Podczas urlopów zapełniają się szpitale

Udostępnij:
Na oddziałach wewnętrznych szpitali w woj. łódzkim brakuje już miejsc. Powodem nie jest jednak epidemia grypy, ale okres letnich urlopów. W wakacje do szpitali trafia nawet o 30 procent pacjentów więcej. Starszych, często niedołężnych ludzi, przywożą tu rodziny, które pozbywają się ich na czas urlopu.
W okresie letnim przybywa tzw. pacjentów hotelowych. W szpitalu im. Jonschera w Łodzi zajęte są wszystkie miejsca na internie i neurologii. Łącznie ponad 140 łóżek.

- Musieliśmy zorganizować dostawki i ułożyć pacjentów na korytarzach, bo brakuje nam miejsc w salach. Wiem, że leżenie na korytarzu nie jest zbyt komfortowe, ale nie możemy odmówić kolejnym pacjentom przyjęć na oddział - mówi Iwona Bednarek, dyrektor szpitala im. Jonschera ds. administracyjnych.

Wszystko przez wakacyjnych pacjentów, którzy leżą w szpitalu, bo rodzina zrobiła sobie "wakacje" od opieki nad rodzicami.

Szpitale mają dość takich praktyk. Tracą na przedłużającej się hospitalizacji i nie mają gdzie przyjmować naprawdę potrzebujących pacjentów. Jeśli sytuacja się nie zmieni, dyrektorzy mówią, że zaczną wystawiać faktury.

- Na razie tylko zapowiadamy rodzinom, że jeśli nie zabiorą bliskich ze szpitala, to będą musieli zapłacić za bezpodstawną hospitalizację. Ludzie wciąż jeszcze myślą, że to niemożliwe. Wtedy tłumaczymy, że jest w Polsce obowiązek alimentacyjny, na podstawie którego możemy ich obciążyć kosztami - mówi Aleksandra Marcińska, pracownik socjalny w szpitalu im. Barlickiego. - Bywali pacjenci, którzy na oddziale klinicznym leżeli ponad sto dni. Dla jednej z takich pacjentek miejsce w zakładzie opiekuńczo-leczniczym udało się znaleźć dopiero w ubiegły czwartek.

Pacjentów na oddziałach przybywa, ale lekarzom trudno odmówić przyjęcia kolejnych. Co drugi sędziwy pacjent ma nadciśnienie, problemy z nerkami czy sercem, dlatego lekarze nie mogą odmówić im przyjęcia. Często też same rodziny wynajdują różne powody. Mówią np., że chory nie jadł od 4 dni, ma gorączkę.

- Lekarze w obawie, że stan zdrowia pacjenta może się pogorszyć, przyjmują ich na oddział, mimo że w rozpoznaniu mogą wpisać jedynie "starość" - mówi Iwona Bednarek.

Wolnych miejsc nie ma ani w "Barlickim", ani w "Jonscherze", ani w szpitalu im. Kopernika. Tam rekordziści leżeli nawet pół roku. Na internie w szpitalu im. Kopernika jedna pacjentka przebywa od 1 listopada. Inna jest hospitalizowana już 134 dni.

Sposobem na rozluźnienie tłoku na oddziałach ma być nowa ustawa zdrowotna, która weszła w życie 1 lipca. Zezwala szpitalom na odsyłanie pacjentów do domu na koszt gminy. Gmina może się potem domagać od rodziny zwrotu kosztów.
- Nie zawahamy się z tej możliwości skorzystać - mówi dr Woźniak.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.