Pacjenci gorsi, lepsi i ci z ministerstwa

Udostępnij:
Konstytucja RP gwarantuje „równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej”, co expressis verbis ma oznaczać, że minister ma takie same prawa jak pracownik tyskiej fabryki Fiata. Aby obaj mogli zorientować się, jak długo będą musieli czekać na zabieg u specjalisty, NFZ publikuje listy oczekujących. W tych dwóch zdaniach znajdziemy jednak aż trzy kłamstwa.
Zapisy konstytucyjne są pobożnym życzeniem, równe prawa są fikcją, a listy NFZ to wirtualna rzeczywistość. Jak bowiem sprawdzili dziennikarze RMF FM, dla urzędniczych dygnitarzy nie istnieją kolejki ani „czas oczekiwania”. Dziennikarka, przedstawiając się jako „pani z ministerstwa”, od ręki została umówiona na następny dzień, na wizytę do stomatologa, a w poradni Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Kielcach na wizytę u okulisty znaleziono termin jeszcze tego samego dnia! Przy tej okazji warto przypomnieć, że sławetne listy oczekujących (dla zwykłych śmiertelników) to fikcja. Znane są bowiem przypadki, że na listach były wolne terminy, jednak po tym, gdy pacjent zgłaszał się na wizytę, okazywało się, że terminów brak. NFZ broni się i wyjaśnia, że jedynie publikuje dane, jakie wprowadzają przychodnie czy szpitale. Szefowie placówek twierdzą natomiast, że informacje o kolejkach podawane na stronie nigdy nie będą prawdziwe, bo są wprowadzane na podstawie średniej z ostatniego pół roku. A w każdym miesiącu liczba wolnych miejsc do specjalistów jest inna. W efekcie – najlepiej zapisać się do jednej z partii i zrobić karierę. Wtedy z leczeniem nie będzie żadnego problemu.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.