Polskie szpitale i przychodnie coraz czystsze
Redaktor: Aleksandra Lang
Data: 31.07.2012
Źródło: ZU EZT, AL
Działy:
Poinformowano nas
Aktualności
Już nie jedna salowa, a cała ekipa pracowników usług czystościowych z firmy zewnętrznej coraz częściej dba o porządek w szpitalu i przychodni.
Zarówno publiczna, jak i prywatna służba zdrowia chętniej sięga dziś po usługi firm sprzątających. Jest to efekt przeprowadzonych przez NIK w 2008 roku kontroli. Jeszcze trzy lata temu na 12 skontrolowanych szpitali, tylko 2 otrzymały ocenę zadowalającą, jeśli chodzi o poziom czystości. NIK zarzucał służbie zdrowia brak procedur, niewłaściwy nadzór nad poziomem czystości i dużą absencję personelu sprzątającego. Tylko 28 proc. skontrolowanych szpitali korzystało z usług firm zewnętrznych. Reszta sprzątała we własnym zakresie. Od kilku lat sytuacja jednak ulega zmianie.
Lepiej przeszkolony pracownik
Ponad 2 złote na 1 metrze kwadratowym miesięcznie oszczędza szpital zatrudniając firmę outsourcingową do sprzątania. Dziś na 135 skontrolowanych przez NIK szpitali, tylko 38 stosuje tego typu rozwiązanie, pozwalające nie tylko obniżyć koszty, ale także wdrożyć w placówce wszystkie procedury i standardy związane z utrzymaniem czystości i odpowiednim poziomem higieny. Jak twierdzą eksperci w najbliższych latach coraz więcej placówek medycznych będzie sięgało po usługi firm outsourcingowych, kosztem samodzielnego sprzątania. Powód? Oszczędności i procedury, coraz bardziej zawiłe dla pracowników.
– Placówki medyczne coraz częściej przekonują się do usług firm zewnętrznych. Po pierwsze szpitalom i NZOZ-om odpadają koszty zatrudnienia, które musi ponosić placówka zatrudniając na etat lub zlecenie salową. Po drugie dyrekcja NZOZ-u czy szpitala nie musi szkolić swoich pracowników z zakresu czystości w placówkach medycznych, co w przypadku branży medycznej jest konieczne. Po trzecie firmy sprzątające dysponują sprzętem, na których zakup dla własnego personelu wiele szpitali i placówek medycznych nie stać, a przez to spada także poziom czystości. W wielu przypadkach to właśnie sprzęt, jakim dysponuje firma sprzątająca jest czynnikiem, który decyduje o jej wyborze – wylicza Tomasz Ilnicki, dyrektor ds. handlowych Zakładów Usługowych EZT S.A., które zajmują się utrzymaniem czystości w szpitalach.
Salowe z lepszymi kwalifikacjami
To co dziś najczęściej przekonuje NZOZ-y i publiczne placówki do wynajęcia firmy sprzątającej to brak konieczności zatrudniania własnego personelu. Zatrudnienie sprzątaczki czy sprzątacza na etat w szpitalu lub przychodni stanowi ponad 70 proc. wszystkich kosztów związanych z utrzymaniem czystości. W przypadku usług firmy zewnętrznej, koszty te w całości leżą po stronie firmy outsourcingowej, oszczędza placówka medyczna. – Szpitale i NZOZ-y nie tylko nie muszą zatrudniać pracowników, otrzymują także wykwalifikowany personel, który zna procedury czystościowe obowiązujące w placówkach medycznych, jest również odpowiednio przeszkolony pod kątem stosowanych technologii i preparatów czystościowych w służbie zdrowia. Pracownik taki jest również bardziej wydajny. Jego praca jest zadaniowa, odbywa się w określonych godzinach, jest również nadzorowana i kontrolowana nieustannie pod względem jakości – tłumaczy Ilnicki.
To właśnie brak nadzoru nad procedurami i częsta nieobecność personelu sprzątającego były głównymi zarzutami NIK. – Kiedy placówka medyczna korzysta z usług firmy zewnętrznej, w przypadku choroby pracownika jest on zastępowany przez innego. Także kwestia zaopatrzenia w detergenty leży po stronie firmy zewnętrznej. Szpital, więc nie musi rozpisywać kolejnych procedur przetargowych. Za dopilnowanie procedur z kolei nie odpowiada pielęgniarka czy lekarz, jak to często bywa, ale wykwalifikowany pracownik z firmy zewnętrznej – mówi Ilnicki.
Jednak nie zawsze tak jest, że w miejsce salowej przychodzi nowy pracownik. Zgodnie z przepisami firma sprzątająca w publicznym szpitalu musi zatrudnić dotychczasowych pracowników. W przypadku kontraktu z NZOZ-em nie ma takiego obowiązku. - Osoby, które „przejmujemy” rozpoczynając w współpracę ze szpitalem automatycznie zostają objęte szkoleniami obowiązującymi w firmie sprzątającej. Podlegają także nadzorowi firmy outsourcingowej – mówi Ilnicki.
Jedno wiadro czy dwa?
Dziś w Polskich szpitalach i placówkach zdrowotnych najczęściej sprząta się ręcznie lub przy użyciu wózków serwisowych. Na 12 skontrolowanych przez NIK, takie rozwiązanie funkcjonowało w 7 publicznych szpitalach. Zdaniem Ilnickiego zadaniem firm sprzątających, które zdobywają kontrakty w placówkach służby zdrowia powinno być nie tylko zmniejszenie kosztów utrzymania czystości, ale przede wszystkim dopilnowanie obowiązujących procedur.
– Wysokie koszty i nietrzymanie się procedur – to dwa główne problemy placówkach zdrowotnych, które sprzątają we własnym zakresie. Firma sprzątająca zanim rozpocznie pracę w placówce zdrowia musi dokonać przeglądu procedur. Zdarza się, bowiem iż obowiązująca procedura nie odpowiada charakterowi placówki. Zupełnie inaczej wyglądają procedury związane z czystością i sprzątaniem w gabinecie stomatologicznym, szpitalu zakaźnym a jeszcze inaczej w przychodni. To co je powinno łączyć to rygorystyczne stosowanie się do nich przez personel sprzątający. Niestety w przypadku, kiedy brakuje nadzoru, a tak często jest w placówkach sprzątających na własną rękę, procedury są nieprzestrzegane lub stosowane wybiórczo – mówi Ilnicki.
Jak podkreśla Ilnicki, dziś w Polsce stosunek placówek medycznych samodzielnie sprzątających i wynajmujących firmy jest pół na pół. Kolejne lata jednak mogą tę szalę przechylić, na korzyść outsourcingu. – Szpitale muszą oszczędzać, jednocześnie muszą zapewnić odpowiedni poziom czystości, bardzo restrykcyjny. Nie będą tego w stanie zrobić, zatrudniając własny personel. Firmy sprzątające są o wiele bardziej elastyczne, szybciej się szkolą, dysponują także odpowiednią technologią i środkami, szybciej także wdrażają nowości rynkowe – podsumowuje.
Lepiej przeszkolony pracownik
Ponad 2 złote na 1 metrze kwadratowym miesięcznie oszczędza szpital zatrudniając firmę outsourcingową do sprzątania. Dziś na 135 skontrolowanych przez NIK szpitali, tylko 38 stosuje tego typu rozwiązanie, pozwalające nie tylko obniżyć koszty, ale także wdrożyć w placówce wszystkie procedury i standardy związane z utrzymaniem czystości i odpowiednim poziomem higieny. Jak twierdzą eksperci w najbliższych latach coraz więcej placówek medycznych będzie sięgało po usługi firm outsourcingowych, kosztem samodzielnego sprzątania. Powód? Oszczędności i procedury, coraz bardziej zawiłe dla pracowników.
– Placówki medyczne coraz częściej przekonują się do usług firm zewnętrznych. Po pierwsze szpitalom i NZOZ-om odpadają koszty zatrudnienia, które musi ponosić placówka zatrudniając na etat lub zlecenie salową. Po drugie dyrekcja NZOZ-u czy szpitala nie musi szkolić swoich pracowników z zakresu czystości w placówkach medycznych, co w przypadku branży medycznej jest konieczne. Po trzecie firmy sprzątające dysponują sprzętem, na których zakup dla własnego personelu wiele szpitali i placówek medycznych nie stać, a przez to spada także poziom czystości. W wielu przypadkach to właśnie sprzęt, jakim dysponuje firma sprzątająca jest czynnikiem, który decyduje o jej wyborze – wylicza Tomasz Ilnicki, dyrektor ds. handlowych Zakładów Usługowych EZT S.A., które zajmują się utrzymaniem czystości w szpitalach.
Salowe z lepszymi kwalifikacjami
To co dziś najczęściej przekonuje NZOZ-y i publiczne placówki do wynajęcia firmy sprzątającej to brak konieczności zatrudniania własnego personelu. Zatrudnienie sprzątaczki czy sprzątacza na etat w szpitalu lub przychodni stanowi ponad 70 proc. wszystkich kosztów związanych z utrzymaniem czystości. W przypadku usług firmy zewnętrznej, koszty te w całości leżą po stronie firmy outsourcingowej, oszczędza placówka medyczna. – Szpitale i NZOZ-y nie tylko nie muszą zatrudniać pracowników, otrzymują także wykwalifikowany personel, który zna procedury czystościowe obowiązujące w placówkach medycznych, jest również odpowiednio przeszkolony pod kątem stosowanych technologii i preparatów czystościowych w służbie zdrowia. Pracownik taki jest również bardziej wydajny. Jego praca jest zadaniowa, odbywa się w określonych godzinach, jest również nadzorowana i kontrolowana nieustannie pod względem jakości – tłumaczy Ilnicki.
To właśnie brak nadzoru nad procedurami i częsta nieobecność personelu sprzątającego były głównymi zarzutami NIK. – Kiedy placówka medyczna korzysta z usług firmy zewnętrznej, w przypadku choroby pracownika jest on zastępowany przez innego. Także kwestia zaopatrzenia w detergenty leży po stronie firmy zewnętrznej. Szpital, więc nie musi rozpisywać kolejnych procedur przetargowych. Za dopilnowanie procedur z kolei nie odpowiada pielęgniarka czy lekarz, jak to często bywa, ale wykwalifikowany pracownik z firmy zewnętrznej – mówi Ilnicki.
Jednak nie zawsze tak jest, że w miejsce salowej przychodzi nowy pracownik. Zgodnie z przepisami firma sprzątająca w publicznym szpitalu musi zatrudnić dotychczasowych pracowników. W przypadku kontraktu z NZOZ-em nie ma takiego obowiązku. - Osoby, które „przejmujemy” rozpoczynając w współpracę ze szpitalem automatycznie zostają objęte szkoleniami obowiązującymi w firmie sprzątającej. Podlegają także nadzorowi firmy outsourcingowej – mówi Ilnicki.
Jedno wiadro czy dwa?
Dziś w Polskich szpitalach i placówkach zdrowotnych najczęściej sprząta się ręcznie lub przy użyciu wózków serwisowych. Na 12 skontrolowanych przez NIK, takie rozwiązanie funkcjonowało w 7 publicznych szpitalach. Zdaniem Ilnickiego zadaniem firm sprzątających, które zdobywają kontrakty w placówkach służby zdrowia powinno być nie tylko zmniejszenie kosztów utrzymania czystości, ale przede wszystkim dopilnowanie obowiązujących procedur.
– Wysokie koszty i nietrzymanie się procedur – to dwa główne problemy placówkach zdrowotnych, które sprzątają we własnym zakresie. Firma sprzątająca zanim rozpocznie pracę w placówce zdrowia musi dokonać przeglądu procedur. Zdarza się, bowiem iż obowiązująca procedura nie odpowiada charakterowi placówki. Zupełnie inaczej wyglądają procedury związane z czystością i sprzątaniem w gabinecie stomatologicznym, szpitalu zakaźnym a jeszcze inaczej w przychodni. To co je powinno łączyć to rygorystyczne stosowanie się do nich przez personel sprzątający. Niestety w przypadku, kiedy brakuje nadzoru, a tak często jest w placówkach sprzątających na własną rękę, procedury są nieprzestrzegane lub stosowane wybiórczo – mówi Ilnicki.
Jak podkreśla Ilnicki, dziś w Polsce stosunek placówek medycznych samodzielnie sprzątających i wynajmujących firmy jest pół na pół. Kolejne lata jednak mogą tę szalę przechylić, na korzyść outsourcingu. – Szpitale muszą oszczędzać, jednocześnie muszą zapewnić odpowiedni poziom czystości, bardzo restrykcyjny. Nie będą tego w stanie zrobić, zatrudniając własny personel. Firmy sprzątające są o wiele bardziej elastyczne, szybciej się szkolą, dysponują także odpowiednią technologią i środkami, szybciej także wdrażają nowości rynkowe – podsumowuje.