Marek Podmokły/Agencja Wyborcza.pl
Lekarze oceniają nową minister
Tagi: | Izabela Leszczyna, Bartosz Fiałek, Michał Bulsa, Krzysztof Simon, minister zdrowia, minister, lekarz, lekarze |
Izabela Leszczyna – minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska – to doświadczony polityk, który zna się na finansach, ale jest spoza środowiska medycznego. Co o niej sądzą lekarze?
Szefowa resortu zdrowia z wykształcenia jest filologiem polskim. Była posłanką i sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów. W ostatnich wyborach dostała się do Sejmu, zdobywając 60 549 głosów. To absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ukończyła liczne studia podyplomowe, w tym audyt wewnętrzny i kontrolę zarządczą w jednostkach sektora finansów publicznych w Szkole Głównej Handlowej.
Co o niej sądzą przedstawiciele środowiska lekarskiego?
– To świetny wybór, bo kluczowa jest silna pozycja polityczna. W ciągu ostatnich kadencji rządów Prawa i Sprawiedliwości mogliśmy obserwować, jak na stanowisku ministra zdrowia radzili sobie zarówno lekarze, jak i ekonomista. Żaden z tych wyborów się nie sprawdził, z prostej przyczyny – żaden z ministrów nie miał mocnej pozycji politycznej, w czym przede wszystkim upatruję brak skuteczności. W takiej sytuacji, nawet jeśli pomysł na zmianę jest dobry, to szanse na jego realizację kiepskie, bo działania reformatorskie bez odpowiedniego poparcia są po prostu marginalizowane – komentuje w Wirtualnej Polsce reumatolog i przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Bartosz Fiałek.
– Izabela Leszczyna należy do grona zaufanych ludzi Donalda Tuska, więc najważniejszy warunek jest w mojej ocenie spełniony – dodaje.
Czy fakt, że brak jej wykształcenia medycznego może stanowić jakąkolwiek przeszkodę w piastowaniu tego urzędu?
– Nawet najlepszy lekarz na świecie, bez siły sprawczej i dojścia do tzw. ucha prezesa, nie ma szansy na skuteczne poprowadzenie resortu zdrowia. Nie uważam więc, by fakt, że minister zdrowia nie była lekarzem, stanowił większy problem. To rzecz techniczna. Oczywiste jest, że lekarz lepiej rozumie medyków, zna pracę w systemie, zna empirycznie bolączki ochrony zdrowia. Nie da się jednak zaprzeczyć, że sprawny i skuteczny menedżer, zachowując pozycje dystansu, będzie w stanie bardziej obiektywnie patrzeć na system ochrony zdrowia i jego bolączki. Patrzę więc na powołanie pani minister z pewnego rodzaju nadzieją i dużym kredytem zaufania – mówi w rozmowie z Onetem specjalista położnictwa i ginekologii, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie Michał Bulsa.
Z cytowanymi ekspertami zgadza się prof. Krzysztof Simon, ordynator Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Jerzego Gromkowskiego we Wrocławiu.
– Ministerstwo Zdrowia wymaga racjonalnego kierowania. Lekarz w tym się nie sprawdzi, to musi być specjalista od finansów, menedżer. Specjalistyczną wiedzę w konkretnych dziedzinach ochrony zdrowia powinni mieć natomiast wiceministrowie – podkreśla w Wirtualnej Polsce.
– Ministerstwo Zdrowia to jeden z najtrudniejszych resortów, ale nie powinien nim kierować lekarz. Dlatego wybór Izabeli Leszczyny to dobry wybór. Lekarz ma leczyć ludzi, a nie zajmować się administracją, bo łatwo mu ulec wpływom związanym między innymi z wykonywaną przez niego specjalizacją. To fatalnie wpływa na podejmowanie decyzji, zwłaszcza tak kluczowych – z poziomu ministerstwa. One powinny być w stu procentach obiektywne – podsumowuje Simon.
Przeczytaj także: „Dzięki Izabeli Leszczynie damy radę” i „Izabela Leszczyna ministrem zdrowia”.
Co o niej sądzą przedstawiciele środowiska lekarskiego?
– To świetny wybór, bo kluczowa jest silna pozycja polityczna. W ciągu ostatnich kadencji rządów Prawa i Sprawiedliwości mogliśmy obserwować, jak na stanowisku ministra zdrowia radzili sobie zarówno lekarze, jak i ekonomista. Żaden z tych wyborów się nie sprawdził, z prostej przyczyny – żaden z ministrów nie miał mocnej pozycji politycznej, w czym przede wszystkim upatruję brak skuteczności. W takiej sytuacji, nawet jeśli pomysł na zmianę jest dobry, to szanse na jego realizację kiepskie, bo działania reformatorskie bez odpowiedniego poparcia są po prostu marginalizowane – komentuje w Wirtualnej Polsce reumatolog i przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Bartosz Fiałek.
– Izabela Leszczyna należy do grona zaufanych ludzi Donalda Tuska, więc najważniejszy warunek jest w mojej ocenie spełniony – dodaje.
Czy fakt, że brak jej wykształcenia medycznego może stanowić jakąkolwiek przeszkodę w piastowaniu tego urzędu?
– Nawet najlepszy lekarz na świecie, bez siły sprawczej i dojścia do tzw. ucha prezesa, nie ma szansy na skuteczne poprowadzenie resortu zdrowia. Nie uważam więc, by fakt, że minister zdrowia nie była lekarzem, stanowił większy problem. To rzecz techniczna. Oczywiste jest, że lekarz lepiej rozumie medyków, zna pracę w systemie, zna empirycznie bolączki ochrony zdrowia. Nie da się jednak zaprzeczyć, że sprawny i skuteczny menedżer, zachowując pozycje dystansu, będzie w stanie bardziej obiektywnie patrzeć na system ochrony zdrowia i jego bolączki. Patrzę więc na powołanie pani minister z pewnego rodzaju nadzieją i dużym kredytem zaufania – mówi w rozmowie z Onetem specjalista położnictwa i ginekologii, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie Michał Bulsa.
Z cytowanymi ekspertami zgadza się prof. Krzysztof Simon, ordynator Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Jerzego Gromkowskiego we Wrocławiu.
– Ministerstwo Zdrowia wymaga racjonalnego kierowania. Lekarz w tym się nie sprawdzi, to musi być specjalista od finansów, menedżer. Specjalistyczną wiedzę w konkretnych dziedzinach ochrony zdrowia powinni mieć natomiast wiceministrowie – podkreśla w Wirtualnej Polsce.
– Ministerstwo Zdrowia to jeden z najtrudniejszych resortów, ale nie powinien nim kierować lekarz. Dlatego wybór Izabeli Leszczyny to dobry wybór. Lekarz ma leczyć ludzi, a nie zajmować się administracją, bo łatwo mu ulec wpływom związanym między innymi z wykonywaną przez niego specjalizacją. To fatalnie wpływa na podejmowanie decyzji, zwłaszcza tak kluczowych – z poziomu ministerstwa. One powinny być w stu procentach obiektywne – podsumowuje Simon.
Przeczytaj także: „Dzięki Izabeli Leszczynie damy radę” i „Izabela Leszczyna ministrem zdrowia”.