Śmierć w szpitalu

Udostępnij:
Policja z Rudy Śląskiej dostała wezwanie o agresywnym pacjencie demolującym szpital. Podobno, bo wersji jest wiele, nie reagował na wezwania policjantów
Obecnie nie możemy się wypowiadać - mówi rzecznik śląskiej policji Andrzej Gąska. – Trwają w tej chwili dwa postępowania, pierwsze to nasze w kierunku użycia broni przez funkcjonariusza oraz postępowanie prokuratorskie – dodaje.

Chodzi sprawę z minionej nocy, gdzie doszło do incydentu. W nocy policja dostała zgłoszenie o agresywnym pacjencie. Mężczyzna demolował korytarz, niszczył kuchnię, skąd m.in. wziął noże. Pacjent wszedł na szpitalną klatkę schodową i tam się schował. Nie reagował na wezwania policjantów. Nie pomógł ani gaz łzawiący, ani pałka policyjna. Padł strzał. Ranny w nogę mężczyzna dalej nie reagował i atakował policjantów. Po drugim strzale w okolice nóg pacjent upadł. Mężczyzna trafił na stół operacyjny, ale nie udało się go uratować. O godzinie 2.30 dostaliśmy informację, że pacjent zmarł. W tej sytuacji na pewno prokuratura zarządzi sekcję zwłok, żeby wyjaśnić, co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Odniesione rany nie wydawały się specjalnie zagrażające życiu - Według Gąski przebywał w szpitalu po zabiegu operacyjnym.

"Morderstwo w majestacie prawa" - taki transparent wywiesili pod szpitalem koledzy 17-letniego Kamila z Wrocławia. Lekarze stwierdzili u niego śmierć mózgu i przekonują, że nastolatka trzeba odłączyć od respiratora. W Internecie zawrzało: - To Bóg jest od tego, by decydować o śmierci, a nie człowiek.

Czyli nowa wersja klauzuli sumienia? O tym się dowiemy niebawem.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.