Pacjenci wymuszą wprowadzenie dyrektywy transgranicznej
Redaktor: Marta Koblańska
Data: 28.08.2014
Źródło: Pracodawcy RP/MK
Działy:
Poinformowano nas
Aktualności
W środę 27 sierpnia odbyło się drugie czytanie projektu zmiany ustawy dotyczącej transgranicznej opieki zdrowotnej. – Polska spóźni się z jej implementacją blisko rok – przypomina Wiceprezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala.
Głównym celem dyrektywy transgranicznej jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku otwarcia rynku usług zdrowotnych w ramach wspólnoty europejskiej.
Motywacją do jej wdrożenia są prawdopodobnie coraz liczniejsze sprawy sądowe zakładane Narodowemu Funduszowi Zdrowia przez pacjentów, którzy domagają się zwrotu kosztów leczenia poza granicami kraju.
Nie ulega wątpliwości, że dyrektywa ta jest zarówno ogromną szansą, jak i zagrożeniem dla polskich szpitali. Z jednej strony – bazując na unijnych wyliczeniach –można oczekiwać dość dużej liczby dodatkowych, „komercyjnych” pacjentów zagranicznych – co może przynieść polskiej ochronie zdrowia dziesiątki milionów złotych. Z drugiej zaś należy zakładać, że część naszych pacjentów wybierze leczenie poza granicami kraju, co będzie równoznaczne z odpływem pieniędzy z naszego kraju.
Polski rząd od początku negocjacji treści dyrektywy uznał, że jest ona przede wszystkim zagrożeniem dla budżetu i nie starał się wykorzystać jej zalet.
A przecież Polska – z relatywnie niższymi kosztami leczenia oraz ogromnym potencjałem, a także renomowaną i cenioną w Europie kadrą – posiada szansę stać się największym beneficjentem turystyki medycznej. Należy utworzyć z prawdziwego zdarzenia krajowy punkt kontaktowy, który zebrałby oferty od szpitali i przekazywał je pacjentom z Unii Europejskiej. Instytucja ta powinna także poddać analizie sposób wdrożenia dyrektywy w innych państwach i poinformować o tym polskie szpitale, co ułatwiłoby nawiązywanie współpracy.
Mając na uwadze fakt, że Ministerstwo Gospodarki wśród priorytetowych dziedzin gospodarki wymagających promocji umieściło także ochronę zdrowia, należy przygotować program promocji polskiej medycyny z prawdziwego zdarzenia, a także utworzyć sprawnie działający krajowy punkt kontaktowy (na razie jest nim jednoosobowo Iwona Grabowska z NFZ – tak wynika ze stron DG SANCO). Jestem przekonany, że inwestycja ta szybko się zwróci, a pacjenci na tym zyskają - mówi Andrzej Mądrala.
Motywacją do jej wdrożenia są prawdopodobnie coraz liczniejsze sprawy sądowe zakładane Narodowemu Funduszowi Zdrowia przez pacjentów, którzy domagają się zwrotu kosztów leczenia poza granicami kraju.
Nie ulega wątpliwości, że dyrektywa ta jest zarówno ogromną szansą, jak i zagrożeniem dla polskich szpitali. Z jednej strony – bazując na unijnych wyliczeniach –można oczekiwać dość dużej liczby dodatkowych, „komercyjnych” pacjentów zagranicznych – co może przynieść polskiej ochronie zdrowia dziesiątki milionów złotych. Z drugiej zaś należy zakładać, że część naszych pacjentów wybierze leczenie poza granicami kraju, co będzie równoznaczne z odpływem pieniędzy z naszego kraju.
Polski rząd od początku negocjacji treści dyrektywy uznał, że jest ona przede wszystkim zagrożeniem dla budżetu i nie starał się wykorzystać jej zalet.
A przecież Polska – z relatywnie niższymi kosztami leczenia oraz ogromnym potencjałem, a także renomowaną i cenioną w Europie kadrą – posiada szansę stać się największym beneficjentem turystyki medycznej. Należy utworzyć z prawdziwego zdarzenia krajowy punkt kontaktowy, który zebrałby oferty od szpitali i przekazywał je pacjentom z Unii Europejskiej. Instytucja ta powinna także poddać analizie sposób wdrożenia dyrektywy w innych państwach i poinformować o tym polskie szpitale, co ułatwiłoby nawiązywanie współpracy.
Mając na uwadze fakt, że Ministerstwo Gospodarki wśród priorytetowych dziedzin gospodarki wymagających promocji umieściło także ochronę zdrowia, należy przygotować program promocji polskiej medycyny z prawdziwego zdarzenia, a także utworzyć sprawnie działający krajowy punkt kontaktowy (na razie jest nim jednoosobowo Iwona Grabowska z NFZ – tak wynika ze stron DG SANCO). Jestem przekonany, że inwestycja ta szybko się zwróci, a pacjenci na tym zyskają - mówi Andrzej Mądrala.