Piotr Pruszczyk kandydatem na rektora WUM
– Emocje, które pojawiły się przy okazji wyborów, zaczęły przyćmiewać inne kwestie. To zmotywowało mnie do podjęcia decyzji o kandydowaniu na stanowisko rektora. Wierzę, że potrafię poprowadzić Warszawski Uniwersytet Medyczny do rozwoju, by był uczelnią na najwyższym światowym poziomie – mówi prof. Piotr Pruszczyk.
Do tej pory nie udało się wybrać nowego rektora. Powtórka wyborów we wrześniu. Zamierza pan się ubiegać o to stanowisko?
– Emocje, które pojawiły się przy okazji wyborów, zaczęły przyćmiewać inne kwestie. Najważniejsze cele, jakimi są studenci, nauka, rozwój, tworzenie właściwych postaw i wzorców, zeszły na dalszy plan. Dlaczego tak się stało? Trudno w pełni odpowiedzieć, ale być może to było potrzebne, by rzeczywiste problemy do rozwiązania ujrzały światło dzienne. Te wydarzenia zmotywowały mnie do podjęcia decyzji o kandydowaniu na stanowisko rektora. Wierzę, że – z wieloma osobami z naszej uczelni, które mają podobne wartości jak ja – poprowadzę Warszawski Uniwersytet Medyczny do rozwoju, by był uczelnią na najwyższym światowym poziomie. Zależy mi na sukcesie i satysfakcji zawodowej, naukowej całej wspólnoty WUM – medyków, nauczycieli, studentów – i na zdrowiu tysięcy pacjentów, którzy będą leczeni przez opuszczających nasze mury.
Jakie ma pan pomysły na ulepszenie WUM?
– Zacznę od tego, co według mnie jest podstawą budowania silnej wspólnoty, czyli od naprawy stosunków międzyludzkich, które nigdy nie były naszą mocną stroną, a które w czasie kampanii wyborczej jeszcze ucierpiały. Sądzę, że sukces rodzi się wtedy, gdy w miejscu pracy mamy poczucie sprawczości, a nasze aktywne uczestnictwo we wszystkich działaniach wpływa na osobisty rozwój. Proszę sobie wyobrazić, że do tej pory elektorów mogli wybierać tylko zatrudnieni na cały etat. Robię i będę robił wszystko, by każdy pracownik uczelni miał prawo głosu zarówno w wyborach na rektora, jak i w podejmowaniu ważnych dla społeczności decyzji. Ważna dla mnie jest zmiana skostniałych, całkiem archaicznych relacji między pracownikami oraz między studentami i ich nauczycielami. Bardzo mi zależy, by studenci mieli wpływ na to, jak będą wyglądały ich studia. Pod tym względem musimy wyjść z zaścianka i dołączyć do grona najlepszych uczelni na świecie. Chciałbym, aby podejmowane decyzje były zrozumiałe i transparentne dla pracowników, a to wymaga nowej formy komunikacji wewnątrz uczelni. Chcę wspólnie z samorządem studenckim zmodyfikować regulamin studiów i wspierać naukową aktywność młodych ludzi.
Jednym z moich celów jest zainwestowanie 190 mln złotych, które są na wyciągniecie ręki, z funduszy KPO – na wsparcie dydaktyki i edukacji. Chcę je przeznaczyć na podnoszenie kompetencji, programy mentoringowe wspierające tworzenie klarownej ścieżki rozwoju zawodowego, współpracę z zagranicą. Kolejnym punktem mojego planu jest dalsze wzmocnienie Centrum Symulacji Medycznych, remont sal seminaryjnych, akademików i szatni dla studentów. Priorytetowym zadaniem jest rozwój naszej bazy klinicznej. Rewitalizacja Szpitala Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya staje się rzeczywistością. Kończone są przygotowania formalne, czyli ta część, której nie widać. Konieczna jest rewitalizacja szpitala przy ul. Banacha, który ma już swoje lata. W ciągu kilku lat mamy także realną szansę dołączyć do elitarnego grona uczelni badawczych. Oczywiście tak rozległych planów nie zrealizuję sam.
To wszystko jest kontynuacją, nie planuje pan żadnej rewolucji?
– Nie boję się rewolucji i ryzyka, ale WUM potrzebna jest raczej dynamiczna ewolucja, polegająca na konsekwentnym i szybkim wdrażaniu zmian, co pozwoli szybko przekształcić uczelnię w nowoczesne centrum edukacji i nauki oraz medycyny na najwyższym światowym poziomie, narzucające wysokie standardy i mające wyraźną przewagę na tle innych uczelni. Wierzę w to.
Rozmawiała Mira Suchodolska.
Przeczytaj także: „Nowe terminy wyboru do senatu i na rektora WUM”.