Parlamentarne zespoły dyskutowały o edukacji zdrowotnej
Tagi: | Barbara Nowacka, edukacja zdrowotna, uczniowie, szkoły |
Podczas łączonego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Życia i Zdrowia Polaków oraz Zespołu na rzecz Życia i Rodziny dyskusja toczyła się wokół przedmiotu edukacja zdrowotna. Publikujemy trzy wybrane opinie ekspertów obecnych na posiedzeniu.
Lekarz rodzinny dr Dorota Jarczewska:
„To co mam do zarzucenia projektowi dotyczącemu edukacji zdrowotnej to nieakceptowalna rama etyczna i filozoficzna, czyli aksjologiczna. Dlatego całym sercem z tym przedmiotem się nie zgadzam. Domniemywałam, że decydenci chcieliby, żeby celem edukacji zdrowotnej było podniesienie stanu zdrowia populacji. Nazywają to takim pośrednim celem operacyjnym, czyli odniesieniem alfabetyzmu zdrowotnego. Doszukałam się, że jest to termin marginalnie stosowany w literaturze naukowej i nie dotyczy szeroko rozumianej profilaktyki, szczególnie u młodzieży. (…) Po przejrzeniu projektu rozporządzenia jestem przekonania, że efektem edukacji zdrowotnej będzie obniżenie ogólnego stanu zdrowia jednostki, czy też szerzej – populacji. Efektem tego przedmiotu nie będzie podniesienie stanu zdrowia, tylko jego pogorszenie.”
Pediatra dr Dorota Sienkiewicz:
„U dziecka między trzecim a ósmym rokiem życia jest to okres imitacji - dzieci naśladują zachowania dorosłych, rodziców i nie jest to dowód deprawacji, zaburzeń czy przedwczesnego dojrzewania. Edukacja seksualna w tym wczesnym okresie jest więc w gestii rodziców, ich zachowaniu i w rozmowach na ten temat. W następnych latach wzrasta zainteresowanie seksualnością i ten temat musi być przedstawiany nie tylko z punktu widzenia biologicznego, anatomicznego czy fizjologicznego, ale także w kontekście odpowiedzialności za drugą osobę, wartości moralnych, pracy nad sobą, pracy nad swoją wolą. Zagadnienia związane z zagrożeniami typu nastoletnie ciąże, czy choroby weneryczne są ujęte w przedmiocie wychowanie do życia w rodzinie, który nie jest obowiązkowy, a mimo tego wielu nastolatków, wiele dzieci korzysta z tych zajęć.
Wiemy, że dostęp do internetu, do treści pornograficznych jest bardzo łatwy. Pierwsze kontakty z tymi treściami mają dzieci już w wieku 11 lat. To powinno wszystkich mobilizować do ochrony i do przedstawiania prawidłowych wzorców w tym zakresie. I teraz, aby rozwój dziecka przebiegał harmonijnie, powinno się rozwijać zainteresowania w bardzo wielu różnych kierunkach, czyli artystycznych, sportowych, wiedzy o świecie, kulturalnych, historycznych, językowych. Wtedy jest szansa na zrównoważony rozwój, na dojrzewanie dziecka z całym spektrum jego możliwości. Propozycje edukacji zdrowotnej, w tym edukacji seksualnej ministerstwa edukacji, które podążają za wytycznymi w 80 proc. prywatnej organizacji jaką jest Światowa Organizacja Zdrowia, fiksują silnie myśl dziecka na sferze seksualnej w sposób obsceniczny i egocentryczny. Materiały tam zawarte są niedostosowane do wieku i potrzeb dziecka czy nastolatka. Zawierają treści wybaczające psychikę dziecka. Będą prowadzić do jej zaburzeń już w wieku dziecięcym, zachwiania poczucia tożsamości, zachowań ryzykownych, depresji, autoagresji, agresji w stosunku do innych osób. Nie mam wątpliwości, że rozmowa na forum klasy na intymne tematy będzie koszmarem dla wrażliwej osobowości nastolatka czy dziecka. Nie wszyscy dojrzewają w tym samym czasie. Te potrzeby są bardzo zróżnicowane i w związku z tym jestem przekonana, że będzie to bardzo silny przewlekły stres. Uważam, że jest to świadome krzywdzenie dziecka, które powinno być karalne”.
Psycholog Agnieszka Marianowicz-Szczygieł:
„Moim zdaniem nie chodzi tutaj wcale o edukację zdrowotną, tylko zakamuflowane wprowadzanie nowego typu edukacji seksualnej. Dlaczego tak uważam? Są trzy przyczyny. Po pierwsze zlikwidowano wychowanie do życia w rodzinie, po drugie - na czele zespołu roboczego nie stoi żaden lekarz tylko profesor Izdebski, który jest pedagogiem i zajmuje się edukacją seksualną. Po trzecie - treści zdrowotne są już obecne w wielu podstawach programowych. Po czwarte - tak naprawdę kwestie zdrowotne zostały na ‘łapu-capu’ potraktowane. Chciałam zapytać, dlaczego akurat postanowiono zająć się zdrowiem? Jako psycholog widzę potrzebę wzrostu kompetencji w zakresie komunikacji czy edukacji medialnej.
Podsumowując - projekt posiada wady prawne, formalne, organizacyjne, koncepcyjne, metodologiczne i metodyczne, merytoryczne i etyczne, czyli chyba wszystkie jakie tylko są. Odnosząc się do kwestii organizacyjnej uważam, że wprowadzenie tego przedmiotu od września 2025 roku jest kuriozalne, ponieważ nie zostaną przygotowane na czas kadry.(…) Konstytucja jest łamana w trzech możliwych aspektach.
W kwestiach formalnych, które zwróciły moją uwagę jest to dołączony do tej podstawy programowej dokument, który nazywany jest oceną skutków regulacji. Tam proszę państwa ze zdziwieniem odkryłam, że cytuję „istotne dokumenty źródłowe, badania, analizy. Podpis - brak. Wpływ na obszary analizowane czy zdrowie. Podpis - nie dotyczy. Czy jest przewidziana ewaluacja tego programu? Podpis – nie dotyczy. Czy przedmiot spełnia ważny interes publiczny? – nie przedstawiono takich danych”. Jako ekspertka widzę, że to jest robione byle jak."