Praktyczne zajęcia w dużych grupach – bez sensu
Tagi: | Mirosław Wielgoś, Porozumienie Rezydentów, rezydent, rezydenci, zajęcia, zajęcia praktyczne, kształcenie, nauka |
– Jeśli grupa ćwiczeniowa liczy kilkunastu studentów, to nauczanie takie przestaje być efektywne i zupełnie traci sens. Maksymalna dopuszczalna liczba osób na zajęciach klinicznych nie powinna przekraczać pięciu, sześciu – twierdzi prof. Mirosław Wielgoś.
W czasie studiów lekarskich zwykle od trzeciego do szóstego roku odbywają się praktyczne zajęcia kliniczne. Podczas nich studenci – przy wsparciu prowadzących – uczą się zbierania wywiadu, badania fizykalnego i funkcjonowania oddziału we wszystkich dziedzinach medycyny. Dotychczasowym standardem była nauka w grupach sześcioosobowych. To dostatecznie mała liczba osób, by zapewnić jakość kształcenia oraz komfort i bezpieczeństwo pacjentom.
2 października 2023 r. były szef Ministerstwa Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek przedstawił – opracowane we współpracy z Ministerstwem Zdrowia – nowe standardy jakości kształcenia. Wśród zmian były te pozwalające na liczniejsze grupy kliniczne.
To nie podoba się zarządowi Porozumienia Rezydentów OZZL, który, aby uzasadnić swoje racje, publikuje opinie prof. dr. hab. Mirosława Wielgosia, kierownika Kliniki Położnictwa i Perinatologii Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA, rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w kadencji 2016–2020.
– Kształcenie studentów na kierunku lekarskim jest wyjątkowo wymagającym zagadnieniem, w którym kluczową rolę odgrywa jego jakość. Wiąże się to z koniecznością odbywania zajęć nie tylko teoretycznych, ale także – a może przede wszystkim – praktycznych. Chociaż dysponujemy szerokimi możliwościami kształcenia z wykorzystaniem metod symulacyjnych, to jednak nic nie jest w stanie zastąpić bezpośredniego kontaktu studenta z realnym pacjentem. W tym aspekcie napotykamy jednak wiele trudności – podkreśla prof. Wielgoś, wymieniając je.
– Po pierwsze, ograniczona chęć pacjentów do zaangażowania się w proces edukacyjny. Po drugie, niedostateczna liczba wykwalifikowanej kadry dydaktycznej, mającej doświadczenie nie tylko stricte zawodowe, ale posiadającej także zarówno dar, jak i chęć przekazywania swojej wiedzy studentom medycyny. I wreszcie – po trzecie, kształcenie praktyczne w zbyt dużych grupach studenckich – wymienia.
– Jeśli grupa ćwiczeniowa liczy kilkunastu studentów, to nauczanie takie przestaje być efektywne i zupełnie traci sens. Maksymalna dopuszczalna liczba osób na zajęciach klinicznych nie powinna przekraczać pięciu, sześciu. W idealnych warunkach nauczyciel akademicki, prowadzący kliniczne zajęcia praktyczne – zwłaszcza na piątym i szóstym roku – powinien sprawować opiekę nad jedno-, dwuosobową grupą studencką. Zapewnienie takich standardów kształcenia na kierunku lekarskim powinno być bezwzględnym priorytetem, o ile naszym prawdziwym celem jest prawdziwa edukacja dobrze wyszkolonej kadry medycznej – komentuje ekspert.
– Niestety, w sytuacji, w której nadrzędnym celem staje się niekontrolowane mnożenie liczby studentów w miejscach bez odpowiedniego zaplecza i bazy dydaktycznej, jak również tworzenie coraz to nowszych „wydziałów lekarskich” w miejscach kompletnie do tego nieprzygotowanych, osiągnięcie tych celów wydaje się mało realne – podsumowuje.
Przeczytaj także: „Co za dużo, to niezdrowo – dotyczy też lekarzy”.