Fot. Arch. S. Neumann

Neumann usiądzie spokojnie przy wigilijnym stole

Udostępnij:
W ciągu najbliższych tygodni ma zostać umorzone śledztwo w sprawie korupcji, w którą rzekomo miał być zamieszany wiceminister Sławomir Neumann. Chodzi m. in. o Sensor Clinic, w sprawie której prokuratura wszczęła śledztwo w maju tego roku. Wiadomo też, że wiceminister nie pojawił się na liście pracowników do zwolnienia po przeglądzie ministerstwa przez premier Kopacz.
Pomimo tego wiceminister Neumann będzie nadal walczył o swoje dobre imię - pozwał tygodnik „Wprost”. Domaga się przeprosin i wpłaty 20 tys. zł na konto Fundacji Ewy Błaszczyk „Akogo” i prowadzonej przez nią Kliniki Budzik.

Umorzenie śledztwa w sprawie Sensor Clinic i mające nastąpić umorzenie śledztwa w sprawie rzekomej łapówki kończy sprawę.

Prokuratura wszczęła śledztwo w maju tego roku po otrzymaniu donosu. Jego autor szczegółowo opisywał w nim, że 50 tys. zł miał wręczyć Neumannowi przedsiębiorca Andrzej M., wiceprezes jednego ze stowarzyszeń medycznych i prezes jednego z warszawskich centrów medycznych.

"Neumann miał rzekomo wziąć pieniądze w zamian za lobbing na rzecz finansowania warszawskich klinik okulistycznych. Autor donosu twierdził, że do przekazania łapówki doszło w Honoratce – restauracji położonej przy ulicy Miodowej w Warszawie, naprzeciwko resortu zdrowia. Często stołują się w niej urzędnicy ministerstwa. – Mamy zawiadomienie osoby fizycznej o podejrzeniu wzięcia łapówki przez wiceministra Neumanna w związku z próbą odstąpienia od kontroli kliniki. Tutaj nie ma obecnie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa, trwa postępowanie sprawdzające – wyjaśniał początkowo rzecznik Prokuratury Okręgowej Przemysław Nowak. Potem jednak prokuratura wszczęła śledztwo – po uzyskaniu od generalnego inspektora finansowego informacji, że na konto wiceministra dokonano wpłaty dużej kwoty pieniędzy. Sprawdzono billingi i SMS-y wszystkich wytypowanych osób. Poszukiwano także autora donosu. Prześwietlono osoby o takim samym nazwisku jak to widniejące pod pismem. Miał to być były pułkownik i pracownik resortu zdrowia. W dokumentach z kadr ministerstwa nikogo takiego jednak nie odnaleziono. Miesiąc temu w charakterze świadka, a nie podejrzanego, przesłuchano Sławomira Neumanna. Zeznał on, że do restauracji Honoratka nigdy nie chodził. Przedstawił też dowody na to, że wpłata na jego konto to w rzeczywistości było wyłącznie przeksięgowanie w biurze maklerskim posiadanych przez niego akcji. Prokuratorzy przystąpili więc do zamykania śledztwa. Decyzja o umorzeniu ma niedługo zostać przelana na papier" - przypomina Gazeta Prawna.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.