Resort wypisał ratownikom… skierowanie do ministra finansów
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 27.08.2018
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
Dość nietypowo zakończyła się kolejna tura rozmów ministerstwa z ratownikami. Po obietnicy spełnienia części postulatów – i nie spełnieniu kolejnych – konkluzją było to, że ratownicy upominać się będą o nie bezpośrednio w Ministerstwie Finansów.
Podczas rozmów udało się załatwić sprawę podwyżek, które rok temu obiecała wypłacić poprzednia ekipa z Miodowej. Był z tym kłopot, bo choć podwyżki obiecano – nie zagwarantowano na ten cel pieniędzy. W efekcie duża część ratowników, przede wszystkim ci zatrudnieni w szpitalach, pieniędzy nie otrzymała. Rząd w końcu znalazł na to pieniądze.
Ale nie znalazł na kolejne transze podwyżek. Podczas rozmów stanęło na tym, że ratownicy sami się o nie upomną w bezpośrednich rozmowach z Ministerstwem Finansów. Dość nieszablonowo…
O komentarz poprosiliśmy zainteresowanych i ekspertów.
Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego:
- Przypomnę, że nasze postulaty dotyczyły – wzorem porozumienia – podwyżek o 1600 zł rozłożonych na raty. Określmy to wzorem cztery razy 400 zł. Na dziś udało się załatwić dwa razy 400 zł. Chodzi zatem o kolejne transze, dwie brakujące. Usłyszeliśmy, że nie ma na to pieniędzy, ale trwają prace nad ustawą budżetową.
Koordynuje je Ministerstwo Finansów. Czy można się zatem dziwić, że po takim postawieniu sprawy chcemy z tym resortem porozmawiać? Przecież alternatywą jest ostry protest, możliwe, że i strajk. Spróbujemy możliwości rozmów z Ministerstwem Finansów, będziemy także naciskać na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, bo to podlegli tego resortowi wojewodowie nadzorują system ratownictwa medycznego. I mam nadzieję, że po tych rozmowach nie będziemy musieli wychodzić na ulice.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Nie dziwię się ratownikom, że wpadli na pomysł bezpośrednich rozmów z Ministerstwem Finansów. Mamy kampanię wyborczą i ten sposób może okazać się skuteczny. Tak to oczywiście nie powinno wyglądać, konsultacje na temat sfinansowanie podwyżek resorty powinny odbyć między sobą. W przeciwnym wypadku ratownicy otworzą drogę do tego, by wszyscy protestujący w Polsce od razu kierowali się do Ministerstwa Finansów, co na dłuższą metę byłoby szkodliwe i nie do wytrzymania. Ale – powtórzę – w tym wypadku i w konkretnym kontekście wyborczym: być może to dobra droga.
Cieszy natomiast to, że Ministerstwo Zdrowia znalazło pieniądze na pokrycie podwyżek obiecanych ratownikom w ubiegłym roku. Dotychczas trwał nieznośny stan, w którym resort co prawda obiecał, ale pieniądze na realizację tych obietnic znaleźć mieli dyrektorzy szpitali. Oczywiście przy stanie finansów naszych szpitali było to niemożliwe, co stało się powodem niepotrzebnych konfliktów i napięć.
Przeczytaj także: "Szczurek-Żelazko: System ratownictwa medycznego został uporządkowany" i "Pielęgniarki kontra ratownicy, czyli pierwsze nie chcą pomocy drugich".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Ale nie znalazł na kolejne transze podwyżek. Podczas rozmów stanęło na tym, że ratownicy sami się o nie upomną w bezpośrednich rozmowach z Ministerstwem Finansów. Dość nieszablonowo…
O komentarz poprosiliśmy zainteresowanych i ekspertów.
Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego:
- Przypomnę, że nasze postulaty dotyczyły – wzorem porozumienia – podwyżek o 1600 zł rozłożonych na raty. Określmy to wzorem cztery razy 400 zł. Na dziś udało się załatwić dwa razy 400 zł. Chodzi zatem o kolejne transze, dwie brakujące. Usłyszeliśmy, że nie ma na to pieniędzy, ale trwają prace nad ustawą budżetową.
Koordynuje je Ministerstwo Finansów. Czy można się zatem dziwić, że po takim postawieniu sprawy chcemy z tym resortem porozmawiać? Przecież alternatywą jest ostry protest, możliwe, że i strajk. Spróbujemy możliwości rozmów z Ministerstwem Finansów, będziemy także naciskać na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, bo to podlegli tego resortowi wojewodowie nadzorują system ratownictwa medycznego. I mam nadzieję, że po tych rozmowach nie będziemy musieli wychodzić na ulice.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Nie dziwię się ratownikom, że wpadli na pomysł bezpośrednich rozmów z Ministerstwem Finansów. Mamy kampanię wyborczą i ten sposób może okazać się skuteczny. Tak to oczywiście nie powinno wyglądać, konsultacje na temat sfinansowanie podwyżek resorty powinny odbyć między sobą. W przeciwnym wypadku ratownicy otworzą drogę do tego, by wszyscy protestujący w Polsce od razu kierowali się do Ministerstwa Finansów, co na dłuższą metę byłoby szkodliwe i nie do wytrzymania. Ale – powtórzę – w tym wypadku i w konkretnym kontekście wyborczym: być może to dobra droga.
Cieszy natomiast to, że Ministerstwo Zdrowia znalazło pieniądze na pokrycie podwyżek obiecanych ratownikom w ubiegłym roku. Dotychczas trwał nieznośny stan, w którym resort co prawda obiecał, ale pieniądze na realizację tych obietnic znaleźć mieli dyrektorzy szpitali. Oczywiście przy stanie finansów naszych szpitali było to niemożliwe, co stało się powodem niepotrzebnych konfliktów i napięć.
Przeczytaj także: "Szczurek-Żelazko: System ratownictwa medycznego został uporządkowany" i "Pielęgniarki kontra ratownicy, czyli pierwsze nie chcą pomocy drugich".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.