stawek: 17 proc., 15 proc., 14 proc., 12,5 proc., 12 proc., 10 proc., 8,5 proc., 5,5 proc., 3 proc. i 2 proc.), stawki liniowej (19 proc.), progresywnej (12 proc. i 32 proc.) czy karty podatkowej. Nie zawsze też ta stawka wynosi 9 proc. W przypadku przedsiębiorców, którzy wybrali podatek liniowy, wynosi ona 4,9 proc.
Jeśli chodzi o etatowców, czyli osoby zatrudnione na umowę o pracę, to płacą one 9 proc. od miesięcznego przychodu pomniejszonego o kwotę składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i chorobowe finansowanych przez pracownika.
– I tak, jeśli zarabiamy 13 tys. zł brutto, to za ubezpieczenie zdrowotne miesięcznie zapłacimy 1009,59 zł, a jeśli 5 tys. brutto, to nasza składka zdrowotna wyniesie 388,31 zł – wylicza Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy z Konfederacji Lewiatan.
Kiedyś było prościej.
Od początku 2022 roku zmienione zostały zasady opłacania składki zdrowotnej dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Wcześniej była ona zryczałtowana i wynosiła dla wszystkich przedsiębiorców 9 proc. od 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w IV kwartale (jego wysokość podaje Główny Urząd Statystyczny). W 2021 roku przedsiębiorcy płacili zatem co miesiąc na opiekę w publicznej ochronie zdrowia 381,81 zł.
– De facto przed zmianami w Polskim Ładzie ta składka była równa dla każdego przedsiębiorcy w Polsce. Teraz to bardzo zróżnicowana kwota, a zasady są skomplikowane – podkreśla Kozłowski.
W przypadku przedsiębiorców kwota, od której płaci się 4,9 proc. (liniowcy) lub 9 proc. (pozostali przedsiębiorcy) składki zdrowotnej zależy od osiąganego dochodu lub przychodu, ale od początku tego roku jest to nie mniej niż 314,10 zł.
Od dochodu czy przychodu?
Doradca podatkowy z Konfederacji Lewiatan przypomina, że składkę zdrowotną wyliczaną od dochodu płacą przedsiębiorcy rozliczający się według progresywnej skali (12 proc. lub 32 proc.) lub liniowej. A od przychodu ci, którzy prowadzą działalność w formie zryczałtowanej.
– Przy ryczałcie płacimy składkę zdrowotną, która zależy od tego, w jakiej wysokości uzyskujemy przychody – mówi doradca podatkowy.
Co z przedsiębiorcami, którzy są na karcie podatkowej?
Płacą oni składkę zdrowotną w wysokości 9 proc. minimalnego wynagrodzenia. To 314,10 zł. I na tych zasadach rozliczają się na przykład duchowni, którzy opłacają zryczałtowany podatek dochodowy od osób duchownych (wikariusze, proboszczowie).
Co z odliczeniem składki od podatku?
Od 2022 roku zniknęła możliwość odliczania od podatku wysokości zapłaconej przez przedsiębiorców w ciągu roku składki. – Z punktu widzenia podatników jest to niekorzystne rozwiązanie, a z perspektywy ochrony zdrowia – neutralne – zaznacza ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– To jest zmiana, która dotyczy nie tyle opieki zdrowotnej, co systemu podatkowego – podsumowuje.
Ale i w tym przypadku sprawy nie są do końca takie proste. Na przykład przedsiębiorca, który wybrał podatek liniowy lub rozlicza się według zryczałtowanych stawek, może obliczyć na koniec roku jakąś kwotę, którą przekazał na swoje ubezpieczenie zdrowotne. Kiedyś to odliczenie odbywało się od podatku, dziś od dochodu lub przychodu.
– Przedsiębiorca (na podatku liniowym) może odliczyć od dochodu lub zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów maksymalnie 10 200 zł zapłaconej składki w ciągu roku, a w przypadku ryczałtu odliczyć od przychodu 50 proc. zapłaconej składki zdrowotnej w trakcie roku – mówi ekspert z Konfederacji Lewiatan, podając przykład.
– Przed zmianą zasad odliczenia składek przedsiębiorca, który miał do zapłacenia 1 tys. zł podatku, a był uprawniony do odliczenia 1 tys. zł ze składki zdrowotnej, faktycznie nie płacił fiskusowi nic – opisuje.
– Jeżeli jednak dziś ma do zapłacenia 1 tys. zł podatku, ale jest uprawniony do odliczenia 1 tys. od dochodu, to w przypadku osób płacących podatek liniowy w wysokości 19 proc. zobowiązanie podatkowe zmniejszy się o 190 zł. Przedsiębiorca odzyska te 19 proc. i zapłaci podatek w wysokości 810 zł – wyjaśnia Pruszyński.
– Jednym słowem to odliczenie składki aktualnie jest dużo, dużo skromniejsze niż kiedyś. Przyzwyczajeni byliśmy do tego, że nie jest ona dla przedsiębiorcy obciążeniem. Realnie płaciło się niskie kwoty, a teraz płaci się duże składki. A nawet rekordzista Polski, współwłaściciel dużej firmy technologicznej, płaci obowiązkową składkę zdrowotną na NFZ w wysokości ponad 100 tysięcy złotych miesięcznie – podsumowuje doradca podatkowy Lewiatana.
Składka zatrudnionego przezeń specjalisty wynosi ponad 2000 zł miesięcznie, początkującego informatyka – 750 zł, a portiera – 320 zł.
Również osoby zatrudnione na podstawie umów o pracę mogły odliczać tę składkę.
– Jeśli płaciły one 9 proc. składki zdrowotnej, to po odliczeniach realnie było to 1,25 proc. tej składki. Teraz nie mają prawa do jej odliczenia od podatku, dlatego stała się ona większym obciążeniem. Te osoby rozliczają się na zasadach ogólnych i ten wzrost wielkości składki został zrekompensowany dwoma czynnikami: wzrostem kwoty wolnej od podatku i obniżeniem stawki podatkowej w pierwszym progu z 17 proc. do 12 proc. – podkreśla doradca.
Ale nie tylko przedsiębiorcy płacą składkę zdrowotną, również niektórzy rolnicy, choć tutaj sytuacja również jest złożona.
– Rolnicy są objęci odmiennym systemem, jeśli chodzi o składki zdrowotne. Ci posiadający gospodarstwa rolne mniejsze niż 6 ha w ogóle jej nie płacą. Ich dostęp do opieki zdrowotnej, podobnie jak ich domowników, w całości finansowany jest z budżetu państwa. Natomiast rolnicy, którzy mają gospodarstwo większe niż 6 ha, płacą 1 zł miesięcznie od hektara przeliczeniowego. To jest mniejsza składka niż odprowadzana za osoby zatrudnione poza rolnictwem – zwraca uwagę Kozłowski.
Składka zdrowotna odprowadzana jest również za pomocnika rolnika – wynosi ona 209 zł.
Ubezpieczenie zdrowotne nie omija też studentów. Płacą co miesiąc 9 proc. od swoich przychodów. Zwolnieni są natomiast – do 26. roku życia – z uiszczania opłat na ubezpieczenie społeczne.
A co w takim razie z najstarszą grupą podatników?
Emeryci również opłacają składkę zdrowotną (9 proc. emerytury brutto), a jeśli dodatkowo prowadzą działalność gospodarczą, to również od tych przychodów pobierana jest składka zdrowotna. Jest jednak wyjątek.
– Emeryt nie płaci na ubezpieczenie zdrowotne z działalności gospodarczej, jeśli wysokość jego emerytury nie przekracza minimalnego wynagrodzenia (3600 zł brutto), a przychody z działalności nie przekraczają 50 proc. minimalnego wynagrodzenia (1800 zł brutto), czyli senior, by nie płacić za swoje ubezpieczenie zdrowotne, musiałby faktycznie bardzo mało zarabiać – podkreśla doradca podatkowy, zwracając uwagę, że „obowiązujący system ubezpieczeń zdrowotnych jest niepotrzebnie tak bardzo skomplikowany”.
– Problemem jest to, że tytułów uprawniających do pobierania składki zdrowotnej jest sporo. Wylicza się je od dochodu, przychodu, minimalnego wynagrodzenia. I już samo to pokazuje, jaka to wielowątkowość. Za każdym razem to wymaga godzin analiz od osób, które tę składkę wyliczają. Muszą pamiętać też o pewnych wyłączeniach. Buchalteria przedsiębiorstwa stała się naprawdę bardzo skomplikowana. To duża praca i koszt – podsumowuje Pruszyński.
Nie ulega wątpliwości, że system jest nie tylko skomplikowany, ale i niesprawiedliwy dla pewnych grup ubezpieczonych – nie zawsze stosowana jest zasada, że im więcej masz przychodu, tym wyższą składkę płacisz. A wszyscy mamy równe prawo do korzystania z opieki zdrowotnej, której koszty – nie tylko w Polsce – nieustannie się zwiększają.
Przeczytaj także: „Oto najdroższe programy lekowe”.
W Polsce, podobnie jak w Niemczech, Holandii i Austrii, model finansowania ochrony zdrowia opiera się na powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym – to model Bismarcka. Wprowadzono go w naszym kraju w 1999 roku. Najpierw instytucją płatniczą były kasy chorych, a cztery lata później tę funkcję przejął Narodowy Fundusz Zdrowia. Pośrednikiem w poborze pieniędzy na zdrowie został nie urząd skarbowy, zbierający podatki, lecz instytucje zajmujące się emeryturami i rentami – Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. W skrócie – nasze składki na ubezpieczenie zdrowotne (z ZUS i KRUS) trafiają do funduszu i stanowią znaczną część jego budżetu. To niebagatelna kwota. W tym roku – jak przekazał NFZ – wyniesie ona łącznie 137,6 mld zł (133, 6 mld zł z ZUS i 4 mld zł z KRUS), a w 2024 roku niemal 153,3 mld zł (149,2 mld zł z ZUS i 4,1 mld zł z KRUS).
– W Polsce finansowanie ochrony zdrowia bazuje przede wszystkim na publicznych pieniądzach, a głównym ich źródłem jest Narodowy Fundusz Zdrowia, który czerpie swoje przychody w większości ze składki zdrowotnej, pobieranej od wynagrodzeń osób aktywnych zawodowo, jak również od osób pobierających świadczenia społeczne, na przykład emerytury i renty – wyjaśnia Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– System ochrony zdrowia oparty na finansowaniu ze składek na ubezpieczenie zdrowotne ma tę zaletę, że środki z nich pozyskane są przeznaczone bezpośrednio i wyłącznie na ten cel. Jeśli natomiast pieniądze pochodzą z centralnego budżetu państwa, to ich wysokość zależy co roku od decyzji podejmowanych przez rządzących przy jego ustalaniu. Tym samym politycy mają wówczas spore możliwości do pomniejszania lub powiększania funduszy na zdrowie. W tym rozwiązaniu składkowym wysokość przychodów NFZ jest natomiast zależna przede wszystkim od stanu gospodarki, to jest liczby zatrudnionych, wysokości wynagrodzeń oraz emerytur – podkreśla ekspert.
Stawka zdrowotna to 9 proc. podstawy wymiaru.
Co oznacza podstawa wymiaru?
Wszystko sprowadza się jednak do tego, że składka zdrowotna wynosi z reguły 9 proc. kwoty, która zależy po pierwsze od naszych zarobków, ale po drugie od tego, na jakich zasadach jesteśmy zatrudnieni – czy mamy podpisaną umowę o pracę, czy też prowadzimy firmę.
Nie bez znaczenia jest również to, jaką formę rozliczenia z fiskusem wybraliśmy – czy rozliczamy się według ryczałtu (jest dziesięć stawek: 17 proc., 15 proc., 14 proc., 12,5 proc., 12 proc., 10 proc., 8,5 proc., 5,5 proc., 3 proc. i 2 proc.), stawki liniowej (19 proc.), progresywnej (12 proc. i 32 proc.) czy karty podatkowej. Nie zawsze też ta stawka wynosi 9 proc. W przypadku przedsiębiorców, którzy wybrali podatek liniowy, wynosi ona 4,9 proc.
Jeśli chodzi o etatowców, czyli osoby zatrudnione na umowę o pracę, to płacą one 9 proc. od miesięcznego przychodu pomniejszonego o kwotę składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i chorobowe finansowanych przez pracownika.
– I tak, jeśli zarabiamy 13 tys. zł brutto, to za ubezpieczenie zdrowotne miesięcznie zapłacimy 1009,59 zł, a jeśli 5 tys. brutto, to nasza składka zdrowotna wyniesie 388,31 zł – wylicza Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy z Konfederacji Lewiatan.
Kiedyś było prościej.
Od początku 2022 roku zmienione zostały zasady opłacania składki zdrowotnej dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Wcześniej była ona zryczałtowana i wynosiła dla wszystkich przedsiębiorców 9 proc. od 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w IV kwartale (jego wysokość podaje Główny Urząd Statystyczny). W 2021 roku przedsiębiorcy płacili zatem co miesiąc na opiekę w publicznej ochronie zdrowia 381,81 zł.
– De facto przed zmianami w Polskim Ładzie ta składka była równa dla każdego przedsiębiorcy w Polsce. Teraz to bardzo zróżnicowana kwota, a zasady są skomplikowane – podkreśla Kozłowski.
W przypadku przedsiębiorców kwota, od której płaci się 4,9 proc. (liniowcy) lub 9 proc. (pozostali przedsiębiorcy) składki zdrowotnej zależy od osiąganego dochodu lub przychodu, ale od początku tego roku jest to nie mniej niż 314,10 zł.
Od dochodu czy przychodu?
Doradca podatkowy z Konfederacji Lewiatan przypomina, że składkę zdrowotną wyliczaną od dochodu płacą przedsiębiorcy rozliczający się według progresywnej skali (12 proc. lub 32 proc.) lub liniowej. A od przychodu ci, którzy prowadzą działalność w formie zryczałtowanej.
– Przy ryczałcie płacimy składkę zdrowotną, która zależy od tego, w jakiej wysokości uzyskujemy przychody – mówi doradca podatkowy.
Co z przedsiębiorcami, którzy są na karcie podatkowej?
Płacą oni składkę zdrowotną w wysokości 9 proc. minimalnego wynagrodzenia. To 314,10 zł. I na tych zasadach rozliczają się na przykład duchowni, którzy opłacają zryczałtowany podatek dochodowy od osób duchownych (wikariusze, proboszczowie).
Co z odliczeniem składki od podatku?
Od 2022 roku zniknęła możliwość odliczania od podatku wysokości zapłaconej przez przedsiębiorców w ciągu roku składki. – Z punktu widzenia podatników jest to niekorzystne rozwiązanie, a z perspektywy ochrony zdrowia – neutralne – zaznacza ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– To jest zmiana, która dotyczy nie tyle opieki zdrowotnej, co systemu podatkowego – podsumowuje.
Ale i w tym przypadku sprawy nie są do końca takie proste. Na przykład przedsiębiorca, który wybrał podatek liniowy lub rozlicza się według zryczałtowanych stawek, może obliczyć na koniec roku jakąś kwotę, którą przekazał na swoje ubezpieczenie zdrowotne. Kiedyś to odliczenie odbywało się od podatku, dziś od dochodu lub przychodu.
– Przedsiębiorca (na podatku liniowym) może odliczyć od dochodu lub zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów maksymalnie 10 200 zł zapłaconej składki w ciągu roku, a w przypadku ryczałtu odliczyć od przychodu 50 proc. zapłaconej składki zdrowotnej w trakcie roku – mówi ekspert z Konfederacji Lewiatan, podając przykład.
– Przed zmianą zasad odliczenia składek przedsiębiorca, który miał do zapłacenia 1 tys. zł podatku, a był uprawniony do odliczenia 1 tys. zł ze składki zdrowotnej, faktycznie nie płacił fiskusowi nic – opisuje.
– Jeżeli jednak dziś ma do zapłacenia 1 tys. zł podatku, ale jest uprawniony do odliczenia 1 tys. od dochodu, to w przypadku osób płacących podatek liniowy w wysokości 19 proc. zobowiązanie podatkowe zmniejszy się o 190 zł. Przedsiębiorca odzyska te 19 proc. i zapłaci podatek w wysokości 810 zł – wyjaśnia Pruszyński.
– Jednym słowem to odliczenie składki aktualnie jest dużo, dużo skromniejsze niż kiedyś. Przyzwyczajeni byliśmy do tego, że nie jest ona dla przedsiębiorcy obciążeniem. Realnie płaciło się niskie kwoty, a teraz płaci się duże składki. A nawet rekordzista Polski, współwłaściciel dużej firmy technologicznej, płaci obowiązkową składkę zdrowotną na NFZ w wysokości ponad 100 tysięcy złotych miesięcznie – podsumowuje doradca podatkowy Lewiatana.
Składka zatrudnionego przezeń specjalisty wynosi ponad 2000 zł miesięcznie, początkującego informatyka – 750 zł, a portiera – 320 zł.
Również osoby zatrudnione na podstawie umów o pracę mogły odliczać tę składkę.
– Jeśli płaciły one 9 proc. składki zdrowotnej, to po odliczeniach realnie było to 1,25 proc. tej składki. Teraz nie mają prawa do jej odliczenia od podatku, dlatego stała się ona większym obciążeniem. Te osoby rozliczają się na zasadach ogólnych i ten wzrost wielkości składki został zrekompensowany dwoma czynnikami: wzrostem kwoty wolnej od podatku i obniżeniem stawki podatkowej w pierwszym progu z 17 proc. do 12 proc. – podkreśla doradca.
Ale nie tylko przedsiębiorcy płacą składkę zdrowotną, również niektórzy rolnicy, choć tutaj sytuacja również jest złożona.
– Rolnicy są objęci odmiennym systemem, jeśli chodzi o składki zdrowotne. Ci posiadający gospodarstwa rolne mniejsze niż 6 ha w ogóle jej nie płacą. Ich dostęp do opieki zdrowotnej, podobnie jak ich domowników, w całości finansowany jest z budżetu państwa. Natomiast rolnicy, którzy mają gospodarstwo większe niż 6 ha, płacą 1 zł miesięcznie od hektara przeliczeniowego. To jest mniejsza składka niż odprowadzana za osoby zatrudnione poza rolnictwem – zwraca uwagę Kozłowski.
Składka zdrowotna odprowadzana jest również za pomocnika rolnika – wynosi ona 209 zł.
Ubezpieczenie zdrowotne nie omija też studentów. Płacą co miesiąc 9 proc. od swoich przychodów. Zwolnieni są natomiast – do 26. roku życia – z uiszczania opłat na ubezpieczenie społeczne.
A co w takim razie z najstarszą grupą podatników?
Emeryci również opłacają składkę zdrowotną (9 proc. emerytury brutto), a jeśli dodatkowo prowadzą działalność gospodarczą, to również od tych przychodów pobierana jest składka zdrowotna. Jest jednak wyjątek.
– Emeryt nie płaci na ubezpieczenie zdrowotne z działalności gospodarczej, jeśli wysokość jego emerytury nie przekracza minimalnego wynagrodzenia (3600 zł brutto), a przychody z działalności nie przekraczają 50 proc. minimalnego wynagrodzenia (1800 zł brutto), czyli senior, by nie płacić za swoje ubezpieczenie zdrowotne, musiałby faktycznie bardzo mało zarabiać – podkreśla doradca podatkowy, zwracając uwagę, że „obowiązujący system ubezpieczeń zdrowotnych jest niepotrzebnie tak bardzo skomplikowany”.
– Problemem jest to, że tytułów uprawniających do pobierania składki zdrowotnej jest sporo. Wylicza się je od dochodu, przychodu, minimalnego wynagrodzenia. I już samo to pokazuje, jaka to wielowątkowość. Za każdym razem to wymaga godzin analiz od osób, które tę składkę wyliczają. Muszą pamiętać też o pewnych wyłączeniach. Buchalteria przedsiębiorstwa stała się naprawdę bardzo skomplikowana. To duża praca i koszt – podsumowuje Pruszyński.
Nie ulega wątpliwości, że system jest nie tylko skomplikowany, ale i niesprawiedliwy dla pewnych grup ubezpieczonych – nie zawsze stosowana jest zasada, że im więcej masz przychodu, tym wyższą składkę płacisz. A wszyscy mamy równe prawo do korzystania z opieki zdrowotnej, której koszty – nie tylko w Polsce – nieustannie się zwiększają.
Przeczytaj także: „Oto najdroższe programy lekowe”.