Pixabay
Ręczne sterowanie
Autor: Krystian Lurka
Data: 20.10.2019
Źródło: Krzysztof Bukiel
Tagi: | Krzysztof Bukiel |
- Ministerstwo Zdrowia nie próbuje dociec, jakie są przyczyny danego problemu, nie proponuje rozwiązań, które by te przyczyny likwidowały, nie wprowadza mechanizmów samoregulacji, które zapobiegną pojawieniu się problemu w przyszłości. Zamiast tego wprowadza bezpośrednią interwencję z poziomu „centrali” polegającą na doraźnym zniwelowaniu skutków - komentuje Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL.
Komentarz Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Jeden z wiceministrów zdrowia ogłosił na początku października na Twitterze, że resort wprowadza właśnie pilotaż, w ramach którego testowany będzie nowy model finansowania żywienia podczas pobytu w szpitalu, monitorowanie jakości wyżywienia oraz wdrożenie porady dietetycznej dla mam. - W przyszłości, po przeanalizowaniu wniosków, chcemy rozszerzyć to na wszystkie pobyty szpitalne - napisał na Twitterze.
Ten wpis – pewnie wbrew intencjom jego autora – stanowi znakomitą, syntetyczną odpowiedź na pytanie: dlaczego rząd PiS-u nie zdoła naprawić publicznej ochrony zdrowia (jeżeli nie zmieni swojego dotychczasowego podejścia do problemu)?
Wprowadzenie wspomnianego pilotażu jest najprawdopodobniej odpowiedzią ministerstwa zdrowia na liczne głosy krytyki wobec jakości posiłków w polskich szpitalach (ilustrowane niekiedy wymownymi zdjęciami). Można domniemywać, że w ocenie ministerstwa odpowiedź ta jest właściwa i adekwatna do problemu, który – w ten sposób – zostanie rozwiązany.
Jest oczywiste, że wprowadzenie nowego modelu finansowania żywienia podczas pobytu w szpitalu oraz monitorowanie jakości wyżywienie będzie wymagało dalszych biurokratycznych działań. Szpital będzie musiał przecież z tego specjalnego finansowania się rozliczyć, przedstawić odpowiednie sprawozdania, może zestawienie kupowanych produktów, może listę posiłków z jadłospisu. Od czasu do czasu będzie też trzeba przeprowadzić kontrolę w szpitalu, czy posiłki są faktycznie takie, jak się je przedstawia w sprawozdaniu (to będzie pewnie owo monitorowanie jakości wyżywienia). Krótko mówiąc uruchomi się cały zestaw kolejnych biurokratycznych (i kosztownych) działań, które zawsze muszą wystąpić przy tego rodzaju administracyjnej, centralnej interwencji.
Omawiany pilotaż nie jest czymś niezwykłym w działaniach Ministerstwa Zdrowia. Wręcz przeciwnie, stanowi typowy sposób reakcji na realne problemy publicznej ochrony zdrowia. Najbardziej charakterystyczną cechą tej reakcji jest to, że nie próbuje ona dociec, jakie są przyczyny danego problemu, nie proponuje rozwiązań, które by te przyczyny likwidowały, nie wprowadza mechanizmów samoregulacji, które zapobiegną pojawieniu się problemu w przyszłości. Zamiast tego ministerstwo wprowadza bezpośrednią interwencję z poziomu „centrali” polegającą na (doraźnym) zniwelowaniu skutków. Jest to klasyczny przykład ręcznego sterowania.
Podobnych przykładów jest więcej. Powszechne zadłużania się szpitali rozwiązuje się nie przez likwidację mechanizmów, które do tego prowadzą, ale przez stworzenie Funduszu Modernizacji Szpitali, z którego ktoś w ministerstwie będzie przyznawał pieniądze, niskie płace w szpitalach „załatwia” się doraźnymi podwyżkami przyznawanymi przez ministra i kierowanymi do szpitali dodatkowymi strumieniami, kolejki na SOR-ach – biletomatami i zasadami kolejkowania chorych itp. Działania te mają jedynie doraźne znacznie, bo chore mechanizmy, będące przyczyną wspomnianych problemów, pozostają.
Taki sposób „reformowania” ochrony zdrowia przypomina „naprawianie” polskiej gospodarki w okresie PRL i – jak nietrudno zgadnąć – przyniesie podobne skutki. Czy jednak rząd PiS jest zdolny do tego aby z niego zrezygnować? Nie sądzę. Jest to bowiem droga nakreślona przez prezesa PiS, który wierzy w skuteczność państwowego interwencjonizmu we wszystkich niemal dziedzinach. Sukcesy, jakie rządzący odnieśli w działaniach na rzecz uszczelnienia podatku VAT tylko umocnią prezesa PiS w przekonaniu, że droga, którą wybrał jest słuszna. Nie sądzę, aby wziął on pod uwagę, że „uszczelnianie” systemu podatkowego to jak najbardziej zadanie państwa, natomiast „układanie jadłospisu” w szpitalu zdecydowanie nie. Zła jakość posiłków w szpitalach nie wynika przecież z tego, że dyrektorzy szpitali nie wiedzą, jak te posiłki powinny wyglądać (i potrzebne są im ministerialne normy) albo z tego, że dyrektorzy są „wredni” i „chytrzy” i żałują chorym lepszego jedzenia, ale z tego, że szpitale funkcjonują w takich warunkach (stworzonych nota bene przez państwo), że brakuje im pieniędzy na wszystko: na płace, na remonty, na zakup sprzętu.
Posiłki dla chorych wydają się na tej liście pozycji niedofinansowanych faktycznie nie najważniejsze.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- Jeden z wiceministrów zdrowia ogłosił na początku października na Twitterze, że resort wprowadza właśnie pilotaż, w ramach którego testowany będzie nowy model finansowania żywienia podczas pobytu w szpitalu, monitorowanie jakości wyżywienia oraz wdrożenie porady dietetycznej dla mam. - W przyszłości, po przeanalizowaniu wniosków, chcemy rozszerzyć to na wszystkie pobyty szpitalne - napisał na Twitterze.
Ten wpis – pewnie wbrew intencjom jego autora – stanowi znakomitą, syntetyczną odpowiedź na pytanie: dlaczego rząd PiS-u nie zdoła naprawić publicznej ochrony zdrowia (jeżeli nie zmieni swojego dotychczasowego podejścia do problemu)?
Wprowadzenie wspomnianego pilotażu jest najprawdopodobniej odpowiedzią ministerstwa zdrowia na liczne głosy krytyki wobec jakości posiłków w polskich szpitalach (ilustrowane niekiedy wymownymi zdjęciami). Można domniemywać, że w ocenie ministerstwa odpowiedź ta jest właściwa i adekwatna do problemu, który – w ten sposób – zostanie rozwiązany.
Jest oczywiste, że wprowadzenie nowego modelu finansowania żywienia podczas pobytu w szpitalu oraz monitorowanie jakości wyżywienie będzie wymagało dalszych biurokratycznych działań. Szpital będzie musiał przecież z tego specjalnego finansowania się rozliczyć, przedstawić odpowiednie sprawozdania, może zestawienie kupowanych produktów, może listę posiłków z jadłospisu. Od czasu do czasu będzie też trzeba przeprowadzić kontrolę w szpitalu, czy posiłki są faktycznie takie, jak się je przedstawia w sprawozdaniu (to będzie pewnie owo monitorowanie jakości wyżywienia). Krótko mówiąc uruchomi się cały zestaw kolejnych biurokratycznych (i kosztownych) działań, które zawsze muszą wystąpić przy tego rodzaju administracyjnej, centralnej interwencji.
Omawiany pilotaż nie jest czymś niezwykłym w działaniach Ministerstwa Zdrowia. Wręcz przeciwnie, stanowi typowy sposób reakcji na realne problemy publicznej ochrony zdrowia. Najbardziej charakterystyczną cechą tej reakcji jest to, że nie próbuje ona dociec, jakie są przyczyny danego problemu, nie proponuje rozwiązań, które by te przyczyny likwidowały, nie wprowadza mechanizmów samoregulacji, które zapobiegną pojawieniu się problemu w przyszłości. Zamiast tego ministerstwo wprowadza bezpośrednią interwencję z poziomu „centrali” polegającą na (doraźnym) zniwelowaniu skutków. Jest to klasyczny przykład ręcznego sterowania.
Podobnych przykładów jest więcej. Powszechne zadłużania się szpitali rozwiązuje się nie przez likwidację mechanizmów, które do tego prowadzą, ale przez stworzenie Funduszu Modernizacji Szpitali, z którego ktoś w ministerstwie będzie przyznawał pieniądze, niskie płace w szpitalach „załatwia” się doraźnymi podwyżkami przyznawanymi przez ministra i kierowanymi do szpitali dodatkowymi strumieniami, kolejki na SOR-ach – biletomatami i zasadami kolejkowania chorych itp. Działania te mają jedynie doraźne znacznie, bo chore mechanizmy, będące przyczyną wspomnianych problemów, pozostają.
Taki sposób „reformowania” ochrony zdrowia przypomina „naprawianie” polskiej gospodarki w okresie PRL i – jak nietrudno zgadnąć – przyniesie podobne skutki. Czy jednak rząd PiS jest zdolny do tego aby z niego zrezygnować? Nie sądzę. Jest to bowiem droga nakreślona przez prezesa PiS, który wierzy w skuteczność państwowego interwencjonizmu we wszystkich niemal dziedzinach. Sukcesy, jakie rządzący odnieśli w działaniach na rzecz uszczelnienia podatku VAT tylko umocnią prezesa PiS w przekonaniu, że droga, którą wybrał jest słuszna. Nie sądzę, aby wziął on pod uwagę, że „uszczelnianie” systemu podatkowego to jak najbardziej zadanie państwa, natomiast „układanie jadłospisu” w szpitalu zdecydowanie nie. Zła jakość posiłków w szpitalach nie wynika przecież z tego, że dyrektorzy szpitali nie wiedzą, jak te posiłki powinny wyglądać (i potrzebne są im ministerialne normy) albo z tego, że dyrektorzy są „wredni” i „chytrzy” i żałują chorym lepszego jedzenia, ale z tego, że szpitale funkcjonują w takich warunkach (stworzonych nota bene przez państwo), że brakuje im pieniędzy na wszystko: na płace, na remonty, na zakup sprzętu.
Posiłki dla chorych wydają się na tej liście pozycji niedofinansowanych faktycznie nie najważniejsze.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.