iStock

Większość samobójców to mężczyźni

Udostępnij:
Więcej piją, częściej kończą na ulicy i zmagają się z poczuciem samotności. Na jedną kobietę popełniającą samobójstwo przypada średnio pięciu mężczyzn. Skala problemu jest więc zatrważająca. Nie jest możliwa skuteczna, długofalowa neutralizacja wyżej wymienionych zjawisk bez podjęcia wysiłków zmierzających do ograniczenia ich przyczyn.
Artykuł Piotra Mroczki z Klubu Jagiellońskiego, doktora prawa specjalizującego się w prawie karnym i kryminologii oraz prawie medycznym i prawach pacjenta:
Analiza statystyczna problemu samobójstw w Polsce jest trudna z uwagi na zmieniające się sposoby zbierania danych oraz wysokie ryzyko niedoszacowania, którego przyczyny zostaną opisane w dalszej części tekstu. Jak wynika z danych zebranych i przedstawionych przez Katarzynę Laskowską w książce „Kryminologia. Stan i perspektywy rozwoju” przygotowanej przez zespół kryminologów z Uniwersytetu w Białymstoku, liczba zamachów samobójczych wśród mężczyzn jest na podobnym poziomie od czasów przemian społeczno-politycznych na przełomie lat 80. i 90.

Jak przedstawiono w książce, w 1991 r. na 4159 samobójstw, które miały miejsce w naszym kraju, aż 3388 (81,4 proc.) było dokonanych przez mężczyzn. Już wtedy na jedną kobietę, która odebrała sobie życie, przypadało niemal 5 mężczyzn.

Najwięcej z nich – aż 5237 – popełniło samobójstwo w 2014 r. (wśród kobiet liczba ta też była jedną z wyższych – 928), a najmniej w 2007 r., kiedy to jedyny raz od początku zbierania danych liczba ta spadła poniżej 3 tys., wynosząc 2924 udane zamachy na własne życie (przy 606 wśród kobiet). Dla porównania, od początku zbierania danych na ten temat liczba samobójstw wśród kobiet tylko 3 razy przekroczyła tysiąc. Różnice są więc gigantyczne.

Jak wskazują dane przedstawione na stronie policji[1] w ciągu ostatnich 6 lat liczba samobójstw wśród mężczyzn utrzymuje się w przedziale 4,2–4,5 tys. (przy mniej więcej 700–850 wśród kobiet). Paradoksalnie od 2020 r., kiedy to sytuacja w Polsce zaczęła się pogarszać na wielu płaszczyznach, zaczynamy obserwować niewielką tendencję spadkową. Różnice są jednak na tyle nieznaczne, że trudno w tym momencie mówić o większej zmianie.

Analizując dane policji dotyczące zamachów samobójczych z ostatnich lat, można wskazać dwa okresy największego ryzyka w życiu człowieka. Jest to czas około 40. i około 60. roku życia. Samobójstwa popełniają więc dojrzałe osoby znajdujące się w drugiej połowie swojego życia, w okresie, który przynajmniej teoretycznie może kojarzyć się z osiągnięciem pewnej pozycji społecznej i stabilizacji życiowej.

Jest to zjawisko obserwowane od lat w literaturze naukowej, w której jako grupę najbardziej zagrożoną samobójstwem określa się osoby w wieku od 45 do 54 lat. Mężczyźni popełniają samobójstwo w okresie, który jeden z najwybitniejszych polskich kryminologów Brunon Hołyst określa w swojej monografii „Kryminologia” jako wiek „stabilizacji i odczuwania oznak upływającego czasu”.

Podkreśla się, że głównymi przyczynami, dla których wiek średni jest okresem tak dużego ryzyka, jest pewna stagnacja połączona z brakiem satysfakcji ze swojego życia na płaszczyźnie rodzinnej, zawodowej i finansowej (w tym częste w tej grupie wiekowej kredyty).

Statystyki te, choć rzucają wiele światła na problem samobójstw wśród mężczyzn, nie pozwalają w pełni poznać jego fenomenu. W literaturze naukowej podkreśla się, że samobójstwa są jednym z tych zjawisk (obok m.in. przemocy domowej czy przestępczości seksualnej), w przypadku których istnieje ryzyko niedoszacowania. Jak wskazuje Irena Pospiszyl w książce „Patologie społeczne”, wśród przyczyn takiego stanu rzeczy znajduje się m.in. ukrywanie przez bliskich zmarłego prawdziwej przyczyny jego śmierci. Osoby te, odczuwając wstyd czy też lęk związany ze stygmatyzacją samobójstwa, mogą starać się, aby dany zgon został zakwalifikowany jako wypadek.

Kobiety leczą depresję, mężczyźni umierają
Przyczyn samobójstw w ogóle, jak również samobójstw popełnianych przez mężczyzn, jest wiele. Jedną z nich, zwłaszcza jeśli analizujemy to zjawisko z uwagi na płeć, są uwarunkowania kulturowe.

Mimo zmieniającej się świadomości naszego społeczeństwa nadal mamy zakorzenione przeświadczenie, że mężczyzna powinien sam radzić sobie ze swoimi problemami.

W literaturze naukowej zauważa się niepokojące zjawisko niedoszacowania męskich problemów psychicznych, w tym przede wszystkim depresji. Utrudnia to pełną analizę ich etiologii, ponieważ z oczywistych względów badania takie najczęściej przeprowadza się wśród osób, które się leczą. Do przyczyn takiego stanu rzeczy, trudnych do jednoznacznego określenia przy potencjalnym niedoszacowaniu, można zaliczyć motywowaną względami kulturowymi niechęć do okazywania słabości.

Jak zostało wskazane w raporcie NFZ o zdrowiu. Depresja[2] z 2020 r., „w 2018 r. świadczenia z rozpoznaniem (głównym lub współistniejącym) depresji udzielono 631,6 tys. osób – wartość ta pozostawała od 2013 r. na zbliżonym poziomie. W populacji pacjentów pod względem płci dominowały kobiety (73 proc.), a pod względem wieku osoby mające 55–64 lata (24 proc.)”.

Warto zauważyć, że dominująca grupa wiekowa, wśród której dochodzi do zdiagnozowania depresji, jest podobna do grupy, wśród której najczęściej dochodzi do samobójstw. Dane te pokazują też, że u mężczyzn depresja jest rozpoznawana zdecydowanie rzadziej niż u kobiet. Nadal jednak jest to około 170 tys. osób.

Może jednak zastanawiać, skąd tak odmiennie proporcje między współczynnikiem samobójstw wśród mężczyzn w stosunku do ogółu populacji a współczynnikiem zdiagnozowania depresji. Być może wynika to z koncepcji niedoszacowania, która pojawia się w literaturze. Być może zaś leczenie depresji u kobiet przebiega pomyślniej niż wśród mężczyzn.

Jak można przeczytać na stronie NFZ[3]: „Refundowane leki przeciwdepresyjne (stosowane w depresji, ale również innych zaburzeniach psychicznych) wykupiło w 2021 r. 1,5 mln osób i było to o 59 proc. więcej niż w 2013 r.”. Wyraźnie widać, że problemy ze zdrowiem psychicznym Polek i Polaków narastają.

Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę to, że w ciągu ostatnich kilku lat przechodzimy od jednego kryzysu do kolejnego – najpierw lockdown, potem wybuch wojny za wschodnią granicą, a teraz inflacja i spowolnienie gospodarcze.

Mężczyźni częściej zaglądają do kieliszka…
Takie okoliczności nie tyko sprzyjają problemom psychicznym, ale są również tradycyjnymi przyczynami wzrostów uzależnień, w tym alkoholizmu. Trudno wskazać wiarygodne dane statystyczne na potwierdzenie tej tezy, natomiast analiza przyczyn rozwoju alkoholizmu czy też częstszego sięgania po alkohol wskazuje na związek między tymi zjawiskami.

Zwraca się uwagę, że popadanie w uzależnienia, w tym od alkoholu, jest jednym z przejawów patologicznego radzenia sobie z problemami psychicznymi. Jest to też jeden ze skutków rozwoju depresji u mężczyzn, to zaś bezpośrednio prowadzi do wzrostu ryzyka samobójstwa. Nadużywanie alkoholu może być bowiem czynnikiem ułatwiającym osobie rozważającej targnięcie się na swoje życie podjęcie takiej decyzji.

W przypadku mężczyzn wpływ mogą mieć również uwarunkowania kulturowe, zgodnie z którymi picie alkoholu jest cechą dorosłego mężczyzny. Wynika to z prostego mechanizmu – młody chłopak, który z jednej strony słyszy, że nie powinien spożywać alkoholu do 18. urodzin, a z drugiej strony widzi, że podczas imprez rodzinnych pełnoletni mężczyźni nadużywają alkoholu, naturalnie zaczyna utożsamiać picie z dorosłością. Zwłaszcza jeśli pierwszą (przynajmniej oficjalnie) porcję alkoholu otrzyma uroczyście od swojego ojca.

Konsumpcja alkoholu w wielu krajach, nie tylko w Polsce, jest elementem „męskiego” stylu życia, co utrudnia podjęcie decyzji o piciu tej substancji z umiarem. Spożywanie alkoholu, a zwłaszcza piwa, jest akceptowalnym społecznie pretekstem do spotkania towarzyskiego. Mężczyźni wychodzą z kolegami do pubu, piją piwo do meczu, idą „na browara” po grze w piłkę.

…i częściej kończą na ulicy
Bezdomność to kolejny problem, który w znacząco większym stopniu dotyka mężczyzn niż kobiet.

Jak wynika z „Ogólnopolskiego badania liczby osób bezdomnych”[4], które przeprowadzono w nocy z 13 na 14 lutego 2019 r., w Polsce znajdowało się wówczas 30 330 osób w kryzysie bezdomności. Co znamienne, 25 369 z nich, a więc aż 83,6 proc., stanowili mężczyźni.

Pewnym pocieszeniem jest fakt, że liczba mężczyzn w kryzysie bezdomności spadła o ponad 2,5 tys. w stosunku do badania z 2017 r. Niepokoi jednak tak gigantyczny udział mężczyzn w ogólnej liczbie bezdomnych w Polsce. Na uwagę zasługuje też wiek osób w kryzysie bezdomności. Najwięcej z nich znajdowało się w przedziale 41–60 lat (13 801 osób, w tym 12 031 mężczyzn), który jest bardzo zbliżony do okresu największego zagrożenia samobójstwem.

Wśród przyczyn bezdomności respondenci badania wskazywali konflikt rodzinny (32,3 proc.), uzależnienie (28 proc.), eksmisję i wymeldowanie (26,3 proc.) oraz rozpad związku (18,4 proc.). Pokazuje to, że omawiane przyczyny samobójstw często są ze sobą powiązane i mogą wynikać jedne z drugich. Stwarza to niebezpieczeństwo wpadnięcia w spiralę patologii społecznych, których efekt może być tragiczny. Stąd niezwykle ważne jest, aby państwo podjęło wysiłki w celu wsparcia osób znajdujących się w kryzysach bezdomności, bezrobocia czy walczących z uzależnieniami, nawet jeśli wparcie to nie spotka się ze zrozumieniem społeczeństwa i nie przełoży się na korzyści polityczne.

Najgorsza i tak jest samotność
Nie ulega wątpliwościom, że różne formy wykluczenia społecznego mogą w znaczący sposób przyczynić się do pogłębienia problemu, jakim są zamachy na własne życie. Z wykluczeniem zaś nierozerwalnie łączy się zjawisko samotności. Choć żyjemy w świecie cyfrowym, który daje nam niespotykane wcześniej możliwości komunikowania się z drugim człowiekiem, doskwiera nam ona nie mniej niż w przeszłości, a możliwe, że nawet bardziej. Również to zjawisko ma twarz mężczyzny.

Według opublikowanego w 2022 r. przez Instytut Pokolenia raportu pod tytułem „Poczucie samotności wśród dorosłych Polaków”[5], aż 55 proc. młodych mężczyzn (do 24. roku życia) doświadcza silnego poczucia samotności.

Na tle ogółu społeczeństwa różnice między płciami również są dość wyraźne. Wysoki poziom samotności odczuwało aż 41 proc. mężczyzn (32 proc. kobiet), zaś niski – jedynie 31 proc. mężczyzn (36 proc. kobiet). Jedyną grupą wiekową, w której mężczyźni odczuwali mniejszą samotność niż kobiety, byli respondenci w przedziale 35–49 lat. Różnice w tej grupie wiekowej były jednak niewielkie (32 proc. mężczyzn odczuwających niską samotność do 29 proc. kobiet, przy równym poziomie wysokiej samotności – po 40 proc.).

Jak można przeczytać w komentarzu do wyników badań: „Badania naukowe potwierdzają, że samotność jest zatrważająco szkodliwa dla zdrowia ludzi, co nieuchronnie negatywnie przekłada się na następstwa ekonomiczne, w tym wzrost rozmaitych kosztów ponoszonych przez poszczególne osoby, ale i przedsiębiorców, a także państwo, którego domeną jest wszakże zdrowie publiczne.

Samotność bowiem wywołuje kumulujące się reakcje stresowe, przez co osłabia układ odpornościowy i zwiększa ryzyko m.in. chorób serca (o 29 proc.), udaru (o 32 proc.) i demencji (o 64 proc.). Oznacza to o mniej więcej 30 proc. większe prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci, w tym samobójczej. Z badań wynika, że niechciana samotność jest gorsza dla zdrowia niż brak ćwiczeń fizycznych, a także dwukrotnie bardziej szkodliwa niż otyłość”.

Oprócz samotności związanej z brakiem lub niedostatkiem bliskich osób różnego rodzaju wykluczenia dotykają również konkretne grupy społeczne. Marginalizacja może spotykać osoby chore i z niepełnosprawnościami oraz ich rodziny i opiekunów, ludzi zmagających się z uzależnieniami, osoby w kryzysie bezdomności czy bezrobocia. W dobie kryzysu gospodarczego i potężnej inflacji warto wspomnieć także o osobach znajdujących się w kryzysie ubóstwa, których nie stać na pełną partycypację w życiu społecznym, kulturalnym, czy na realizację nawet podstawowych potrzeb.

Profilaktyka – daj sobie pomóc
Jak można zauważyć, problem samobójstw wśród mężczyzn w Polsce jest nie tyko poważny, lecz także złożony. Praca nad profilaktyką tego zjawiska powinna zaczynać się od wsparcia osób znajdujących się w bezpośrednim zagrożeniu zamachem samobójczym. Dobrze więc, że istnieją różne telefony zaufania, które są dostępne dla wszystkich znajdujących się w trudnej sytuacji. Wskazać można m.in. poniższe:
– Ogólnopolska Poradnia Telefoniczna dla Osób Przeżywających Kryzys Emocjonalny – 116 123,
– Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych – 22 484 88 01,
– Telefon Wsparcia Fundacji NAGLE SAMI – dla osób, które utraciły bliską osobę – 800 108 108,
– Telefon Zaufania Młodych – 22 484 88 04,
– Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111.

Nie można jednak na tym poprzestać. Targnięcie się na własne życie, a więc zachowanie całkowicie sprzeczne z naturalnym dla człowieka instynktem przetrwania, jest w każdym przypadku skutkiem konkretnych, dramatycznych okoliczności – zewnętrznych lub wewnętrznych – z którymi musi zmagać się dana osoba.

Nie jest możliwe skuteczne, długofalowe zmniejszenie skali tego zjawiska bez podjęcia wysiłków zmierzających do ograniczenia przyczyn samobójstw. Nie da się zaś w pełni poznać tych przyczyn bez pełnego empatii wsłuchania się w głos mężczyzn, nawet jeśli jest to wbrew obowiązującym trendom.

Przypisy:
1. https://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/zamachy-samobojcze.
2. https://ezdrowie.gov.pl/pobierz/nfz_o_zdrowiu_depresja.
3. https://ezdrowie.gov.pl/portal/home/badania-i-dane/zdrowe-dane/raporty/nfz-o-zdrowiu-depresja.
4. https://www.gov.pl/web/rodzina/wyniki-ogolnopolskiego-badania-liczby-osob-bezdomnych-edycja-2019.
5. https://instytutpokolenia.pl/pdf/SAMOTNOSC_14.11.pdf.


Materiał w „Menedżerze Zdrowia” publikujemy za zgodą i dzięki uprzejmości Klubu Jagiellońskiego.

Przeczytaj także: „Smartfonoza, upadek rodziny, stres – o zdrowiu psychicznym polskich dzieci” i „Co ze zdrowiem psychicznym w szkole?”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.