Patecki i Biliński do Morawieckiego: Pana plan się nie uda!
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 15.11.2016
Źródło: KL, Porozumienie Rezydentów
- Największym zagrożeniem rozwojowym dla Polski jest niedobór lekarzy i pielęgniarek. Przyniesie on negatywne skutki w postaci pogorszenia się już niedobrej kondycji zdrowotnej obywateli, będzie czynnikiem ograniczającym wszelkie pana wizje - piszą przedstawiciele Porozumienia Rezydentów do ministra Morawieckiego i proszą o spotkanie.
Damian Patecki, przewodniczący i Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący Porozumienie Rezydentów w liście do Mateusza Morawieckiego, wicepremiera, ministra rozwoju i finansów, a także przewodniczącego Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów:
- Panie premierze, „Plan Morawieckiego” się nie uda. Byliśmy zafascynowani przedstawioną przez pana pomysłu na wyjście z pułapki średniego rozwoju, przełamania impasu rozwojowego, opuszczeniem grupy zależnych i półperyferyjnych gospodarek. Wierzyliśmy, że potrzebujemy śmiałej wizji, która pozwoli na szybki awans cywilizacyjny, podobnie jak w dwudziestoleciu międzywojennym. Widzieliśmy w panu nowego Eugeniusza Kwiatkowskiego.
Tym większym smutkiem napawa nas świadomość, że „Plan Morawieckiego” nie ma szans na odniesienie sukcesu. Trudno powiedzieć czy największym problemem Polski jest wypływ kapitału zagranicę, czy też drenaż (zarówno zewnętrzny jak i migracja wewnętrzna) wysoko wykwalifikowanych kadr, zmniejszający potencjał ludzki. Ten ostatni mechanizm ma miejsce w ochronie zdrowia i z ubolewaniem stwierdzamy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zamierza tej sytuacji zmienić. Działania prowadzone przez Ministerstwo Zdrowia (w tym zwiększenie liczby studentów), bez realnych działań w obszarze kształcenia podyplomowego i formowania rynku pracy dla jego uatrakcyjnienia tylko zwiększą odpływ zagranicę kluczowych dla polskiej gospodarki pracowników.
W najbliższym czasie okaże się, że największym zagrożeniem rozwojowym dla Polski jest niedobór lekarzy i pielęgniarek. Przyniesie on negatywne skutki w postaci pogorszenia się już niedobrej kondycji zdrowotnej obywateli, będzie czynnikiem ograniczającym wszelkie pana śmiałe wizje. Kapitał ludzki jest bowiem najważniejszym kreatorem kapitału ekonomicznego. Bez inwestycji w ludzi – nie ma szans na inwestycje w szeroko pojętą gospodarkę. Wszystkie kraje rozwinięte wzięły na ten element bardzo mocną poprawkę – patrząc zarówno na odsetek PKB pieniędzy publicznych wydawanych na ochronę zdrowia jak i organizację systemu skierowaną na budowanie tego potencjału.
Mamy najmniej lekarzy w całej Europie, czyli 2,2 na 1000 mieszkańców przy średniej unijnej wynoszącej 3,4. Wkrótce pokolenie powojennego wyżu demograficznego wejdzie w wiek emerytalny, populacja 65+ stanowić ma jedna trzecia obywateli kraju. Wedle szacunków zapotrzebowanie na świadczenia medyczne może zwiększyć się nawet dwukrotnie. Jednocześnie średnia wieku lekarzy specjalistów wynosi 55 lat i nie ulega wątpliwości, że jako kraj musimy walczyć o to, żeby jak najwięcej lekarzy chciało u nas pracować. A ta praca musi być maksymalnie efektywna, gdyż już dziś wiemy, że deficyty kadrowe jeszcze się pogłębią.
Pierwszym elementem mającym na celu poprawę kapitału ludzkiego, zarówno w sferze pracowniczej jak i pacjentów jest realny wzrost wynagrodzeń w sektorze ochrony zdrowia. Prosimy o spotkanie z panem premierem celem wypracowania strategii, które pozwolą rozwiązać ten problem.
Przeczytaj także: "Biliński: Usłyszeliśmy, że nie mamy co liczyć na podwyżki i to nawet do końca kadencji".
- Panie premierze, „Plan Morawieckiego” się nie uda. Byliśmy zafascynowani przedstawioną przez pana pomysłu na wyjście z pułapki średniego rozwoju, przełamania impasu rozwojowego, opuszczeniem grupy zależnych i półperyferyjnych gospodarek. Wierzyliśmy, że potrzebujemy śmiałej wizji, która pozwoli na szybki awans cywilizacyjny, podobnie jak w dwudziestoleciu międzywojennym. Widzieliśmy w panu nowego Eugeniusza Kwiatkowskiego.
Tym większym smutkiem napawa nas świadomość, że „Plan Morawieckiego” nie ma szans na odniesienie sukcesu. Trudno powiedzieć czy największym problemem Polski jest wypływ kapitału zagranicę, czy też drenaż (zarówno zewnętrzny jak i migracja wewnętrzna) wysoko wykwalifikowanych kadr, zmniejszający potencjał ludzki. Ten ostatni mechanizm ma miejsce w ochronie zdrowia i z ubolewaniem stwierdzamy, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zamierza tej sytuacji zmienić. Działania prowadzone przez Ministerstwo Zdrowia (w tym zwiększenie liczby studentów), bez realnych działań w obszarze kształcenia podyplomowego i formowania rynku pracy dla jego uatrakcyjnienia tylko zwiększą odpływ zagranicę kluczowych dla polskiej gospodarki pracowników.
W najbliższym czasie okaże się, że największym zagrożeniem rozwojowym dla Polski jest niedobór lekarzy i pielęgniarek. Przyniesie on negatywne skutki w postaci pogorszenia się już niedobrej kondycji zdrowotnej obywateli, będzie czynnikiem ograniczającym wszelkie pana śmiałe wizje. Kapitał ludzki jest bowiem najważniejszym kreatorem kapitału ekonomicznego. Bez inwestycji w ludzi – nie ma szans na inwestycje w szeroko pojętą gospodarkę. Wszystkie kraje rozwinięte wzięły na ten element bardzo mocną poprawkę – patrząc zarówno na odsetek PKB pieniędzy publicznych wydawanych na ochronę zdrowia jak i organizację systemu skierowaną na budowanie tego potencjału.
Mamy najmniej lekarzy w całej Europie, czyli 2,2 na 1000 mieszkańców przy średniej unijnej wynoszącej 3,4. Wkrótce pokolenie powojennego wyżu demograficznego wejdzie w wiek emerytalny, populacja 65+ stanowić ma jedna trzecia obywateli kraju. Wedle szacunków zapotrzebowanie na świadczenia medyczne może zwiększyć się nawet dwukrotnie. Jednocześnie średnia wieku lekarzy specjalistów wynosi 55 lat i nie ulega wątpliwości, że jako kraj musimy walczyć o to, żeby jak najwięcej lekarzy chciało u nas pracować. A ta praca musi być maksymalnie efektywna, gdyż już dziś wiemy, że deficyty kadrowe jeszcze się pogłębią.
Pierwszym elementem mającym na celu poprawę kapitału ludzkiego, zarówno w sferze pracowniczej jak i pacjentów jest realny wzrost wynagrodzeń w sektorze ochrony zdrowia. Prosimy o spotkanie z panem premierem celem wypracowania strategii, które pozwolą rozwiązać ten problem.
Przeczytaj także: "Biliński: Usłyszeliśmy, że nie mamy co liczyć na podwyżki i to nawet do końca kadencji".