Jakub Porzycki/Agencja Wyborcza.pl
OZZPiP kontra Polska Federacja Szpitali – kwalifikacje i wynagrodzenie pielęgniarek
Autor: Marzena Sygut-Mirek
Data: 24.11.2023
Źródło: Jarosław J. Fedorowski, Krystyna Ptok
– Znajomość naszych kompetencji to ważne narzędzie „kształtowania stanowisk i wynagrodzeń” – odpowiada Jarosławowi J. Fedorowskiemu, prezesowi Polskiej Federacji Szpitali, Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Na stronie internetowej „Menedżera Zdrowia” ukazał się wywiad z przewodniczącą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyną Ptok. W trakcie rozmowy szefowa związku podkreśliła, że „nie uznaje się wiedzy i wykształcenia pielęgniarek, a dyrektorzy tylko patrzą, jak je oszukać”.
Polska Federacja Szpitali nie podziela opinii pielęgniarek
To po tych słowach Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, odniósł się do wypowiedzi Krystyny Ptok, podkreślając, że słowa, które padły w wywiadzie, chociażby takie, że „dyrektorzy tylko patrzą jak oszukać pielęgniarki są mocno krzywdzące dla zarządzających szpitalami”.
Podkreślił, że wypowiedź Krystyny Ptok jest konfrontacyjna.
– Stwierdzenia, wśród których znalazły się między innymi takie, że: „dyrektorzy szpitali przestali uznawać ich (pielęgniarek) kwalifikacje”, „zmowa dyrektorów” „dyrektorzy nawet nie wiedzą, czy określone zadania mogą wykonywać pielęgniarki, które skończyły dany poziom edukacji”, „menedżerowie uważają, że wykształcone i wyspecjalizowane pielęgniarki nie są in potrzebne” oraz najcięższy zarzut, że jakoby „dyrektorzy tylko patrzą, jak oszukać pielęgniarki” – są nieuzasadnione wobec zarządzających polskimi szpitalami, wśród których przecież są także menadżerowie z wykształceniem pielęgniarskim – wskazał prezes Fedorowski.
– Warto podkreślić, że w składzie zarządów (dyrekcji) szpitali znajdują się pielęgniarki – jako dyrektorzy do spraw pielęgniarstwa, czy też pielęgniarki naczelne, a ponadto w zarządach są także lekarze i trudno zgodzić się z zarzutem, że zarządzający szpitalami, a jest to przecież praca zespołowa, nawet nie wiedzą jakie zadania i kwalifikacje mają lub powinny mieć na danym stanowisku pielęgniarki – dodał, zaznaczając, że „już niedługo, podczas Jesiennej Konferencji Programowej Polskiej Federacji Szpitali w Warszawie, odbędzie się sesja, na którą zostało zaproszone szerokie grono ekspertów, w tym dyrektorów z wykształceniem pielęgniarskim, by wypracować stanowisko wobec kluczowej osi sporu, dotyczącej kwalifikacji wymaganych kontra posiadanych, a także kwestii pozbawiania dyrektorów i innych menedżerów współzarządzających szpitalami podstawowych narzędzi zarządczych w sferze kształtowania stanowisk i wynagrodzeń oraz szerzej rozumianego zarządzania kapitałem ludzkim”.
„Zmowa dyrektorów” to twarde słowa, ale niepozbawione racji
„Menedżer Zdrowia” poprosił o komentarz do wypowiedzi prezesa Fedorowskiego wywołaną do odpowiedzi Krystynę Ptok.
– Szanowny Panie Prezesie, publicznie odpowiedział Pan Prezes na moją wypowiedź dla redakcji „Menedżera Zdrowia”, więc pozwoli Pan, że i ja odpowiem publicznie w formie ciut mniej oficjalnej, choć nadal bardzo poważne – napisała w nadesłanym do redakcji liście otwartym do prezesa Jarosława Fedorowskiego przewodnicząca OZZPiP.
Krystyna Ptok, z nieukrywanym zdziwieniem zapytała, dlaczego jej wypowiedź została określona jako „konfrontacyjna”, czyli – jak wyjaśniła – porównująca coś lub kogoś z czymś lub z kimś poprzez zestawienie cech wspólnych i różniących.
– W swojej wypowiedzi stwierdziłam tylko fakty. Prawda, że niewygodne, ale fakty. Wyroki i wygrane procesy pielęgniarek oraz położnych w sprawach sądowych o uznanie realnie posiadanych i wykorzystywanych kwalifikacji dowodzą, że moje wypowiedzi mają uzasadnienie i niezależne sądy także widzą, że „dyrektorzy szpitali bezprawnie przestali uznawać ich (pielęgniarek i położnych) kwalifikacje” – wskazała.
Wyjaśniła też, że „zmiana wymaganych kwalifikacji stanowiskowych zawsze łączyła się z ich obniżeniem”.
– Liczne wypowiedzenia zmieniające, które obniżały wymagania stanowiskowe i nie uznawały realnie posiadanych kwalifikacji oraz brak wypłaty należnego wynagrodzenia pielęgniarkom i położnym to standardowe działania w wielu szpitalach. Także w tych, które należą do federacji, m.in. w szpitalach w: Krasnymstawie, Biłgoraju, Zamościu, Kielcach, Starachowicach, Ostrowcu Świętokrzyskim, Staszowie, aż w trzech placówkach w Krakowie, Tarnowie i Wałbrzychu. „Zmowa dyrektorów” to twarde słowa. Jak jednak nazwał by Pan wspólny model postępowania kilku szpitali z tego samego regionu, którego celem jest unikanie wykonania wyroku sądu? Uzgodnienie wspólnej polityki? Nie chcę generalizować, ale nie tylko ja nie oceniam wysoko kwalifikacji kadr zarządzających wieloma polskimi szpitalami. Skąd tak negatywna i mocna ocena? Wyrobiłam ją sobie na podstawie wielu rozmów, doświadczeń z negocjacji i pozyskanych informacji bezpośrednio z zakładów opieki zdrowotnej z całego kraju. Tak często proponuje się nam rozwiązania niezgodne z prawem oraz próby obejścia prawa, chociażby przez dokonywanie zmian w dokumentacji, czy wysyłając pielęgniarki i położne do prac, które nijak się mają do ich kompetencji – napisała.
Pora docenić wszystkie ogniwa pracy zespołowej
– Medycyna to praca zespołowa, która opiera się na współpracy grupy ludzi, specjalistów z różnych dziedzin, zajmująca się rozwiązaniem konkretnego problemu przy wykorzystaniu zasobów i umiejętności będących w dyspozycji każdego z członków takiego zespołu. Jednak tylko jeśli chodzi o pracę z pacjentem. Już w kwestii kształtowania wynagrodzeń, gramy mniej zespołowo, a nasze kwalifikacje i umiejętności nie są uznawane, mimo że z nich cały czas korzystamy. To pielęgniarki i położne zawsze muszą się „zadowolić” na miarę – skądinąd wątłych – możliwości systemu, najczęściej są jednak jego ofiarami. Ograniczenia takie nie dotykają zazwyczaj lekarzy. Nie słyszałam także o płaceniu lekarzom poniżej posiadanych przez nich kwalifikacji – wskazała, odnosząc się do charakteru pracy w ochronie zdrowia, Krystyna Ptok.
– Panie Prezesie, darzę Pana sympatią, dlatego miast domagać się wynagrodzenia, bo ewidentnie moje cytaty i zainteresowanie wygenerowane wywiadem ze mną posłużyły Panu do promocji Jesiennej Konferencji Programowej Polskiej Federacji Szpitali, zaproponuję rozwiązanie ciekawe i pożyteczne. Przed przystąpieniem do dyskusji, której celem ma być „wypracowanie stanowiska wobec kluczowej osi sporu, która dotyczy kwalifikacji wymaganych vs. kwalifikacji posiadanych, a także kwestii pozbawiania dyrektorów i innych menedżerów współzarządzających szpitalami podstawowych narzędzi zarządczych w sferze kształtowania stanowisk i wynagrodzeń oraz szerzej rozumianego zarządzania kapitałem ludzkim” sugeruję dwa panele wprowadzające: kompetencje pielęgniarek i położnych określone prawem oraz realnie realizowane przez pielęgniarki i położne kompetencje – dodała.
– Znajomość naszych kompetencji to ważne narzędzie kształtowania stanowisk i wynagrodzeń. Nie bawmy się już w czary-mary i nie zaklinajmy rzeczywistości – zakończyła przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Przeczytaj także: „Oczekujemy od pielęgniarek kompetencji, za które potem nie zamierzamy płacić”, „Projekt regulujący płace ponownie w pierwszym czytaniu” i „Krystyna Ptok: Po normach zatrudnienia pielęgniarek można pływać”.
Polska Federacja Szpitali nie podziela opinii pielęgniarek
To po tych słowach Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, odniósł się do wypowiedzi Krystyny Ptok, podkreślając, że słowa, które padły w wywiadzie, chociażby takie, że „dyrektorzy tylko patrzą jak oszukać pielęgniarki są mocno krzywdzące dla zarządzających szpitalami”.
Podkreślił, że wypowiedź Krystyny Ptok jest konfrontacyjna.
– Stwierdzenia, wśród których znalazły się między innymi takie, że: „dyrektorzy szpitali przestali uznawać ich (pielęgniarek) kwalifikacje”, „zmowa dyrektorów” „dyrektorzy nawet nie wiedzą, czy określone zadania mogą wykonywać pielęgniarki, które skończyły dany poziom edukacji”, „menedżerowie uważają, że wykształcone i wyspecjalizowane pielęgniarki nie są in potrzebne” oraz najcięższy zarzut, że jakoby „dyrektorzy tylko patrzą, jak oszukać pielęgniarki” – są nieuzasadnione wobec zarządzających polskimi szpitalami, wśród których przecież są także menadżerowie z wykształceniem pielęgniarskim – wskazał prezes Fedorowski.
– Warto podkreślić, że w składzie zarządów (dyrekcji) szpitali znajdują się pielęgniarki – jako dyrektorzy do spraw pielęgniarstwa, czy też pielęgniarki naczelne, a ponadto w zarządach są także lekarze i trudno zgodzić się z zarzutem, że zarządzający szpitalami, a jest to przecież praca zespołowa, nawet nie wiedzą jakie zadania i kwalifikacje mają lub powinny mieć na danym stanowisku pielęgniarki – dodał, zaznaczając, że „już niedługo, podczas Jesiennej Konferencji Programowej Polskiej Federacji Szpitali w Warszawie, odbędzie się sesja, na którą zostało zaproszone szerokie grono ekspertów, w tym dyrektorów z wykształceniem pielęgniarskim, by wypracować stanowisko wobec kluczowej osi sporu, dotyczącej kwalifikacji wymaganych kontra posiadanych, a także kwestii pozbawiania dyrektorów i innych menedżerów współzarządzających szpitalami podstawowych narzędzi zarządczych w sferze kształtowania stanowisk i wynagrodzeń oraz szerzej rozumianego zarządzania kapitałem ludzkim”.
„Zmowa dyrektorów” to twarde słowa, ale niepozbawione racji
„Menedżer Zdrowia” poprosił o komentarz do wypowiedzi prezesa Fedorowskiego wywołaną do odpowiedzi Krystynę Ptok.
– Szanowny Panie Prezesie, publicznie odpowiedział Pan Prezes na moją wypowiedź dla redakcji „Menedżera Zdrowia”, więc pozwoli Pan, że i ja odpowiem publicznie w formie ciut mniej oficjalnej, choć nadal bardzo poważne – napisała w nadesłanym do redakcji liście otwartym do prezesa Jarosława Fedorowskiego przewodnicząca OZZPiP.
Krystyna Ptok, z nieukrywanym zdziwieniem zapytała, dlaczego jej wypowiedź została określona jako „konfrontacyjna”, czyli – jak wyjaśniła – porównująca coś lub kogoś z czymś lub z kimś poprzez zestawienie cech wspólnych i różniących.
– W swojej wypowiedzi stwierdziłam tylko fakty. Prawda, że niewygodne, ale fakty. Wyroki i wygrane procesy pielęgniarek oraz położnych w sprawach sądowych o uznanie realnie posiadanych i wykorzystywanych kwalifikacji dowodzą, że moje wypowiedzi mają uzasadnienie i niezależne sądy także widzą, że „dyrektorzy szpitali bezprawnie przestali uznawać ich (pielęgniarek i położnych) kwalifikacje” – wskazała.
Wyjaśniła też, że „zmiana wymaganych kwalifikacji stanowiskowych zawsze łączyła się z ich obniżeniem”.
– Liczne wypowiedzenia zmieniające, które obniżały wymagania stanowiskowe i nie uznawały realnie posiadanych kwalifikacji oraz brak wypłaty należnego wynagrodzenia pielęgniarkom i położnym to standardowe działania w wielu szpitalach. Także w tych, które należą do federacji, m.in. w szpitalach w: Krasnymstawie, Biłgoraju, Zamościu, Kielcach, Starachowicach, Ostrowcu Świętokrzyskim, Staszowie, aż w trzech placówkach w Krakowie, Tarnowie i Wałbrzychu. „Zmowa dyrektorów” to twarde słowa. Jak jednak nazwał by Pan wspólny model postępowania kilku szpitali z tego samego regionu, którego celem jest unikanie wykonania wyroku sądu? Uzgodnienie wspólnej polityki? Nie chcę generalizować, ale nie tylko ja nie oceniam wysoko kwalifikacji kadr zarządzających wieloma polskimi szpitalami. Skąd tak negatywna i mocna ocena? Wyrobiłam ją sobie na podstawie wielu rozmów, doświadczeń z negocjacji i pozyskanych informacji bezpośrednio z zakładów opieki zdrowotnej z całego kraju. Tak często proponuje się nam rozwiązania niezgodne z prawem oraz próby obejścia prawa, chociażby przez dokonywanie zmian w dokumentacji, czy wysyłając pielęgniarki i położne do prac, które nijak się mają do ich kompetencji – napisała.
Pora docenić wszystkie ogniwa pracy zespołowej
– Medycyna to praca zespołowa, która opiera się na współpracy grupy ludzi, specjalistów z różnych dziedzin, zajmująca się rozwiązaniem konkretnego problemu przy wykorzystaniu zasobów i umiejętności będących w dyspozycji każdego z członków takiego zespołu. Jednak tylko jeśli chodzi o pracę z pacjentem. Już w kwestii kształtowania wynagrodzeń, gramy mniej zespołowo, a nasze kwalifikacje i umiejętności nie są uznawane, mimo że z nich cały czas korzystamy. To pielęgniarki i położne zawsze muszą się „zadowolić” na miarę – skądinąd wątłych – możliwości systemu, najczęściej są jednak jego ofiarami. Ograniczenia takie nie dotykają zazwyczaj lekarzy. Nie słyszałam także o płaceniu lekarzom poniżej posiadanych przez nich kwalifikacji – wskazała, odnosząc się do charakteru pracy w ochronie zdrowia, Krystyna Ptok.
– Panie Prezesie, darzę Pana sympatią, dlatego miast domagać się wynagrodzenia, bo ewidentnie moje cytaty i zainteresowanie wygenerowane wywiadem ze mną posłużyły Panu do promocji Jesiennej Konferencji Programowej Polskiej Federacji Szpitali, zaproponuję rozwiązanie ciekawe i pożyteczne. Przed przystąpieniem do dyskusji, której celem ma być „wypracowanie stanowiska wobec kluczowej osi sporu, która dotyczy kwalifikacji wymaganych vs. kwalifikacji posiadanych, a także kwestii pozbawiania dyrektorów i innych menedżerów współzarządzających szpitalami podstawowych narzędzi zarządczych w sferze kształtowania stanowisk i wynagrodzeń oraz szerzej rozumianego zarządzania kapitałem ludzkim” sugeruję dwa panele wprowadzające: kompetencje pielęgniarek i położnych określone prawem oraz realnie realizowane przez pielęgniarki i położne kompetencje – dodała.
– Znajomość naszych kompetencji to ważne narzędzie kształtowania stanowisk i wynagrodzeń. Nie bawmy się już w czary-mary i nie zaklinajmy rzeczywistości – zakończyła przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Przeczytaj także: „Oczekujemy od pielęgniarek kompetencji, za które potem nie zamierzamy płacić”, „Projekt regulujący płace ponownie w pierwszym czytaniu” i „Krystyna Ptok: Po normach zatrudnienia pielęgniarek można pływać”.