Pijana i bez prawa wykonywania zawodu lekarza

Udostępnij:
NFZ chce zwrotu pieniędzy z tytułu wystawionych przez 36-letnią Maję M. recept. Ponadto przyjmowała w Gdańsku pacjentów nie mając prawa do wykonywania zawodu lekarza. Okręgowa Izba Lekarska zawiadomiła właśnie prokuraturę o popełnieniu przestępstwa.
"Maja M., która 20 lutego kompletnie pijana przyjmowała pacjentów w przychodni na Stogach w Gdańsku, pracowała tam nielegalnie przez ponad dwa tygodnie. Ustaliliśmy, iż została przyjęta do pracy, mimo że już kilka miesięcy wcześniej została pozbawiona prawa do wykonywania zawodu przez Okręgową Radę Lekarską w Gdańsku do czasu "ustania problemu", czyli wyleczenia się z choroby alkoholowej" - czytamy w Gazecie Wyborczej.

W sensie prawnym Maja M. nie jest już lekarzem - komentował Roman Budziński, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku. Dodał, że zatrudnienie takiej osoby w przychodni było błędem wynikającym z niedopatrzenia, bo wystarczyło zajrzeć do rejestru lekarzy, który jest jawny i ogólnie dostępny w internecie. NZOZ Stogi broni się, że lekarka podstępnie wprowadziła swój zakład pracy w błąd. Zataiła wszystkie niewygodne dla niej fakty.

Zachowanie lekarki, która była świadoma, że nie ma prawa wykonywać zawodu, bardzo negatywnie ocenia okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy. Może ona stracić prawo do wykonywania zawodu na zawsze.

Nieoficjalnie dziennikarzom dziennika udało się nam ustalić, że może chodzić o kilkanaście tysięcy złotych oraz to, że NFZ rozważał również wystąpienie o zwrot refundacji za przyjętych przez Maję M. pacjentów. To ponad 200 osób, więc kwota mogłaby być znacznie wyższa. Ostatecznie odstąpiono jednak od tego, bo okazało się, że Maja M. pracowała w przychodni na Stogach jako "lekarz pracujący pod nadzorem". Oznacza to, że nie miała "własnych" pacjentów, tylko zastępowała lekarzy, którzy z różnych powodów, np. urlopu albo choroby, nie mogli być w pracy.

Maja M. po raz pierwszy została zatrzymana przez policję we wrześniu ub.r. mając we krwi trzy promile alkoholu, pełniła dyżur w ambulatorium szpitala w Pucku. Zanim do gabinetu wkroczyli policjanci, zdążyła przyjąć 16 osób, głównie dzieci, oraz miała jeden nagły wyjazd karetką do chorego. Dyrekcja szpitala od razu rozwiązała z lekarką umowę, a sprawą zajęły się Okręgowa Izba Lekarska w Gdańsku i prokuratura w Pucku.

Śledztwo ma wyjaśnić, czy kobieta naraziła pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Można za to trafić do więzienia nawet na pięć lat. Po raz drugi Maja M. została zatrzymana przez policję 20 lutego br. gdy przyjmowała pacjentów w gdańskiej przychodni przy ul. Stryjewskiego - też miała trzy promile alkoholu i również przyjęła kilkanaście osób. Tym razem została wyprowadzona z przychodni w kajdankach, bo wyzywała, szarpała i kopała interweniujących funkcjonariuszy. Następnego dnia kobiecie postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy na służbie oraz ich znieważenia. Za to grozi jej kara trzech lat więzienia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.