Szczurek-Żelazko o normach zatrudnienia pielęgniarek
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 28.03.2017
Źródło: Marta Koblańska i Krystian Lurka/Menedżer Zdrowia
Wiceminister w rozmowie z "Menedżerem" odpowiedziała na pytania, iloma pacjentami powinna zajmować się pielęgniarka. Szczurek-Żelazko powiedziała również, kiedy uzyskanie kontraktu przez placówkę będzie uzależnione od wykazania odpowiedniej liczby pielęgniarek na oddziale.
Iloma pacjentami powinna zajmować się pielęgniarka?
- Obecne uregulowania dotyczące norm zatrudnienia rzeczywiście były krytykowane przez środowisko pielęgniarskie. Stąd nowe rozmowy na ten temat. Resort w swoich propozycjach skłania się do określenia liczby pielęgniarek w relacji do pacjentów. Pielęgniarki wolałyby przelicznik związany z liczbą łóżek, ale przecież czasem łóżka są wolne, a czasem jest ich za dużo. Dyskutujemy o problemie. Dla nas jako ministerstwa podstawową kwestią jest w ogóle określenie liczby czynnych pielęgniarek w Polsce i sporządzenie prognoz, ile nowych wejdzie do systemu, a ile odejdzie. Tylko na podstawie tych danych możemy opracować nowe normy pracy. Z ostatnich informacji wynika, że coraz więcej jest chętnych do kształcenia się w tym zawodzie. Także te pielęgniarki, które nabyły już prawo do emerytury, nierzadko decydują się pracować. Wszyscy żyjemy dłużej i poprawia się jakość tego życia, więc część 60-letnich pielęgniarek nadal chce być aktywna zawodowo. Zamierzamy przekonać młode dziewczęta do zawodu, dlatego chcemy zaoferować większą liczbę miejsc na uczelniach. Zachętą jest to, że po tych studiach praca jest pewna. A zarobki i warunki pracy będą się poprawiały.
Zapytamy wprost: ile pielęgniarek powinno być na oddziale wewnętrznym, na którym przebywa 40 „chodzących” chorych?
- Takich oddziałów jest mało. Oddziały wewnętrzne hospitalizują często pacjentów w starszym wieku, z wielochorobowością i niesamodzielnością. Na podstawie obowiązujących przepisów rozporządzenia ministra zdrowia z 28 grudnia 2012 r. w sprawie sposobu ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami można to określić. Według tego rozporządzenia, pacjenta należy zakwalifikować do danej kategorii opieki, a czas, jaki pacjentowi danej kategorii poświęcają w ciągu doby pielęgniarki, określa podmiot leczniczy. Stosując metodę wskazaną w rozporządzeniu, można określić minimalną liczbę pielęgniarek do sprawowania opieki. Zaznaczam: minimalną – czyli taką, poniżej której nie można już zejść. Jeżeli tych pielęgniarek jest więcej, to bardzo dobrze, bo wówczas wzrasta jakość opieki.
A wracając do kwestii konkretnej liczby: jeżeli dla najprostszego zobrazowania naszego przykładu zakwalifikujemy 10 pacjentów do pierwszej kategorii opieki, kolejnych 15 pacjentów do drugiej kategorii opieki i następnych 15 pacjentów do trzeciej kategorii opieki, po czym przyporządkujemy tym kategoriom czas opieki pielęgniarskiej, to po wykorzystaniu wzoru z rozporządzenia możemy obliczyć, że do zabezpieczenia ciągłej opieki w okresie danego miesiąca potrzebnych jest ok. 20 pielęgniarek. Trzeba jednak pamiętać, że jednym z ważnych kryteriów jest określenie czasu opieki. Powinien on być zróżnicowany, gdyż oddziały różnią się od siebie wieloma czynnikami. Rozporządzenie daje taką możliwość, a więc ta liczba może wynosić więcej niż 20 pielęgniarek. Jednak samorząd zawodowy i związki zawodowe proponują inne rozwiązania w tej sprawie. Obecnie w Ministerstwie Zdrowia prowadzone są rozmowy i uzgodnienia zmierzające do przyjęcia metody „wskaźnikowej”, czyli określenia liczby pielęgniarek do opieki nad chorymi za pomocą wskaźnika. Mam nadzieję, że uzyskamy w tej kwestii porozumienie.
Kiedy uzyskanie kontraktu przez placówkę będzie uzależnione od wykazania odpowiedniej liczby pielęgniarek na oddziale?
- We współpracy z samorządem zawodowym oraz związkami zawodowymi pielęgniarek i położnych rozpoczęliśmy prace nad określeniem norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych dla poszczególnych rodzajów świadczeń w ramach hospitalizacji, tak jak jest to obecnie określone dla anestezjologii i intensywnej terapii, neonatologii i oddziałów udarowych. To skomplikowana sprawa. Na początku musimy ustalić normy. Potem będziemy mogli je „włożyć do koszyka”. Myślę, że do końca roku uda się to zrobić.
Czy zgadza się Pani ze stwierdzeniem, że to nie do pomyślenia, żeby takie regulacje nie były przejrzyste? Część przedstawicieli systemu ochrony zdrowia nie wie, że one obowiązują.
- Normy zatrudnienia istnieją, jednak – według niektórych środowisk – ich obliczanie jest zbyt skomplikowane, dlatego trwają prace nad ich udoskonaleniem. Obecnie wszystkie podmioty lecznicze, które realizują świadczenia zdrowotne w ramach hospitalizacji, na podstawie przepisów o świadczeniach gwarantowanych w rodzaju lecznictwo szpitalne mają obowiązek określić minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek i położnych, z wykorzystaniem przepisów ustawy o działalności leczniczej i właściwego rozporządzenia. Pamiętajmy jednak, że są to liczby minimalne, a zależy nam na tym, aby zapewniać jakość, czyli zwiększać liczbę pielęgniarek i położnych. Zapewnienie dobrej opieki gwarantuje m.in. prawidłowy przebieg procesu diagnostyki i leczenia, skraca hospitalizację, zapobiega powikłaniom, eliminuje ryzyko zakażeń szpitalnych, a także zapewnia bezpieczeństwo pacjentom i personelowi.
Brak przejrzystych regulacji może się wiązać z tym, że dyrektorzy rezygnują z białego personelu, bo mniej zatrudnionych to oszczędności. Zgadza się z tym pani?
- Tak jak już wskazywałam, takie regulacje są. Trzeba jednak rozważyć możliwość poprawienia i uzupełnienia obecnie obowiązujących przepisów lub też może wprowadzenia takich zmian, które uproszczą określanie liczby pielęgniarek. Zarządzający podmiotami leczniczymi mają świadomość, że zapewnienie profesjonalnej opieki pielęgniarskiej gwarantuje bezpieczeństwo chorym i ma wpływ na pomyślny przebieg leczenia. Pacjenci w szpitalach i w innych obszarach świadczeń zdrowotnych potrzebują dobrze wykształconych, troskliwych i odpowiedzialnych pielęgniarek i położnych.
Wywiad w całości do przeczytania w "Menedżerze Zdrowia" numer 2/2017.
Przeczytaj także: "Szczurek-Żelazko: Cztery tysiące złotych brutto plus dodatki dla pielęgniarki to dobre pieniądze".
- Obecne uregulowania dotyczące norm zatrudnienia rzeczywiście były krytykowane przez środowisko pielęgniarskie. Stąd nowe rozmowy na ten temat. Resort w swoich propozycjach skłania się do określenia liczby pielęgniarek w relacji do pacjentów. Pielęgniarki wolałyby przelicznik związany z liczbą łóżek, ale przecież czasem łóżka są wolne, a czasem jest ich za dużo. Dyskutujemy o problemie. Dla nas jako ministerstwa podstawową kwestią jest w ogóle określenie liczby czynnych pielęgniarek w Polsce i sporządzenie prognoz, ile nowych wejdzie do systemu, a ile odejdzie. Tylko na podstawie tych danych możemy opracować nowe normy pracy. Z ostatnich informacji wynika, że coraz więcej jest chętnych do kształcenia się w tym zawodzie. Także te pielęgniarki, które nabyły już prawo do emerytury, nierzadko decydują się pracować. Wszyscy żyjemy dłużej i poprawia się jakość tego życia, więc część 60-letnich pielęgniarek nadal chce być aktywna zawodowo. Zamierzamy przekonać młode dziewczęta do zawodu, dlatego chcemy zaoferować większą liczbę miejsc na uczelniach. Zachętą jest to, że po tych studiach praca jest pewna. A zarobki i warunki pracy będą się poprawiały.
Zapytamy wprost: ile pielęgniarek powinno być na oddziale wewnętrznym, na którym przebywa 40 „chodzących” chorych?
- Takich oddziałów jest mało. Oddziały wewnętrzne hospitalizują często pacjentów w starszym wieku, z wielochorobowością i niesamodzielnością. Na podstawie obowiązujących przepisów rozporządzenia ministra zdrowia z 28 grudnia 2012 r. w sprawie sposobu ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami można to określić. Według tego rozporządzenia, pacjenta należy zakwalifikować do danej kategorii opieki, a czas, jaki pacjentowi danej kategorii poświęcają w ciągu doby pielęgniarki, określa podmiot leczniczy. Stosując metodę wskazaną w rozporządzeniu, można określić minimalną liczbę pielęgniarek do sprawowania opieki. Zaznaczam: minimalną – czyli taką, poniżej której nie można już zejść. Jeżeli tych pielęgniarek jest więcej, to bardzo dobrze, bo wówczas wzrasta jakość opieki.
A wracając do kwestii konkretnej liczby: jeżeli dla najprostszego zobrazowania naszego przykładu zakwalifikujemy 10 pacjentów do pierwszej kategorii opieki, kolejnych 15 pacjentów do drugiej kategorii opieki i następnych 15 pacjentów do trzeciej kategorii opieki, po czym przyporządkujemy tym kategoriom czas opieki pielęgniarskiej, to po wykorzystaniu wzoru z rozporządzenia możemy obliczyć, że do zabezpieczenia ciągłej opieki w okresie danego miesiąca potrzebnych jest ok. 20 pielęgniarek. Trzeba jednak pamiętać, że jednym z ważnych kryteriów jest określenie czasu opieki. Powinien on być zróżnicowany, gdyż oddziały różnią się od siebie wieloma czynnikami. Rozporządzenie daje taką możliwość, a więc ta liczba może wynosić więcej niż 20 pielęgniarek. Jednak samorząd zawodowy i związki zawodowe proponują inne rozwiązania w tej sprawie. Obecnie w Ministerstwie Zdrowia prowadzone są rozmowy i uzgodnienia zmierzające do przyjęcia metody „wskaźnikowej”, czyli określenia liczby pielęgniarek do opieki nad chorymi za pomocą wskaźnika. Mam nadzieję, że uzyskamy w tej kwestii porozumienie.
Kiedy uzyskanie kontraktu przez placówkę będzie uzależnione od wykazania odpowiedniej liczby pielęgniarek na oddziale?
- We współpracy z samorządem zawodowym oraz związkami zawodowymi pielęgniarek i położnych rozpoczęliśmy prace nad określeniem norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych dla poszczególnych rodzajów świadczeń w ramach hospitalizacji, tak jak jest to obecnie określone dla anestezjologii i intensywnej terapii, neonatologii i oddziałów udarowych. To skomplikowana sprawa. Na początku musimy ustalić normy. Potem będziemy mogli je „włożyć do koszyka”. Myślę, że do końca roku uda się to zrobić.
Czy zgadza się Pani ze stwierdzeniem, że to nie do pomyślenia, żeby takie regulacje nie były przejrzyste? Część przedstawicieli systemu ochrony zdrowia nie wie, że one obowiązują.
- Normy zatrudnienia istnieją, jednak – według niektórych środowisk – ich obliczanie jest zbyt skomplikowane, dlatego trwają prace nad ich udoskonaleniem. Obecnie wszystkie podmioty lecznicze, które realizują świadczenia zdrowotne w ramach hospitalizacji, na podstawie przepisów o świadczeniach gwarantowanych w rodzaju lecznictwo szpitalne mają obowiązek określić minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek i położnych, z wykorzystaniem przepisów ustawy o działalności leczniczej i właściwego rozporządzenia. Pamiętajmy jednak, że są to liczby minimalne, a zależy nam na tym, aby zapewniać jakość, czyli zwiększać liczbę pielęgniarek i położnych. Zapewnienie dobrej opieki gwarantuje m.in. prawidłowy przebieg procesu diagnostyki i leczenia, skraca hospitalizację, zapobiega powikłaniom, eliminuje ryzyko zakażeń szpitalnych, a także zapewnia bezpieczeństwo pacjentom i personelowi.
Brak przejrzystych regulacji może się wiązać z tym, że dyrektorzy rezygnują z białego personelu, bo mniej zatrudnionych to oszczędności. Zgadza się z tym pani?
- Tak jak już wskazywałam, takie regulacje są. Trzeba jednak rozważyć możliwość poprawienia i uzupełnienia obecnie obowiązujących przepisów lub też może wprowadzenia takich zmian, które uproszczą określanie liczby pielęgniarek. Zarządzający podmiotami leczniczymi mają świadomość, że zapewnienie profesjonalnej opieki pielęgniarskiej gwarantuje bezpieczeństwo chorym i ma wpływ na pomyślny przebieg leczenia. Pacjenci w szpitalach i w innych obszarach świadczeń zdrowotnych potrzebują dobrze wykształconych, troskliwych i odpowiedzialnych pielęgniarek i położnych.
Wywiad w całości do przeczytania w "Menedżerze Zdrowia" numer 2/2017.
Przeczytaj także: "Szczurek-Żelazko: Cztery tysiące złotych brutto plus dodatki dla pielęgniarki to dobre pieniądze".