Nie było anestezjologa. Odwołali operację
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 29.10.2018
Źródło: KL, Nasze Miasto
Pani Dorota była zapisana do wągrowieckiego szpitala (w województwie wielkopolskim) na planowany zabieg. Czekała na nią dziewięć miesięcy, ale zamiast trafić na stół została odesłana do domu. Dlaczego? Bo nie było anestezjologa. - Dostałem smsa od pani doktor z informacją, że z powodów osobistych nie dojedzie do pracy - wyjaśnił Przemysław Bury, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Wągrowcu.
- Na operację usunięcia żylaka zapisałam się w lutym. Wyznaczono mi termin zabiegu na 12 października. Od miesięcy się przygotowywałam do tego dnia. Wcześniej uregulowałam sprawy kobiece, by tego dnia być na sto procent przygotowana do operacji. I... nic z tego - powiedziała pani Dorota, mieszkanka Margonina (w województwie wielkopolskim), która zgłosiła się do redakcji wągrowieckiego oddziału "Naszego Miasta".
Opowiedziała, że do szpitala trafiła dzień wcześniej. Lekarze przeprowadzili z nią wywiad, kazali jej się następnego dnia wykąpać przed godziną 7 rano i ubrać w specjalną koszulkę.
- Byłam gotowa do operacji, kiedy to do sali przyszli lekarze. Wówczas usłyszałam, że operacja się nie odbędzie, bo... nie ma anestezjologa. Zostałam odesłana do domu z kwitkiem. Przecież tak nie można robić! Takich osób jak ja było tego dnia kilka. Wszyscy zostali odesłani do domu. A gdyby tak nagle przyjechał ktoś z poważnego wypadku? Co wtedy? Czy szpital takiej osoby nie zoperuje, bo nie ma anestezjologa? Przecież chodzi o życie ludzkie. Może moja operacja nie była aż tak pilna, jednak ja na nią czekałam. Jestem zdenerwowana i rozczarowana wągrowieckim szpitalem - przyznała kobieta w rozmowie z "Naszym Miastem".
Dlaczego w szpitalu nie było anestezjologa?
- Tego dnia, dokładnie po godzinie 7 dostałem smsa od pani anestezjolog z informacją, że z powodów osobistych nie dojedzie do pracy. Pani doktor dojeżdża z Gniezna. Miała ona pełnić swój dyżur od godziny 8 do 15 - odpowiedział Przemysław Bury, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Wągrowcu. Wyjaśnił, że na ten dzień zaplanowanych było pięć operacji, z których żadna się nie odbyła.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Opowiedziała, że do szpitala trafiła dzień wcześniej. Lekarze przeprowadzili z nią wywiad, kazali jej się następnego dnia wykąpać przed godziną 7 rano i ubrać w specjalną koszulkę.
- Byłam gotowa do operacji, kiedy to do sali przyszli lekarze. Wówczas usłyszałam, że operacja się nie odbędzie, bo... nie ma anestezjologa. Zostałam odesłana do domu z kwitkiem. Przecież tak nie można robić! Takich osób jak ja było tego dnia kilka. Wszyscy zostali odesłani do domu. A gdyby tak nagle przyjechał ktoś z poważnego wypadku? Co wtedy? Czy szpital takiej osoby nie zoperuje, bo nie ma anestezjologa? Przecież chodzi o życie ludzkie. Może moja operacja nie była aż tak pilna, jednak ja na nią czekałam. Jestem zdenerwowana i rozczarowana wągrowieckim szpitalem - przyznała kobieta w rozmowie z "Naszym Miastem".
Dlaczego w szpitalu nie było anestezjologa?
- Tego dnia, dokładnie po godzinie 7 dostałem smsa od pani anestezjolog z informacją, że z powodów osobistych nie dojedzie do pracy. Pani doktor dojeżdża z Gniezna. Miała ona pełnić swój dyżur od godziny 8 do 15 - odpowiedział Przemysław Bury, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Wągrowcu. Wyjaśnił, że na ten dzień zaplanowanych było pięć operacji, z których żadna się nie odbyła.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
