Lekarz POZ: miał być przewodnikiem, czy zostanie wykidajłą?
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 27.09.2016
Źródło: BL
Tagi: | Grzegorz Byszewski, Jacek Krajewski, POZ, kolejki, zdrowie, limity, ustawa, konsultacje |
- Dzień dobry pacjencie – lekarz POZ uśmiechał się z wyraźnym zakłopotaniem. – Wymaga pan pilnej konsultacji specjalistycznej, ale właśnie „wyszedł mi” budżet na specjalistykę. Do stycznia musi pan sobie jakoś poradzić bez niej…
Czy tak wyglądać będą rozmowy polskich pacjentów z lekarzami rodzinnymi? Całkiem możliwe. Resort przygotował założenia ustawy do POZ. Jest w niej novum: lekarz POZ otrzyma budżet na leczenie specjalistyczne. I będzie się musiał w nim zmieścić. Jest przy tym bardzo duża obawa, że budżet ten będzie nieoszacowany i przekroczenia zdarzać się będą równie często, jak dzisiaj np. nadwykonania.
Nie jest jasne co się stanie, gdy budżet zostanie przekroczony. Czy karany będzie lekarz, czy… pacjent. Narzędziem kary byłaby tu odmowa refundowanej specjalistki, lub wskazanie zmiany lekarza na takiego, który budżetu jeszcze nie przekroczył. Czy taki się znajdzie?
Ministerstwo Zdrowia tuż po ogłoszeniu założeń ustawy w trybie pilnym ogłosił komunikat, w którym zapewnia, że nowe prawo nie utrudni dostępu do lekarzy AOS. Chwała Bogu. Ten dostęp i tak jest już w tej chwili trudny i mocno ograniczany. Dodatkowe utrudnienia byłyby katastrofą. Ale wygląda na to, że po wejściu w życie nowego prawa na lekarzy POZ spadnie całe odium winy za niedostatki niedofinansowanej specjalistki. Nie będzie można obwiniać o to urzędników NFZ ustalają dla niej nieżyciowo niskie limity. Łatwo natomiast będzie wskazać palcem, że to lekarze POZ mimo wskazań medycznych na wizyty nie kierują. I dodawać z przekąsem, że pewno robią tak dla pieniędzy. O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Grzegorz Byszewski, zastępca dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji prze Pracodawcach RP:
- Lekarz POZ miałby w myśl założeń projektu ustawy otrzyma budżet powierzony, z którego będzie finansował badania diagnostyczne i ambulatoryjną opiekę specjalistyczną. Z przekazanego do konsultacji dokumentu wynika, że „w obu przypadkach będą to środki wypłacane za zrealizowane badania i wizyty u lekarzy specjalistów, które nie będą mogły być wykorzystane na inny cel”.
Autor założeń nie napisał jednak nic o wielkości limitów budżetu powierzonego. Nie napisał także co będzie się działo w sytuacji gdy się on wyczerpie. Co w takiej sytuacji będzie miał zrobić pacjent, czy będzie miał szukać innego lekarza rodzinnego, który ma wolne środki w budżecie powierzonym? Czy czekać na kolejny okres budżetowy czy może samodzielnie z prywatnych środków sfinansować leczenie. To musi zostać doprecyzowane, w przeciwnym razie będzie rodziło niepotrzebny konflikt między lekarzem POZ a pacjentem – tu do efektywnego leczenia potrzebne jest zaufanie i współpraca a nie konfrontacja.
Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego
- Gdy mamy do czynienia z budżetem powierzonym zawsze podstawowym problemem jest jego wysokość. I o ile co do samej zasady propozycja ministerstwa nie budzi zastrzeżeń, o wielkość budżetu takie obawy rzeczywiście mamy. Z jednej strony dostrzegamy, że dzisiaj część skierowań do specjalisty wystawianych jest nieco pochopnie. Ale z drugiej: cóż, w bardzo wielu wypadkach taka konsultacja jest niezbędna, czy też bardzo potrzebna. Trzeba więc bardzo uważać i wnikliwie przeanalizować sposób działania nowego mechanizmu. Jak? Myślę, że najlepszym narzędzie będzie tu wnikliwa obserwacja i wyciąganie wniosków z tego, jak działa zaplanowany na najbliższy czas pilotaż ustawy.
Oprac: Bartłomiej Leśniewski
Nie jest jasne co się stanie, gdy budżet zostanie przekroczony. Czy karany będzie lekarz, czy… pacjent. Narzędziem kary byłaby tu odmowa refundowanej specjalistki, lub wskazanie zmiany lekarza na takiego, który budżetu jeszcze nie przekroczył. Czy taki się znajdzie?
Ministerstwo Zdrowia tuż po ogłoszeniu założeń ustawy w trybie pilnym ogłosił komunikat, w którym zapewnia, że nowe prawo nie utrudni dostępu do lekarzy AOS. Chwała Bogu. Ten dostęp i tak jest już w tej chwili trudny i mocno ograniczany. Dodatkowe utrudnienia byłyby katastrofą. Ale wygląda na to, że po wejściu w życie nowego prawa na lekarzy POZ spadnie całe odium winy za niedostatki niedofinansowanej specjalistki. Nie będzie można obwiniać o to urzędników NFZ ustalają dla niej nieżyciowo niskie limity. Łatwo natomiast będzie wskazać palcem, że to lekarze POZ mimo wskazań medycznych na wizyty nie kierują. I dodawać z przekąsem, że pewno robią tak dla pieniędzy. O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Grzegorz Byszewski, zastępca dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji prze Pracodawcach RP:
- Lekarz POZ miałby w myśl założeń projektu ustawy otrzyma budżet powierzony, z którego będzie finansował badania diagnostyczne i ambulatoryjną opiekę specjalistyczną. Z przekazanego do konsultacji dokumentu wynika, że „w obu przypadkach będą to środki wypłacane za zrealizowane badania i wizyty u lekarzy specjalistów, które nie będą mogły być wykorzystane na inny cel”.
Autor założeń nie napisał jednak nic o wielkości limitów budżetu powierzonego. Nie napisał także co będzie się działo w sytuacji gdy się on wyczerpie. Co w takiej sytuacji będzie miał zrobić pacjent, czy będzie miał szukać innego lekarza rodzinnego, który ma wolne środki w budżecie powierzonym? Czy czekać na kolejny okres budżetowy czy może samodzielnie z prywatnych środków sfinansować leczenie. To musi zostać doprecyzowane, w przeciwnym razie będzie rodziło niepotrzebny konflikt między lekarzem POZ a pacjentem – tu do efektywnego leczenia potrzebne jest zaufanie i współpraca a nie konfrontacja.
Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego
- Gdy mamy do czynienia z budżetem powierzonym zawsze podstawowym problemem jest jego wysokość. I o ile co do samej zasady propozycja ministerstwa nie budzi zastrzeżeń, o wielkość budżetu takie obawy rzeczywiście mamy. Z jednej strony dostrzegamy, że dzisiaj część skierowań do specjalisty wystawianych jest nieco pochopnie. Ale z drugiej: cóż, w bardzo wielu wypadkach taka konsultacja jest niezbędna, czy też bardzo potrzebna. Trzeba więc bardzo uważać i wnikliwie przeanalizować sposób działania nowego mechanizmu. Jak? Myślę, że najlepszym narzędzie będzie tu wnikliwa obserwacja i wyciąganie wniosków z tego, jak działa zaplanowany na najbliższy czas pilotaż ustawy.
Oprac: Bartłomiej Leśniewski