Miażdżący raport sanepidu – do zamknięcia co piąty szpital?
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 19.06.2018
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
Po skontrolowaniu 718 polskich lecznic – aż w 123 sanepid odnalazł nieprawidłowości o „istotnym wpływie na bezpieczeństwo pacjenta”. Jak zauważają eksperci – te placówki należałoby zamknąć, lub przynajmniej istotnie ograniczyć ich działalność.
Do części raportu dotarł „Dziennik Gazeta Prawna”. Całość trafiła do rąk Łukasza Szumowskiego i nie została ujawniona. Znamy jednak dane zbiorcze. Sanepid wydał 718 opinii – w 123 wytykał bardzo poważne uchybienia, a w 522 mniejszej wagi, choć też istotne.
Najpoważniejsze zarzuty dotyczyły centralnych sterylizatorni, braku w nich rezerwowego zasilania energię i odpowiedniej wentylacji.
Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia:
- Mamy jedne z najbardziej rygorystycznych przepisów i w dużej padliśmy ich ofiarą. Lata temu wprowadziliśmy ostre normy i daliśmy szpitalom czas na dostosowanie się do nich. Ten czas kilkakrotnie przedłużaliśmy, bo okazywało się, że szpitale nie są w stanie w krótkim terminie wdrożyć wszystkich wytycznych.
Efekt jest taki, że co prawda z jednej strony nadal mamy ostre normy, ale z drugiej: powszechne stało się ich nieprzestrzeganie. Organy nadzorujące szpitale przywykły już do tego, że braki można tolerować i przyjmować ze zrozumieniem, bo błędy są na tyle powszechne, że nic za ich popełnianie nie grozi. I to największa pułapka, bo wśród licznych nieprzestrzeganych norm znajdują się także te fundamentalne. Moim zdaniem norm powinno być mniej, wtedy łatwiej byłoby egzekwować te najważniejsze, fundamentalne. Także twardą ręką.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
Przyjrzyjmy się najważniejszym zarzutom. Kłopot z wentylacją to kłopot wszystkich szpitali mieszczących się w starych budynkach, a takich jest w Polsce większość. Nie można się go pozbyć bez przeprowadzenia gruntownego remontu połączonego z częściową przebudową. To się w szpitalach dzieje, ale etapami. W miarę przebudowy kolejnych segmentów budynku problem zanika. Zgadzam się, że idzie zbyt wolno – ale przyspieszenie wymagałoby ogromnych nakładów inwestycyjnych.
Gdy chodzi o zasilanie awaryjne w praktyce największy kłopot to konieczność cyklicznego wymieniania paliwa. Zakup tysięcy litrów tegoż, połączona z koniecznością utylizacji paliwa niewykorzystanego to spory koszt. I reszcie kłopoty ze sterylizatornią. Tu w grę wchodzi czynnik ludzki. Sterylizują maszyny, a błędów najczęściej dopuszczają się ich operatorzy. Trzeba sporo popracować nad polepszeniem dyscypliny.
W kwestii norm wiele pozostaje po stronie szpitale. Jednakże bez pomocy z zewnątrz sobie nie poradzą. Potrzebne są nakłady na infrastrukturę.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Najpoważniejsze zarzuty dotyczyły centralnych sterylizatorni, braku w nich rezerwowego zasilania energię i odpowiedniej wentylacji.
Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia:
- Mamy jedne z najbardziej rygorystycznych przepisów i w dużej padliśmy ich ofiarą. Lata temu wprowadziliśmy ostre normy i daliśmy szpitalom czas na dostosowanie się do nich. Ten czas kilkakrotnie przedłużaliśmy, bo okazywało się, że szpitale nie są w stanie w krótkim terminie wdrożyć wszystkich wytycznych.
Efekt jest taki, że co prawda z jednej strony nadal mamy ostre normy, ale z drugiej: powszechne stało się ich nieprzestrzeganie. Organy nadzorujące szpitale przywykły już do tego, że braki można tolerować i przyjmować ze zrozumieniem, bo błędy są na tyle powszechne, że nic za ich popełnianie nie grozi. I to największa pułapka, bo wśród licznych nieprzestrzeganych norm znajdują się także te fundamentalne. Moim zdaniem norm powinno być mniej, wtedy łatwiej byłoby egzekwować te najważniejsze, fundamentalne. Także twardą ręką.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
Przyjrzyjmy się najważniejszym zarzutom. Kłopot z wentylacją to kłopot wszystkich szpitali mieszczących się w starych budynkach, a takich jest w Polsce większość. Nie można się go pozbyć bez przeprowadzenia gruntownego remontu połączonego z częściową przebudową. To się w szpitalach dzieje, ale etapami. W miarę przebudowy kolejnych segmentów budynku problem zanika. Zgadzam się, że idzie zbyt wolno – ale przyspieszenie wymagałoby ogromnych nakładów inwestycyjnych.
Gdy chodzi o zasilanie awaryjne w praktyce największy kłopot to konieczność cyklicznego wymieniania paliwa. Zakup tysięcy litrów tegoż, połączona z koniecznością utylizacji paliwa niewykorzystanego to spory koszt. I reszcie kłopoty ze sterylizatornią. Tu w grę wchodzi czynnik ludzki. Sterylizują maszyny, a błędów najczęściej dopuszczają się ich operatorzy. Trzeba sporo popracować nad polepszeniem dyscypliny.
W kwestii norm wiele pozostaje po stronie szpitale. Jednakże bez pomocy z zewnątrz sobie nie poradzą. Potrzebne są nakłady na infrastrukturę.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.