Archiwum
Lekarze nigdy nie spłacą długu zaciągniętego u WOŚP
– Panie Jurku, pańska rezygnacja ze stanowiska prezesa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy poruszyła środowisko lekarskie, które chyba nigdy nie spłaci zaciągniętego u pana i WOŚP długu wdzięczności. Chciałbym prosić o danie nam i sobie drugiej, a może kolejnej już szansy – napisał Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, w liście otwartym do prezesa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka.
List Andrzeja Matyi do Jerzego Owsiaka:
Szanowny panie, pragnę wyrazić ogromną wdzięczność za pana działalność na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pana zaangażowanie i pasja, niegasnące przez 27 lat orkiestrowania, przekładają się na ogrom zakupionego sprzętu przeznaczonego na leczenie milionów Polaków.
Lista zasług jest długa, ponieważ pan nie tylko przyczynia się do ratowania życia, ale uczula nas na fundamentalną zasadę poszanowania godności wszystkich ludzi, a zwłaszcza cierpiących i bezradnych. Pan rozbudza społeczną wrażliwość, podsyca nadzieję nawet w beznadziejnych sytuacjach, uczy empatii i wyciągania pomocnej dłoni w stronę drugiego człowieka. Pańskie dzieło – orkiestra, stało się symbolem naszego kraju, rozgrzewa nas w styczniowe mrozy, motywuje do wyjścia i działania, jednoczy, mimo że coraz częściej wątpimy, czy jest to jeszcze możliwe. Koncertowe finały ze "Światełkami do nieba" są kulminacją niekończącego się trudu oraz przypominania o tych najbardziej potrzebujących, momentem szczęścia i bycia razem, tu i teraz.
Zasięg WOŚP już wiele lat temu wyszedł poza granice Polski. Sztaby zaczęły być organizowane na całym świecie, promując dobroć i jedność. Pana charyzma i entuzjazm pociągają za sobą tłumy, szczególnie młodych ludzi, o których coraz częściej mówimy, że są egocentryczni i niepokorni. Pan udowadnia, że jesteśmy w błędzie, że musimy dawać szansę wykazania się młodym Polakom, zaufać im, pozwolić im pomóc społeczeństwu. Są naszą przyszłością i – jak pokazuje sukces WOŚP – nie jest to przyszłość niejasna.
Osobiście przyznaję, że trudno sobie wyobrazić orkiestrę bez powszechnie rozpoznawalnego Jurka Owsiaka. Pańska rezygnacja ze stanowiska prezesa zarządu WOŚP poruszyła także środowisko lekarskie, które chyba nigdy nie spłaci zaciągniętego długu u pana i orkiestry. Dzięki bogatej tematyce zbiórek, na które „graliście”, lekarze z różnych dziedzin mieli ułatwione zadanie w opiece nad pacjentami. Mogli się rozwijać i efektywniej leczyć przy użyciu zakupionego sprzętu, oznaczonego czerwonym serduszkiem. I nigdy o tym nie zapomnimy, panie Jerzy.
Staram się zrozumieć pańską decyzję. Wiem, jak ogromny osobisty ciężar musiał pan nieść przez wszystkie lata działalności i jak wielkim ciosem jest tragiczna śmierć prezydenta Pawła Adamowicza. Wierzę, że pana dotychczasowy dorobek, nauki i przykłady postawy człowieka z misją – misją tak bliską nam lekarzom, już mocno zakorzeniły się w społecznej świadomości. Ale nadal potrzebny jest lider, który będzie twarzą i tarczą, który zainspiruje tysiące ludzi do wspólnego czynienia dobra – na tę chwilę po prostu nie widzę godnego następcy. Zastanawiam się, czy my jako społeczeństwo i sama Fundacja WOŚP jesteśmy gotowi na odejście „człowieka – instytucji”, człowieka, który jest motorem całego przedsięwzięcia, tym dużym, czerwonym sercem całego organizmu, jakim jest orkiestra. Dlatego chciałbym prosić pana o danie nam i sobie drugiej, a może kolejnej już szansy.
Chylę czoła przed pańskimi dokonaniami i ufam, że orkiestra będzie grała do końca świata i o jeden dzień dłużej, a dyrygentem będzie pan.
Szanowny panie, pragnę wyrazić ogromną wdzięczność za pana działalność na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pana zaangażowanie i pasja, niegasnące przez 27 lat orkiestrowania, przekładają się na ogrom zakupionego sprzętu przeznaczonego na leczenie milionów Polaków.
Lista zasług jest długa, ponieważ pan nie tylko przyczynia się do ratowania życia, ale uczula nas na fundamentalną zasadę poszanowania godności wszystkich ludzi, a zwłaszcza cierpiących i bezradnych. Pan rozbudza społeczną wrażliwość, podsyca nadzieję nawet w beznadziejnych sytuacjach, uczy empatii i wyciągania pomocnej dłoni w stronę drugiego człowieka. Pańskie dzieło – orkiestra, stało się symbolem naszego kraju, rozgrzewa nas w styczniowe mrozy, motywuje do wyjścia i działania, jednoczy, mimo że coraz częściej wątpimy, czy jest to jeszcze możliwe. Koncertowe finały ze "Światełkami do nieba" są kulminacją niekończącego się trudu oraz przypominania o tych najbardziej potrzebujących, momentem szczęścia i bycia razem, tu i teraz.
Zasięg WOŚP już wiele lat temu wyszedł poza granice Polski. Sztaby zaczęły być organizowane na całym świecie, promując dobroć i jedność. Pana charyzma i entuzjazm pociągają za sobą tłumy, szczególnie młodych ludzi, o których coraz częściej mówimy, że są egocentryczni i niepokorni. Pan udowadnia, że jesteśmy w błędzie, że musimy dawać szansę wykazania się młodym Polakom, zaufać im, pozwolić im pomóc społeczeństwu. Są naszą przyszłością i – jak pokazuje sukces WOŚP – nie jest to przyszłość niejasna.
Osobiście przyznaję, że trudno sobie wyobrazić orkiestrę bez powszechnie rozpoznawalnego Jurka Owsiaka. Pańska rezygnacja ze stanowiska prezesa zarządu WOŚP poruszyła także środowisko lekarskie, które chyba nigdy nie spłaci zaciągniętego długu u pana i orkiestry. Dzięki bogatej tematyce zbiórek, na które „graliście”, lekarze z różnych dziedzin mieli ułatwione zadanie w opiece nad pacjentami. Mogli się rozwijać i efektywniej leczyć przy użyciu zakupionego sprzętu, oznaczonego czerwonym serduszkiem. I nigdy o tym nie zapomnimy, panie Jerzy.
Staram się zrozumieć pańską decyzję. Wiem, jak ogromny osobisty ciężar musiał pan nieść przez wszystkie lata działalności i jak wielkim ciosem jest tragiczna śmierć prezydenta Pawła Adamowicza. Wierzę, że pana dotychczasowy dorobek, nauki i przykłady postawy człowieka z misją – misją tak bliską nam lekarzom, już mocno zakorzeniły się w społecznej świadomości. Ale nadal potrzebny jest lider, który będzie twarzą i tarczą, który zainspiruje tysiące ludzi do wspólnego czynienia dobra – na tę chwilę po prostu nie widzę godnego następcy. Zastanawiam się, czy my jako społeczeństwo i sama Fundacja WOŚP jesteśmy gotowi na odejście „człowieka – instytucji”, człowieka, który jest motorem całego przedsięwzięcia, tym dużym, czerwonym sercem całego organizmu, jakim jest orkiestra. Dlatego chciałbym prosić pana o danie nam i sobie drugiej, a może kolejnej już szansy.
Chylę czoła przed pańskimi dokonaniami i ufam, że orkiestra będzie grała do końca świata i o jeden dzień dłużej, a dyrygentem będzie pan.