Polacy na gwałt leczą depresję. A ZUS usiłuje dociec – czy naprawdę, czy tylko symulują

Udostępnij:
Aż 9,5 mln dni wolnych od pracy z powodu zaburzeń psychicznych wzięli Polacy w pierwszym półroczu 2016 r. To o prawie 70 proc. więcej niż w tym samym czasie 2010 r. Tak źle jeszcze nie było.
- Zwolnienia spowodowane depresją oraz innymi podobnymi problemami kosztują ZUS coraz więcej. W tej chwili ta kategoria odpowiada za największą grupę wydatków ubezpieczeniowych związanych z nieobecnością w pracy. Wyprzedza choroby krążenia, które przez lata były na pierwszym miejscu – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

W sumie ZUS-owskie koszty schorzeń psychicznych wzrosły z 4,5 mld zł w 2010 r. do 5,9 mld zł w 2015 r. Eksperci uważają, że przyczyn jest kilka. Po pierwsze, oswoiliśmy choroby psychiczne, przez co branie zwolnienia z powodu lęków i obaw nie stanowi już powodu do wstydu.

Ale bywa też, że kłopoty symulujemy. – Coraz głośniej mówi się o depresji i chorobach psychicznych. Są tacy, którzy wykorzystują to jako możliwość dłuższego odpoczynku czy ucieczki przed zwolnieniem z pracy – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Ułatwia to fakt, że weryfikacja choroby psychicznej przez pracodawcę jest trudniejsza, a i z tego powodu można przebywać na zwolnieniu dłużej niż ze względu na grypę.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.