Personel ze Starachowic: poród na podłodze to nie nasza wina

Udostępnij:
W sądzie pracy w Starachowicach ruszył proces z powództwa zwolnionych pielęgniarek i lekarzy, którzy pracę stracili po szokującym porodzie w starachowickim szpitalu. Personel, który dopuścił się braku kontroli nad pacjentką, która urodziła martwe dziecko na podłodze chce dowieść: to nie nasz wina.
- 2 listopada pacjentka urodziła martwe dziecko na podłodze w sali szpitalnej zamiast w sali porodowej. Pacjentka po porodzie oskarżała szpital, że nikt jej nie pomógł, choć jej mąż wielokrotnie chodził i prosił o pomoc – przypomina „Echo Dnia”.

Dyrektor szpitala podczas konferencji prasowej oświadczył, że dyscyplinarnie zwolni z pracy położne i lekarzy, którzy tego dnia byli w pracy. Słowa dotrzymał. Pracę straciło pięć położnych, pielęgniarka oddziałowa, lekarka i ordynator . Zwolnieni postanowili się odwołać do sądu.

Jak opisuje gazeta podkreślały, że oddział Ginekologiczno -Położniczy w listopadzie znajdował się na dwóch poziomach. Sale położnicze i ginekologiczne były na czwartym piętrze, sala patologii ciąży, na którą z rozpoznaną martwą ciążą trafiła pacjentka - na drugim piętrze.

Położne domagają się przywrócenia do pracy na stanowiska, z których zostały zwolnione i wypłaty pensji za okres, kiedy były bez pracy. Lekarze chcą wypłaty odszkodowania przez szpital.

- Mam żal do położnej i doktor. Nie dziwię się, że zostały zwolnione, jeśli mają takie podejście do pracy – mówiła z kolei podczas procesu pacjentka, którą personel pozostawił samej sobie na podłodze.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.