Radziwiłł pod lupą, czyli ocenili pierwszy rok pracy ministra
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 16.11.2016
Źródło: Krystian Lurka
Tagi: | Konstanty Radziwiłł, Krzysztof Bukiel, Jerzy Gryglewicz, Maciej Hamankiewicz, Bartosz Arłukowicz, Zenon Wasilewski, Zofia Małas, Joanna Matecka, eksperci, analiza |
Konstanty Radziwiłł podsumował osiągnięcia w pierwszym roku pracy resortu pod swoim kierownictwem. Jak stwierdził, to program bezpłatnych leków dla osób starszych, zatrzymanie komercjalizacji i zapewnienie powszechnego dostępu do POZ. Czy rzeczywiście minione dwanaście miesięcy powinien oceniać dobrze? Zapytaliśmy ekspertów.
"Menedżer Zdrowia" poprosił specjalistów o ocenę osiągnięć Konstantego Radziwiłła. Mamy opinie Krzysztofa Bukiela, Jerzego Gryglewicza, Macieja Hamankiewicza, Bartosza Arłukowicza, Zenona Wasilewskiego, Zofii Małas i Joanny Mateckiej.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- W życiu w ogóle, a w pracy ministra szczególnie, nie chodzi o to, aby zrobić dużo, ale aby zrobić rzeczy właściwe. Generalnie lepiej jest wprowadzać jak najmniejsze zmiany, które przyniosłyby jednak jak największe pozytywne efekty. Działania ministra zdrowia w ostatnim roku są – w większej części - zaprzeczeniem tej zasady.
"Projekt 75+", czyli bezpłatne leki dla seniorów jest – w mojej ocenie – zagrywką propagandową i świadczy – pośrednio – o bardzo płytkim spojrzeniu na problem. Sądzę, że jest to decyzja liderów PiS, a nie samego ministra. Niewiele, jeżeli w ogóle, poprawi to sytuację chorych, a może spowodować: marnotrawstwo leków i upowszechnienie postaw roszczeniowych. Podejrzewam, że głównym beneficjentem będą firmy farmaceutyczne i te, które produkują paramedyki, bo ich sprzedaż (dla seniorów) prawdopodobnie jeszcze bardziej wzrośnie. Niewątpliwie jednak program stanowi dobry temat do pochwalenia się przez polityków partii rządzącej - przy różnych okazjach – jak bardzo dbają o obywateli. I większość obywateli „łyknie” tę propagandę.
Dekomercjalizacja szpitali to działanie, które można skomentować pamiętnym stwierdzeniem Lecha Wałęsy „stłucz pan termometr, a nie będziesz miał gorączki”. Rząd PiS likwidując zasadę, że szpital musi się zbilansować zlikwidował swoisty wskaźnik adekwatności wyceny refundowanych świadczeń zdrowotnych do kosztów tych świadczeń. Pośrednio był to też wskaźnik niedostateczności publicznych nakładów na ochronę zdrowia w stosunku do zakresu świadczeń gwarantowanych. Zadłużanie się szpitali było sygnałem alarmowym, że nakłady są za niskie. Oczywiście dekomercjalizacja szpitali idzie w parze z proponowaną zmianą finansowania szpitali w postaci ich budżetowania. To zdecydowany krok w tył.
Przypomnę, że w roku 1999 niemal wszystkie siły polityczne łącznie z postkomunistami, wszystkie środowiska medyczne i ogromna większość społeczeństwa były za odejściem od budżetowej służby zdrowia ze względu na jej wady: niską efektywność, korupcjogenność, brak powiązania wynagrodzeń (szpitali i personelu medycznego) z faktycznie wykonaną pracą i jej jakością, niski poziom usług, upolitycznienie zarządzania placówkami medycznymi, rejonizacja leczenia. Trudno przypuścić, żeby obecny minister zdrowia i jego koledzy z ministerstwa tego nie pamiętali. Niemal wszyscy oni brali bezpośredni udział w zamianie tamtego systemu w system kas chorych. Decyzja o powrocie do budżetowej ochrony zdrowia jest niewątpliwie decyzją osobistą prezesa PiS, który zawsze miał taki pogląd na organizację służby zdrowia i teraz najwyraźniej uznał, że jest czas aby swoją wizję zrealizować, a nikt z jego otoczenia nie ma śmiałości powiedzieć mu, że skutki – przede wszystkim dla chorych - będą złe.
Sieć szpitali, która ma być wprowadzona i system IOWISZ - to nowe opakowanie dla starego produktu pod postacią państwowej, budżetowej służby zdrowia.
Zapowiedź zmiany finansowania AOS z finansowania przez NFZ na finansowanie przez POZ (w postaci tzw. budżetu powierzonego) oraz przez szpitale (w ramach świadczeń „kompleksowych” finansowanych przez NFZ) – oceniam jako przerzucenie obowiązku limitowania dostępu do lekarzy AOS z NFZ na szpitale i lekarzy POZ. Jest to zmiana wygodna z punktu widzenia państwa, bo ukrywa limitowanie, a ewentualne niezadowolenie pacjentów ze złego dostępu do specjalistów przekierowuje z NFZ (z państwa) na lekarzy. Poza wszystkim zmiana ta nakłada na lekarzy POZ dodatkowe obowiązki o charakterze administracyjno- księgowym. Niewątpliwie dostęp do lekarzy AOS, finansowanych ze środków publicznych ulegnie pogorszeniu i nie zmieni tego fakt, że kolejki mogą zniknąć ( limitowaniu podlegać będzie bowiem nie podaż tych świadczeń jak obecnie ale popyt na nie czyli będzie coś w rodzaju „kartek na leczenie w AOS”, rozdawanych przez lekarzy POZ).
Powszechny dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej i zapowiedź obywatelskiego (a nie ubezpieczeniowego) uprawnienia do świadczeń publicznej ochrony zdrowia oceniam jako rzecz dobrą, stanowiącą odkłamanie dotychczasowego stanu. Ubezpieczeniowy sposób finansowania ochrony zdrowia w Polsce nie został nigdy wprowadzony. Tzw. składka na NFZ (wcześniej na kasy chorych) była de facto podatkiem, z tą różnicą od tradycyjnych podatków, że bardzo niesprawiedliwie określonym: jedni płacili ryczałt, inni procent od dochodów, jeszcze inni nie płacili wcale, a pieniądze na ich leczenie pochodziły z budżetu. Alternatywą dla obywatelskiego uprawnienia do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych byłoby bezwzględne przestrzeganie zasady, że składka dla każdego obywatela określana jest na takich samych zasadach, a kto jej nie płaci – ponosi pełną odpłatność za swoje leczenie. Obawiam się, że jest to rozwiązanie nie do przyjęcia w obecnej Polsce, niezależnie kto tworzyłby rząd. Oczywiście trzeba podkreślić, że budżetowe (tzn z podatków powszechnych) finansowanie ochrony zdrowia nie jest tożsame, ani nie musi występować z budżetowym finansowaniem placówek ochrony zdrowia. Może być budżetowe źródło pieniędzy i rynkowa ich alokacja. (Na tej zasadzie opiera się proponowana przed laty przez OZZL koncepcja bonu zdrowotnego).
Za pozytywne uważam też przywrócenie stażu podyplomowego dla absolwentów medycyny i zwiększenie liczby przyjęć na studia lekarskie.
Robiąc wiele rzeczy niepotrzebnych minister zdrowia i rząd nie robią tego, co potrzeba. Nie przewiduje się zwiększenia nakładów na publiczną ochronę zdrowia do końca tej kadencji parlamentu (wzrost ma być symboliczny, a zapowiedzi obejmujące lata późniejsze trudno traktować teraz jako wiarygodne) o zakończeniu. Rząd nie przewiduje wzrostu płac w ochronie zdrowia. Ministerialny projekt ustawy o płacach minimalnych praktycznie zamraża obecny stan. Jako ciekawostkę można podać fakt, że w odniesieniu do lekarzy specjalistów propozycje ministra i rządu są gorsze niż płace ustalone w roku 1958 przez komunistów.
Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Ocena pierwszego roku działalności ministra jest bardzo trudna, gdyż w tym roku nie zostały zrealizowane tak naprawdę kluczowe zapowiadane zmiany systemowe.
Bezpłatne leki dla seniorów to projekt z którego skorzystało 1,1 mln osób populacji obywateli jest niewątpliwie sukcesem Ministerstwa Zdrowia nie tylko propagandowym, ale także koncepcyjnym i organizacyjnym zwłaszcza że środki z budżetu państwa przyznane na realizację tego projektu stanowiły zaledwie 20- 25 procent środków wymaganych na objecie pełnym sfinansowaniem wszystkich leków refundowanych dla pacjentów powyżej 75 roku życia. Niewielka krytyka ze strony pacjentów, lekarzy, farmaceutów, stowarzyszeń producentów leków innowacyjnych i generycznych jest tylko potwierdzeniem sukcesu.
Zahamowanie dekomercjalizacji i prywatyzacji szpitali jest sukcesem wyłącznie propagandowym, gdyż tak naprawdę w Polsce nie sprywatyzowano żadnego dużego i średniego szpitala i zagrożenie powszechną prywatyzacją szpitali było wyolbrzymione.
Na pewno opublikowanie map potrzeb zdrowotnych i zawartych w nich rekomendacjach oraz ustawy o sieci szpitali jest bardzo odważną decyzją ministra, tylko czy brak debaty publicznej i akceptacji społecznej na temat planowanej optymalizacji liczby szpitali, oddziałów szpitalnych czy liczby łóżek nie spowoduje, że minister zdrowia będzie musiał się wycofać z wielu racjonalnych decyzji.
Porażką ministra jest projekt zmian w podstawowej opiece zdrowotnej w którym od 1 lipca 2017 roku planowano finansowanie porad lekarzy specjalistów ze środków przeznaczonych na poz w ramach tzw. budżetu powierzonego. Powszechna krytyka tego projektu przez pacjentów, lekarzy specjalistów a ostatnio nawet przez lekarzy rodzinnych praktycznie wykluczają możliwość obecnie realizacji tego projektu.
Zupełnie niezrozumiały jest natomiast brak projektu ustawy likwidującej NFZ i wprowadzającej system finansowania świadczeń z budżetu państwa. Brak nawet założeń do projektu tej ustawy stwarza ogromny niepokój co do przyszłości ochrony zdrowia w Polsce .
Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej:
- Na wstępie podsumowania należy podkreślić, ze minister Radziwiłł w odróżnieniu od bardzo wielu swoich poprzedników wykazał się duża odwaga w zaproponowaniu zupełnie nowych rozwiązań organizacyjnych służby zdrowia. Nie zamierzał naprawiać rozregulowanego systemu i uznał, ze jedynym rozwiązaniem było dokonanie resetu. Samo przestawienie założeń do projektów i powołanie bardzo wielu różnych zespołów eksperckich budziło wielkie kontrowersje. Każde reformowanie ochrony zdrowia wymaga cierpliwości i czasu, stąd nie oczekiwałem ostatecznych rozwiązań wprowadzonych w ciągu jednego roku.
Dobrze sie stało, że minister Radziwiłł energicznie podjął się - postulowanego od wielu już lat przez samorząd lekarski - poprawienia systemu kształcenia lekarzy. Na najwyższe uznanie zasługuje fakt przywrócenia stażu podyplomowego. Przy tej okazji powstała rozbieżność stanowiska pana ministra z opinią samorządu lekarskiego, Rzecznika Praw Obywatelskich i Prokuratora Generalnego, którzy są podobnego zdania jakie znalazło się w wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie jawności pytań z testów już odbytych. W tej kwestii pan minister zaproponował kompromis, z którego wynikało, że pytania te będą publikowane po pięciu latach od egzaminu. Na to zgody samorządu nie ma i będziemy wszelkimi sposobami walczyć o pełna realizacje wyroku TK.
Wartym podkreślenia jest wprowadzenie ułatwień w dostępie do farmakoterapii pacjentom w szczególności tym najuboższym, czyli seniorom. Wiemy jak wielu z nich nie było stać na podstawowa nawet terapie. Nadal jednak czekamy na kompleksowa nowelizacje ustawy refundacyjnej, bo wprowadzenie leków „75+” nie obyło się bez zobowiązania lekarzy do czynności biurokratycznych. Liczymy na to ze obowiązek jakiegokolwiek taryfikowania leków zostanie nareszcie z lekarzy zdjęty.
Nie udało się ministrowi powstrzymać wzrastającej liczbowo i kosztowo sprzedaży leków OTC. Nadal mamy najniższe w Europie dopłaty publicznych środków do leków refundowanych. Bez zdecydowanego działania w tej sprawie nie będzie można mówić o sukcesie w zakresie farmakoterapii.
Dobra decyzja ministra było zlikwidowanie eWUS-ia, który tak naprawdę stwarzał liczne problemy, był kosztowny i do niczego nie służył.
Zapowiedź utworzenia sieci szpitali i przedstawione wstępne założenia wywołały bardzo duży niepokój wielu podmiotów. Trzeba podkreślić, że także w tym przypadku, konieczna jest odwaga, żeby realizować cos, co zapowiadane było od dziesięcioleci. Niepokoje rodzą sie z wielu stron. Być może w najbliższych latach możliwy jest brak finansowania świadczeń w podmiotach prywatnych ze środków publicznych. W ostatnich kilkudziesięciu latach zainwestowano w te podmioty sporo środków finansowych. W stosunku do bazy lecznictwa publicznego wydają sie być wręcz luksusowe. Leczenie tylko i wyłącznie z innych środków niż pochodzące ze składek społecznych raczej sie nie uda, bo w Polsce chory człowiek to automatycznie człowiek ubogi. Niewielu stać na pokrycie tych środków z własnej kieszeni.
Niepokoje istnieją też wśród wielu publicznych placówek, bo nikt nie wie kto ma szanse na dalsze funkcjonowanie, a kto nie. Niewątpliwie znaczący procent lecznictwa stacjonarnego zniknie z horyzontu. Jeśli sieć miałaby służyć temu, by z zamykanych szpitali personel masowo przechodził, do tych które pozostaną godząc sie na niegodziwe warunki finansowe to byłoby niedobrze.
Wielka porażka ministra okazało sie nieumiejętne podejście so określenia minimalnego wynagrodzenia białego personelu. Przyjęcie proponowanego przez samorząd minimalnego wynagrodzenia pewnie uporządkowałoby system wynagrodzeń. Propozycje ministra w tym zakresie wprowadziły jedynie jeszcze większy chaos i protesty wszystkich środowisk.
Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia i były minister zdrowia, poseł Platformy Obywatelskiej:
- Miniony rok w służbie zdrowia nie był dobrym okresem dla pacjentów. Minister Radziwiłł podjął kilka decyzji, które z pewnością nie poprawiły losu pacjentów. Za skandaliczny krok należy uznać zakończenie rządowego programu refundacji in vitro, z którego do tej pory urodziło się ponad sześć tysięcy dzieci. Pary, które zmagają się z problemem niepłodności są w tej chwili pozbawione wsparcia finansowego, które w wielu przypadkach stawało na drodze do posiadania dzieci. Jeszcze nie tak dawno próbowano również zaostrzyć ustawę dotyczącą in vitro. Ponadto próbowano zaostrzyć prawo aborcyjne, a kilka dni temu minister Radziwiłł potwierdził, że już wkrótce dostęp do tzw. antykoncepcji awaryjnej zostanie ograniczony.
Drugą skandaliczną decyzją była likwidacja bezlimitowego finansowania świadczeń onkologicznych w ramach tzw. pakietu onkologicznego. Próbowano zlikwidować także konsylia lekarskie, które dla osób zmagających się z chorobą nowotworową były kluczowe. Chorzy nie mają czasu pukać od drzwi do drzwi w poszukiwaniu pomocy. Konsylia lekarskie gwarantowały im, że otrzymają kompleksową opiekę w jednej placówce. Na szczęście pod naciskiem samych pacjentów minister zdrowia wycofał się z pomysłu likwidacji konsyliów lekarskich.
Jeśli chodzi o podstawową opiekę zdrowotną, to zmiany, które wprowadzono z pewnością nie miały na celu poprawy sytuacji pacjentów. Likwidacja motywacyjnego systemu finansowania lekarzy POZ, a także likwidacja wskaźników wykrywalności nowotworów w POZ, były ukłonami w stronę środowiska lekarskiego, a to przecież pacjent zawsze musi być na pierwszym miejscu.
Minister Radziwiłł chwali się dekomercjalizacją szpitali, ale zapomina wspominać o przerzuceniu finansowania na samorządy bez zapewnienia odpowiednich środków finansowych z budżetu państwa. Jako wielki sukces stara się przedstawić program tzw. darmowych leków dla seniorów. W kampanii wyborczej wielokrotnie słyszeliśmy, że wszystkie leki będą darmowe, a jaka jest rzeczywistość? Nie wszystkie leki, nie dla wszystkich seniorów, nie od wszystkich lekarzy i tylko w określonych wskazaniach. Nie można, więc tego traktować w kategoriach realizacji obietnicy wyborczej.
Wiele kontrowersji wzbudzają także plany reform zapowiedziane przez aktualne kierownictwo resortu zdrowia. Mamy do czynienia ze swoistym dwugłosem w kwestii likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia. Z jednej strony minister Radziwiłł mówi o likwidacji do stycznia 2018 r., a z drugiej obecny prezes NFZ twierdzi, że taki plan nie ma prawa się udać.
Brakuje również konkretów w planowanym stworzeniu sieci szpitali. Wiele osób zarządzających jednostkami ochrony zdrowia obawia się, że do takiej sieci nie wejdzie. Będzie to jednoznaczne z koniecznością likwidacji takich placówek. Już teraz można dostrzec sygnały, że bardzo dużo szpitali o renomowanej marce nie znajdzie się w sieci. Co stanie się z pacjentami w sytuacji, kiedy dojdzie do zamknięcia np. szpitala? Na to pytanie także odpowiedzi brak.
Nie można również zapominać o braku podwyżek dla lekarzy rezydentów, mimo wielokrotnych obietnic składanych w latach poprzednich przez Konstantego Radziwiłła. Próbowano również zablokować powstanie samorządu fizjoterapeutów. Zlikwidowano darmową infolinię dla pacjentów, działającą w Ministerstwie Zdrowia, dzięki której Polacy mogli czerpać wiedzę o tańszych zamiennikach leków. Wiele kontrowersji wzbudzała także osoba wiceministra Krzysztofa Łandy.
To wszystko wpłynęło na negatywny obraz służby zdrowia w ciągu ostatniego roku. I nie pomogą tu piękne słowa wypowiadane przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, mające przekonać Polaków, że w służbie zdrowia dzieje się świetnie. W ciągu roku pacjenci zostali pozbawieni wielu elementów, które skutecznie pomagały im powracać do zdrowia. Zawsze powtarzałem, że minister zdrowia musi być przedstawicielem pacjentów w środowisku lekarskim. Mam wrażenie, że przez ostatnie 12 miesięcy było inaczej.
Zenon Wasilewski, ekspert do spraw prawa medycznego i członek BCC:
- W punktach ocenię pierwszy rok pracy Ministerstwa Zdrowia kierowanego przez Konstantego Radziwiłła.
Sieć szpitali oceniam na "minus". Nie kwestionuję idei tworzenia sieci szpitali. Zwracam jedynie uwagę na konieczność doprecyzowania przepisów gwarantujących równe kryteria udziału w niej świadczeniodawców szpitalnych obecnych na polskim rynku ochrony zdrowia bez względu na formę własności. Propozycje przedstawione przez Ministerstwo Zdrowia w projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych dotyczące sieci szpitali ograniczają ekonomiczne prawa równości świadczeniodawców niepublicznych.
Dekomercjalizacja szpitali na "minus". Minister wielokrotnie wskazywał na konieczność zatrzymania komercjalizacji i prywatyzacji szpitali. To przede wszystkim zniechęca inwestorów prywatnych. Trzeba to rozpatrywać łącznie z pomysłem wprowadzenia sieci szpitali.
Ustawa o POZ na "plus". Jest to ważny projekt systemowy. Uregulowania funkcjonowania POZ w jednej ustawie w miejsce dotychczasowych regulacji zawartych w kilku aktach prawnych o zróżnicowanej randze . Rozważenia wymaga powołanie bez dodatkowych kosztów administracyjno – biurowych pełnomocnika rządu ds. koordynowanej POZ przypisując ten zakres czynności jednemu z obecnych sekretarzy/podsekretarzy stanu w Ministerstwie Zdrowia
IOWISZ na "plus". IOWISZ to niezwykle ważny instrument gwarantujący właściwe kierowanie środków inwestycyjnych także unijnych w rozwój infrastruktury w służbie zdrowia. Zarówno podstawa tworzenia, jak i zasady funkcjonowania tego systemu zasługują na akceptację. To ważny instrument w ocenie zasadności wykorzystania i rozliczania nie tylko środków unijnych.
"Projekt 75+" na "plus". Był to jeden z najbardziej oczekiwanych działań resortu. Szeroko komentowany i krytykowany. Oceniam go pozytywnie, ale kryterium nie powinien być wiek, a sytuacja ekonomiczna emeryta. Stosowane kryteria uwzględniają leki na dość powszechne choroby przewlekłe w tej kategorii wiekowej . Konieczne jest stałe zwiększanie budżetu na ten cel w kolejnych latach jak też modyfikację ustawy uwzględniających nie tylko kryteria wiekowe ale przede wszystkim ekonomiczne (bo one stanowią główną barierą w dostępie do leków).
Zofia Małas, prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych:
- To był trudny rok. Środowisko pielęgniarek i położnych oczekiwało większego zrozumienia i rzeczywistego dialogu. Absolutnym zaskoczeniem była dla nas zapowiedź resortu powrotu do średnich szkół branżowych dla pielęgniarek. NRPiP, wspólnie z PTP i OZZPiP, stanowczo się sprzeciwiły temu pomysłowi. Mamy nadzieję, że po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw zapadnie decyzja, żeby nie psuć tego co dobre, czyli obecnego systemu kształcenia pielęgniarek i położnych. Mamy zapewnienie pana wiceministra Tombarkiewicza, że Ministerstwo Zdrowia nie podejmie wiążących decyzji bez dokładnej analizy, na co – jak nas poinformował – resort potrzebuje około dwóch miesięcy.
Dużym wstrząsem dla nas była reakcja ministra Radziwiłła na strajk w CZD, gdzie pielęgniarki stanęły w obronie interesów małych pacjentów domagając się zwiększenia obsad. Sprowadzenie tego dramatycznego konfliktu do kwestii płacowych i próby przekonania opinii publicznej, że chodzi wyłącznie o podwyżki było ze strony pana ministra bardzo krzywdzące i wzbudziło niepotrzebną nieufność w środowisku do obecnego kierownictwa resortu.
Doceniamy to, że obecna ekipa wywiązuje się ze zobowiązań porozumienia, które podpisał minister Marian Zembala, czyli podwyżek cztery razy 400 złotych. Tu współpraca, polegająca także na wyjaśnianiu kwestii pominiętych w porozumieniu grup, układa się dobrze.
Zauważamy też postęp w negocjacjach dotyczących rozporządzeń koszykowych, choć nie ukrywam, że przystępowaliśmy do nich z nadzieją na szybsze ich zakończenie. Mam nadzieję, że zapowiedź pani premier Szydło, iż następny rok będzie czasem, w którym jej rząd skupi się na sprawach służby zdrowia i edukacji zaowocuje rychłym wejściem w życie wypracowanych już rozporządzeń. Duże nadzieje wiążemy też z projektem „staż –pierwsza praca”, który jako samorząd zawodowy rekomendujemy zarówno Ministerstwu Zdrowia, jak i Ministerstwu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Liczymy też, że doświadczenia mijającego roku skłonią resort zdrowia i samego ministra Radziwiłła do uważniejszego wsłuchania się w nasze propozycje i rekomendacje oraz podjęcia decyzji, na które od dawna czekamy: stworzenia miejsc pracy dla absolwentów, określenia bezpiecznych dla pacjentów a nie minimalnych obsad na oddziałach szpitalnych, utrzymanie samodzielności zawodowej pielęgniarek i położnych w POZ i opiece długoterminowej, zwiększenia nakładów na poprawę warunków pracy i płacy pielęgniarek i położnych, żeby pozostały w zawodzie. Okazuje się bowiem, że polskie pielęgniarki i położne emigrują nie tyle z kraju, ile z zawodu. Bez atrakcyjnej, a przy tym dającej perspektywę oferty ze strony rządu ten odpływ wykwalifikowanej kadry pielęgniarskiej i położniczej nadal będzie trwał.
Joanna Matecka, wiceprzewodnicząca Porozumienia Rezydentów:
- Lekarze rezydenci zrzeszeni w Porozumieniu Rezydentów i Porozumieniu Zawodów Medycznych nie mogą wystawić pozytywnej oceny panu ministrowi Konstantemu Radziwiłłowi po pierwszym roku pracy. Swoją postawą i czynami niestety udowadnia, że nie jest ministrem "dobrej zmiany". Zachowaniem potwierdza regułę, że merytoryka nie jest i nigdy nie była najważniejszym czynnikiem kształtującym zmiany w ochronie zdrowia.
Zdając sobie sprawę z tragicznej demografii Polski oraz dołujących trendów emigracyjnych polskich medyków, od roku wciąż odkłada problem dramatycznie niskich nakładów na opiekę zdrowotną na dalszy plan. Zaniedbując pracowników ochrony zdrowia, próbuje łatać dziury w systemie, który systematycznie chyli się ku upadkowi od wielu lat. Czy uda mu się odbić od dna? Szczerze wątpimy. Będziemy dalej eskalować nasze działania. Środowisko medyczne osiąga już wyżyny frustracji.
Przeczytaj także: "Roczek Prawa i Sprawiedliwości w ochronie zdrowia", "Wszyscy na jednego" i "Minister Radziwiłł do tablicy".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- W życiu w ogóle, a w pracy ministra szczególnie, nie chodzi o to, aby zrobić dużo, ale aby zrobić rzeczy właściwe. Generalnie lepiej jest wprowadzać jak najmniejsze zmiany, które przyniosłyby jednak jak największe pozytywne efekty. Działania ministra zdrowia w ostatnim roku są – w większej części - zaprzeczeniem tej zasady.
"Projekt 75+", czyli bezpłatne leki dla seniorów jest – w mojej ocenie – zagrywką propagandową i świadczy – pośrednio – o bardzo płytkim spojrzeniu na problem. Sądzę, że jest to decyzja liderów PiS, a nie samego ministra. Niewiele, jeżeli w ogóle, poprawi to sytuację chorych, a może spowodować: marnotrawstwo leków i upowszechnienie postaw roszczeniowych. Podejrzewam, że głównym beneficjentem będą firmy farmaceutyczne i te, które produkują paramedyki, bo ich sprzedaż (dla seniorów) prawdopodobnie jeszcze bardziej wzrośnie. Niewątpliwie jednak program stanowi dobry temat do pochwalenia się przez polityków partii rządzącej - przy różnych okazjach – jak bardzo dbają o obywateli. I większość obywateli „łyknie” tę propagandę.
Dekomercjalizacja szpitali to działanie, które można skomentować pamiętnym stwierdzeniem Lecha Wałęsy „stłucz pan termometr, a nie będziesz miał gorączki”. Rząd PiS likwidując zasadę, że szpital musi się zbilansować zlikwidował swoisty wskaźnik adekwatności wyceny refundowanych świadczeń zdrowotnych do kosztów tych świadczeń. Pośrednio był to też wskaźnik niedostateczności publicznych nakładów na ochronę zdrowia w stosunku do zakresu świadczeń gwarantowanych. Zadłużanie się szpitali było sygnałem alarmowym, że nakłady są za niskie. Oczywiście dekomercjalizacja szpitali idzie w parze z proponowaną zmianą finansowania szpitali w postaci ich budżetowania. To zdecydowany krok w tył.
Przypomnę, że w roku 1999 niemal wszystkie siły polityczne łącznie z postkomunistami, wszystkie środowiska medyczne i ogromna większość społeczeństwa były za odejściem od budżetowej służby zdrowia ze względu na jej wady: niską efektywność, korupcjogenność, brak powiązania wynagrodzeń (szpitali i personelu medycznego) z faktycznie wykonaną pracą i jej jakością, niski poziom usług, upolitycznienie zarządzania placówkami medycznymi, rejonizacja leczenia. Trudno przypuścić, żeby obecny minister zdrowia i jego koledzy z ministerstwa tego nie pamiętali. Niemal wszyscy oni brali bezpośredni udział w zamianie tamtego systemu w system kas chorych. Decyzja o powrocie do budżetowej ochrony zdrowia jest niewątpliwie decyzją osobistą prezesa PiS, który zawsze miał taki pogląd na organizację służby zdrowia i teraz najwyraźniej uznał, że jest czas aby swoją wizję zrealizować, a nikt z jego otoczenia nie ma śmiałości powiedzieć mu, że skutki – przede wszystkim dla chorych - będą złe.
Sieć szpitali, która ma być wprowadzona i system IOWISZ - to nowe opakowanie dla starego produktu pod postacią państwowej, budżetowej służby zdrowia.
Zapowiedź zmiany finansowania AOS z finansowania przez NFZ na finansowanie przez POZ (w postaci tzw. budżetu powierzonego) oraz przez szpitale (w ramach świadczeń „kompleksowych” finansowanych przez NFZ) – oceniam jako przerzucenie obowiązku limitowania dostępu do lekarzy AOS z NFZ na szpitale i lekarzy POZ. Jest to zmiana wygodna z punktu widzenia państwa, bo ukrywa limitowanie, a ewentualne niezadowolenie pacjentów ze złego dostępu do specjalistów przekierowuje z NFZ (z państwa) na lekarzy. Poza wszystkim zmiana ta nakłada na lekarzy POZ dodatkowe obowiązki o charakterze administracyjno- księgowym. Niewątpliwie dostęp do lekarzy AOS, finansowanych ze środków publicznych ulegnie pogorszeniu i nie zmieni tego fakt, że kolejki mogą zniknąć ( limitowaniu podlegać będzie bowiem nie podaż tych świadczeń jak obecnie ale popyt na nie czyli będzie coś w rodzaju „kartek na leczenie w AOS”, rozdawanych przez lekarzy POZ).
Powszechny dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej i zapowiedź obywatelskiego (a nie ubezpieczeniowego) uprawnienia do świadczeń publicznej ochrony zdrowia oceniam jako rzecz dobrą, stanowiącą odkłamanie dotychczasowego stanu. Ubezpieczeniowy sposób finansowania ochrony zdrowia w Polsce nie został nigdy wprowadzony. Tzw. składka na NFZ (wcześniej na kasy chorych) była de facto podatkiem, z tą różnicą od tradycyjnych podatków, że bardzo niesprawiedliwie określonym: jedni płacili ryczałt, inni procent od dochodów, jeszcze inni nie płacili wcale, a pieniądze na ich leczenie pochodziły z budżetu. Alternatywą dla obywatelskiego uprawnienia do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych byłoby bezwzględne przestrzeganie zasady, że składka dla każdego obywatela określana jest na takich samych zasadach, a kto jej nie płaci – ponosi pełną odpłatność za swoje leczenie. Obawiam się, że jest to rozwiązanie nie do przyjęcia w obecnej Polsce, niezależnie kto tworzyłby rząd. Oczywiście trzeba podkreślić, że budżetowe (tzn z podatków powszechnych) finansowanie ochrony zdrowia nie jest tożsame, ani nie musi występować z budżetowym finansowaniem placówek ochrony zdrowia. Może być budżetowe źródło pieniędzy i rynkowa ich alokacja. (Na tej zasadzie opiera się proponowana przed laty przez OZZL koncepcja bonu zdrowotnego).
Za pozytywne uważam też przywrócenie stażu podyplomowego dla absolwentów medycyny i zwiększenie liczby przyjęć na studia lekarskie.
Robiąc wiele rzeczy niepotrzebnych minister zdrowia i rząd nie robią tego, co potrzeba. Nie przewiduje się zwiększenia nakładów na publiczną ochronę zdrowia do końca tej kadencji parlamentu (wzrost ma być symboliczny, a zapowiedzi obejmujące lata późniejsze trudno traktować teraz jako wiarygodne) o zakończeniu. Rząd nie przewiduje wzrostu płac w ochronie zdrowia. Ministerialny projekt ustawy o płacach minimalnych praktycznie zamraża obecny stan. Jako ciekawostkę można podać fakt, że w odniesieniu do lekarzy specjalistów propozycje ministra i rządu są gorsze niż płace ustalone w roku 1958 przez komunistów.
Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Ocena pierwszego roku działalności ministra jest bardzo trudna, gdyż w tym roku nie zostały zrealizowane tak naprawdę kluczowe zapowiadane zmiany systemowe.
Bezpłatne leki dla seniorów to projekt z którego skorzystało 1,1 mln osób populacji obywateli jest niewątpliwie sukcesem Ministerstwa Zdrowia nie tylko propagandowym, ale także koncepcyjnym i organizacyjnym zwłaszcza że środki z budżetu państwa przyznane na realizację tego projektu stanowiły zaledwie 20- 25 procent środków wymaganych na objecie pełnym sfinansowaniem wszystkich leków refundowanych dla pacjentów powyżej 75 roku życia. Niewielka krytyka ze strony pacjentów, lekarzy, farmaceutów, stowarzyszeń producentów leków innowacyjnych i generycznych jest tylko potwierdzeniem sukcesu.
Zahamowanie dekomercjalizacji i prywatyzacji szpitali jest sukcesem wyłącznie propagandowym, gdyż tak naprawdę w Polsce nie sprywatyzowano żadnego dużego i średniego szpitala i zagrożenie powszechną prywatyzacją szpitali było wyolbrzymione.
Na pewno opublikowanie map potrzeb zdrowotnych i zawartych w nich rekomendacjach oraz ustawy o sieci szpitali jest bardzo odważną decyzją ministra, tylko czy brak debaty publicznej i akceptacji społecznej na temat planowanej optymalizacji liczby szpitali, oddziałów szpitalnych czy liczby łóżek nie spowoduje, że minister zdrowia będzie musiał się wycofać z wielu racjonalnych decyzji.
Porażką ministra jest projekt zmian w podstawowej opiece zdrowotnej w którym od 1 lipca 2017 roku planowano finansowanie porad lekarzy specjalistów ze środków przeznaczonych na poz w ramach tzw. budżetu powierzonego. Powszechna krytyka tego projektu przez pacjentów, lekarzy specjalistów a ostatnio nawet przez lekarzy rodzinnych praktycznie wykluczają możliwość obecnie realizacji tego projektu.
Zupełnie niezrozumiały jest natomiast brak projektu ustawy likwidującej NFZ i wprowadzającej system finansowania świadczeń z budżetu państwa. Brak nawet założeń do projektu tej ustawy stwarza ogromny niepokój co do przyszłości ochrony zdrowia w Polsce .
Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej:
- Na wstępie podsumowania należy podkreślić, ze minister Radziwiłł w odróżnieniu od bardzo wielu swoich poprzedników wykazał się duża odwaga w zaproponowaniu zupełnie nowych rozwiązań organizacyjnych służby zdrowia. Nie zamierzał naprawiać rozregulowanego systemu i uznał, ze jedynym rozwiązaniem było dokonanie resetu. Samo przestawienie założeń do projektów i powołanie bardzo wielu różnych zespołów eksperckich budziło wielkie kontrowersje. Każde reformowanie ochrony zdrowia wymaga cierpliwości i czasu, stąd nie oczekiwałem ostatecznych rozwiązań wprowadzonych w ciągu jednego roku.
Dobrze sie stało, że minister Radziwiłł energicznie podjął się - postulowanego od wielu już lat przez samorząd lekarski - poprawienia systemu kształcenia lekarzy. Na najwyższe uznanie zasługuje fakt przywrócenia stażu podyplomowego. Przy tej okazji powstała rozbieżność stanowiska pana ministra z opinią samorządu lekarskiego, Rzecznika Praw Obywatelskich i Prokuratora Generalnego, którzy są podobnego zdania jakie znalazło się w wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie jawności pytań z testów już odbytych. W tej kwestii pan minister zaproponował kompromis, z którego wynikało, że pytania te będą publikowane po pięciu latach od egzaminu. Na to zgody samorządu nie ma i będziemy wszelkimi sposobami walczyć o pełna realizacje wyroku TK.
Wartym podkreślenia jest wprowadzenie ułatwień w dostępie do farmakoterapii pacjentom w szczególności tym najuboższym, czyli seniorom. Wiemy jak wielu z nich nie było stać na podstawowa nawet terapie. Nadal jednak czekamy na kompleksowa nowelizacje ustawy refundacyjnej, bo wprowadzenie leków „75+” nie obyło się bez zobowiązania lekarzy do czynności biurokratycznych. Liczymy na to ze obowiązek jakiegokolwiek taryfikowania leków zostanie nareszcie z lekarzy zdjęty.
Nie udało się ministrowi powstrzymać wzrastającej liczbowo i kosztowo sprzedaży leków OTC. Nadal mamy najniższe w Europie dopłaty publicznych środków do leków refundowanych. Bez zdecydowanego działania w tej sprawie nie będzie można mówić o sukcesie w zakresie farmakoterapii.
Dobra decyzja ministra było zlikwidowanie eWUS-ia, który tak naprawdę stwarzał liczne problemy, był kosztowny i do niczego nie służył.
Zapowiedź utworzenia sieci szpitali i przedstawione wstępne założenia wywołały bardzo duży niepokój wielu podmiotów. Trzeba podkreślić, że także w tym przypadku, konieczna jest odwaga, żeby realizować cos, co zapowiadane było od dziesięcioleci. Niepokoje rodzą sie z wielu stron. Być może w najbliższych latach możliwy jest brak finansowania świadczeń w podmiotach prywatnych ze środków publicznych. W ostatnich kilkudziesięciu latach zainwestowano w te podmioty sporo środków finansowych. W stosunku do bazy lecznictwa publicznego wydają sie być wręcz luksusowe. Leczenie tylko i wyłącznie z innych środków niż pochodzące ze składek społecznych raczej sie nie uda, bo w Polsce chory człowiek to automatycznie człowiek ubogi. Niewielu stać na pokrycie tych środków z własnej kieszeni.
Niepokoje istnieją też wśród wielu publicznych placówek, bo nikt nie wie kto ma szanse na dalsze funkcjonowanie, a kto nie. Niewątpliwie znaczący procent lecznictwa stacjonarnego zniknie z horyzontu. Jeśli sieć miałaby służyć temu, by z zamykanych szpitali personel masowo przechodził, do tych które pozostaną godząc sie na niegodziwe warunki finansowe to byłoby niedobrze.
Wielka porażka ministra okazało sie nieumiejętne podejście so określenia minimalnego wynagrodzenia białego personelu. Przyjęcie proponowanego przez samorząd minimalnego wynagrodzenia pewnie uporządkowałoby system wynagrodzeń. Propozycje ministra w tym zakresie wprowadziły jedynie jeszcze większy chaos i protesty wszystkich środowisk.
Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia i były minister zdrowia, poseł Platformy Obywatelskiej:
- Miniony rok w służbie zdrowia nie był dobrym okresem dla pacjentów. Minister Radziwiłł podjął kilka decyzji, które z pewnością nie poprawiły losu pacjentów. Za skandaliczny krok należy uznać zakończenie rządowego programu refundacji in vitro, z którego do tej pory urodziło się ponad sześć tysięcy dzieci. Pary, które zmagają się z problemem niepłodności są w tej chwili pozbawione wsparcia finansowego, które w wielu przypadkach stawało na drodze do posiadania dzieci. Jeszcze nie tak dawno próbowano również zaostrzyć ustawę dotyczącą in vitro. Ponadto próbowano zaostrzyć prawo aborcyjne, a kilka dni temu minister Radziwiłł potwierdził, że już wkrótce dostęp do tzw. antykoncepcji awaryjnej zostanie ograniczony.
Drugą skandaliczną decyzją była likwidacja bezlimitowego finansowania świadczeń onkologicznych w ramach tzw. pakietu onkologicznego. Próbowano zlikwidować także konsylia lekarskie, które dla osób zmagających się z chorobą nowotworową były kluczowe. Chorzy nie mają czasu pukać od drzwi do drzwi w poszukiwaniu pomocy. Konsylia lekarskie gwarantowały im, że otrzymają kompleksową opiekę w jednej placówce. Na szczęście pod naciskiem samych pacjentów minister zdrowia wycofał się z pomysłu likwidacji konsyliów lekarskich.
Jeśli chodzi o podstawową opiekę zdrowotną, to zmiany, które wprowadzono z pewnością nie miały na celu poprawy sytuacji pacjentów. Likwidacja motywacyjnego systemu finansowania lekarzy POZ, a także likwidacja wskaźników wykrywalności nowotworów w POZ, były ukłonami w stronę środowiska lekarskiego, a to przecież pacjent zawsze musi być na pierwszym miejscu.
Minister Radziwiłł chwali się dekomercjalizacją szpitali, ale zapomina wspominać o przerzuceniu finansowania na samorządy bez zapewnienia odpowiednich środków finansowych z budżetu państwa. Jako wielki sukces stara się przedstawić program tzw. darmowych leków dla seniorów. W kampanii wyborczej wielokrotnie słyszeliśmy, że wszystkie leki będą darmowe, a jaka jest rzeczywistość? Nie wszystkie leki, nie dla wszystkich seniorów, nie od wszystkich lekarzy i tylko w określonych wskazaniach. Nie można, więc tego traktować w kategoriach realizacji obietnicy wyborczej.
Wiele kontrowersji wzbudzają także plany reform zapowiedziane przez aktualne kierownictwo resortu zdrowia. Mamy do czynienia ze swoistym dwugłosem w kwestii likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia. Z jednej strony minister Radziwiłł mówi o likwidacji do stycznia 2018 r., a z drugiej obecny prezes NFZ twierdzi, że taki plan nie ma prawa się udać.
Brakuje również konkretów w planowanym stworzeniu sieci szpitali. Wiele osób zarządzających jednostkami ochrony zdrowia obawia się, że do takiej sieci nie wejdzie. Będzie to jednoznaczne z koniecznością likwidacji takich placówek. Już teraz można dostrzec sygnały, że bardzo dużo szpitali o renomowanej marce nie znajdzie się w sieci. Co stanie się z pacjentami w sytuacji, kiedy dojdzie do zamknięcia np. szpitala? Na to pytanie także odpowiedzi brak.
Nie można również zapominać o braku podwyżek dla lekarzy rezydentów, mimo wielokrotnych obietnic składanych w latach poprzednich przez Konstantego Radziwiłła. Próbowano również zablokować powstanie samorządu fizjoterapeutów. Zlikwidowano darmową infolinię dla pacjentów, działającą w Ministerstwie Zdrowia, dzięki której Polacy mogli czerpać wiedzę o tańszych zamiennikach leków. Wiele kontrowersji wzbudzała także osoba wiceministra Krzysztofa Łandy.
To wszystko wpłynęło na negatywny obraz służby zdrowia w ciągu ostatniego roku. I nie pomogą tu piękne słowa wypowiadane przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, mające przekonać Polaków, że w służbie zdrowia dzieje się świetnie. W ciągu roku pacjenci zostali pozbawieni wielu elementów, które skutecznie pomagały im powracać do zdrowia. Zawsze powtarzałem, że minister zdrowia musi być przedstawicielem pacjentów w środowisku lekarskim. Mam wrażenie, że przez ostatnie 12 miesięcy było inaczej.
Zenon Wasilewski, ekspert do spraw prawa medycznego i członek BCC:
- W punktach ocenię pierwszy rok pracy Ministerstwa Zdrowia kierowanego przez Konstantego Radziwiłła.
Sieć szpitali oceniam na "minus". Nie kwestionuję idei tworzenia sieci szpitali. Zwracam jedynie uwagę na konieczność doprecyzowania przepisów gwarantujących równe kryteria udziału w niej świadczeniodawców szpitalnych obecnych na polskim rynku ochrony zdrowia bez względu na formę własności. Propozycje przedstawione przez Ministerstwo Zdrowia w projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych dotyczące sieci szpitali ograniczają ekonomiczne prawa równości świadczeniodawców niepublicznych.
Dekomercjalizacja szpitali na "minus". Minister wielokrotnie wskazywał na konieczność zatrzymania komercjalizacji i prywatyzacji szpitali. To przede wszystkim zniechęca inwestorów prywatnych. Trzeba to rozpatrywać łącznie z pomysłem wprowadzenia sieci szpitali.
Ustawa o POZ na "plus". Jest to ważny projekt systemowy. Uregulowania funkcjonowania POZ w jednej ustawie w miejsce dotychczasowych regulacji zawartych w kilku aktach prawnych o zróżnicowanej randze . Rozważenia wymaga powołanie bez dodatkowych kosztów administracyjno – biurowych pełnomocnika rządu ds. koordynowanej POZ przypisując ten zakres czynności jednemu z obecnych sekretarzy/podsekretarzy stanu w Ministerstwie Zdrowia
IOWISZ na "plus". IOWISZ to niezwykle ważny instrument gwarantujący właściwe kierowanie środków inwestycyjnych także unijnych w rozwój infrastruktury w służbie zdrowia. Zarówno podstawa tworzenia, jak i zasady funkcjonowania tego systemu zasługują na akceptację. To ważny instrument w ocenie zasadności wykorzystania i rozliczania nie tylko środków unijnych.
"Projekt 75+" na "plus". Był to jeden z najbardziej oczekiwanych działań resortu. Szeroko komentowany i krytykowany. Oceniam go pozytywnie, ale kryterium nie powinien być wiek, a sytuacja ekonomiczna emeryta. Stosowane kryteria uwzględniają leki na dość powszechne choroby przewlekłe w tej kategorii wiekowej . Konieczne jest stałe zwiększanie budżetu na ten cel w kolejnych latach jak też modyfikację ustawy uwzględniających nie tylko kryteria wiekowe ale przede wszystkim ekonomiczne (bo one stanowią główną barierą w dostępie do leków).
Zofia Małas, prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych:
- To był trudny rok. Środowisko pielęgniarek i położnych oczekiwało większego zrozumienia i rzeczywistego dialogu. Absolutnym zaskoczeniem była dla nas zapowiedź resortu powrotu do średnich szkół branżowych dla pielęgniarek. NRPiP, wspólnie z PTP i OZZPiP, stanowczo się sprzeciwiły temu pomysłowi. Mamy nadzieję, że po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw zapadnie decyzja, żeby nie psuć tego co dobre, czyli obecnego systemu kształcenia pielęgniarek i położnych. Mamy zapewnienie pana wiceministra Tombarkiewicza, że Ministerstwo Zdrowia nie podejmie wiążących decyzji bez dokładnej analizy, na co – jak nas poinformował – resort potrzebuje około dwóch miesięcy.
Dużym wstrząsem dla nas była reakcja ministra Radziwiłła na strajk w CZD, gdzie pielęgniarki stanęły w obronie interesów małych pacjentów domagając się zwiększenia obsad. Sprowadzenie tego dramatycznego konfliktu do kwestii płacowych i próby przekonania opinii publicznej, że chodzi wyłącznie o podwyżki było ze strony pana ministra bardzo krzywdzące i wzbudziło niepotrzebną nieufność w środowisku do obecnego kierownictwa resortu.
Doceniamy to, że obecna ekipa wywiązuje się ze zobowiązań porozumienia, które podpisał minister Marian Zembala, czyli podwyżek cztery razy 400 złotych. Tu współpraca, polegająca także na wyjaśnianiu kwestii pominiętych w porozumieniu grup, układa się dobrze.
Zauważamy też postęp w negocjacjach dotyczących rozporządzeń koszykowych, choć nie ukrywam, że przystępowaliśmy do nich z nadzieją na szybsze ich zakończenie. Mam nadzieję, że zapowiedź pani premier Szydło, iż następny rok będzie czasem, w którym jej rząd skupi się na sprawach służby zdrowia i edukacji zaowocuje rychłym wejściem w życie wypracowanych już rozporządzeń. Duże nadzieje wiążemy też z projektem „staż –pierwsza praca”, który jako samorząd zawodowy rekomendujemy zarówno Ministerstwu Zdrowia, jak i Ministerstwu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Liczymy też, że doświadczenia mijającego roku skłonią resort zdrowia i samego ministra Radziwiłła do uważniejszego wsłuchania się w nasze propozycje i rekomendacje oraz podjęcia decyzji, na które od dawna czekamy: stworzenia miejsc pracy dla absolwentów, określenia bezpiecznych dla pacjentów a nie minimalnych obsad na oddziałach szpitalnych, utrzymanie samodzielności zawodowej pielęgniarek i położnych w POZ i opiece długoterminowej, zwiększenia nakładów na poprawę warunków pracy i płacy pielęgniarek i położnych, żeby pozostały w zawodzie. Okazuje się bowiem, że polskie pielęgniarki i położne emigrują nie tyle z kraju, ile z zawodu. Bez atrakcyjnej, a przy tym dającej perspektywę oferty ze strony rządu ten odpływ wykwalifikowanej kadry pielęgniarskiej i położniczej nadal będzie trwał.
Joanna Matecka, wiceprzewodnicząca Porozumienia Rezydentów:
- Lekarze rezydenci zrzeszeni w Porozumieniu Rezydentów i Porozumieniu Zawodów Medycznych nie mogą wystawić pozytywnej oceny panu ministrowi Konstantemu Radziwiłłowi po pierwszym roku pracy. Swoją postawą i czynami niestety udowadnia, że nie jest ministrem "dobrej zmiany". Zachowaniem potwierdza regułę, że merytoryka nie jest i nigdy nie była najważniejszym czynnikiem kształtującym zmiany w ochronie zdrowia.
Zdając sobie sprawę z tragicznej demografii Polski oraz dołujących trendów emigracyjnych polskich medyków, od roku wciąż odkłada problem dramatycznie niskich nakładów na opiekę zdrowotną na dalszy plan. Zaniedbując pracowników ochrony zdrowia, próbuje łatać dziury w systemie, który systematycznie chyli się ku upadkowi od wielu lat. Czy uda mu się odbić od dna? Szczerze wątpimy. Będziemy dalej eskalować nasze działania. Środowisko medyczne osiąga już wyżyny frustracji.
Przeczytaj także: "Roczek Prawa i Sprawiedliwości w ochronie zdrowia", "Wszyscy na jednego" i "Minister Radziwiłł do tablicy".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.