Tysiące uwag w sprawe edukacji zdrowotnej, przeanalizują je do świąt
Tagi: | edukacja zdrowotna, Ministerstwo Edukacji Narodowej, MEN, Zbigniew Izdebski, Zbigniew Barciński, Katarzyna Lubnauer, Arkadiusz Nowak, zdrowie, nauka, szkoła, wychowanie seksualne, prokreacja |
W sprawie edukacji zdrowotnej do resortu edukacji wpłynęły tysiące protestów. Większość uwag na charakter światopoglądowy. Uwagi merytoryczne powinny zostać rozpatrzone do świąt Bożego Narodzenia.
Przedmiot edukacja zdrowotna to wspólne przedsięwzięcie resortów: edukacji narodowej, zdrowia oraz sportu i turystyki. Ma być wprowadzony do szkół od roku szkolnego 2025/2026 w miejsce wychowania do życia w rodzinie (WDŻ) i ma być obowiązkowy.
Sprzeciwiła się temu między innymi Koalicja na rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, skupiająca ponad 70 organizacji społecznych, która na początku września złożyła w resorcie petycję, domagając się niewprowadzania nowego przedmiotu obejmującego edukację seksualną oraz poszanowania konstytucyjnej zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców poprzez pozostawienie dobrowolnymi tych zajęć w szkołach, które obejmują tematykę wychowania w dziedzinie życia seksualnego.
Nie chcą, aby uczyli o prokreacji w szkole
Na początku grudnia na stołecznym placu Zamkowym odbył się protest pod hasłem: „Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”.
Prezes Stowarzyszenia Pedagogów NATAN Zbigniew Barciński przekonywał wówczas, że celem zmian w programie nauczania jest przeniesienie tematyki seksualności z „koszyka rodziny” do „koszyka zdrowia”.
– To likwidacja przekazu, że rodzina ma wartość – mówił.
Za niezgodną z konstytucją edukację zdrowotną uznała Konferencja Episkopatu Polski. Biskupi, powołując się na art. 48. i 53. Konstytucji RP, zaznaczyli, że wychowanie seksualne zgodnie z konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa.
Uwagi do proponowanej podstawy programowej można było zgłaszać w ramach konsultacji publicznych, które zakończyły się 21 listopada.
– Do MEN wpłynęły tysiące protestów. Część z nich miała charakter merytoryczny, natomiast znacząca większość była powtarzalna i dotyczyła kwestii światopoglądowych – powiedział pedagog, seksuolog prof. dr hab. Zbigniew Izdebski, koordynator międzyresortowego zespołu ds. edukacji zdrowotnej.
– Po to były wprowadzone konsultacje społeczne, żebyśmy jako zespół, rozpatrzyli te, które są merytoryczne – zaznaczył.
Jego zdaniem, powinno się to udać do świąt Bożego Narodzenia.
Izdebski przekazał, że wpłynęło poparcie szeregu instytucji i organizacji, które w sposób ekspercki zajmują się zagadnieniem edukacji, zdrowia, wychowania, profilaktyki oraz uwagi merytoryczne.
Szkoła nie neguje prawa rodziców do wychowania
Wpłynęły też, jak dodał, uwagi wyrażające protest przeciwko wprowadzeniu zdrowia seksualnego w ramach edukacji zdrowotnej, wprowadzeniu całego przedmiotu lub przeciwko likwidacji WDŻ. Są także, jak poinformował, treści mówiące o rzekomym naruszeniu zapisu konstytucji w aspekcie prawa rodziców do wychowywania dzieci. Izdebski powiedział, że do nich zespołowi trudno jest się odnieść. Zaznaczył, że edukacja zdrowotna nie wchodzi w kompetencje rodziców do wychowywania swoich dzieci.
Izdebski dodał, że szkoła ma obowiązek przekazywania wiedzy i to jest konstytucyjne prawo dzieci do edukacji – do wiedzy opartej na badaniach i faktach naukowych. Zagadnienie zdrowia seksualnego, jak zauważył, stanowi zresztą jedną dziesiątą całego programu.
– Trzeba popatrzeć całościowo na program, a nie uruchamiać fobie i fantazje na ten temat – powiedział.
Inny członek zespołu, prezes Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej ks. dr Arkadiusz Nowak, podkreślił, że ważne, by komentatorzy przedstawionej propozycji podstawy programowej bazowali na dokumencie wypracowanym przez ekspertów. Celem przedmiotu, jak wskazał, jest przede wszystkim przekazanie wiedzy o profilaktyce chorób i uwrażliwienie młodych na różne zagrożenia.
– Ważne jest, żeby już na etapie szkoły podstawowej budować świadomość różnych zagrożeń dla zdrowia psychicznego i fizycznego, by młody człowiek był na nie odporny i postępował odpowiedzialnie. O zdrowie musimy dbać przez całe życie, od małego – wyjaśnił.
Chodzi o rzetelną naukę o zdrowiu
Kierownictwo ministerstwa wielokrotnie podkreślało, że przedmiot będzie holistyczny i oczekiwany przez wiele środowisk, w tym przez rodziców.
– Pierwszy raz jest rzetelny przedmiot, który ma szansę mówić kompleksowo o zdrowiu młodego człowieka i przygotować go do życia – od młodości do wieku senioralnego – wskazała wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer.
– To był cel Ministerstwa Edukacji Narodowej – podkreśliła.
Minister edukacji Barbara Nowacka w odpowiedzi na stanowisko biskupów o niekonstytucyjności edukacji zdrowotnej odparła, że przedmiot nie tylko nie stoi w sprzeczności z zapisami konstytucji, ale jest też szalenie potrzebny polskiej młodzieży. Odnosząc się do zarzutu, że wychowanie seksualne zgodnie z konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa, zaznaczyła, że edukacja i nauka są po prostu w XXI wieku potrzebne.
– Za chwilę może pojawić się ktoś, kto zacznie kwestionować nauczanie biologii, bo tam też można się dowiedzieć czegoś o życiu seksualnym, a może ktoś zakwestionuje fizykę, która może stać w sprzeczności z wierzeniami w zjawiska nadprzyrodzone – powiedziała.
Projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania, w którym wprowadzono edukację zdrowotną, zakłada, że zdrowie jest wartością, o którą należy dbać w wymiarze fizycznym, psychicznym, seksualnym, społecznym i środowiskowym na wszystkich etapach życia.
Przedmiot, jak zaznacza resort, charakteryzuje się interdyscyplinarnym charakterem, łącząc elementy nauk: o zdrowiu, medycznych, społecznych, humanistycznych, przyrodniczych i ścisłych.
Przeczytaj także: „Edukacja zdrowotna – prawo i obowiązek”.