Marcin Stępień/Agencja Gazeta
Łukasz Szumowski o respiratorach za 200 mln zł
Tagi: | Łukasz Szumowski |
– Nie znam państwa na świecie, które w marcu, kwietniu i maju stosowałoby pełne procedury zamówień publicznych, długoterminowe przetargi. Na to po prostu nie było czasu. Liczył się każdy dzień, każda godzina. Wszyscy starali się jak najszybciej kupić towar, którego za chwilę mogło nie być i rzeczywiście często po kilku godzinach już go nie było – przyznał minister Łukasz Szumowski, komentując doniesienia „Gazety Wyborczej” o tym, że Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł od spółki należącej do handlarza bronią.
„Gazeta Wyborcza” poinformowała o spółce należącej do handlarza bronią, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, a żaden nie został dostarczony. W konsekwencji tego posłowie Koalicji Obywatelskiej złożyli zawiadomienie do prokuratury na ministra Łukasza Szumowskiego, dotyczące możliwości narażenia na straty Skarbu Państwa w związku z zakupem respiratorów.
Jak sprawę skomentował minister Szumowski?
– Na dziesięć dni przed tym, jak zawarliśmy rzeczoną umowę na zakup 1,2 tys. respiratorów, „Gazeta Wyborcza” opublikowała rozmowę z prezesem niemieckiej firmy produkującej respiratory, której sprzęt, notabene, ostatecznie dostaliśmy od naszego dostawcy, w którym mogliśmy przeczytać, że zapotrzebowanie na respiratory przewyższa 10-krotnie światową podaż. Czytaliśmy, że państwa wywierają presje na producentów, ale ci producenci nie mają po prostu sprzętu, a produkcja nie nadąża. Tak wyglądała wówczas rzeczywistość. Choć ona nadal wygląda podobnie. Firmy, instytucje i państwa zamawiają sprzęt, a on albo nie dociera wcale, albo w ograniczonym zakresie. A jeszcze często w międzyczasie trzeba dopłacić, bo sprzęt zdrożał. Rzeczywistość miała i ma się nijak do artykułów prasowych. My równocześnie staraliśmy się kupić sprzęt z różnych źródeł i go kupowaliśmy. Respiratorów wcale nie zamówiliśmy w jednej firmie. Mieliśmy dostawy od różnych podmiotów – wyjaśnił Szumowski.
Czy brak czasu i alternatyw usprawiedliwia to, jak dokonywano zakupów?
– Nie znam państwa na świecie, które w marcu, kwietniu, maju, a nawet teraz stosowałoby pełne procedury zamówień publicznych, długoterminowe przetargi. Na to po prostu nie było czasu. Liczył się każdy dzień, każda godzina. Wszyscy starali się jak najszybciej kupić towar, którego za chwilę mogło nie być i rzeczywiście często po kilku godzinach już go nie było. Państwa podkupowały sobie ten sprzęt, niejednokrotnie już na lotnisku. My również musieliśmy działać szybko, ale jednocześnie bezpiecznie, stąd stała współpraca z CBA. Gdy prześledzimy interpelacje poselskie z początku epidemii i artykuły w prasie, to zobaczymy, że wszyscy pytali, gdzie są respiratory, gdzie środki ochrony, gdzie sprzęt, ile czego mamy i dlaczego tak mało. Dzisiaj ci sami posłowie i te same media mówią, że to skandal, że kupowaliśmy. Podważany jest każdy zakup. Dziś medium, które 14 kwietnia, w czasie kiedy my podpisywaliśmy umowę na zakup respiratorów, informowało o tym, że jeden ze szpitali kupił używany respirator po przeglądzie technicznym za ponad 100 tys. złotych, pyta dlaczego my kupowaliśmy nowy sprzęt za ponad 100 tys. zł – stwierdził Łukasz Szumowski w rozmowie z PAP.
Czy minister ma sobie coś do zarzucenia i czy ma poczucie, że coś mógł zrobić inaczej?
– Nie. Sytuacja była ekstremalnie dynamiczna, ekstraordynaryjna, ale decyzje dobre. Dziś wszyscy chcą nas rozliczać. W marcu i w kwietniu patrzyli, co uda nam się kupić i jak przygotujemy Polskę na epidemię. Przygotowaliśmy i dziś mierzymy się z obstrzałem za wszystko. Taka jest polityka. Czy lepiej byłoby, gdybyśmy nic nie kupili? Z dzisiejszej perspektywy patrząc, pewnie nikt by nas nie atakował za zakupy, tylko za ich brak. Największe kuriozum, jakie dziś słyszę w niektórych mediach, to teza, że my wcale nie byliśmy zagrożeni takim wzrostem zakażeń jak inne państwa europejskie. Dziś padają pytania, po co w sumie w ogóle kupowaliśmy respiratory. To już nawet trudno komentować – skomentował Szumowski.
O sprawie poinformowała także „Dziennik Gazeta Prawna”.
Przeczytaj także: „Resort zdrowia kupił 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł. Nie dostał ani jednego” i „Czy minister Szumowski powinien zostać zdymisjonowany?”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
Jak sprawę skomentował minister Szumowski?
– Na dziesięć dni przed tym, jak zawarliśmy rzeczoną umowę na zakup 1,2 tys. respiratorów, „Gazeta Wyborcza” opublikowała rozmowę z prezesem niemieckiej firmy produkującej respiratory, której sprzęt, notabene, ostatecznie dostaliśmy od naszego dostawcy, w którym mogliśmy przeczytać, że zapotrzebowanie na respiratory przewyższa 10-krotnie światową podaż. Czytaliśmy, że państwa wywierają presje na producentów, ale ci producenci nie mają po prostu sprzętu, a produkcja nie nadąża. Tak wyglądała wówczas rzeczywistość. Choć ona nadal wygląda podobnie. Firmy, instytucje i państwa zamawiają sprzęt, a on albo nie dociera wcale, albo w ograniczonym zakresie. A jeszcze często w międzyczasie trzeba dopłacić, bo sprzęt zdrożał. Rzeczywistość miała i ma się nijak do artykułów prasowych. My równocześnie staraliśmy się kupić sprzęt z różnych źródeł i go kupowaliśmy. Respiratorów wcale nie zamówiliśmy w jednej firmie. Mieliśmy dostawy od różnych podmiotów – wyjaśnił Szumowski.
Czy brak czasu i alternatyw usprawiedliwia to, jak dokonywano zakupów?
– Nie znam państwa na świecie, które w marcu, kwietniu, maju, a nawet teraz stosowałoby pełne procedury zamówień publicznych, długoterminowe przetargi. Na to po prostu nie było czasu. Liczył się każdy dzień, każda godzina. Wszyscy starali się jak najszybciej kupić towar, którego za chwilę mogło nie być i rzeczywiście często po kilku godzinach już go nie było. Państwa podkupowały sobie ten sprzęt, niejednokrotnie już na lotnisku. My również musieliśmy działać szybko, ale jednocześnie bezpiecznie, stąd stała współpraca z CBA. Gdy prześledzimy interpelacje poselskie z początku epidemii i artykuły w prasie, to zobaczymy, że wszyscy pytali, gdzie są respiratory, gdzie środki ochrony, gdzie sprzęt, ile czego mamy i dlaczego tak mało. Dzisiaj ci sami posłowie i te same media mówią, że to skandal, że kupowaliśmy. Podważany jest każdy zakup. Dziś medium, które 14 kwietnia, w czasie kiedy my podpisywaliśmy umowę na zakup respiratorów, informowało o tym, że jeden ze szpitali kupił używany respirator po przeglądzie technicznym za ponad 100 tys. złotych, pyta dlaczego my kupowaliśmy nowy sprzęt za ponad 100 tys. zł – stwierdził Łukasz Szumowski w rozmowie z PAP.
Czy minister ma sobie coś do zarzucenia i czy ma poczucie, że coś mógł zrobić inaczej?
– Nie. Sytuacja była ekstremalnie dynamiczna, ekstraordynaryjna, ale decyzje dobre. Dziś wszyscy chcą nas rozliczać. W marcu i w kwietniu patrzyli, co uda nam się kupić i jak przygotujemy Polskę na epidemię. Przygotowaliśmy i dziś mierzymy się z obstrzałem za wszystko. Taka jest polityka. Czy lepiej byłoby, gdybyśmy nic nie kupili? Z dzisiejszej perspektywy patrząc, pewnie nikt by nas nie atakował za zakupy, tylko za ich brak. Największe kuriozum, jakie dziś słyszę w niektórych mediach, to teza, że my wcale nie byliśmy zagrożeni takim wzrostem zakażeń jak inne państwa europejskie. Dziś padają pytania, po co w sumie w ogóle kupowaliśmy respiratory. To już nawet trudno komentować – skomentował Szumowski.
O sprawie poinformowała także „Dziennik Gazeta Prawna”.
Przeczytaj także: „Resort zdrowia kupił 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł. Nie dostał ani jednego” i „Czy minister Szumowski powinien zostać zdymisjonowany?”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.