Małopolska: karetki jeżdżą nie tam gdzie trzeba, wzywający umierają

Udostępnij:
Małopolska ma problem. Chociaż umorzono śledztwo w sprawie systemu ratownictwa medycznego i zasadności centralizacji dyspozytorni pogotowia ratunkowego, nadal karetki są kierowane pod złe adresy, przez co wzywający je umierają. Raport wojewody stwierdza jednak, że to wina człowieka, a nie systemu GPS.
W Małopolsce po centralizacji systemu działają dwie dyspozytornie: w Krakowie i Tarnowie. Wcześniej było ich kilkanaście. Po centralizacji karetki z Krakowa nie trafiały do miejsca wezwań. W efekcie wzywający umierali. Śledztwo wszczęła prokuratura i choć stwierdzono, że wiele razy ambulanse przekraczały ustawowy czas dojazdu do potrzebującego, śledztwo umorzono.

Dyrektorzy szpitali w Małopolsce zwracali uwagę, że w terenie górzystym powinny obowiązywać inne zasady ratownictwa medycznego i dyspozytorzy w dyspozytorniach regionalnych znali topografię terenu.

Teraz sytuacja powtórzyła się w Tarnowie. Karetka dwukrotnie pojechała pod zły adres. Pacjenci nie przeżyli. Kontrolę zarządził wojewoda małopolski. Wykazała ona jednak, że zawinił człowiek, nie system. Ten zadziałał bez zarzutu, bo za pierwszym razem wskazywał, że jest kilka miejscowości o tej samej nazwie w różnych powiatach, za drugim, że podana ulica nie istnieje. Dyspozytor powinien dopytać dzwoniącego o właściwy adres.

Przypadki śmiertelne związane z wysłaniem karetki nie w miejsce, w które wzywał je pacjent miały miejsce także w województwie warmińsko-mazurskim. Po tych tragediach ówczesny minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz nakazał przygotowanie konspektu pytań dla dyspozytorów, w oparciu o które mieli oni prowadzić wywiad z wzywającym pomocy.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.