Patryk Rydzyk
Panel zakaźników
Autor: Iwona Konarska
Data: 13.10.2022
Tagi: | Wizja Zdrowia, COVID-19, szczepienia, Marcin Czech, Robert Flisiak, Piotr Rzymski, Joanna Zajkowska, Bartosz Kwiatek, wizja zdrowia 2022 |
Cisza przed burzą czy cisza zwiastująca wygaszanie pandemii COVID-19? W jaki sposób edukować i zachęcać do szczepień? Jaka będzie szczepionka przyszłości? Jakimi lekami przeciwwirusowymi dzisiaj dysponujemy? Takiej problematyce poświęcony był jeden z paneli podczas VI Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny.
W jakim momencie pandemii jesteśmy? – to pierwszy punkt, pozwalający ocenić sytuację.
– Wirus nauczył nas pokory – podkreślił prof. Robert Flisiak. – Możemy się spodziewać stopniowego wygaszenia pandemii – dodał, odpowiadając na pytanie, i zwrócił uwagę na fakt, że dzisiaj obraz kliniczny choroby przypomina chorobę przeziębieniową.
Jak jednak podkreśliła prof. Joanna Zajkowska, aktualna sytuacja pokazuje mielizny ochrony zdrowia i naszą kondycję społeczną. Do szpitali trafiają głównie osoby starsze, niezaszczepione, samotne, wymagające opieki. Lekarze obserwują, że choroba np. w charakterystycznym dla wielu seniorów zespole kruchości przebiega dramatycznie.
Co zrobić, by Polacy zechcieli się szczepić? – padło kolejne pytanie.
– Należy podkreślać korzyści z dawek przypominających – tłumaczył dr Piotr Rzymski. Choć samo szczepienie oznacza niezbyt długą ochronę przed infekcją, to jednak jest to silna bariera, ograniczenie zagrożenia gwałtownym przebiegiem COVID-19. Osoba, która przyjęła dwie dawki, jest 17-krotnie mniej zagrożona śmiercią niż osoba niezaszczepiona. Poza tym każda kolejna dawka zwiększa o 12 proc. szansę, że nie zarazimy innych, co poza wzięciem pod uwagę altruizmu oznacza słabsze rozprzestrzenianie się choroby.
Prof. Marcin Czech zwrócił uwagę, że aktualnie nie monitorujemy pandemii jak kiedyś, nie ma też wzmożonego wysiłku edukacyjnego.
Dużym wyzwaniem logistycznym było pojawienie się leków, bowiem pewna grupa pacjentów musi być potraktowana priorytetowo. Jednocześnie zaczyna dominować przekonanie, że jeśli mamy leki na COVID-19, to nie warto się szczepić.
– Nic bardziej mylnego – dopowiedział dr Rzymski. – Szczepienia i leki nie konkurują ze sobą, lecz się uzupełniają. Lepiej zapobiegać, niż leczyć.
A jak powinno wyglądać optymalne leczenie? – Leki powinny być dostępne jak najszybciej. Zabezpieczamy się oczywiście poprzez zaszczepienie, ale gdyby była taka konieczność, stosujemy leki – powiedział prof. Flisiak. – Dążymy do maksymalizacji działań w ochronie zdrowia.
– Leki są narzędziem dodatkowym – oceniła prof. Zajkowska. – Powinny zostać podane w ciągu mniej więcej pięciu dni, co pozwoli zmniejszyć replikacje wirusa.
Sama terapia w sensie organizacyjnym powinna zostać uporządkowana, a jej zasady uproszczone. – Najlepiej, aby dystrybucją leków zajął się lekarz POZ, a generalnie każdy lekarz powinien móc zapisać leki na COVID-19 – stwierdził prof. Flisiak. Droga dostępu powinna być skrócona – od lekarza do apteki.
Ekspert opisał też polskie badania nad jednym z leków przeciwwirusowych, który został zastosowany u pacjentów w odpowiednio krótkim czasie. Badania pozwoliły wyodrębnić grupę chorych, w której różnica była istotna statystycznie, a dotyczyła zapobiegania śmierci, w zestawieniu z grupą osób nieprzyjmujących leków przeciwwirusowych.
Leczenie zapobiega zgonom – dotyczy to osób po 60. roku życia, a szczególnie po 80. roku życia. Ekspert podsumował, że najprostszym parametrem jest więc PESEL, choć prof. Zajkowska przypomniała o pacjentach, bez względu na wiek, z obniżoną odpornością czy z wielochorobowością. – Mamy nowe wyzwanie. Uczymy się, jak leczyć pacjentów – zauważyła.
Uproszczony powinien być również proces testowania, w którym to prof. Flisiak propagowałby zastosowanie testów antygenowych w warunkach domowych. Najważniejszy jest bowiem czas – jeśli pacjent źle się poczuje, przeprowadzi w warunkach domowych test, uzyska receptę na lek przeciwwirusowy, a potem wykupi go w aptece.
Co nas czeka? W jakim kierunku rozwinie się pandemia? – to kolejne pytanie, które ekspertom zadał Bartosz Kwiatek.
Zdaniem panelistów wirus zaskoczył nas wiele razy, więc scenariusze mogą być mniej lub bardziej optymistyczne. Zdaniem dr. Rzymskiego wirus będzie uciekał przed oddziaływaniem przeciwciał. To jeden scenariusz. Nie jest on wcale taki zły, bo jeśli się zaszczepimy, to po zainfekowaniu szybciej nastąpi wyeliminowanie wirusa. Ta możliwość dotyczy omikronu, którego linia rozwojowa jest łagodniejsza. Możliwy jest także inny scenariusz – pojawi się nowy wariant i losowe groźne mutacje.
Wszystkie drogi prowadzą jednak do szczepień, bo i w kontekście tego gorszego scenariusza będą one barykadą. – Mamy szczepionki biwalentne – przypomniał dr Rzymski. Nie wiemy, jak często trzeba je aktualizować, może będzie potrzebna tylko dawka przypominająca.
Jeśli przyszłość jest w szczepionkach, to eksperci zwracali uwagę, że zmiana składników samej szczepionki nie wymaga takich badań jak to było na początku. Przykłady znamy już z niedalekiej przeszłości, gdy dostosowanie szczepionki mRNA do kolejnego wariantu trwało najpierw pół roku, a potem dwa miesiące. – W przyszłości pojawi się kolejny koronawirus, ale my jesteśmy lepiej przygotowani do takich sytuacji – zauważył prof. Flisiak. Wyliczył technologie, a także przetarte mechanizmy rejestracji FDA i EMA. Jest też zwiększona pula leków przeciwwirusowych. – Pierwsze leki były skuteczne w innych chorobach. Teraz mamy dwa leki, które są skuteczne w stosunku do koronawirusa – dodał. Zdaniem eksperta, jest bardzo prawdopodobne, że będą one aktywne także wobec nowego koronawirusa. Natomiast prof. Zajkowska, wybiegając w przyszłość, mówiła o idealnej szczepionce wielowariantowej, zwróciła też uwagę, że inna niż iniekcja forma podania – może donosowa – byłaby bardziej zachęcająca do szczepień.
Eksperci zastanawiali się, jak zachęcić do szczepień osoby nieprzekonane oraz te, które są coraz bardziej obojętne, jeśli szczepienia przeciwko COVID-19 mają wejść do naszego kalendarza jak te przeciwko grypie.
Trzeba straszyć. Trzeba mądrze straszyć. Odrobić straty w walce z antyszczepionkowcami, opowiadać o groźnych skutkach przechorowania, o długim covidzie – apelowali specjaliści.
I przypominali, że podstawą zwalczania COVID-19 są szczepienia, a uzupełnieniem leki doustne.
Moderatorem w trakcie „Panelu zakaźników” był Bartosz Kwiatek, dziennikarz telewizji Polsat News.
W dyskusji uczestniczyli:
– prof. dr hab. Marcin Czech, kierownik Zakładu Farmakoekonomiki Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego,
– prof. dr hab. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych,
– dr hab. Piotr Rzymski, adiunkt w Zakładzie Medycyny Środowiskowej na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu,
– prof. dr hab. Joanna Zajkowska, zastępca kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
– Wirus nauczył nas pokory – podkreślił prof. Robert Flisiak. – Możemy się spodziewać stopniowego wygaszenia pandemii – dodał, odpowiadając na pytanie, i zwrócił uwagę na fakt, że dzisiaj obraz kliniczny choroby przypomina chorobę przeziębieniową.
Jak jednak podkreśliła prof. Joanna Zajkowska, aktualna sytuacja pokazuje mielizny ochrony zdrowia i naszą kondycję społeczną. Do szpitali trafiają głównie osoby starsze, niezaszczepione, samotne, wymagające opieki. Lekarze obserwują, że choroba np. w charakterystycznym dla wielu seniorów zespole kruchości przebiega dramatycznie.
Co zrobić, by Polacy zechcieli się szczepić? – padło kolejne pytanie.
– Należy podkreślać korzyści z dawek przypominających – tłumaczył dr Piotr Rzymski. Choć samo szczepienie oznacza niezbyt długą ochronę przed infekcją, to jednak jest to silna bariera, ograniczenie zagrożenia gwałtownym przebiegiem COVID-19. Osoba, która przyjęła dwie dawki, jest 17-krotnie mniej zagrożona śmiercią niż osoba niezaszczepiona. Poza tym każda kolejna dawka zwiększa o 12 proc. szansę, że nie zarazimy innych, co poza wzięciem pod uwagę altruizmu oznacza słabsze rozprzestrzenianie się choroby.
Prof. Marcin Czech zwrócił uwagę, że aktualnie nie monitorujemy pandemii jak kiedyś, nie ma też wzmożonego wysiłku edukacyjnego.
Dużym wyzwaniem logistycznym było pojawienie się leków, bowiem pewna grupa pacjentów musi być potraktowana priorytetowo. Jednocześnie zaczyna dominować przekonanie, że jeśli mamy leki na COVID-19, to nie warto się szczepić.
– Nic bardziej mylnego – dopowiedział dr Rzymski. – Szczepienia i leki nie konkurują ze sobą, lecz się uzupełniają. Lepiej zapobiegać, niż leczyć.
A jak powinno wyglądać optymalne leczenie? – Leki powinny być dostępne jak najszybciej. Zabezpieczamy się oczywiście poprzez zaszczepienie, ale gdyby była taka konieczność, stosujemy leki – powiedział prof. Flisiak. – Dążymy do maksymalizacji działań w ochronie zdrowia.
– Leki są narzędziem dodatkowym – oceniła prof. Zajkowska. – Powinny zostać podane w ciągu mniej więcej pięciu dni, co pozwoli zmniejszyć replikacje wirusa.
Sama terapia w sensie organizacyjnym powinna zostać uporządkowana, a jej zasady uproszczone. – Najlepiej, aby dystrybucją leków zajął się lekarz POZ, a generalnie każdy lekarz powinien móc zapisać leki na COVID-19 – stwierdził prof. Flisiak. Droga dostępu powinna być skrócona – od lekarza do apteki.
Ekspert opisał też polskie badania nad jednym z leków przeciwwirusowych, który został zastosowany u pacjentów w odpowiednio krótkim czasie. Badania pozwoliły wyodrębnić grupę chorych, w której różnica była istotna statystycznie, a dotyczyła zapobiegania śmierci, w zestawieniu z grupą osób nieprzyjmujących leków przeciwwirusowych.
Leczenie zapobiega zgonom – dotyczy to osób po 60. roku życia, a szczególnie po 80. roku życia. Ekspert podsumował, że najprostszym parametrem jest więc PESEL, choć prof. Zajkowska przypomniała o pacjentach, bez względu na wiek, z obniżoną odpornością czy z wielochorobowością. – Mamy nowe wyzwanie. Uczymy się, jak leczyć pacjentów – zauważyła.
Uproszczony powinien być również proces testowania, w którym to prof. Flisiak propagowałby zastosowanie testów antygenowych w warunkach domowych. Najważniejszy jest bowiem czas – jeśli pacjent źle się poczuje, przeprowadzi w warunkach domowych test, uzyska receptę na lek przeciwwirusowy, a potem wykupi go w aptece.
Co nas czeka? W jakim kierunku rozwinie się pandemia? – to kolejne pytanie, które ekspertom zadał Bartosz Kwiatek.
Zdaniem panelistów wirus zaskoczył nas wiele razy, więc scenariusze mogą być mniej lub bardziej optymistyczne. Zdaniem dr. Rzymskiego wirus będzie uciekał przed oddziaływaniem przeciwciał. To jeden scenariusz. Nie jest on wcale taki zły, bo jeśli się zaszczepimy, to po zainfekowaniu szybciej nastąpi wyeliminowanie wirusa. Ta możliwość dotyczy omikronu, którego linia rozwojowa jest łagodniejsza. Możliwy jest także inny scenariusz – pojawi się nowy wariant i losowe groźne mutacje.
Wszystkie drogi prowadzą jednak do szczepień, bo i w kontekście tego gorszego scenariusza będą one barykadą. – Mamy szczepionki biwalentne – przypomniał dr Rzymski. Nie wiemy, jak często trzeba je aktualizować, może będzie potrzebna tylko dawka przypominająca.
Jeśli przyszłość jest w szczepionkach, to eksperci zwracali uwagę, że zmiana składników samej szczepionki nie wymaga takich badań jak to było na początku. Przykłady znamy już z niedalekiej przeszłości, gdy dostosowanie szczepionki mRNA do kolejnego wariantu trwało najpierw pół roku, a potem dwa miesiące. – W przyszłości pojawi się kolejny koronawirus, ale my jesteśmy lepiej przygotowani do takich sytuacji – zauważył prof. Flisiak. Wyliczył technologie, a także przetarte mechanizmy rejestracji FDA i EMA. Jest też zwiększona pula leków przeciwwirusowych. – Pierwsze leki były skuteczne w innych chorobach. Teraz mamy dwa leki, które są skuteczne w stosunku do koronawirusa – dodał. Zdaniem eksperta, jest bardzo prawdopodobne, że będą one aktywne także wobec nowego koronawirusa. Natomiast prof. Zajkowska, wybiegając w przyszłość, mówiła o idealnej szczepionce wielowariantowej, zwróciła też uwagę, że inna niż iniekcja forma podania – może donosowa – byłaby bardziej zachęcająca do szczepień.
Eksperci zastanawiali się, jak zachęcić do szczepień osoby nieprzekonane oraz te, które są coraz bardziej obojętne, jeśli szczepienia przeciwko COVID-19 mają wejść do naszego kalendarza jak te przeciwko grypie.
Trzeba straszyć. Trzeba mądrze straszyć. Odrobić straty w walce z antyszczepionkowcami, opowiadać o groźnych skutkach przechorowania, o długim covidzie – apelowali specjaliści.
I przypominali, że podstawą zwalczania COVID-19 są szczepienia, a uzupełnieniem leki doustne.
Moderatorem w trakcie „Panelu zakaźników” był Bartosz Kwiatek, dziennikarz telewizji Polsat News.
W dyskusji uczestniczyli:
– prof. dr hab. Marcin Czech, kierownik Zakładu Farmakoekonomiki Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego,
– prof. dr hab. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych,
– dr hab. Piotr Rzymski, adiunkt w Zakładzie Medycyny Środowiskowej na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu,
– prof. dr hab. Joanna Zajkowska, zastępca kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.