NSA kontra MZ, czyli walka o dziecko z wrodzoną dystrofią mięśniową
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 10.10.2016
Źródło: KL, Rzeczpospolita, Rzecznik Praw Obywatelskich
- Przy interpretowaniu przepisów organy administracji powinny posługiwać się wykładnią prokonstytucyjną - orzekł Naczelny Sąd Administracyjny oddalając skargę kasacyjną ministra zdrowia w sprawie refundacji leku dla chłopca ciepiącego na rzadką chorobę.
- Dziecko, którego dotyczy wyrok NSA choruje na wrodzoną dystrofię mięśniową. Lek na tę chorobę jest dopuszczony do obrotu w Polsce, ale nie jest dostępny w aptekach, ponieważ hurtownie farmaceutyczne nie są zainteresowane jego dystrybucją. Lek nie jest też wpisany na listę leków refundowanych - informuje "Rzeczpospolita". Jedynym wyjściem dla pacjentów jest w takiej sytuacji oraz wystąpienie o refundację do ministra zdrowia. W przypadku leków kosztownych od indywidualnej decyzji o refundacji zależy więc, czy pacjent będzie w ogóle leczony.
W przypadku chorego na dystrofię chłopca minister zdrowia nie chciał zrefundować leku.
- Zgodnie z literalną interpretacją przepisów przyjętą przez Ministerstwo, nie można w tym trybie refundować leku dopuszczonego do obrotu w Polsce, który jest w Polsce niedostępny (refundować natomiast można lek sprowadzany z zagranicy, gdy do obrotu w Polsce nie jest dopuszczony) - informuje "Rzeczpospolita".
- Rzeczywiście, czytając przepis wprost można tak go rozumieć. Na szczęście mamy konstytucję i inne sposoby wykładni przepisów. W ocenie rzecznika praw obywatelskich przepis ten znajduje zastosowanie nie tylko w przypadku leku, który nie jest dopuszczony do sprzedaży w Polsce, ale także w przypadku leków dopuszczonych do sprzedaży, ale niedostępnych w aptece - czytamy w komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich.
W przypadku chorego na dystrofię chłopca minister zdrowia nie chciał zrefundować leku.
- Zgodnie z literalną interpretacją przepisów przyjętą przez Ministerstwo, nie można w tym trybie refundować leku dopuszczonego do obrotu w Polsce, który jest w Polsce niedostępny (refundować natomiast można lek sprowadzany z zagranicy, gdy do obrotu w Polsce nie jest dopuszczony) - informuje "Rzeczpospolita".
- Rzeczywiście, czytając przepis wprost można tak go rozumieć. Na szczęście mamy konstytucję i inne sposoby wykładni przepisów. W ocenie rzecznika praw obywatelskich przepis ten znajduje zastosowanie nie tylko w przypadku leku, który nie jest dopuszczony do sprzedaży w Polsce, ale także w przypadku leków dopuszczonych do sprzedaży, ale niedostępnych w aptece - czytamy w komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich.