Szpital w Bielsku kontra NIK

Prokuratura sprawdza zasadność montażu drzwi ewakuacyjnych z bloku operacyjnego oraz oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Szpitala Specjalistycznego w Bielsku Podlaskim. Wszystko za sprawą NIK, która nie może pogodzić się z tym, że dotacja unijna została wydana prawidłowo, co zresztą sama izba przyznała.

NIK kontrolowała 10 szpitali Podlasia pod kątem wydawania dotacji unijnych za 2012 rok. Kontrola skończyła się w 2014 roku obszernym komunikatem prasowym o nieprawidłowościach w wydatkowaniu pieniędzy i wnioskiem, że placówki unijnych środków nie potrafią wykorzystywać. Trzy szpitale na 10 maja oddać dotację, wśród nich Szpital w Bielsku Podlaskim, który sprzeciwia się temu mając zresztą poparcie urzędu marszałkowskiego w Białymstoku. Sam urząd jest także przeciwny zwrotowi dotacji unijnych i uważa, że NIK przekroczyła swoje kompetencje.

Pierwsza ocena wydatkowania dotacji unijnej w szpitalu przez NIK była negatywna. Ale placówka doprowadziła do jej zmiany. NIK zarzucała m.in. to, że na bloku operacyjnym wykonano o 29 procedur mniej niż zakładano (zakładano 2028 procedur). Kontroler nie przyjął tłumaczenia szpitala, że liczba zabiegów zależy od płatności dokonywanych przez NFZ. Na informację, że w 2013 roku wykonano o 16 procedur więcej, bo były pieniądze, odpowiedział, że kontroluje rok 2012.

Sprawa w prokuraturze już była, ale została zakończona odmową wszczęcia postępowania. NIK zaskarżyła tę decyzję i sąd nakazał przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. Chodzi o nieprawidłowości, zdaniem NIK, w budowie bloku operacyjnego, a konkretnie drzwi ewakuacyjnych. Kontrolerzy nie widzieli niczego złego w tym, że drzwi otwierają się do środka zamiast na zewnątrz, ale w tym, że w projekcie bloku pojawiły się drzwi z OIT, a było to spowodowane koniecznością funkcjonalną, przy czym nie było podwójnego finansowania unijnego na ten wydatek. Inspektor nadzoru budowlanego także nie stwierdził nieprawidłowości. NIK je zauważyła i na tej podstawie trwa sprawa w prokuraturze.