Radni Skierniewic dokonali sądu nad swoją ochroną zdrowia

Udostępnij:
Przypadki śmierci w skierniewickim szpitalu w ostatnich miesiącach elektryzowały opinię publiczną w całym kraju. Radni powiatu i miasta na połączonej sesji próbowali rozliczyć swoją ochronę zdrowia.
-Czy 2,5-letnia Dominika musiała umrzeć? Dlaczego karetka pogotowia, aby przewieźć 89-letnią pacjentkę z oddziału na oddział skierniewickiego szpitala musiała jechać aż z Łodzi?Czy to normalne, że 60-letni mieszkaniec Skierniewic umarł na zawał na progu skierniewickiego szpitala, bo nikt z obsługi nie chciał mu pomóc? Odpowiedzi na te pytania chcieli usłyszeć uczestnicy połączonych sesji rad miasta i powiatu skierniewickiego - pisze portal skierniewickie.pl .

Na sesję zaproposzono posłów, przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Pogotowia Ratunkowego, czyli osoby decydujące o sposobie działania i finansowaniu skierniewickiego szpitala. Skierniewiccy radni zaprosili na sesję nawet ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, bo uważają, że pozbawienie stanowiska dyrektora szpitala Grażynę Krulik było zachowaniem nieeleganckim, a przede wszystkim nieskutecznym. Za śmierć 89-letniej pacjentki odpowiada system, a pani dyrektor nie naruszyła procedur.

- Potrzebny był jednak kozioł ofiarny i natychmiast została nim dyrektor Krulik. Dla mnie to kuriozum, że zwycięzca reality show (Bartosz Arłukowicz - przyp. red.) bierze sobie za doradcę od zdrowia specjalistę od pijaru (Jurek Owsiak - przyp. red.) i decydują o zdrowiu podważając trzydziestoletni dorobek pracy Grażyny Krulik w skierniewickim szpitalu - grzmiał kilka tygodni temu prezydent Skierniewic Leszek Trębski. Na środowej debacie zabrakło jednak i ministra Arłukowicza, i samego Leszka Trębskiego.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.