Publiczne płacenie za prywatne leczenie – i dlaczego to się nie uda
Tagi: | Czesław Hoc, Marek Gróbarczyk, Jerzy Szafranowicz, szpital, szpitale, NFZ, Narodowy Fundusz Zdrowia |
Jedną z wyborczych propozycji Trzeciej Drogi była zapowiedź płacenia przez Narodowy Fundusz Zdrowia za koszty konsultacji u lekarzy specjalistów z sektora prywatnego w przypadku oczekiwania na wizyty w systemie publicznym powyżej 60 dni. Pytają o nią posłowie Prawa i Sprawiedliwości – odpowiada wiceminister zdrowia, wyliczając powody, dlaczego to rozwiązanie nie jest dobre.
Chodzi o Czesława Hoca i Marka Gróbarczyka – i zapytanie 680.
– Czy w sytuacji, kiedy nie ma żadnych konkretnych działań, zamierzacie przeprosić swoich wyborców i wszystkich pacjentów? – pytają posłowie opozycji.
Odpowiada wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz.
– Propozycja jest zmianą systemową i wymaga przeprowadzenia kompleksowej analizy zarówno w zakresie korzyści, jak i ryzyk, które się z nią wiążą – wyjaśnia wiceminister Szafranowicz.
– Pracownicy Ministerstwa Zdrowia zajmują się tym, sprawdzając, czy rozwiązanie to nie spowoduje generowania nadmiernego popytu na świadczenia w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej – informuje Szafranowicz, podając przykłady ryzyk:
- Średni rzeczywisty czas oczekiwania na wiele świadczeń z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej wynosi często więcej niż 60 dni – płacenie za te wszystkie świadczenia w sektorze prywatnym może stanowić istotne zagrożenie dla równowagi finansowej Narodowego Funduszu Zdrowia, co w konsekwencji może doprowadzić do ograniczenia dostępności w innych zakresach ochrony zdrowia, na przykład w leczeniu szpitalnym, ze względu na konieczność ograniczenia pieniędzy w tej części systemu.
- Istnieje ryzyko, że świadczeniodawcy, którzy udzielają świadczeń opieki zdrowotnej zarówno jako podmioty mające umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, jak i na zasadach komercyjnych, mogą sztucznie wydłużać czas oczekiwania na świadczenia opieki zdrowotnej finansowane ze środków publicznych i dzięki temu zwiększać popyt na świadczenia udzielane przez nie komercyjnie.
- Pacjenci ze względu na możliwość uzyskania finansowania ze środków publicznych porad w prywatnym sektorze mogą zgłaszać większe zapotrzebowanie na świadczenia – nawet w przypadkach niezasadnych.
- Wysokość opłat za prywatne porady może się zwiększyć ze względu na większy popyt na te świadczenia.
Szafranowicz informuje, że urzędnicy z resortu pracują nad innymi rozwiązaniami mającymi ograniczyć nadmierne korzystanie z leczenia w AOS przez pacjentów z chorobami przewlekłymi, których stan zdrowia jest stabilny. To:
- nadciśnienie tętnicze,
- cukrzyca,
- niedoczynność tarczycy,
- alergie skórne lub pokarmowe,
- przewlekła obturacyjna choroba płuc,
- astma oskrzelowa.
Szafranowicz przyznaje, że powyższe leczenie jest obowiązkiem lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, a nie specjalistów z AOS.
Z danych Narodowego Fundusz Zdrowia wynika, że w 2023 r. 6,4 mln pacjentów chorujących na wymienione choroby korzystało z porad lekarza specjalisty od czterech do dziesięciu razy w roku – zwykle prosząc o recepty na kontynuację kuracji. To zbyt często.
– A to w powiązaniu z nielimitowaniem świadczeń opieki zdrowotnej w AOS prowadzi do nieefektywnego wykorzystywania lekarzy specjalistów i ograniczenia dostępności do leczenia dla pacjentów pierwszorazowych oraz wydłużania czasu oczekiwania na poradę.
– Dlatego podejmowane przez resort działania mają na celu przygotowanie odpowiednich mechanizmów finansowych zachęcających do przyjmowania pacjentów pierwszorazowych i kierowania stabilnych pacjentów kontynuujących leczenie pod opiekę lekarza podstawowej opieki zdrowotnej – wyjaśnia wiceszef resortu.
Mowa o wprowadzeniu stawek degresywnych w wybranych przewlekłych jednostkach chorobowych w odniesieniu do kolejnych porad udzielanych temu samemu pacjentowi.
– Rozwiązanie to wiąże się z upowszechnianiem rozwiązań opieki koordynowanej w podstawowej opiece zdrowotnej. Według stanu na koniec 2023 r. z tej formy opieki korzystało 39 proc. populacji objętej opieką z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej. Liczba ta stale zwiększa się – wylicza.
– Kontynujemy prace, by zwiększyć zakresy istniejących świadczeń o dodatkowe diagnozowanie i leczenie kolejnych schorzeń – informuje.
Odpowiedź na zapytanie poniżej.
Przeczytaj także: „Co z obietnicą Donalda Tuska?”.