Wojskowa służba medyczna Polski gotowa do pomocy Ukrainie
Redaktor: Aleksandra Lang
Data: 07.03.2014
Źródło: MK
Wojskowa służba medyczna dysponuje 818 lekarzami różnych specjalności. Są gotowi na wyjazd na Ukrainę pod warunkiem, że zostaną wezwani na pomoc. Na razie takiej decyzji nie ma - informuje nas Ministerstwo Obrony Narodowej.
- Jeśli Ukraina zwróci się o pomoc naszych lekarzy, będziemy tę decyzję podejmować – mówi płk Jacek Sońta, rzecznik MON. – Jesteśmy otwarci na pomoc na różnych płaszczyznach, ale na razie prośby, abyśmy wysyłali lekarzy, ze strony ukraińskiej nie ma.
Ukraina deklaruje, że kwestie zajęcia Krymu przez Rosjan chce rozwiązywać dialogiem dyplomatycznym. Na razie nie doszło do rozlewu krwi, choć wcześniejsze wydarzenia na Majdanie miały taki skutek. Pisze o tym dr Przemysław Guła dla „Menedżera Zdrowia”, wskazując, że zapotrzebowanie na pomoc medyczną z Polski może być jeszcze większe. - Skala zdarzenia ( z 20 lutego 2014 roku – przyp. red) prawdopodobnie byłaby trudna do skompensowania przez większość o wiele bardziej zorganizowanych i lepiej finansowanych systemów. Należy zaznaczyć, iż służba zdrowia Majdanu oparta była na woluntariuszach, w tym także z wielu innych krajów, w szczególności widoczna była grupa litewskich lekarzy oraz pielęgniarek, ale także i Polacy – pisze Przemysław Guła.
Co się stanie, jeśli wybuchną walki? NATO wzmacnia swoją obecność w Europie Środkowej, Kanada wyprasza żołnierzy rosyjskich ze swojego terytorium, UE decyduje się na sankcje wobec Rosji i na umowę stowarzyszeniową z Ukrainą. To wszystko wskazuje, że inwazja Rosji na Krym nie pozostaje w świecie bez echa. Dobrze, że Ukraina zachowuje stoicki spokój i jej premier ogłasza, że nie są prowadzone przygotowawcze działania militarne. Na Krymie znajduje się 30 tys. żołnierzy rosyjskich, których wycofaniem Ukraina warunkuje przystąpienie do rozmów. Czy jednak Rosja zamierza wycofać wojsko? Na razie nic na to nie wskazuje. Władimir Putin oskarża kraje Zachodu o wspieranie nielegalnych władz Ukrainy i nie godzi się na deeskalację konfliktu, tłumacząc, że jedynie chroni swoich obywateli na Krymie, choć ma także zgodę na posunięcie się w głąb kraju.
Ukraina deklaruje, że kwestie zajęcia Krymu przez Rosjan chce rozwiązywać dialogiem dyplomatycznym. Na razie nie doszło do rozlewu krwi, choć wcześniejsze wydarzenia na Majdanie miały taki skutek. Pisze o tym dr Przemysław Guła dla „Menedżera Zdrowia”, wskazując, że zapotrzebowanie na pomoc medyczną z Polski może być jeszcze większe. - Skala zdarzenia ( z 20 lutego 2014 roku – przyp. red) prawdopodobnie byłaby trudna do skompensowania przez większość o wiele bardziej zorganizowanych i lepiej finansowanych systemów. Należy zaznaczyć, iż służba zdrowia Majdanu oparta była na woluntariuszach, w tym także z wielu innych krajów, w szczególności widoczna była grupa litewskich lekarzy oraz pielęgniarek, ale także i Polacy – pisze Przemysław Guła.
Co się stanie, jeśli wybuchną walki? NATO wzmacnia swoją obecność w Europie Środkowej, Kanada wyprasza żołnierzy rosyjskich ze swojego terytorium, UE decyduje się na sankcje wobec Rosji i na umowę stowarzyszeniową z Ukrainą. To wszystko wskazuje, że inwazja Rosji na Krym nie pozostaje w świecie bez echa. Dobrze, że Ukraina zachowuje stoicki spokój i jej premier ogłasza, że nie są prowadzone przygotowawcze działania militarne. Na Krymie znajduje się 30 tys. żołnierzy rosyjskich, których wycofaniem Ukraina warunkuje przystąpienie do rozmów. Czy jednak Rosja zamierza wycofać wojsko? Na razie nic na to nie wskazuje. Władimir Putin oskarża kraje Zachodu o wspieranie nielegalnych władz Ukrainy i nie godzi się na deeskalację konfliktu, tłumacząc, że jedynie chroni swoich obywateli na Krymie, choć ma także zgodę na posunięcie się w głąb kraju.