Piotr Sędłak: Indywidualne aptekarstwo w Polsce nie ma szans konkurować z sieciami
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 07.11.2016
Źródło: Krystian Lurka
Tagi: | Piotr Sędłak, apteka, apteki |
- Na dziś rynek dystrybucji detalicznej leków jest zorganizowany w taki sposób, że indywidualne apteki nie mają na nim racji bytu i są eliminowane metodami nieuczciwej konkurencji. Przeciętny farmaceuta, mając taki obraz rynku, nie może odpowiedzialnie powiedzieć, że chce prowadzić apteki na własny rachunek - mówi Piotr Sędłak, radca prawny Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej we Wrocławiu w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia".
Piotr Sędłak, radca prawny Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej we Wrocławiu i radca prawny z "Kancelarii Radcy Prawnego Piotr Sędłak":
- W sprawie rzekomego braku zainteresowania ze strony farmaceutów do odkupywania aptek, to w pierwszej kolejności wskazuję, że rozważanie tego problemu w chwili obecnej to stawiania wozu przed koniem. Na dziś rynek dystrybucji detalicznej leków jest zorganizowany w taki sposób, że indywidualne apteki nie mają na nim racji bytu i są eliminowane metodami nieuczciwej konkurencji.
To zresztą nie tylko polska specyfika. Wszędzie tam, gdzie umożliwiono sieciom aptecznym funkcjonowanie na rynku bez wyraźnych restrykcji prawnych, w krótkim czasie zmonopolizowały one obrót produktami leczniczymi na poziomie dystrybucji detalicznej. Działo się tak na przykład w Norwegii, w Islandii, czy w Kanadzie.
Obecnie indywidualne aptekarstwo w Polsce nie ma szans konkurować z sieciami, albowiem przedsiębiorcy prowadzący apteki sieciowe nie przestrzegają szeregu przepisów regulujących uczciwą konkurencję. Przykładowo, sieciówki notorycznie i w sposób zorganizowany naruszają zakaz reklamy aptek (poprzez ulotki, „ambulanse diagnostyczne”, plakaty etc.). Istnieją nawet specjalnie w tym celu utworzone fundacje lub stowarzyszenia związane ze spółkami prowadzącymi apteki sieciowe, których celem istnienia jest tylko reklama tychże aptek (wykonywana pod pozorem "działań prozdrowotnych").
Z drugiej strony sieci nie przestrzegają przepisów antykoncentracyjnych (o jednym procencie aptek w województwie) - co wykazał raport NIK z kwietnia 2016 roku - a część z nich nie płaci podatków w kraju. Do tego dochodzi kwestia dumpingowania cen leków, wchodzenia w niedozwolone zmowy rynkowe z lekarzami, czy producentami oraz jednoczesne prowadzenie przez ten sam podmiot aptek i hurtowni, czego wprost zabrania Prawo farmaceutyczne. Wszystkie te zjawiska są niedozwolone przez prawo antymonopolowe, m.in. przez ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Przeciętny farmaceuta, mając taki obraz rynku dystrybucji leków, nie może odpowiedzialnie powiedzieć, że chce prowadzić apteki na własny rachunek. Jeżeli dodatkowo przedstawia mu się cenę zakupu apteki (milion lub pół miliona złotych, nie wiadomo zresztą na czym opartą), to o owych 35 procent aptekarzy można powiedzieć, jako o osobach szalenie odważnych, którzy w swojej pracy bardziej kierują się zawodową misją, niż kalkulacją ekonomiczną (co jest postawą godną uznania). Natomiast zaprezentowana wielkość (mowa o 35 procentach) może zmienić się po wprowadzeniu zmian w zakresie zasad prowadzenia aptek.
Dane zebrane m.in. przez IMS Health wskazują, że trwająca od przeszło dziesięciu lat ekspansja sieci aptecznych jest wykonywana pomimo obostrzeń w zakresie dopuszczalnej koncentracji, albowiem sieci omijają ten zakaz. W 2005 r. na rynku funkcjonowało zaledwie 50 sieci aptecznych, podczas gdy w 2016r. było ich już 388. W samym tylko 2015 r. upadło aż 469 aptek indywidualnych. W prostej linii trend ten będzie prowadził do monopolizacji rynku, co jest zjawiskiem niekorzystnym z punktu widzenia pacjenta, a co za tym idzie – niekorzystne społecznie.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Przeczytaj także: "Leleno: Absurdalne jest wycenianie apteki na milion złotych. To oznaczałoby, że mamy 15 tysięcy milionerów-aptekarzy" i "Elżbieta Piotrowska-Rutkowska: Ucywilizujmy sprzedaż pozaapteczną".
- W sprawie rzekomego braku zainteresowania ze strony farmaceutów do odkupywania aptek, to w pierwszej kolejności wskazuję, że rozważanie tego problemu w chwili obecnej to stawiania wozu przed koniem. Na dziś rynek dystrybucji detalicznej leków jest zorganizowany w taki sposób, że indywidualne apteki nie mają na nim racji bytu i są eliminowane metodami nieuczciwej konkurencji.
To zresztą nie tylko polska specyfika. Wszędzie tam, gdzie umożliwiono sieciom aptecznym funkcjonowanie na rynku bez wyraźnych restrykcji prawnych, w krótkim czasie zmonopolizowały one obrót produktami leczniczymi na poziomie dystrybucji detalicznej. Działo się tak na przykład w Norwegii, w Islandii, czy w Kanadzie.
Obecnie indywidualne aptekarstwo w Polsce nie ma szans konkurować z sieciami, albowiem przedsiębiorcy prowadzący apteki sieciowe nie przestrzegają szeregu przepisów regulujących uczciwą konkurencję. Przykładowo, sieciówki notorycznie i w sposób zorganizowany naruszają zakaz reklamy aptek (poprzez ulotki, „ambulanse diagnostyczne”, plakaty etc.). Istnieją nawet specjalnie w tym celu utworzone fundacje lub stowarzyszenia związane ze spółkami prowadzącymi apteki sieciowe, których celem istnienia jest tylko reklama tychże aptek (wykonywana pod pozorem "działań prozdrowotnych").
Z drugiej strony sieci nie przestrzegają przepisów antykoncentracyjnych (o jednym procencie aptek w województwie) - co wykazał raport NIK z kwietnia 2016 roku - a część z nich nie płaci podatków w kraju. Do tego dochodzi kwestia dumpingowania cen leków, wchodzenia w niedozwolone zmowy rynkowe z lekarzami, czy producentami oraz jednoczesne prowadzenie przez ten sam podmiot aptek i hurtowni, czego wprost zabrania Prawo farmaceutyczne. Wszystkie te zjawiska są niedozwolone przez prawo antymonopolowe, m.in. przez ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Przeciętny farmaceuta, mając taki obraz rynku dystrybucji leków, nie może odpowiedzialnie powiedzieć, że chce prowadzić apteki na własny rachunek. Jeżeli dodatkowo przedstawia mu się cenę zakupu apteki (milion lub pół miliona złotych, nie wiadomo zresztą na czym opartą), to o owych 35 procent aptekarzy można powiedzieć, jako o osobach szalenie odważnych, którzy w swojej pracy bardziej kierują się zawodową misją, niż kalkulacją ekonomiczną (co jest postawą godną uznania). Natomiast zaprezentowana wielkość (mowa o 35 procentach) może zmienić się po wprowadzeniu zmian w zakresie zasad prowadzenia aptek.
Dane zebrane m.in. przez IMS Health wskazują, że trwająca od przeszło dziesięciu lat ekspansja sieci aptecznych jest wykonywana pomimo obostrzeń w zakresie dopuszczalnej koncentracji, albowiem sieci omijają ten zakaz. W 2005 r. na rynku funkcjonowało zaledwie 50 sieci aptecznych, podczas gdy w 2016r. było ich już 388. W samym tylko 2015 r. upadło aż 469 aptek indywidualnych. W prostej linii trend ten będzie prowadził do monopolizacji rynku, co jest zjawiskiem niekorzystnym z punktu widzenia pacjenta, a co za tym idzie – niekorzystne społecznie.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Przeczytaj także: "Leleno: Absurdalne jest wycenianie apteki na milion złotych. To oznaczałoby, że mamy 15 tysięcy milionerów-aptekarzy" i "Elżbieta Piotrowska-Rutkowska: Ucywilizujmy sprzedaż pozaapteczną".