Przeprowadźmy akcję ściągania polskich lekarzy i pielęgniarek zza granicy
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 08.03.2017
Źródło: BL
Tagi: | Tomasz Grodzki, Ewa Książek-Bator |
Gdy mówi się o brakach lekarzy i pielęgniarek w Polsce, coraz częściej pada postulat przeprowadzenia akcji ściągania do nas lekarzy cudzoziemców. Można i tak, czasem nawet trzeba. Ale jest lepsze, tańsze i szybsze rozwiązanie.
Bez kursów językowych, bez uczenia polskich realiów i wreszcie bez troski o to, czy Polska nie zostanie potraktowana przez lekarza – cudzoziemca jako kraj przystankowy w drodze do innych krajów europejskich: można sięgnąć po polskich lekarzy, którzy wyemigrowali w ostatnich latach. Oczywiście należy pomóc chętnym zagranicznym lekarzom w drodze do polskich szpitali i przychodni – ale wygląda na to, że lepszy efekt da zwrócenie się do naszych „świeżych emigrantów”.
Oblicza się, że może być ok. 10 tysięcy. Mało tego, część cały czas liczy się z możliwością powrotu, czeka na nią i – choć nie musi – opłaca składki w polskim samorządzie lekarskim. Co zrobić, by ich przyciągnąć?
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- To dobry pomysł. Pierwszy problem to zarobki. Zgoda, nie stać nas na to, by płacić tyle samo co na zachodzie Europy. I sądzę, że polscy lekarze pogodziliby się z tym, że zarabiają nieco mniej niż np. w Anglii. Tyle, że te zarobki nie mogą być aż ta rażąco niskie jak są dzisiaj.
A co do reszty – cóż, zanim się komuś powie „wracaj do domu” trzeba jednak w tym „domu” posprzątać. Mam tu na myśli w pierwszej kolejności uporządkowanie spraw dotyczących specjalizacji. W dzisiejszych czasach łatwiej ją zrobić za granicą. Kolejne rzeczy to lepsza organizacja, infrastruktura. Zainwestujmy w ochronę zdrowia tak, by była lepsza. To będzie kolejny argument za powrotem. Bo ucieczka przed złymi warunkami pracy to prócz zarobków jeden z najważniejszych powodów wyjazdów.
Tomasz Grodzki, minister zdrowia w Gabinecie Cieni:
- Mieszkam w Szczecinie, mieście dla lekarzy szczególnym, bo w jego bezpośrednim sąsiedztwie, tuż za granicą, działa sporo szpitali niemieckich, które chętnie zatrudniają polskich lekarzy. Można więc spokojnie „emigrować zawodowo”, a jednocześnie nadal mieszkać w Polsce…
Co podkreślają polscy lekarze zza granicy? Jak ich ściągnąć? Przede wszystkim zwracają uwagę na to, że w Niemczech można osiągnąć przyzwoite zarobki bez konieczności rujnowania sobie życia prywatnego nieustannymi dyżurami. Po drugie – za granicą zrobienie specjalizacji jest znacznie łatwiejsze, lekarze są do tego wręcz zachęcani.
Sprawa powrotu polskich lekarzy to nie jest kwestia dobrej kampanii reklamowej. Ci ludzie mają kontakt z krajem, dokładną wiedzę na temat tego co dzieje się w naszych szpitalach i przychodniach. Widzą zatem kolejne reformy, niepokój jak w przyszłości wyglądać będą wyceny, finanse. Do takiej ochrony wracać nie chcą. Uporządkowanie spraw natomiast – takim powrotom będzie sprzyjać.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Oblicza się, że może być ok. 10 tysięcy. Mało tego, część cały czas liczy się z możliwością powrotu, czeka na nią i – choć nie musi – opłaca składki w polskim samorządzie lekarskim. Co zrobić, by ich przyciągnąć?
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- To dobry pomysł. Pierwszy problem to zarobki. Zgoda, nie stać nas na to, by płacić tyle samo co na zachodzie Europy. I sądzę, że polscy lekarze pogodziliby się z tym, że zarabiają nieco mniej niż np. w Anglii. Tyle, że te zarobki nie mogą być aż ta rażąco niskie jak są dzisiaj.
A co do reszty – cóż, zanim się komuś powie „wracaj do domu” trzeba jednak w tym „domu” posprzątać. Mam tu na myśli w pierwszej kolejności uporządkowanie spraw dotyczących specjalizacji. W dzisiejszych czasach łatwiej ją zrobić za granicą. Kolejne rzeczy to lepsza organizacja, infrastruktura. Zainwestujmy w ochronę zdrowia tak, by była lepsza. To będzie kolejny argument za powrotem. Bo ucieczka przed złymi warunkami pracy to prócz zarobków jeden z najważniejszych powodów wyjazdów.
Tomasz Grodzki, minister zdrowia w Gabinecie Cieni:
- Mieszkam w Szczecinie, mieście dla lekarzy szczególnym, bo w jego bezpośrednim sąsiedztwie, tuż za granicą, działa sporo szpitali niemieckich, które chętnie zatrudniają polskich lekarzy. Można więc spokojnie „emigrować zawodowo”, a jednocześnie nadal mieszkać w Polsce…
Co podkreślają polscy lekarze zza granicy? Jak ich ściągnąć? Przede wszystkim zwracają uwagę na to, że w Niemczech można osiągnąć przyzwoite zarobki bez konieczności rujnowania sobie życia prywatnego nieustannymi dyżurami. Po drugie – za granicą zrobienie specjalizacji jest znacznie łatwiejsze, lekarze są do tego wręcz zachęcani.
Sprawa powrotu polskich lekarzy to nie jest kwestia dobrej kampanii reklamowej. Ci ludzie mają kontakt z krajem, dokładną wiedzę na temat tego co dzieje się w naszych szpitalach i przychodniach. Widzą zatem kolejne reformy, niepokój jak w przyszłości wyglądać będą wyceny, finanse. Do takiej ochrony wracać nie chcą. Uporządkowanie spraw natomiast – takim powrotom będzie sprzyjać.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski