Oddziały ratunkowe kulą u nogi szpitali

Udostępnij:
Szpitale nie chcą prowadzić oddziałów ratunkowych, bo są kulą u ich nogi. Koszt funkcjonowania takich oddziałów są o wiele większe niż pieniądze przeznaczone na to z NFZ. Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku już zapowiedział zamknięcie SOR-u od Nowego Roku, a za jego przykładem mogą pójść inni.
Źródło: rmf.fm

Zamykanie oddziałów ratunkowych to poważna luka w systemie ratunkowym.
Ratunkiem byłoby utworzenie w takiej aglomeracji, jaką jest Trójmiasto,
dwóch-trzech wysoko wyspecjalizowanych oddziałów ratunkowych - dobrze
opłacanych i doskonale wyposażonych. Tam by nie przychodzili chorzy,
którzy przychodzą w tej chwili i oczekują ambulatoryjnej opieki, tylko
byłyby te osoby przewożone przez karetki specjalistyczne - wyjaśnia
pomorski lekarz wojewódzki Jerzy Karpiński. Pozostali pacjenci trafialiby
do izb przyjęć lub ambulatoriów.

Specjalistyczny Oddział Ratunkowy w Szpitalu Marynarki Wojennej przyjmuje
średnio 35 pacjentów dziennie. Jego zamknięcie oznacza, że ci chorzy
musieliby zostać przewiezieni lub samemu udać się do innego szpitala, co
może sparaliżować jego pracę.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.