Prof. Opala: Lekarze i pielęgniarki w stanie wojennym zdali egzamin

Udostępnij:
Podczas pacyfikacji kopalni Wujek w Katowicach, prof. Grzegorz Opala, b. minister zdrowia, był lekarzem Centralnego Szpitala Klinicznego w Ligocie i szefem zakładowej "S". Wspominając tamten czas mówi: Lekarze i pielęgniarki niosący pomoc rannym podczas pacyfikacji kopalni Wujek w Katowicach na początku stanu wojennego dobrze zdali egzamin.
Jak wspomina w rozmowie z PAP prof. Opala, to właśnie w Centralnym Szpitalu Klinicznym rodziła się "Solidarność" ówczesnej Śląskiej Akademii Medycznej. Dla władz był - jak mówi - ośrodkiem, który nie budził zaufania i był pod szczególnym nadzorem.

- Mimo ograniczonych możliwości kontaktu wiedzieliśmy o pacyfikacji kolejnych zakładów. Kopalnia Wujek była nam najbliższa, nie tylko pod względem lokalizacji. Bardzo wielu pracowników - pielęgniarek, salowych, pracowników administracji, czy lekarzy było związanych z nią rodzinnie - to było miejsce pracy ich ojców, braci czy mężów. 16 grudnia wiele kobiet biegło raz po raz na 8. piętro zobaczyć, czy już się zaczęło, czy nie. Widać stamtąd wprawdzie tylko kominy, ale kiedy zaczął tam latać helikopter, do tego dochodziły dodatkowe informacje, bo już ktoś dojechał czy przyszedł i mówił, że jest skomasowana forma agresji w stosunku do protestujących, to jeden wielki jęk było słychać w szpitalu, szczególnie wśród osób związanych rodzinnie z kopalnią" - wspominał prof. Opala.

Do kart choroby wpisywano rannym fikcyjne dolegliwości. Jak przyznaje lekarz, nie wszystko udało się ocalić od zapomnienia. Zaginęła m.in. książka izby przyjęć z tego dnia, stanowiąca bezcenny dokument.
- Nie były to czasy ksero, ale może trzeba było choćby zrobić zdjęcia, niestety nikt o tym nie pomyślał. Dzisiaj jak na to patrzę, to nawet przy ówczesnych technikach należało to dokumentować - mówi Opala.
Dokładnie nie wiadomo, ilu było rannych w kopalni Wujek.

- Rany postrzałowe miało w sumie ponad 20 osób. Ale to nie były tylko rany postrzałowe. Moim zdaniem do nas trafiło kilkudziesięciu poszkodowanych. Były momenty, że w izbie przyjęć były ich tłumy. Sam po latach zetknąłem się z górnikiem, który nigdy nie przyznał się, że był ranny - miał ranę postrzałową klatki piersiowej - po latach trudno powiedzieć, na ile powierzchowną - wspominał profesor. - Mieliśmy wtedy na Wujku tych, którzy bronili godności, wolności, solidarności - wartości, którymi wtedy Polska żyła i tych, którzy chcieli zniszczyć wolność, życie, godność. Była też trzecia grupa, która ruszyła na ratunek. Patrząc na spontaniczną inicjatywę, podjęcie działań o trudnych do przewidzenia konsekwencjach w warunkach stanu wojennego myślę, że środowisko medyczne stanęło na wysokości zadania, zgodnie z przysięgą Hipokratesa. To daje powód do dumy - podsumował.

16 grudnia mija 33. rocznica pacyfikacji strajkującej kopalni Wujek. Od milicyjnych kul na miejscu zginęło 6 górników, 3 kolejnych zmarło w szpitalach, a kilkudziesięciu innych zostało rannych. Była to największa tragedia stanu wojennego. Zaangażowanie lekarzy i pielęgniarek Centralnego Szpitala Klinicznego w pomoc poszkodowanym w kopalni Wujek upamiętnia od kilku lat pamiątkowa tablica.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.