iStock
Oferta nie do odrzucenia
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 19.01.2024
Tagi: | lekarz, lekarze, praca, Warszawa, Szpital Dziecięcy im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza, Mariusz Mazurek, Barbara Mietkowska |
Zamknięto oddział neurochirurgiczny dla dzieci w jednym z warszawskich szpitali – odeszli z niego wszyscy specjaliści, którzy dostali oferty pracy z innej stołecznej lecznicy.
Chodzi o oddział, który mieści się w Szpitalu Dziecięcym im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza w Warszawie.
– Oddział zawiesza swoje funkcjonowanie od 1 stycznia 2024 r. do 31 marca 2024 r. W tym terminie nie będą realizowane przyjęcia pacjentów zarówno w trybie planowym, jak również w trybie ostrodyżurowym – poinformowano na stronie internetowej podmiotu.
– Na badania i zabiegi u neurochirurga dziecięcego zazwyczaj czeka się kilka miesięcy. Niestety byliśmy zmuszeni odwołać wizyty pacjentów, którzy byli zapisani po pierwszym stycznia – przekazał rzecznik szpitala Mariusz Mazurek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Oddział tworzyła piątka lekarzy.
– Wszyscy złożyli wypowiedzenia pod koniec września 2023 r. Oznaczało to, że odejdą wraz z końcem roku i od stycznia nie zostanie nam ani jeden specjalista – wyjaśnił.
Od czasu, kiedy szpital dowiedział się o decyzji lekarzy, próbuje znaleźć kogoś na ich miejsce, ale na razie bezskutecznie.
Lekarze z oddziału w nowym roku rozpoczęli pracę w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Żwirki i Wigury, gdzie także mieści się neurochirurgia dziecięca.
– W połowie września oficjalnie dowiedzieliśmy się, że nasi lekarze odejdą do kliniki WUM. Według naszych ustaleń dyrekcja tamtej kliniki od lipca odwiedzała nasz zespół na oddziale w godzinach pracy i przedstawiała swoją ofertę. Odbywało się to całkowicie bez naszej wiedzy i zgody. Nie mamy wątpliwości, że padliśmy ofiarą „personalnego kłusownictwa” – stwierdził Mazurek, dodając, że „szpital nie ma pretensji do samych lekarzy, ale do placówki ze Żwirki i Wigury”.
O jego słowa „Gazeta Wyborcza” spytała Barbarę Mietkowską, koordynatorkę biura prasowego UCK WUM.
– Nie zamierzam odnosić się do teorii o tym, że kogokolwiek „podkradliśmy”. Jesteśmy stale zainteresowani powiększaniem naszych kadr. Konkursy na stanowiska ogłaszamy na naszych stronach zgodnie z procedurami i używamy narzędzi, które są legalne – skomentowała.
Czy ktoś z dyrekcji kliniki rzeczywiście przychodził namawiać neurochirurgów na oddziale Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza w Warszawie?
– Nie wiem – odpowiedziała Mietkowska, podkreślając, że „decyzja lekarzy była dobrowolna”.
Przeczytaj także: „Dwoje odchodzi – wszyscy mają problem”.
– Oddział zawiesza swoje funkcjonowanie od 1 stycznia 2024 r. do 31 marca 2024 r. W tym terminie nie będą realizowane przyjęcia pacjentów zarówno w trybie planowym, jak również w trybie ostrodyżurowym – poinformowano na stronie internetowej podmiotu.
– Na badania i zabiegi u neurochirurga dziecięcego zazwyczaj czeka się kilka miesięcy. Niestety byliśmy zmuszeni odwołać wizyty pacjentów, którzy byli zapisani po pierwszym stycznia – przekazał rzecznik szpitala Mariusz Mazurek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Oddział tworzyła piątka lekarzy.
– Wszyscy złożyli wypowiedzenia pod koniec września 2023 r. Oznaczało to, że odejdą wraz z końcem roku i od stycznia nie zostanie nam ani jeden specjalista – wyjaśnił.
Od czasu, kiedy szpital dowiedział się o decyzji lekarzy, próbuje znaleźć kogoś na ich miejsce, ale na razie bezskutecznie.
Lekarze z oddziału w nowym roku rozpoczęli pracę w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przy ul. Żwirki i Wigury, gdzie także mieści się neurochirurgia dziecięca.
– W połowie września oficjalnie dowiedzieliśmy się, że nasi lekarze odejdą do kliniki WUM. Według naszych ustaleń dyrekcja tamtej kliniki od lipca odwiedzała nasz zespół na oddziale w godzinach pracy i przedstawiała swoją ofertę. Odbywało się to całkowicie bez naszej wiedzy i zgody. Nie mamy wątpliwości, że padliśmy ofiarą „personalnego kłusownictwa” – stwierdził Mazurek, dodając, że „szpital nie ma pretensji do samych lekarzy, ale do placówki ze Żwirki i Wigury”.
O jego słowa „Gazeta Wyborcza” spytała Barbarę Mietkowską, koordynatorkę biura prasowego UCK WUM.
– Nie zamierzam odnosić się do teorii o tym, że kogokolwiek „podkradliśmy”. Jesteśmy stale zainteresowani powiększaniem naszych kadr. Konkursy na stanowiska ogłaszamy na naszych stronach zgodnie z procedurami i używamy narzędzi, które są legalne – skomentowała.
Czy ktoś z dyrekcji kliniki rzeczywiście przychodził namawiać neurochirurgów na oddziale Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza w Warszawie?
– Nie wiem – odpowiedziała Mietkowska, podkreślając, że „decyzja lekarzy była dobrowolna”.
Przeczytaj także: „Dwoje odchodzi – wszyscy mają problem”.