Polska Koalicja na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy rozpoczęła prace

Udostępnij:
Polska Koalicja na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy (Koalicja RSM) rozpoczęła prace nad projektem programu zmian systemowych, który pozwoli do 2020 roku zmniejszyć o połowę zapadalność i umieralność na Raka Szyjki Macicy (RSM). Pierwsze spotkanie miało charakter integracyjno-organizacyjny. Praca w podgrupach pozwoliła określić cele i pożądane rezultaty w obszarach: edukacji, szczepień, cytologii, finansowania oraz rejestrów.
Koalicja RSM powstała z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego (PTG), Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej (PTGO) i Fundacji MSD dla Zdrowia Kobiet. 31 maja b.r., podczas II Forum Promocji Zdrowia Kobiet ponad 30 podmiotów zadeklarowało chęć wspólnej, skoordynowanej pracy na rzecz zwalczania RSM. Od tego czasu do Koalicji RSM przystąpiło 10 kolejnych podmiotów, które chcą dzielić się swoją specjalistyczną wiedzą i doświadczeniem.

– Musimy przełamać bariery. Znamy już drogę rozwoju raka szyjki macicy. Dzięki wczesnemu wykryciu choroby, jesteśmy w stanie leczyć chore kobiety skutecznie bez okaleczania – przekonywał prof. Mariusz Bidziński, prezes PTGO.
– Zbyt wiele kobiet myśli „to mnie nie dotyczy, przecież nikt w mojej rodzinie nie chorował”… przez to zbyt późno zgłaszają się do lekarza, odbierając sobie szansę na szczęście i zdrowie. Musimy przekonać te kobiety, że gra jest warta świeczki – wtórowała prof. Violetta Skrzypulec-Plinta, Kierownik Katedry Zdrowia Kobiet ŚUM.

Przedstawiciele Koalicjantów, biorąc pod uwagę specyfikę swojej pracy i doświadczenie, zadeklarowali swój udział w pięciu grupach roboczych. Każda z grup wyraziła opinie i uwagi na temat aktualnej sytuacji i zaproponowała wstępne kierunki prac w poszczególnych obszarach.

Grupy robocze zastanawiały się nie tylko nad nowymi rozwiązaniami, ale również nad wzorcami europejskimi i światowymi, które można byłoby zaimplementować do polskiego systemu. Uczestnicy spotkania debatowali również nad koniecznością podjęcia współpracy z wieloma innymi instytucjami i organizacjami, bez których osiągnięcie do 2020 roku ambitnego celu, jakim jest spadek umieralności i zachorowań na RSM o połowę, byłby niemożliwy.

Edukacja dotycząca RSM musi być odpowiednio profilowana dla poszczególnych grup odbiorców. Zespół debatujący nad tą problematyką podkreślił, że właściwie dobrane komunikaty powinny trafiać do dzieci, młodzieży, dorosłych (zarówno kobiet i mężczyzn, z uwzględnieniem ich miejsca zamieszkania, w dużych miastach oraz małych miasteczkach i wsiach). Edukować należy również różne środowiska osób dorosłych - w tym np. rodziców, biały personel, pracowników socjalnych, czy decydentów. Strategicznym partnerami w edukacji powinny stać się media, które niewątpliwie są bardzo ważnym ogniwem w procesie budowania świadomości zdrowotnej polskiego społeczeństwa. Niezwykle ważne jest wypracowanie spójnego przekazu dotyczącego profilaktyki RSM.

–Trzeba mówić o raku szyjki macicy jak o każdej chorobie przenoszonej drogą płciową. Nie chodzi przecież o moralizatorstwo, ale o przekazanie rzetelnej wiedzy. Należy zadbać też o to, aby młodzież była edukowana wyłącznie przez osoby odpowiednio do tego przygotowane – podsumowała Elżbieta Więckowska, prezes Fundacji Różowa Konwalia im. prof. Jana Zielińskiego.
– Dlatego warto wprowadzić zajęcia w szkołach wyższych dla lekarzy, pielęgniarek, pedagogów z zakresu edukacji i komunikacji z młodzieżą – wskazywał rozwiązanie dr n. med. Grzegorz Południewski, prezes Towarzystwa Rozwoju Rodziny.

Edukacja prozdrowotna powinna być realizowana przy zastosowaniu narzędzi komunikacyjnych, właściwych dla grup docelowych tj. m.in. w internecie, mediach, w serialach, na plakatach, billboardach, w środkach komunikacji publicznej, a nawet w supermarketach. Do niektórych środowisk (np. z obszaru wykluczenia społecznego) docierać powinni odpowiednio wyszkoleni edukatorzy – np. pracownicy Ośrodków Pomocy Społecznej, członkowie lokalnych stowarzyszeń, czy na przykład Koła Gospodyń Wiejskich.

Tylko 20% objętych programem rządowym kobiet przychodzi na bezpłatną cytologię. Ile wykonuje ją prywatnie, a ile nie chodzi do ginekologa wcale – dokładnie nie wiadomo. Koalicja RSM dzięki odpowiednim działaniom chce zapoczątkować modę na chodzenie do ginekologa. Dbająca o siebie kobieta, która chce być trendy, poza stosowaniem zdrowej diety, kupowaniem kosmetyków i ubrań, powinna regularnie odwiedzać ginekologa i wykonywać przynajmniej raz na trzy lata cytologię.

– Żeby było to realne, poza edukacją społeczeństwa, konieczne jest dyscyplinowanie lekarzy. Kobieta nie powinna wyjść z gabinetu ginekologicznego bez wykonanej cytologii, albo bez ustalenia przez lekarza, że robiła to badanie w ciągu ostatnich trzech lat. Musi być presja na tych, którzy zaniedbują swoje obowiązki w gabinetach – podkreślał prof. Ryszard Poręba, Prezes PTG.

Kobiety często narzekają na brak dostępu do cytologii, albo na długie terminy oczekiwania. Szczególnie w małych miasteczkach i na wsiach jest to powszechny problem.
– Dopuśćmy pielęgniarki i położne do wykonywania cytologii. Większość z nich ma uprawnienia, a często i tak wykonuje te badania zamiast lekarzy. NFZ powinien je kontraktować. Gdyby pielęgniarki były zainteresowane finansowo, dostęp do cytologii byłby znacznie łatwiejszy – oceniała Barbara Jobda, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pielęgniarek Onkologicznych.

Dobrym, sprawdzonym rozwiązaniem są również cytobusy, które mogą docierać nawet do najmniejszych wsi i miasteczek zachęcając kobiety do badań.
– Cytobusy, w świetle obecnego prawa są nielegalne – podkreślał dr Jerzy Giermek Dyrektor Centralnego Ośrodka Koordynującego „Populacyjny program wczesnego wykrywania raka piersi oraz program profilaktyki i wczesnego wykrywania raka szyjki macicy”.
– A czy legalne jest to, że na raka szyjki macicy umiera tak wiele kobiet? – zastanawiała się Elżbieta Więckowska.

Kolejnym problemem wykonywanych w naszym kraju cytologii jest ich słaba jakość – zdarzają się wyniki fałszywie negatywne i fałszywie pozytywne. Lekarze w ramach oszczędności, nierzadko sami dokonują oceny wymazu.
– Trzeba zlikwidować podziemie cytologiczne. Tylko pełna kontrola nad jakością, pracownikami i wynikami w specjalistycznych centrach diagnostycznych daje gwarancję, że preparat jest oceniony prawidłowo – tłumaczył Marcin Kalęba z Laboratorium Genetyki Molekularnej Nucleagena sp. z o.o.

– Najlepiej poza cytologią, byłoby wykonywać testy na obecność wirusa HPV. Takie połączenie metod diagnostycznych znacznie podniosłoby wiarygodność wyników wykonywanych badań – oceniała prof. Violetta Skrzypulec-Plinta.

Szczepienia dla dziewcząt, które nie rozpoczęły jeszcze życia seksualnego, są bardzo skuteczną ochroną przed zakażeniem onkogennymi typami wirusa HPV. Nie zwalniają one jednak z konieczności wykonywania cytologii w późniejszych latach. Należałoby zachęcić pediatrów i lekarzy rodzinnych do włączenia się w propagowanie profilaktyki RSM, odciążyć w tym zakresie ginekologów i onkologów.
– Trzeba sprawdzać ile dziewcząt objętych szczepieniami, wykonuje w późniejszym okresie cytologię. Trzeba im przypominać, że mimo szczepienia, regularna kontrola ginekologiczna jest konieczna. W tym celu niezbędne byłyby odpowiednie i szeroko dostępne rejestry, które wypełniałyby nie tylko państwowe placówki, ale również gabinety prywatne – podkreślała Alina Pulcer, prezes Stowarzyszenia Kobiet z Problemami Onkologiczno-Ginekologicznymi „Magnolia”.

Szczepienia nie są aktualnie refundowane przez NFZ. Samorządy i fundacje starają się finansować je dla nastolatek, jednak to wciąż kropla w morzu potrzeb.
– W zależności od dochodów, ustalonych na podstawie PIT lub zaświadczenia z ośrodka pomocy społecznej szczepionka powinna być albo pełnopłatna, albo częściowo płatna albo w pełni refundowana. W interesie społecznym jest, aby z jednej strony nie szafować pieniędzmi, a z drugiej zadbać o to, aby jak najwięcej dziewcząt zostało zaszczepionych – podpowiadał dr. n. med. Jacek Putz z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.

– Żeby walczyć, trzeba najpierw dokładnie poznać przeciwnika. Dlatego konieczne jest prowadzenie pełnego rejestru, w tym stanów przednowotworowych, który zawierałby dane nie tylko z placówek działających w ramach rządowego programu cytologii, jak to ma miejsce obecnie. Konieczna jest informacja na temat ilości wykonanych badań i ich wyników od wszystkich placówek, także prywatnych. Dostęp do rejestru powinni mieć ginekolodzy, lekarze pierwszego kontaktu, edukatorzy i placówki oceniające wymazy – postulowała Małgorzata Stelmach z Fundacji MSD dla Zdrowia Kobiet.

Walka z RSM, podobnie jak z każdą inną poważną chorobą jest dość kosztowna. Finansowanie pełnego wachlarza narzędzi profilaktycznych w RSM umożliwiłyby zmiany legislacyjne dopuszczające tzw. montaż finansowy środków z Ministerstwa Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia i jednostek samorządu terytorialnego
– Powinny się znaleźć również mechanizmy zachęcające kobiety do wykonywania cytologii, czy korzystania z innych metod profilaktycznych. Mogą to być zniżki w ubezpieczeniu zdrowotnym, ubezpieczeniu na życie, odpis od podatku, tańsze kredyty – proponowała Krystyna Backiek, prezes Fundacji Teraz Kobiety…
– Znane są przypadki w innych krajach, gdzie dzięki takim działaniom zgłaszalność na badania cytologiczne wzrosła w krótkim okresie o 1200%” – zachęcał Witold Tomaszewski, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego.

Najważniejsze we wszystkich obszarach jest wspólne, skoordynowane działanie wielu środowisk.
– Nie może być dysonansu pomiędzy poszczególnymi aktywnościami. Wszystkie środowiska powinny popierać działania Koalicji dla dobra polskich kobiet – apelował prof. Ryszard Poręba.

Polska Koalicja na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy wciąż czeka na nowych członków, którzy zechcą podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą w słusznej sprawie.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.